|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Racjonalizm
Czy postmodernizm jest humanizmem? Rozważanie o R. Rortym i kulturze liberalnej [2] Autor tekstu: Edward Kasperski
Liberalnemu
czytelnikowi Rorty zaleca tedy bezkompromisowe wyrzeczenie się potrzeb metafizycznych
oraz pogodzenie się z ideą wolności
jako „przygodnością". Ta przygodność
(contingency) oznacza, jak się zdaje, jedynie
to, że wolność jest w życiu człowieka wydarzeniem lub stanem zupełnie
przypadkowym, pozbawionym związku z tym, co myśli, w co wierzy, jak i z
czego żyje, co robi. Konstruktywny i krytyczny racjonalista (taką właśnie postawę można by przeciwstawić retorycznemu i negatywnemu postmodernizmowi Rorty’ego)
niewątpliwie znalazłby w przytoczonej
wypowiedzi wiele punktów zbieżnych z własnymi
poglądami. Mógłby przede wszystkim prawie
bez zastrzeżeń poprzeć program „odbóstwienia"
świata i jaźni. Na pierwszy rzut oka wydaje się on bliski
racjonalistycznemu humanizmowi. Program ten Rorty przejął zresztą w niemałej części z tradycji oświeceniowego
racjonalizmu i jego kontynuatorów. Rorty, krytyk tego racjonalizmu, sprawia
tu wrażenie pana Jourdain z Moliera,
który w świętej naiwności nie wie, że mówi prozą.
Nie jedyny to zresztą przypadek Jourdainowskiej naiwności Rorty’ego.
Postulat
odbóstwienia świata i jaźni jest tradycyjnie cząstką autentycznego humanizmu,
chociaż w żaden sposób nie wypełnia jego zawartości. Odbóstwienie
stanowi bowiem tylko negatywny warunek emancypacji i uczłowieczenia człowieka. Więcej,
odbóstwianie
jest rzeczą delikatną. Przymusowe odbóstwianie w byłym Związku Radzieckim
dowiodło, że potrafi spowodować więcej szkód niż przynieść pożytku.
Humanista musi tedy dążyć do czegoś więcej: do stworzenia pozytywnych
więzi i wspólnoty z innymi ludźmi, do realizacji w praktyce zasad człowieczeństwa,
jak: podmiotowość, autonomia
jednostek i różnych wspólnot społecznych, wolność, autokreacja, równość, partnerstwo.
Odbóstwienie tedy jest pożądane, ale samo z siebie humanisty i humanizmu nie stworzy.
Propozycje Rorty’ego odznaczają się tutaj zadziwiającą jednostronnością
Nasuwa
się jednak doniosłe ze wszech miar pytanie, czy określenie „humanizm" w jakikolwiek
sposób odpowiada postmodernistycznym koncepcjom Richarda Rorty’ego. On sam wydaje się potępiać
humanizm jako „metafizykę człowieka" i przejaw przestarzałego myślenia
esencjalnego i, jak to określa, fundamentalistycznego. Jednakże potępienie
humanistycznego uniwersalizmu nie
wyklucza mechanicznie akceptacji
treści i postawy humanistycznej w praktyce.
Otóż w tej dziedzinie Rorty zachowuje się dwuznacznie. Jego rzeczywistą
postawę można nazwać humanizmem negatywnym, prywatnym i połowicznym. Impulsywnie Rorty skłania się ku
gestom i pozom humanistycznym, natomiast jako
myśliciel i pisarz proponuje niekiedy rozwiązania, które równie dobrze mogłyby uzasadniać humanizm,
jak jego przeciwieństwo.
Rorty
zdaje bowiem humanizm na łaskę i niełaskę przygodności. Oznacza to, że
humanizm jest ideą bez racji, czymś równie
sypkim, nieumotywowanym. Głosząc (stale pod
szyldem liberalizmu i liberalnej demokracji) humanistyczne i szlachetne skądinąd idee autonomii i autokreacji
jednostki, Rorty zdaje się nie zauważać kryjących się w nich pułapek. Tkwią
one w ich rozumieniu jednostronnym i wyabsolutyzowanym. Jeśli bowiem kapryśne,
„liberalne" indywiduum uważa się za miarę wszechrzeczy i jeśli
równocześnie nie znajduje ono żadnej przeciwwagi w humanistycznym uniwersalizmie (w międzyludzkim
partnerstwie, afiliacji, tradycji, tolerancji, poszanowaniu inności itd.), to — by wyrazić
to przenośnie — Katon i Kaligula są jednakowo
usprawiedliwieni i prawomocni w swym postępowaniu.
Dręczyciel i ofiara stanowią oblicze jednej i tej samej „przygodności".
Humanizm nie obliguje wówczas do czegokolwiek. Staje
się dekoracją. Pytanie, czy w sytuacji tego rodzaju liberalna demokracja i jej
kultura krzepną, czy przeciwnie, słabną i rozkładają się, należy uważać za retoryczne.
Powyższe
uwagi wskazują, że Rorty nie powinien ze wzgardą odrzucać ani oświecenia, ani tym
bardziej konstruktywnego i krytycznego racjonalizmu. Wydaje się, że mogłyby
być one użyteczne — na przykład w odbóstwieniu jego własnej jaźni z metafizyki przygodności (contingency).
