|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Aborcja, edukacja seksualna
Polacy spychani w mroki średniowiecza Autor tekstu: Teresa Jakubowska
W wywiadzie dla tygodnika
„Fakty i Mity" [ 1 ] prof. Ryszard
Paradowski stwierdził: „Polska, bodaj od końca XVI wieku, właściwie nie
miała państwa. To puste miejsce zajęte było od czasów kontrreformacji przez
Kościół, i zajęte jest do tej pory." Pomyślałam, że profesor przesadził,
bo przecież była przerwa w okresie PRL. Ale wtedy przypomniałam
sobie spotkanie z okazji 50 rocznicy ustawy z 27 kwietnia 1956 roku, o dopuszczalności przerywania ciąży z sędziwą Marią Jaszczuk ówczesną posłanką-sprawozdawcą.
Przypomniano, że Kościół wyraził
wówczas zgodę na ustawę pod
warunkiem, że nie będzie w szkołach edukacji seksualnej!
Polki, o wiele wcześniej
niż na zachodzie Europy, uzyskały
wtedy prawo do decydowania o macierzyństwie. Biorąc pod uwagę ówczesną
niską skuteczność środków antykoncepcyjnych i brak edukacji seksualnej, można przypuszczać, że aborcji
było relatywnie dużo, co nie przeszkodziło, żeby Polska — do 1989 roku -
miała jeden z najwyższych wskaźników urodzeń w Europie. Kobiety działające w podziemiu
politycznym i „Solidarności" miały
złe przeczucia, słysząc niektóre
ówczesne hasła (np. kobiety będą mogły wrócić do domu a nie pracować „na dwóch etatach").
Powinny były mieć się na
baczności, widząc choćby plakietkę
Matki Boskiej w klapie Wałęsy. Potem, z szybkością, której się nie spodziewały,
straciły swoje prawa, o których w naiwności myślały, że dane im są
raz na zawsze. Zduszono wtedy ledwie rodzące się społeczeństwo obywatelskie,
kiedy to zebrano zupełnie nieprawdopodobną, jak na dzisiejsze czasy, ilość
1,5 mln podpisów pod żądaniem referendum na temat dopuszczalności
przerywania ciąży. Kościół nie pozwolił na
referendum na temat „zabijania dzieci".
Ta błyskawiczna utrata praw
kobiet w Polsce zdumiewa zachodnie
feministki i jest swoistym memento w obliczu odradzającego się w niektórych
krajach fundamentalizmu religijnego. Dlatego nawet kobiety we
Francji, gdzie rozdział kościołów od państwa ma ponad 100- letnią tradycję,
tak bardzo niepokoją się niektórymi
deklaracjami Sarkozy’ego. Udział w rządzie katolickiej działaczki ruchu
pro-life uzasadnia te niepokoje i powoduje mobilizację licznych organizacji laickich.
Kobiety zdają sobie sprawę, że tylko państwo świeckie gwarantuje im prawa i szansę na prawną
równość z mężczyznami.
Konsekwencje naszej ustawy
antyaborcyjnej [ 2 ] dotykają oczywiście tylko kobiety i dziewczęta
bez pieniędzy. Bo tak się też składa, że nawet gwałty zdarzają się
raczej nie kobietom, które otwierają
garaż pilotem, ale tym, które wracają z pracy piechotą późną nocą. To
one, przy zgłoszeniu gwałtu na policji lub w szpitalu, nie otrzymują przysługującej
im prawem tabletki antykoncepcyjnej postkoitalnej, i to one nie mają pieniędzy na usunięcie ciąży i to one mają
ogromne trudności, żeby uzyskać stosowne zaświadczenie prokuratora przez krótkie parę
tygodni przewidzianych przez ustawę. To nawet nie ustawa jest tak restrykcyjna
jak jej stosowanie, a właściwie
sabotowanie.
