|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » CyberDziennikarz
Demokracja i media Autor tekstu: Piotr Kowalski
Diagnoza
sytuacji ani nie jest nieznana, ani zaskakująca: dla każdego uważnego obserwatora
polskiego życia publicznego, że zawęzimy pole obserwacji jedynie do naszego
kraju, nie ulega wątpliwości, że media urosły w ostatnich latach i do
wielkiej potęgi, i do siły niezwykle wpływowej na przebieg wielu ważnych
procesów i wydarzeń w kraju. Demokracja stała się dla mediów siłą życiodajną.
Dotyczy to zwłaszcza, dodajmy, tego segmentu mediów, który obejmuje programy
informacyjne, komentarze wydarzeń bieżących oraz programy dotyczące bliższej i dalszej historii. To te programy oraz pozyskiwanie reklamodawców stanowią
pole szczególnej uwagi i aktywności baronów medialnych.
Media
stały się taką potęgą nie tylko ze względu na codzienną, prowadzoną
nieomal bez wytchnienia działalność polityczną i biznesową (oczywiście
także rozrywkową, ale ta część działalności jest jedynie dodatkiem do
funkcji głównych). I nie byłoby w tym wszystkim niczego złego, gdyby nie
to, że media uznały się za co najmniej równorzędnego partnera
konstytucyjnych władz państwa, a niekiedy za siłę wręcz główną w państwie.
Aby osiągnąć taką pozycję sztabowcy mediów tyle przytomnie, co cynicznie
ustalili, że o konstytucyjnych władzach państwa, a szerzej — o sytuacji w kraju w ogóle należy pisać i mówić jedynie źle (szczególną rolę w tej
robocie przyznano zwłaszcza tzw. dziennikarstwu śledczemu, z sukcesów którego
ochoczo skorzystali i korzystaj ą nawet polscy parlamentarzyści). Efektem
tego zamysłu jest serwowany społeczeństwu nie tle rzeczywisty obraz spraw
kraju, także świata, lecz obraz wymyślony za biurkami mediów, obraz służący
ich — często wysoce niejasnym — interesom i zachciankom, obraz mający ujawnić na tym czarnym tle wielkość i nieskazitelność mediów. Mamy więc do czynienia z wielką i sprawnie
prowadzoną operacją, której przedmiotem jest manipulacja społeczną świadomością,
swoista tresura prowadząca do tego, aby ludzie myśleli „poprawnie", według
manichejskiego obrazu świata, aby byli zjednoczeni w walce z wrogami — np.
lewicą, PRL czy współczesną Rosją, aby kochali demokrację według wzorców
medialnych.
Ale
sztabowcy medialni głęboko, koniec końców, mylą się w swych rachubach i pokerowej grze. Coraz więcej bowiem ludzi przestaje ich słuchać, oglądać i i czytać, w coraz większym stopniu myśląc samodzielnie i dokonując samodzielnych
wyborów (lekcja ostatnich wyborów parlamentarnych, w konfrontacji z realiami
powyborczymi, będzie zapewne dla społeczeństwa lekcją tyle gorzką co
doniosłą w wiele następstw).
Krajowym i zagranicznym sztabowcom medialnym stan i typ świadomości społecznej jest
wszelako na tyle jedynie ważny, na ile służy on czerpaniu z niej wymiernych
zysków. Bo współczesne media to zarówno instrument „prania mózgów"
jak i drenażu pieniędzy, to niby wielka siła moralna, a w istocie doskonała
maszyna do zarabiania wielkich pieniędzy: różne rankingi na czołowych
miejscach publikowanych tabel odnotowują wysokie zyski firm medialnych. To
też nie może dziwić bezpardonowa walka prowadzona pomiędzy koncernami
medialnymi lub ich znaczącymi podmiotami, że wspomnieć jedynie o polskim podwórku, o napięciu pomiędzy springerowskim „Dziennikiem" a „Gazetą"
Agory.
