Kultura » Sztuka
O wolność tworzenia i... kochania Autor tekstu: Monika Adamczyk-Modecien
Zapis nagich ciał na białych prześcieradłach jest
manifestem wolności wypowiedzi w sztuce i miłości.
Sztandarem wolności w sztuce stało się dziś prześcieradło — można nabrać
przekonania, kiedy ogląda się ekspozycję „Miłość i demokracja" w Centrum Sztuki Współczesnej „Łaźnia" w Gdańsku, miejscu nabrzmiałym
erotyzmem. Przed laty bowiem, Łaźnia Miejska była popularnym miejscem spotkań
kochanków.
Interakcje kochanków
odbywają się na prześcieradłach.
Prześcieradła rozciągnięte,
zwinięte lub złożone w kostkę. Po niektórych wartko przebiega czerwona
linia, jak strużka krwi.
Białe poszwy z naniesionymi niepokojącymi elementami, na przykład wisiorem z włosów łonowych.
Grupa zwiedzających stoi
przed ścianą z fotografiami. Dziewczyna z małym plecakiem wpatruje się w nagie krocze kobiety rozciągniętej na białym prześcieradle, do której
przywarła ramionami i udami druga naga postać kobieca.
Bogna Burska, Deszcz w Paryżu, video, 2004
Na kolejnym zdjęciu mężczyzna
obejmuje kobietę.
Długim rzędem na ścianie
rozmieszczone są następne zdjęcia prześcieradeł, a na nich nieoczekiwane
spotkania ciał: kobiety/mężczyzny — kobiety/kobiety — mężczyzny/mężczyzny — kobiety/kobiety...
Nietrudno odkryć, że
zapis nagich ciał na białych prześcieradłach jest manifestem wolności
wypowiedzi w sztuce i w miłości.
Postaci na wystawie zostały
pokazane naturalistycznie.
Nogi lekko zsiniałe z chłodu.
Albo od miłosnych bojów. Bo wystawa sugeruje, że miłość może być
bolesnym doświadczeniem. Spotkania kochanków niekiedy okazują się gwałtowne i wcale niejednoznaczne. Miłość doprowadza czasem do łez i rozmazanego
makijażu.
Ze zwarcia miłosnego można
wyjść pokrwawionym.
Nieoczekiwane relacje miłosne
między przedstawicielami obu płci są skomplikowane i nie przypominają
wzorcowych przykładów z podręcznika do katechizacji przedmałżeńskiej. Dają
posmak współczesnych erotycznych sytuacji, których nie kontrolujemy, które
zaskakują i biorą nas we władanie.
Zaprezentowane na wystawie
prace dają obraz życia w rozmaitych kombinacjach tożsamości seksualnej, w relacjach między osobami różnych płci widzianych z wielu perspektyw.
Wyeksponowana tu została seksualność, zmysłowość i erotyzm głównie w homoseksualnym wydaniu. Zwiedzający trzy piętra ekspozycji natrafią na
portrety transseksualistów, instalacje z pejczami, erotyczne filmy oraz komiks o lesbijskim zauroczeniu. Twórcy wystawy zapewniają jednak, że eksponaty mają
jedynie prowokować do refleksji intelektualnej.
Na wideo przewija się
praca Katarzyny Górnej „Barbie Bar", zrealizowana przy użyciu celowo
tandetnego różowego filtru, której tematem jest historia tancerzy z nocnego
klubu gejowskiego. Collage filmowy Bogny Burskiej „Deszcz w Paryżu" został
zmontowany z fragmentów filmów fabularnych o zabarwieniu miłosnym, ale w ich
dramatycznym wydaniu. Pokazuje agresję i przemoc. Kochankowie doświadczają
uczuć fascynacji i nienawiści jednocześnie, co stanowi próbę nadwątlenia
mitów idealizujących związki miłosne. Autorka filmu stara się wyjawić
istnienie innego, niepokojącego aspektu miłości.
Nagie ciała są obojętne
lub znużone. Zdjęcia robią wrażenie powstałych niechcący, mimowolnie. Na
wielu zaznaczony jest wyraźnie podział. Para kochanków jest pokazana we
fragmencie między pępkiem a dużym palcem u nogi, lecz partner leży obok, na
oddzielnym zdjęciu. Są odseparowani.
Wiele obrazów tchnie
spokojem i naturalnością. Brak w nich pasji seksualnej, emocji.