Dotykam tu problemu nie tylko pełnego
rozziewu między prawem a jego
stosowaniem ale także powszechnej nieznajomości tego prawa. Myślę, że istnieje zamierzone wprowadzanie w błąd kobiet, a być może także służb publicznych, w tym policji i służby
zdrowia, które najwyraźniej nie otrzymały odpowiednich informacji i nie
przeszły odpowiednich szkoleń. Władzom, zwłaszcza obecnej koalicji, i Kościołowi,
zależy na niedoinformowaniu społeczeństwa, a nie na tym, żeby prawo było przestrzegane.
Także i poprzednie rządy nie są tu bez winy.
Na ogół Polacy wiedzą, że
obowiązująca ustawa dopuszcza usunięcie ciąży w 3 przypadkach:
— gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, — gdy istnieje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia
płodu lub nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu,
 - gdy ciąża jest wynikiem przestępstwa (gwałt, kazirodztwo, ciąża
nieletniej ...)
Natomiast panuje powszechne
przekonanie, że w Polsce aborcja jest
dopuszczona ustawą tylko do 12 tygodnia ciąży, tymczasem taki warunek
dotyczy wyłącznie ciąży będącej następstwem przestępstwa. To właśnie
ten warunek jest skandaliczny. Wyobraźmy
sobie np. ciążę 13-latki, która w ciągu 12 tygodni może w ogóle nie zorientować się, że jest w ciąży. W rezultacie w Polsce co roku mamy przypadki
zmuszania do rodzenia dzieci przez 12-letnie dziewczynki.
Tymczasem, zgodnie z ustawą, każde
zajście w ciążę nastolatki przed ukończeniem 15 roku życia,
jest wynikiem przestępstwa, nawet gdy do stosunku doszło za zgodą
dziewczynki. W praktyce prokuratorzy wzbraniają się przed wystawieniem
kobietom zaświadczenia dla lekarza, mimo, że wystarczy uzasadnione podejrzenie,
iż ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, prokurator nie musi mieć
pewności. Wystawienie zaświadczenia jest obowiązkiem prokuratora,
nie ma on prawa powoływać
się na swoje przekonania religijne. Ciąża będąca następstwem przestępstwa, może
być usunięta przez lekarza w gabinecie prywatnym, tyle, że przecież, jak to
już o tym mówiliśmy wyżej, zwykle to
kobiety bez pieniędzy padają ofiarą przestępstwa. W dwóch pozostałych przypadkach ciąża może być usunięta wyłącznie w szpitalu.
W przypadku zagrożenia zdrowia lub życia kobiety ustawa
nie przewiduje żadnego terminu na jej usunięcie. Ten
przepis prawa także jest w Polsce powszechnie łamany. Najgłośniejszy jest przypadek Alicji Tysiąc, która z powodu zagrożenia utratą wzroku powinna była mieć terapeutyczne
usunięcie ciąży. Po 7 latach walki z sądami w Polsce, w procesie przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu,
uzyskała ona orzeczenie przyznające jej odszkodowanie od rządu polskiego.
Zadałam pytanie Alicji Tysiąc,
czy wiedziała, że miała teoretyczną możliwość
usunięcia ciąży w późniejszym terminie. Nie wiedziała, przeciwnie była
przekonana, że po 12 tygodniu ciąży
już żaden lekarz nie wystawi jej odpowiedniego zaświadczenia
lekarskiego. Nikt w służbie zdrowia jej o tym nie poinformował, być może
celowo wprowadzano ją w błąd. Kto wie, jak potoczyłaby się ta sprawa, gdyby
Alicja znała swoje prawa ? Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu
zarzucił państwu polskiemu właśnie niestosowanie polskiego
prawa wobec Alicji [ 3 ].
W kontekście zagrożenia
zdrowia kobiety, w tym jej zdrowia psychicznego, nie sposób przyznać, że
przyczyną depresji i rozpaczy kobiety może być jej tragiczna sytuacja bytowa
np. brak dochodów, brak mieszkania, porzucenie przez partnera itp.