To, co
dotąd powiedziano, nie wyczerpuje wszelako identyfikacji czynników sprawczych
siły i wpływów współczesnych mediów. Doprowadźmy przeto rzecz do końca i powiedzmy otwarcie to mianowicie, że media stały się narzędziem intryg i walki politycznej prowadzonej pomiędzy różnymi koteriami politycznymi, także
pomiędzy tymi partiami, które sprawują obecnie w Polsce władzę państwową. W tej walce, w swej istocie niszczącej państwo, używa się coraz bardziej
brudnych metod. Klimat ubiegłorocznej wyborczej kampanii parlamentarnej i prezydenckiej jest nadal podtrzymywany, a nawet rozwijany, a służy temu
„dziełu" histeria lustracyjna; odgrzewanie zamkniętych, zdawało się,
spraw polskiej historii, w imię „prawdy", która ma nas rzekomo
„wyzwolić"; poniewieranie osobami wpisanymi w polskie dzieje najnowsze
(Jaruzelski, Kwaśniewski, Wałęsa); wygrzebywanie różnych, często jedynie
domniemanych, afer i aferek po to, aby tworzyć klimat zastraszenia
wszystkich. Szczególnym przypadkiem tej bezpardonowej, zza brudnych kulis prowadzonej
walki, jest lincz dokonany ostatnio wobec osoby wicepremier Zyty Gilowskiej.
Media
stały się takim narzędziem za sprawą wspomnianej siły i wpływów, ale
niemniej dlatego, że są w istocie bezkarne. Nikomu dotąd nie udało
się doprowadzić do sądu i do skazania medium za uczynioną podłość
karalną, nikomu nie udało się przeniknąć za kulisy mediów, aby ujawnić
wiele ciemnych spraw i sprawek ukrywanych za parawanem „wolności słowa".
Przed piętnastu
laty Karl Rajmund Popper, wielki nieżyjący już filozof i myśliciel naszych
czasów, twórca koncepcji „społeczeństwa otwartego", napisał
niewielką, pełną pasji i goryczy rozprawkę o zagrożeniach jakie dla
demokracji tworzą współczesne media (zwłaszcza telewizja). Wskazał na źródła i różne formy tego zagrożenia, mówił o wolności nieodłącznej od
odpowiedzialności, bezstronności i prawdy.
Sądzę,
że warto nad słowami swego rodzaju testamentu jednego z największych twórców
współczesnego rozumienia demokracji poważnie się zastanowić i coś zrobić,
aby media — będąc trwałym elementem systemu demokratycznego — uwolnić od ich
ról destrukcyjnych, odciąć od roli często narzędzi brudnych intryg,
niszczenia wielu niewinnych ludzi, od ról sprzecznych z ich demokratycznym
powołaniem.
Z tej
perspektywy nie wolno odrzucać, jak to czynią niektóre media, różnych,
zapewne i dyskusyjnych, pomysłów naprawy sytuacji w mediach. Czasy obrony
okopów św. Trójcy należą od dawna do przeszłości.
PS. Na
tle tej, zapewne zbyt surowej oceny pozycji i roli współczesnych mediów życiu
publicznym, zdarzają się wszelako przebłyski, wskazujące na rozsądną
autorefleksję niektórych przedstawicieli świata mediów. Oto jedna z nich:
wyjątkowo szczere wyznanie Jarosława Kurskiego, czołowego publicysty GAZETY
WYBORCZEJ (numer z 1-2.7.2006):
„Duch
służb unosi się nad kolejnym aktem politycznej groteski — lustracją Zyty
Gilowskiej, której nazwisko młyny medialne mielą na wszystkie strony...
Tymczasem prawdziwe dylematy i wyzwania naszej polityki okrywa zasłona głuchego
milczenia. Na Boga, czym my, dziennikarze, się zajmujemy! O czym piszemy! Czym
zawracamy ludziom głowy? Czy nie jesteśmy jak te papugi, które bezmyślnie
powtarzają frazy podrzucone nam przez polityków?" P.O.
*
„Res Humana" nr 3-4/2006.
« CyberDziennikarz (Publikacja: 31-10-2006 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5092 |
|