Niekiedy trudno zorientować
się czy ciało, które obserwujemy należy do przedstawiciela płci męskiej
czy żeńskiej. Ciała są do siebie podobne.
Maciej Osika wślizguje się w damskie role, stosuje retusz i makijaż, przyjmuje kobiece wizerunki znanych
ikon kina. Przedstawienie odbywa się na pograniczu realności i złudy.
Zacierają się granice pomiędzy płcią kobiety a mężczyzny, ale również
między prawdziwością i iluzorycznością tego, co oglądamy.
Wystawa „Miłość i Demokracja" jest wydarzeniem ciekawym także z tego względu, że łączy w sobie przeciwieństwa pojęciowe. Znajdziemy tu intymność, ale w kontekście
jak najbardziej społecznym, wejdziemy w przestrzeń przesyconą erotyzmem, ale w kontekście politycznym.
Wystawa podnosi problem
reprezentacji seksualności i problemów związanych ze społeczną percepcją
zagadnień płci, i dlatego obecnie staje się wydarzeniem dyskutowanym. Jest
manifestem grupy artystów, którzy postanowili oddać swój głos w obronie
wolności seksualnej i wolności tworzenia, kiedy miłość stała się
przedmiotem rozgrywek politycznych.
Albo wolność tworzenia i prawda artystyczna, albo propaganda i kłamstwo, zdają się mówić twórcy
wystawy.
Zauważają oni, że
wielkie wydarzenia kulturalne, literatura, malarstwo, film, największe dzieła
osnute są na historiach miłosnych, w których seksualność jest siłą twórczą.
Kiedy zabroni się ludziom kochać — umrze sztuka.
Przed nami pojawia się
przygnębiająca wizja masowych monumentalnych tworów i wielkich transparentów,
czego zaczątek widzieliśmy niedawno w reklamie Powstania Warszawskiego, na której
kobieta w skromnej sukience w rzucik — obowiązkowo matka małego dziecka, bo
innej wizji kobiecości aktualne trendy nie przewidują — kuca trzy razy za dużo
za chwiejącą się atrapą zburzonej ściany. Reklamy tej nie zrobił geniusz
na miarę Leni Riefenstahl, dlatego jest ona raczej śmieszna niż przejmująca.
Artyści twierdzą, że żyjemy w społeczeństwie o wielu tożsamościach seksualnych, co musimy zaakceptować.
Nie zmienią tego represje i szpiegowanie obywatelskie, które tak bujnie
rozkwita w naszym kraju.
Wystawa otwiera przed nami
estetyzującą wizję wielości wydarzeń erotycznych wolnych od dyskryminacji.
Artyści domagają się uznania prawa do wolności wypowiedzi i wolności związków,
jako podstawowego przywileju człowieka i twórcy w demokratycznej kulturze.
Kuratorem ekspozycji jest
Paweł Leszkowicz, krytyk i historyk sztuki, który wraz ze swym partnerem,
Tomkiem Kotlińskim napisał książkę: „Miłość i demokracja". Stanowi
ona dopełnienie głosów twórców obecnych na wystawie w Łaźni.
„Miłość i Demokracja" zarówno w formie wizualnej jak i literackiej wynika z humanistycznej tradycji, jest próbą wydostania się z dusznej atmosfery węszenia i dezaprobaty. Warto przemyśleć ten artystyczny
manifest, także z perspektywy osoby o heteroseksualnej orientacji — jaką jest
autorka niniejszego tekstu.
Wystawa
została zrealizowana dzięki wsparciu finansowemu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Katarzyna Korzeniecka
« Sztuka (Publikacja: 30-10-2006 )
Monika Adamczyk-Modecien Ur 1966 w Warszawie. Jest buddystką, malarką i dziennikarką. Była studentką Wyższej Szkoły Dziennikarskiej Central and Eastern European Media Center Foundation w Warszawie, gdzie uczyła się fachu reporterskiego oraz sztuki tworzenia scenariuszy filmowych pod okiem znakomitych postaci ze świata dziennikarskiego. Przeprowadzała wywiady z gwiazdami jazzu, takimi jak Pat Metheny, Marek Bałata, Stanisław Sojka oraz innymi twórcami sztuki współczesnej. Pisała m.in. do „Jazz Forum”, „Charaktery”, „Woman”. Pasjonuje ją wyrafinowana literatura, wyrafinowana muzyka i wyrafinowany obraz. Zaciekawiają przemiany społeczne. Liczba tekstów na portalu: 3 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Kali i Kala - dzikus w nas | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5085 |