|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Nauka i religia
Lepsza wiara niż miara? Autor tekstu: Anna Leszkowska, Leszek Kuźnicki
Z prof. Leszkiem Kuźnickim, przewodniczącym Komitetu Prognoz PAN
„Polska 2000 Plus" rozmawia Anna Leszkowska. Kiedy umawialiśmy się na rozmowę, nie przypuszczałam, że
temat Pana wystąpienia na Zgromadzeniu Ogólnym PAN (14.12.06.) stanie się tak
przerażająco aktualny za sprawą parlamentarzystów uważających, że Jezus
winien zostać uznany za króla Polski. Sądziłam, że wyjściem do naszej
rozmowy będzie Pana obrona racjonalizmu. Ale przede wszystkim — współczesny
odwrót od nauki. Czy nigdy już nie wyjdziemy z romantyzmu i jego czucia i wiary silniejszych niż mędrca szkiełko i oko? Rzeczywiście w skali świata przeżywamy w tej chwili ofensywę różnych
ideologii i odnowień wiary. Nie jest to więc zjawisko specyficznie polskie,
ale światowe. Dotyczy zarówno wyznań chrześcijańskich, jak islamu,
hinduizmu i konfucjanizmu. Ta odnowa religii — a nie tylko sprawy gospodarcze i różnice poziomów życia — jest źródłem konfliktów między chrześcijaństwem a islamem, jak również islamem i hinduizmem. To jest przyczyna nierozwiązanych
problemów w Iraku, Afganistanie i Kaszmirze. Oczywiście, większość kapłanów
czy rzeczników poszczególnych wyznań nie powie nigdy, że wyznawana przez
nich wiara jest ideologią, która prowadzi do konfliktów. Ale jeżeli na to
patrzymy z punktu widzenia socjologicznego, to jest to ideologia. I w tej chwili
jesteśmy w polu narastającej walki miedzy rzecznikami odnowy wiary, zarówno wśród
wyznawców religii uniwersalistycznych i plemiennych, jak judaizmu i hinduizmu,
kiedy wyostrza się założenia wyznawanej religii, a jednocześnie wskazuje na
innowierców jako rzeczywistych wrogów.
Jeśli chodzi o naukę — to jej epistemologia, czyli sposób, źródła,
struktura poznania naukowego — niestety, uległa pewnej erozji. I to z kilku
powodów. Po pierwsze, pojawił się postmodernizm, który od lat 80. ub. wieku
zaczął nabierać coraz większego znaczenia i także w polskich środowiskach
zyskał duże uznanie. Można powiedzieć, że w niektórych obszarach,
filozofii, socjologii, humanistyki — zawładnął nimi. Oczywiście,
przyrodnicy, przedstawiciele nauk fizykalnych, ścisłych nie biorą nawet pod
uwagę postmodernizmu,
który jest śmietniskiem intelektualnym...
jest, ale przede wszystkim uderza w podstawowe założenia epistemologiczne
nauki. Bo jeżeli dochodzimy do jakichś prawd czy twierdzeń na podstawie
negocjacji — to właściwie podstawy nauki zostają zupełnie pominięte. Wtedy
każdą rzecz można wynegocjować i trzeba sobie zdawać sprawę, że 2+2 może
dawać 5. W postmodernizmie w dowolny sposób traktuje się fakt z jego
interpretacją, choć to całkowicie różne sprawy. Poznanie a zrozumienie jest
tu jest tym samym, choć w rzeczywistości niekoniecznie tak jest. Proszę zauważyć,
że obecnie jest nawrót do Hegla — pojawiają się głosy, że pewien
rewizjonizm wobec krytyki II wojny światowej i hitleryzmu ma uzasadnienie
naukowe w heglizmie. Okazuje się, że można wszystko powywracać. Można podejść
do wszystkich spraw dialektycznie i wówczas wszystko wygląda inaczej. Można
przecież uznać, że hitleryzm sam z siebie nie był potworem, ale wyrósł ze
zjawisk obiektywnych, społeczno — politycznych, zrodzonych poza Niemcami, jako
przeciwwaga bolszewizmu.