Dlatego jest co najmniej dyskusyjne uznanie w 1997 roku przez Trybunał
Konstytucyjny jako sprzecznego z Konstytucją przerwania ciąży z powodu trudnych warunków życiowych lub
trudnej sytuacji osobistej kobiety. Dowodzi
ono niestety dyspozycyjności niektórych sędziów Trybunału, którzy oczywiście
kierowali się nie logiką, a naukami kościoła.
Uważam, że również wniosek SLD o zliberalizowanie ustawy w taki sposób
był błędem politycznym i logicznym, bo wyłączał zupełnie niesłusznie
trudne warunki życiowe czy sytuację osobistą kobiety z przyczyn , które
przecież w sposób oczywisty wpływają na stan zdrowia psychicznego kobiety, a uszczerbek na zdrowiu psychicznym, już przed tym wnioskiem, był wystarczającym
powodem usunięcia ciąży zgodnie z ustawą.
Lekarz, ciągle zgodnie z ustawą, powinien
podjąć decyzję o konieczności usunięcia ciąży, bo to przecież
subiektywna ocena sytuacji przez kobietę
powinna być podstawą takiej decyzji. Niestety w Polsce lekarze zupełnie nie
przejmują się stanem psychicznym kobiety. Na skutek nacisków kościoła
odmawiają bezpłatnej aborcji nawet kobietom zgwałconym, a przecież gwałt zawsze wiąże się z głębokim urazem psychicznym ciążącym na całym
życiu kobiety. Powołują się zwykle na klauzulę sumienia. Jednak to
sumienie na ogół jest dość elastyczne i często nie przeszkadza im usunąć
tej samej ciąży — ale za pieniądze — w swoim prywatnym gabinecie. Trzeba
jednak przyznać, że dyrekcje niektórych szpitali wprowadzają — prawem kaduka — zasadę nieprzeprowadzania aborcji w zarządzanym przez siebie szpitalu.
Lekarz ma wówczas obowiązek wskazać szpital, który aborcję
przeprowadzi i nie powinien mieć prawa odmowy wystawienia odpowiedniego zaświadczenia.
Ustawa nie podaje również dopuszczalnego
terminu usunięcia ciąży w przypadku uszkodzeń płodu. Określa tylko (bardzo
nieprecyzyjnie), że przerwanie ciąży jest dopuszczalne do chwili osiągnięcia
przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki. Przyjmuje
się, że jest to termin 22 tygodnia ciąży. Jeżeli płód wykazuje uszkodzenia w ogóle uniemożliwiające życie
poza organizmem matki, kobieta może podjąć decyzję o usunięciu ciąży w każdym
terminie. Należy zdecydowanie podkreślić, że wystarczy duże
prawdopodobieństwo, a nie całkowita pewność istnienia wad rozwojowych lub genetycznych płodu. Niestety tu także
polska rzeczywistość jest pełna patologii.
Znowu niewielka liczba — w stosunku do innych krajów — badań prenatalnych powoduje, że rodzi się
relatywnie dużo dzieci upośledzonych fizycznie i umysłowo (wg badań Unii
Europejskiej w Polsce rodzi się do
4 razy więcej dzieci z wadami niż w innych krajach UE).
Oczekiwany efekt ustawy, która miała zapobiec spadkowi przyrostu naturalnego oczywiście się
nie sprawdził. Polki rodzą
najmniej dzieci w Unii Europejskiej. W 2006 roku, po 4 latach ujemnego wskaźnika
urodzeń — kiedy to umierało więcej Polaków niż się rodziło — wskaźnik
przyrostu naturalnego wykazał wynik dodatni (plus 6 tysięcy osób).
