|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze
Jak ja to pamiętam czyli wspominam czekając na normalność Autor tekstu: Stanisław Pietrzyk
Każdy sierpień po roku 1980, szczególnie jego druga połowa,
to
czas rozrachunku z przeszłością,
która wielu dzisiejszym wygranym kojarzyła się z niesprawiedliwością.
Ale co to jest sprawiedliwość?
Czy jest sprawiedliwość, gdy wszyscy mają po równo, czy może wtedy, kiedy mają
według zasług? No i jakich? Nie mam
pojęcia. Poza tym mam do tego stosunek
ambiwalentny. Z historii
wiem, że piszą ją zwycięzcy. A tych się
nie osądza. Ale kto zwyciężył? Poza Krk chyba wszyscy czują niedosyt
żeby nie powiedzieć, że większość przegrała.
Mam nadzieję, że w końcu staniemy się normalni i w jakimś sensie wygrani.
Choćby dlatego, że mamy możliwość poznać z autopsji funkcjonowanie demokracji w krajach, w których ona w miarę dojrzała.
Był
czas, kiedy ludzie pracy mieli dość dyktatu jedynie słusznej partii. I dość podwyżek, choć te nie były aż tak drastyczne, jak się dzisiaj mówi. Ale władzy nikt nie lubi. Ja
też za bardzo za nią nie przepadałem (tak mam do tej pory). Pomijając fakt, że z hukiem wyleciałem z wojska za nieposłuszeństwo (tamtym władzom) i trochę
czasu spędziłem w areszcie komendy na ul. Białej w Gdańsku-Wrzeszczu,
tamte czasy wspominam z pewną sympatią. Po jakimś czasie, w końcu sierpnia,
będąc pracownikiem Zakładów Gazyfikacji Bezprzewodowej w Gdyni-Chyloni w czasie,
gdy już się zaczął strajk, zostałem poproszony na rozmowę z dyrektorem. Pan
dyrektor (nazwiska nie podam, choć mało znam ludzi tak „ludzkich", ale powiem,
że był w polskim dywizjonie w RAF-ie) poprosił mnie, abym nakłonił
kolegów do pracy (pracowałem dopiero 3 miesiące, ale, podobno, miałem
poważanie). Bo przecież pracujemy dla ludzi, dla rodzin, dla znajomych, no i każdy potrzebuje jakiejś energii. Racja. Każdy potrzebuje. Jakoś udało mi się
kolegów przekonać. Oflagowaliśmy pojazdy no i w teren. Miało to wiele plusów.
Można było rozwozić ulotki i rozmaite pisma razem z butlami gazu. Pewnie, były
kontrole, zatrzymania, ale i tak efekt był.
Pod koniec sierpnia, tak po 20.,
zostałem oddelegowany jako przedstawiciel firmy do MKS w Gdańsku. No i pojechałem. Przy wejściu przedstawiłem upoważnienie i otrzymałem przepustkę nr
212 (druk nr 000225). Wchodząc na salę (słynną dziś BHP) szukałem miejsc mniej
eksponowanych, takich bardziej do obserwacji, do pooglądania. No i usiadłem po
prawej stronie od wejścia, parę metrów od tej stołówki czyli miejsca, gdzie
rozdawano kanapki. Chwilę wcześniej, jeszcze przed wejściem do sali
BHP, kiedy jednemu z dziennikarzy mówiłem o milicji ktoś z tłumu zapytał
mnie: a skąd ty to wiesz? Faktycznie, mogłem dostać po buzi. Bo skąd? Ktoś mnie
wciągnął do sali. No i wszedłem. Po chwili, kiedy się zorientowałem w terenie,
znalazłem sobie miejsce. Blisko stołu, blisko okna. Ale
trochę daleko do drzwi. Ale coś za coś.
Usiadłem. Patrzę, siedzi gość, który przed chwilą ze mną rozmawiał. Zająłem
miejsce obok. A może On usiadł obok. Nie
pamiętam. Ale to był Halik. Kiedy
dzisiaj się pytam, nawet Jerzy Borowczak nie wie gdzie i kto siedział.