Na szczęście, ten ferment w epistemologii nie dotyczy całej nauki, bo w niektórych
jej obszarach — np. naukach biologicznych, ścisłych, postmodernizm z jego
relatywizmem jest po prostu niemożliwy. Niemniej ten ferment w jakimś stopniu
podmywa fundament, na którym stoi cała nauka, a przyczyniają się do tego
sami uczeni. Z kolei innym problemem jest teologiczna interpretacja współczesnych
osiągnięć biologii molekularnej. Otóż w roku 2006 ukazała się książka
Francisa Collinsa -"The Language of God. The scientists presents evidence
for belief". F. Collins jest szefem w National Institute of Health w Bethesdzie, zespołu, który równolegle z Craigiem Venterem z prywatnej „Celera"
prowadzi badania genomu człowieka. W „Science" ukazała się, co prawda,
krytyczna recenzja tej książki, autorstwa Roberta Pollacka z Centrum Badań
Nauki i Religii na Uniwersytecie Columbia, ale krytyczna dlatego, że Collins
uważa, iż to biologia molekularna pozwala poznać język Boga. Collins nie wątpi,
że prawie 4 mld lat temu powstało życie na Ziemi, rozwijało się stopniowo i że istnieje ciągłość fizyczna wszystkich struktur DNA. I Pan Bóg w to się
nie wtrącał, on tylko dał materiał, z którego wszystko powstało, a reszta
poszła już w sposób naturalny. Collins jest też wielkim rzecznikiem
neodarwinizmu i nie ma najmniejszych powodów, iż mechanizm doboru naturalnego
jest czynnikiem napędzającym całą ewolucję na Ziemi. Ale jego wniosek
ostateczny jest teologiczny, gdyż DNA uznał za język Boga! A Pollack na poważnie z tym dyskutuje.
Kiedyś prof. Adam Urbanek na moje pytanie: jak uczeni zajmujący się naukami
przyrodniczymi i ścisłymi mogą wierzyć w Boga odparł dowcipnie: nie
wiadomo, w którym miejscu w mózgu przebiega granica miedzy nauką a wiarą.
Ale tu jest inna sprawa, mianowicie Collins twierdzi, że w DNA zawarte jest
podstawowe prawo moralne. I wywodzi to z biblijnej przypowieści Chrystusa o Samarytaninie: że nawet ktoś, kto nie był wyznawcą wiary potrafił zachować
się szlachetnie. A było to możliwe dzięki zakodowanemu w DNA prawu
moralnemu! I na tym właśnie — według Collinsa — polega język Boga.
Zaznaczam, że mówi to czołowy uczony, odpowiedzialny za ogromne programy,
niezwykle kosztowne i znaczące dla nauki.
Ale można to też traktować jako przejaw postmodernizmu...
W jakimś sensie tak, ale ten sam Collins badając genom człowieka nie postępuje w sposób właściwy postmodernizmowi; nie uzgadnia przecież wyników badań ze
swoimi zespołami, stosuje metodologię właściwą dla nauk przyrodniczych.
Wyniki są obiektywne. W dodatku ma konkurenta, Craiga Ventera, który punktuje
wszystkie pomyłki zespołu Collinsa. Co więcej — Collins wszedł w ten program i go poprowadził na miejsce Jamesa Watsona. Watsona, który ten program zaczynał,
odsunięto, ponieważ uważał, że wiedza o DNA człowieka, jak i DNA per se,
jest dorobkiem ludzkości, która winna mieć możliwość korzystania z niego
bez ograniczeń finansowych, a nie stać się kopalnią złota dla tych, którzy
pierwsi opatentują poszczególne jego fragmenty. Pollack w recenzji książki
pyta więc Collinsa o prawo moralne rzekomo zakodowane w DNA zauważając, że
świadomość każdego człowieka kształtuje się od chwili urodzenia w kontakcie ze środowiskiem. Skoro u człowieka, który trafił w złe środowisko,
język Boga zaczyna źle funkcjonować — to nie może on być zapisany w DNA.
Generalnie rzecz biorąc, współczesna nauka — zwłaszcza badania biologiczne,
inżynieria genetyczna, badania nad komórkami macierzystymi, genomem człowieka — dotykają problemów o fundamentalnym znaczeniu etycznym, a więc w szerokim
ujęciu prawa moralnego. I to fundamentaliści wykorzystują. Nauka jednak stoi
na stanowisku, że wiedzieć, to nie znaczy stosować. I najlepszym przykładem
tego jest broń jądrowa. Ciekawym przypadkiem jest tu Venter. W tej chwili bada
on swój własny genom i zapowiedział, że wkrótce ogłosi wynik tych badań. A jest już bliski celu. I tu się zaczyna problem.
Bo stanie się właścicielem swojego genomu — będzie pierwszym człowiekiem
na świecie poznanym w szczegółach...
I może to zrobić, pokaże drogę do szlachetnego celu. Venter jest bardzo
interesującym człowiekiem, nie tylko wybitnym uczonym. Takie postępowanie
otwiera puszkę Pandory.
