|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Społeczeństwo Negatywna rola mediów Autor tekstu: Krzysztof Kowalski
Kiedyś, gdy nie było masowego przekazu informacji (tv, radio, Internet), wiadomości rozchodziły się bardzo wolno,
wcale się nie rozchodziły, bądź były „prostemu ludowi" przedstawiane
przez „oświeconych" w przekłamany
sposób. Teraz oszukiwanie może być paradoksalnie w pewnych okolicznościach
łatwiejsze gdyż zaistniał środek, który ułatwia masowe kłamstwo np. tv. Nie
twierdzę, że masowa informacja to coś
złego, ale kiedyś może okazać się czymś co zamiast masowo informować
zacznie masowo ogłupiać. Już gdzieniegdzie widać początki tego
procederu. Oto przykłady.
We Włoszech premier Silvio Berlusconi
jest właścicielem większości stacji telewizyjnych a przynajmniej kilku
tych najważniejszych. W momencie gdy w Rzymie tysiące ludzi demonstrowały
przeciw polityce jego rządu, żadna z telewizji
Berlusconiego nawet nie puściła o tym wzmianki. Repertuar stacji tv pana premiera jest przepełniony
rozrywką — teleturnieje, tok szoły, itp. Prawdopodobnie nie jest to przypadek. O to chodzi, niech się bawią, po co mają myśleć. Nie ma nic złego w programach rozrywkowych ale jeżeli mają przysłaniać rzeczywistość
to już może być problem. Berlusconi stworzył coś na zasadzie
Wielkiego Brata. Co najgorsze Włochy są przecież państwem
demokratycznym. Czy inne demokratyczne państwa w przyszłości
może czekać coś podobnego?
Jeszcze ciekawiej jest w Rosji. Media, które
starały się być obiektywne wobec wojny w Czeczenii zostały zamknięte (NTV Bierezowskiego). W czacie oblężenia Groznego w 1999 roku
proputinowskie media twierdziły, że żadnego szturmu jeszcze nie było. Tymczasem NTV
wyemitowało film nakręcony przez Andrieja Babickiego
rosyjskiego dziennikarza, gdzie
są zwłoki 100 rosyjskich komandosów, którzy zginęli szturmując
lotnisko koło Groznego. Wydało się wtedy, że szturm jednak był i że są ofiary, czego Putin
obawiał się. Nie chciano podawać
prawdziwych danych dotyczących własnych strat. Telewizja NTV została po
pewnym czacie zamknięta. Kolejny przykład to szturm na teatr w Dobrówce,
gdzie do dziś nie wiadomo jakiego gazu użyto, a rosyjska telewizja przekazywała
informacje wygodne dla władzy. Co najgorsze, wszystko to działo się za
przyzwoleniem sporej części rosyjskiego społeczeństwa.
W kryzysowych sytuacjach, gdy obywatele są
gotowi zaufać władzy, zachodzi często
zagrożenie, że rządzący mogą wykorzystać to zaufanie w niewłaściwych celach. Media mogą jej pomóc.
Trudniej jest cenzurować Internet, ale do
niego dostęp ma niewielu. Choć w wielu krajach i ta forma przekazu
jest kontrolowana (np. Wietnam, Arabia Saudyjska).
W Ruandzie w trakcie walk pomiędzy dwoma plemionami jedna z rozgłośni radiowych spełniła
rolę podżegacza, który nawoływał do mordowania wrogów. Wielu
zadziałało pod wpływem impulsu płynącego z rozgłośni. Co będzie,
gdy w którymś z krajów fanatycy religijni czy innej maści, przejmą kontrolę nad danym medium i zaczną
wzywać przez nie do rewolucji i rozprawy z wrogami? Będzie
krwawo.
Kolejne zjawisko dotyczące przekazu informacji to kino rozrywkowe. Amerykańskie filmy często przekłamują
historię. Może nie specjalnie, ale scenarzyści wolą często urozmaicić
czy pozmieniać pewne fakty aby było ciekawiej.
Przykładowo film o maszynie do łamania
szyfrów — Enigmie — w hollywodzkiej wersji zupełnie ktoś inny
ją tworzy niż w rzeczywistości (film U-571). Kiedyś kino może zacząć kłamać także w innych sprawach. Książki też mogą kłamać, ale kino dociera do większej ilościowo
liczby ludności.
Masy mogą bez problemu przyjąć do wiadomości jakąś informację
niekoniecznie prawdziwą.