Ale wie, że Halik tam był. Tylko nie wie
kiedy. Powiedział, że wielu prosiło
Halika o autograf a jeden z tych „wielu" nawet nie wiedział, kto to jest.
Ale ma autograf. Może dziś już wie czyj.
Ale do rzeczy czyli ad rem. Siedziałem, gadałem z siedzącym obok
Halikiem, kanapek nie jadłem. To był
chyba 31 dzień sierpnia czyli dzień podpisania porozumienia (chyba, bo wcześniej
też delegacja się pojawiała, choć porozumienie podpisano 31).
Wchodziła delegacja rządowa. Wśród niej M. Jagielski. Znów usłyszałem
listę żądań (21 postulatów), czytał chyba Lis albo Gwiazda, nie pamiętam,
słyszałem też, co mówił Jagielski. Z tym krawatem to było nieładnie. No i wreszcie się skończyło. Koniec, kropka. Do domu.
Dojechałem już bez problemów (wcześniej, w ostatnich dniach
sierpnia dwa razy byłem zatrzymany przez milicję, która odebrała mi ulotki choć
wiele z nich udało mi się przemycić
za paskiem spodni, bo paru milicjantów było moimi kolegami z wojska, więc
przeszukanie było „na niby"). Dzisiaj, kiedy patrzę na tamten czas z perspektywy
lat, zastanawiam się po co. Po co była ta cała konspiracja, po co był ten
sprzeciw (słuszny zresztą) skoro zyskała na tym garstka, a komuna i tak była na
skraju bankructwa. System padał, strajki tylko dobiły zdychającego.
Dzisiaj, 30 lat po tym, zastanawiam się: gdyby nie sierpień 80-go roku,
gdyby nie Wałęsa, to co? Co byłoby dzisiaj, kiedy już nie ma „żelaznej kurtyny",
kiedy nie ma „bloku wschodniego"? Wiem, niejeden powie, że bez tamtego zrywu
nic, lub niewiele by się zmieniło, ale takie wnioskowanie jest niezbyt sensowne,
bo w konsekwencji zimnej wojny i wyścigu zbrojeń Blok Wschodni był w niezbyt
dobrej kondycji.
Dzieci przywódców i prominentnych działaczy partyjnych
krajów tak zwanej demokracji ludowej
(w większości dobrze wykształceni często w renomowanych uczelniach)
doskonale wiedzieli, że system oparty na dyktacie jednej partii, planowej
gospodarce zarządzanej centralnie itp., już się kończy. Ich ojcowie też
wiedzieli, lecz trudno było im się do tego przyznać. W tym czasie bowiem cały
ten „robotniczo-chłopski" czy antykapitalistyczny eksperyment ledwo się trzymał.
Wisiał prawie tak, jak miecz nad głową Damoklesa na końskim włosie. Ale w tym
przypadku to nie był włos. To był już jakiś stary, przerdzewiały drut (chyba z tej „żelaznej kurtyny") i nie trzeba było niczyjej pomocy. Czas zrobiłby swoje.
Dzisiaj wielu mówi, że to Wojtyła z Reaganem, inni dodają
Wałęsę. Jeszcze inni płot i styropian. A naprawdę co? Pytam, bo kto
pyta, to nie błądzi. Podobno. Miało być
dobrze, a przynajmniej lepiej. Jest dla niektórych. Miało być muzeum pamięci. No
jest . Szefem jest o. Zięba. I znów klechy górą (o. Góra też ma się dobrze). No
więc? Alleluja i do przodu! Do swoich pasterzy podziękować za to wszystko. A może lepiej by tak po rozum do głowy? No i dzisiaj, po tym, co było wczoraj w Gdyni, może w końcu zrozumiemy kto i na
czym gra? I czyja to orkiestra?
« Felietony, bieżące komentarze (Publikacja: 31-08-2010 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 550 |
|