Tak się bowiem składa, że Rorty,
programowy „ironista", nieprzejednany krytyk „wszelkiej metafizyki", łącznie z metafizyką
racjonalizmu i humanizmu, poznającego umysłu i nowoczesnej nauki,
koniec końcem sam występuje jako zakładnik
metafizyki przypadku i przypadkowości. Natomiast liberałowi Rorty’emu trzeźwy i sceptyczny racjonalista mógłby z kolei dopomóc w odbóstwieniu fetyszyzowanej
przez niego idei uprywatnienia i prywatności.
Rorty postrzega w niej niezawodne lekarstwo na aberracje współczesnego
liberalizmu i kapitalizmu, podczas gdy faktycznie stanowi
ona jedną z ich przyczyn.
Można
bowiem wykazać, że między prywatyzacją,
przypadkowością losu jednostki w społeczeństwie totalnego kapitalizmu a wyklinanym przez Rorty’ego
„okrucieństwem" istnieje więź nieprzypadkowa, aczkolwiek
przez filozofa zignorowana. Łatwo też dowieść, że gesty
protestu przeciw okrucieństwu lub gesty solidarności
powodują — wbrew temu, co twierdzi
Rorty — konieczne otwarcie fortecy prywatności i wyjście poza jej
bramy. Dzieje się tak nawet wówczas, gdy
solidarność, jak chce Rorty,
zredukujemy jedynie do przygodnego „zwrotu retorycznego" (tamże, s. 259). Retoryka bowiem — jaka by ona nie była — jest z natury rzeczy
wyjściem na zewnątrz i wejściem na rynek opinii. Polega na zabieganiu o akceptację i przyzwolenie innych. Staje się tym samym rezygnacją z prywatności i manifestacją
określonej formy afiliacji.
Ignorowanie ludzkości, uspołecznienia i więzi
międzyludzkich czyni retorykę rozmową z lustrem. Tej fałszywej i śmiesznej
sytuacji Rorty nie zauważa.
Myśl
Rorty’ego okazuje się tedy w końcowym bilansie powierzchowną diagnozą i kiepską
receptą na liczne niedomagania współczesności.
Jest, prawdę mówiąc, bezradna i bezużyteczna w konfrontacji z nabrzmiałą
konfliktami praktyką współczesności.
Jej programowy liberalizm trawi gorączka
hiperliberalizmu. Stanowi
ona konstrukcję
filozofii pojętej jako retoryka, wnoszoną na lotnych
piaskach prywatności i przygodności. Niewiele
wspólnego ma ona również z prawdziwym odbóstwianiem. Jest raczej popisem
krasomówczym autora, propozycją wymiany niektórych wyświechtanych bóstw intelektualnych z przeszłości
na wdzięczące się i świeżo uszminkowane bóstwa
wolnorynkowej koniunktury postmodernizmu.
„Podobaj
się samemu sobie" — oto przewodnia maksyma filozoficznej sztuki krasomówczej
Rorty’ego. Nie ulega wątpliwości, że trudno się oprzeć jej czarowi. Zawsze jest przyjemnie coś
dobrego pomyśleć lub powiedzieć o sobie, a jeszcze przyjemniej coś dobrego usłyszeć.
Tę sztukę upoetyzowania
dobrych mniemań o sobie Rorty opanował
perfekcyjnie i uczynił z niej, jak wskazuje szeroka recepcja jego poglądów,
intratny biznes filozoficzny. Choć postmodernistyczny
liberalizm kuleje być może co nieco w jego wywodach jako filozofia, czy ideologia,
to przecież jest poczytny i popularny, a to
się — przenośnie i dosłownie — liczy.
Czy
postmodernizm jest więc humanizmem? Na to szerokie pytanie szkic ten udziela odpowiedzi cząstkowej i raczej negatywnej. Liberalny postmodernizm Rorty’ego nie
jest humanizmem. Postmodernista Rorty
pragnie usunąć racjonalizm i humanizm
ze słowników współczesności jako pozostałość
metafizyki i myślenia esencjalnego. Czy
jednak
udaje mu się to przeprowadzić, to
rzecz sporna. Próba zmierzenia się z racjonalizmem i humanizmem odsłania natomiast miałkość negatywnych gestów Rorty’ego. Ukazuje przewrotnie jego zależność od światopoglądów,
którym pragnie się przeciwstawić.
Kokieteryjny ironista (ironistka?) Rorty propaguje
tedy niektóre
postawy racjonalne bez nazywania ich racjonalizmem, humanitaryzm bez nazywania go humanizmem. Pamiętajmy jednak, że Rorty to
nie
jedyny postmodernista i nie cały współczesny
postmodernizm.
*
„Res Humana" nr 3/1998.
1 2
« Racjonalizm (Publikacja: 28-10-2006 Ostatnia zmiana: 02-11-2006)
Edward Kasperski Profesor zwyczajny nauk filologicznych specjalizujący się w komparatystyce, literaturoznawstwie, teorii, poetyce i historii literatury XIX i XX w. Pracownik naukowy Zakładu Literatury Romantyzmu Instytutu Literatury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Humanista na rozstaju dróg | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5078 |
|