Jednak zawdzięczamy to wejściu w okres prokreacji ostatniego wyżu lat
osiemdziesiątych. Na wzrost wskaźnika
urodzeń mogło też wpłynąć „becikowe", tyle że niestety w sposób
patologiczny. Ostatnio nie słychać o noworodkach wyrzuconych na śmietnik, natomiast występuje plaga pozostawiania noworodków w szpitalu [ 4 ], ponieważ
zainkasowanie „becikowego" przysługuje za samo urodzenie dziecka. Mamy więc
wzrost liczby urodzeń w środowiskach marginesu społecznego kłopotliwy do tego stopnia,
że minister Kluzik-Rostkowska chce
uzależnić jego wypłatę od zgłoszenia się
kobiety przynajmniej na 3 badania lekarskie w czasie ciąży! A domy dziecka pękają w szwach mimo niskiego przyrostu naturalnego.
Nie sposób pominąć w tych rozważaniach braku
edukacji seksualnej w szkołach. Zgodnie z kuriozalnym — począwszy od tytułu -
rozporządzeniem ministra Handke'go [ 5 ],
ta edukacja nie jest obowiązkowa i wymaga zgody rodziców
dla uczniów niepełnoletnich (ciekawe, że nauka np. matematyki nie
wymaga takiej zgody). A więc, im środowisko domowe mniej wykształcone i zacofane, tym szanse dziecka na edukację seksualną bardziej się zmniejszają, a szkoła zamiast wyrównywać poziom uczniów pogłębia
różnice i zmniejsza szanse uczniów ze środowisk
nieinteligenckich. Edukacja
seksualna, jeżeli w szkole w ogóle się odbywa,
ma nie przekraczać 14 godzin rocznie. Dla porównania katechizacja i zajęcia kościelne to ok. 100 godzin rocznie. Oczywiście Kościół twierdzi, że
uświadamianie seksualne to zadanie
rodziców, bo ma absolutną pewność, że wówczas tej edukacji w ogóle nie będzie.
Tylko ok. 5% rodziców rozmawia z dziećmi na te tematy, i to prawie wyłącznie w rodzinach inteligenckich.
Natomiast dużo mówi się o seksie na lekcjach
katechizmu, używając specyficznego języka np. o zachowaniu „czystości",
to znaczy, że seks jest czymś brudnym i mrocznym, a kobieta siedliskiem
grzechu. Stąd tylko krok do agresji wobec dziewcząt. Informowano mnie też
kilkakrotnie, że w niektórych szkołach na lekcjach religii nawet dzieci oglądają
kanadyjski film „Niemy krzyk" pokazujący 5-miesięczny płód podczas usuwania ciąży, mimo, że już
ponad 20 lat temu na zachodzie stwierdzono, że film ten jest tendencyjną
manipulacją. Nic to, że jest to film wyłącznie dla dorosłych.
Efektem takiej
edukacji są fobie, lęki, nerwice i trudności w dorosłym życiu. O ogromnych problemach uniemożliwiających zbudowanie szczęśliwego życia
rodzinnego, wynikłych z takiego wychowania, z bólem mówił słuchacz audycji
„Lustro" radia TOKfm w końcu czerwca
2007. Mimo prawidłowej fizjologii, nie pomagają mu psychoterapie, tak bardzo
jego psychika została zwichnięta katolickimi fobiami w sferze seksu.