Mówi się, że przełom wieków zawsze wiąże się z jakimś przełomem w rozumieniu, pojmowaniu świata. Czy obecne czasy można porównywać pod
jakimkolwiek względem z minionymi przełomami?
Trudno powiedzieć, gdyż nauka w XX wieku rozwijała się niezwykle
dynamicznie, choć i wówczas sprzeniewierzyła się swoim ideałom dając
ludziom broń jądrową, co — poza względami etycznymi — zostało później
uznane przez samych uczonych jako niebezpieczne. Mało tego — już Piotr i Maria
Curie wiedzieli doskonale, że odkrycie promieniotwórczości może doprowadzić
do tego, że nauka dotknie sprawy, która może mieć ogromne konsekwencje dla
całej ludzkości.
Drugi raz mamy z tym do czynienia obecnie, z chwilą poznania kodu
genetycznego człowieka...
W tej chwili ponownie się do tego zbliżamy i kiedy genom poszczególnych ludzi
przestanie być tajemnicą, powstanie sytuacja, której skutków nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Chyba, że powstanie ustawodawstwo restrykcyjnie chroniące
jego strukturę przed upowszechnieniem.
Sądzę, że nie jest odkrywcze stwierdzenie, iż odwoływanie się do sił
nadprzyrodzonych, bogów, cudów — jest wyrazem bezsilności człowieka wobec
swojej niewiedzy, próbą poradzenia sobie z czymś, czego nie daje się
racjonalnie wytłumaczyć.
Oczywiście, że tak. To obecne cofnięcie intelektualne w skali światowej w dużym
stopniu jest spowodowane pojawieniem się elektronicznych środków przekazu.
Dlatego, że one ułatwiły przekazywanie na cały świat informacji, które
kiedyś były tylko informacjami lokalnymi, albo dostępnymi dla określonej, wąskiej
grupy ludzi. Obecnie wszystkie informacje stały się powszechnie dostępne i pewne grupy konserwatywne, fundamentaliści — praktycznie nieznani wcześniej -
nagle mogą zabierać głos na nieograniczoną skalę, przekonując do swoich
poglądów. Natomiast człowiek nauki, który nie jest fundamentalistą jest
krytyczny: do siebie, do cudzych poglądów, ale jednocześnie nastawiony
pozytywnie, żeby próbować poznawać to, co niepoznane. Nauka jest czymś
otwartym, pozwala nam poznawać świat w sposób dla nas zrozumiały, ciekawy,
ale naukowcy zdają sobie sprawę, że to nie jest zakończenie, że to tylko
pewien etap poznania, który zmieni się w inny, w którym okaże się, że to,
co poznane, jest inne, głębsze, lepsze. Tymczasem fundamentaliści tego
problemu nie mają — oni już wszystko wiedzą, raz na zawsze.
Może świat stał się za trudny dla ludzi, stąd odwołują się do sił wyższych?
Istotnie, czołowe osiągnięcia nauki, takie jak powstanie i budowa Wszechświata,
bieg czasu, jako zjawisko uzależnione od szybkości, z jaką porusza się
obserwator itd. stały się niezrozumiale dla większości ludzi. Nauka przestała
być prosta, łatwa, stała się trudna, wymaga kwalifikacji, ciągłego uczenia
się. To jest duży wysiłek. A wiara jest oczywista, nie wymaga dowodu. Wybór
wydaje się więc prosty i oczywisty.
Dziękuję za rozmowę.
Sprawy Nauki, 5/2006
« Nauka i religia (Publikacja: 30-10-2007 )
Leszek KuźnickiUr. 1928. Profesor zwyczajny, doktor habilitowany nauk przyrodniczych, członek rzeczywisty PAN od roku 1989, członek korespondent od roku 1976; z-ca sekretarza Wydz. II – Nauk Biologicznych 1973-1977, członek Prezydium PAN 1984-1998; wiceprezes, sekretarz naukowy PAN 1990-1992, prezes PAN 1993-1998, doktor honoris causa Rosyjskiej Akademii Nauk. Wybitny polski uczony w dziedzinie protozoologii i biologii komórki oraz ewolucjonizmu. Oprócz licznych prac badawczych jest autorem powszechnie znanych i cenionych monografii, podręczników oraz dużej liczby artykułów w krajowych i zagranicznych czasopismach specjalistycznych. O rozmiarach ilościowych osiągnięć zasług naukowych prof. Leszka Kuźnickiego i jego szkoły zaświadcza fakt, że wspólny ich dorobek został oprawiony w 7 tomach, przekazanych do Archiwum Polskiej Akademii Nauk. Strona www autora
| Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5606 |
|