Często też można o czymś nie poinformować albo poinformować we właściwych dla siebie godzinach. Jedna z francuskich telewizji nadała program o więźniach, którzy
kiedyś walczyli z francuskim kolonializmem. Przetrzymywano ich w strasznych warunkach,
nawet nie wiadomo do końca czy byli winni
(podobnie jak więźniowie w Guantanamo, zamknięci na rozkaz Georga
Busha, z których nie wszyscy jak się okazało byli terrorystami). Więźniowie
francuskich władz domagali się odszkodowań. Nadano ów program dopiero po
12 w nocy. Zapewne mało kto go widział.
Media też zbyt często gonią za sensacją. To normalne, każdy
potrzebuje skoku
adrenaliny. Gorzej gdy
sensacja przysłania istotniejsze sprawy. Przykład — dopóki w Czeczenii toczyła
się regularna wojna codziennie można
było zobaczyć relacje
stamtąd. Później, gdy najstraszniejsze dopiero się zaczęło, paradoksalnie dopiero po zakończeniu
regularnych walk-
pacyfikacje wiosek, tortury, porwania, gwałty — o tym już w mediach jest mniej.
Może to nie wina mediów (dziennikarzom trudno się dostać do okupowanej Czeczenii). Ale nagły spadek ilości
informacji o konflikcie po wcześniejszej kanonadzie niusów stamtąd wytworzył
pozór, że wojna już jest skończona. W Sudanie toczy się teraz
krwawa wojna o podłożu religijnym, w Birmie junta wojskowa dopuszcza się
zbrodni. W środkach masowego przekazu
nic na ten temat nie ma. W dobie medialności wyszło na to, że kto nie umiera w świetle kamer ten nie
umiera dla świata wcale.
Mamy też nowe zjawisko jakim są spece od public relations. Z ich wiedzy
korzystają często
politycy. Specjaliści ci potrafią publiczności w odpowiedni sposób przedstawić w mediach daną osobę,
nawet tą niezbyt pozytywną, w ten sposób, aby wydała się ona całemu społeczeństwu
czy danej grupie ludzi, postacią interesującą i wartościową. Oto przykład z naszego podwórka,
gdzie pan Tymochowicz dopomógł
Samoobronie w zdobyciu sporej ilości miejsc w parlamencie. A co będzie jak
sytuacja w kraju jeszcze się pogorszy, a pan Tymochowicz osiągnie apogeum swojego
talentu (jak sam mówił, nie wszystkie swoje zdolności już
wykorzystał) i dopomoże populistom przejąć władzę w kraju? Ludzie od public relations
w połączeniu z mediami to może być kiedyś niebezpieczna
mieszanka kreująca „rzeczywistość".
Ojciec Rydzyk już od dawna swoim radiem
kreuje scenę polityczną w Polsce. To od niego zależy, który
prawicowy polityk przemówi na antenie i w ten sposób zdobędzie poparcie. Około
6 mln to ludzie słuchający rozgłośni toruńskiej. To ogromna grupa
wyborcza, pewnie też nie o jednakowych poglądach. Co będzie jak się zjednoczy i odpowiednio zagłosuje? Będziemy mieli wtedy państwo
wyznaniowe.
Zachodzi także niebezpieczeństwo wytwarzania
przez media pewnych nastrojów społecznych. Ludzie często widzą w tv programy o przestępczości czy biedzie. Owszem, takie zjawiska istnieją, ale przesycenie wiadomości
negatywnymi faktami powoduje zbytni
pesymizm w społeczeństwie. Potem
tworzą się postawy obywatelskie w stylu — po co będę cokolwiek zmieniał
już jest tak źle że się nic nie da zrobić widziałem w telewizji (zob. str.
1984). Media często zbyt zaczerniają obraz. Odzwierciedleniem tego jest sukces wyborczy
populistów z Prawa i Sprawiedliwości, którzy
nawet nie przedstawiali żadnego programu gospodarczego, a jedynie
hasłami zaostrzenia kar w kodeksie karnym i walki z korupcja
przyciągnęli sporą grupę wyborców. Jeszcze trochę strachu w telewizji a ludzie zgodzą się na wprowadzenie Kodeksu Hammurabiego, albo na zmianę
systemu władzy na dyktaturę, bo przecież demokracja się nie sprawdziła.
« Społeczeństwo (Publikacja: 22-12-2002 Ostatnia zmiana: 26-03-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2137 |
|