Jeżeli na dodatek
zagłębimy się w niektóre podręczniki
przeznaczone do edukacji seksualnej, a zatwierdzone do użytku w szkołach przez ministerstwo
(i to nie tylko przez min. Giertycha, ale i ekipy poprzednie), to człowiek
się zastanawia, czy nie lepiej, żeby dzieci
uświadamiały się wzajemnie pod trzepakiem na podwórku. Niektóre podręczniki
zawierają tendencyjne, nieprawdziwe informacje na temat szkodliwości
masturbacji, środków antykoncepcyjnych,
zapobiegania ciąży a zwłaszcza przerywania ciąży, które nazywa się oczywiście
„zabijaniem dzieci nienarodzonych". Przykładem
takiego podręcznika jest „Wiedza o społeczeństwie" praca zbiorowa pod
redakcją Ewy Kosińskiej [ 6 ]. Na str. 87 mówi się o małej skuteczności prezerwatywy w ochronie
przed AIDS, a na str. 96 wyolbrzymiono szkodliwość usunięcia ciąży dla
zdrowia kobiety. Nawiasem mówiąc Kościół w Polsce wymyślił tzw. syndrom postaborcyjny, rodzaj depresji, która
ma wpływać negatywnie nawet na przyszłe dzieci (tak!!!). Na
Zachodzie jakoś nikt o tym nie słyszał. Nieproporcjonalnie duża część
tego podręcznika poświęcona jest tzw. „naturalnym"
metodom unikania ciąży, zupełnie
nienadającym się dla dziewcząt. Nie na
darmo nazywają je „watykańską ruletką". Treść podręcznika przeczy
jednak oczywistym faktom. Przykład tego
podręcznika nie jest wcale odosobniony, a ich wybór zależy często od
katechety. O podręczniku Andrzeja
Jaczewskiego i Zbigniewa Izdebskiego, którego jedyny egzemplarz widziałam
tylko w księgarni, powiedziano mi, że nie będzie wznowiony. Pewnie dlatego,
że to podręcznik na wysokim poziomie. Z trudem też przebijają się
publikacje Alicji Długołęckiej-Lech.
Cóż, nasi wybrańcy spychają nas w mroki średniowiecza.
Prasa niemiecka nazywa Polskę Iranem Europy. Na jedno wychodzi. Szkody wyrządzone
młodzieży, będą nie do odrobienia, o ile rodzice masowo nie przeciwstawią
się tym praktykom Autorka tego tekstu, absolwentka szkoły zakonnej, naprawdę
wie o czym mówi. Rodzicom doradzam rozmawianie z dziećmi, prostowanie
przynajmniej części szkolnych dezinformacji, podsuwanie dobrych podręczników.
To nie szkodzi, że będą to informacje sprzeczne ze szkolnymi. Młodzież w epoce PRL była to tego wręcz przyzwyczajona, to uczy krytycznego myślenia.
Doradzam też zapoznanie się z krótką
instrukcją pt. „Jak uchronić
dziecko przed praniem mózgu" na łamach www.racja.org.pl.
Przypisy: [ 1 ] Fakty i Mity nr 12(368) 23-29 III 2007 r. [ 2 ] Ustawa z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny,
ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. [ 3 ] Pełny tekst orzeczenia z dnia 20 marca 2007
Trybunału Praw Człowieka w sprawie Alicja Tysiąc przeciw państwu polskiemu
dostępny w języku angielskim na stronie internetowej Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny www.federa.org.pl [ 4 ] Notatka Doroty Frontczak
„Dzień Rodzica Zastępczego" "Gazeta Wyborcza" z 30.5.2007. [ 5 ] Rozporządzenie Ministra
Edukacji Narodowej z dnia 12 sierpnia 1999 r. w sprawie sposobu nauczania
szkolnego oraz zakresu treści dotyczących wiedzy o życiu seksualnym człowieka, o zasadach świadomego i odpowiedzialnego rodzicielstwa, o wartości rodziny, życia w fazie prenatalnej oraz metodach i środkach świadomej prokreacji zawartych w podstawie programowej kształcenia ogólnego. [ 6 ] Wydawnictwo Rubikon Kraków 2001. « Aborcja, edukacja seksualna (Publikacja: 06-07-2007 )
Teresa JakubowskaB. przewodnicząca partii RACJA. Absolwentka SGPiS (Szkoła Główna Handlowa), Wydział Handlu Zagranicznego. Pochodzi z Częstochowy, gdzie skończyła szkołę zakonną katolicką. Po studiach pracowała w handlu zagranicznym, w tym 6 lat w Paryżu. Żona nieżyjącego już Jerzego Jakubowskiego, profesora Wydziału Prawa UW. Działaczka lewicowa. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 9 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Ile nas kosztuje Kościół? | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5444 |
|