Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.011.272 wizyty
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 14 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Nie wierzymy mediom. Media "zakręcają się na prawo". Prezenterzy i dziennikarze widocznie mają jeszcze usta pełne wadowickich kremówek, dlatego nie stać ich na obiektywizm i prawdę."
 Kultura » Sztuka » Muzyka

Kult będzie trwał
Autor tekstu:

Koncertem w Krakowie (4.11.2007r.) grupa muzyczna KULT zakończyła swoją, coroczną październikową trasę koncertową, nazywaną od koloru plakatów "pomarańczową". Jak co roku tak i w tym roku w miastach, w których pojawiał się zespół lokalna prasa pisała peany pod adresem zespołu, nie potrafiąc zarazem zrozumieć powodzenia zespołu, określając je górnolotnie mianem fenomenu socjologiczno-muzycznego [ 1 ]. Kult bowiem jest jednym z ostatnich, jeśli w ogóle nie ostatnim zespołem, który corocznie jeździ w dużą trasę koncertową, a na koncertach gromadzi nieprzebrane rzesze swoich fanów. I to praktycznie bez żadnej kampanii promującej, bo nie uznaję za taką rozwieszonych po słupach reklamowych symbolicznych plakatów mówiących o koncercie. W dzisiejszych czasach, czasach wyłażącej zewsząd nachalnej reklamy informowanie o koncercie w taki sposób trąci czystym anachronizmem i przypomina głęboki socjalizm. A jednak… w przypadku Kultu jest to wystarczające.

Dla osób, które z tym zespołem są związane emocjonalnie, a sam się do nich zaliczam od roku 1989, fenomen Kultu nie jest już taki enigmatyczny. Dzisiejsza polska scena muzyczna składa się z wykreowanych przez chirurgów plastycznych muzycznych Barbie lub wygenerowanych przez speców od PR jednopłciowych bendów [ 2 ], wspomaganych potężnymi kampaniami promującymi, którym — przy okazji wydania płyty — obligatoryjnie musi towarzyszyć tzw. event. Bez tego odniesienie sukcesu — w ich mniemaniu — jest niemożliwe. A wszystko to na modłę kultury Zachodu, bo nie od dziś przecież wiadomo, że West the Best.

Kult w tym wszystkim broni się autentycznością i szacunkiem dla swoich fanów. Pamiętam jak kiedyś, będąc na koncercie Kultu na zakończenie Staszewski powiedział: "Zawsze będę powtarzał, że gdyby nie było Was, nie byłoby nas". I uczciwie przyznam, że nie doszukałem się w tej wypowiedzi nawet promila wazeliniarstwa. Pamiętam też jak kilka lat temu w stojąc przed wejściem do łódzkiej hali Anilany, w której miał się odbyć koncert Kultu "pełne bezmózgów służby porządkowe" chciały za pomocą siły zaprowadzić porządek wśród napierających fanów. Stałem wtedy dwa kroki od Piotra Wieteski — menadżera Kultu i byłem dla niego pełen uznania, że w krótkim wykładzie okraszonym nieparlamentarnymi słowami uświadomił owym służbom, że fanom należy się szacunek choćby, dlatego, że zapłacili za bilety, a przez co i owe służby mają też pracę.

I za to Kult cenię najbardziej. Za niemijający szacunek dla swoich fanów i szacunek do… samych siebie. Ten szacunek nie ogranicza się li tylko do rzetelnych koncertów. Ten szacunek przejawia się również w tym, że Kult kojarzy mi się tylko i wyłącznie z muzyką, a nie np. z proszkiem do prania. Ten szacunek przejawia się także w tym, że Kultowi nie można zarzucić hipokryzji i obłudy. Przed czym nie wszyscy potrafili się obronić. Dobry przykład to Tomek Lipiński — legenda polskiej sceny niezależnej, który z gitarą w ręku wyśpiewywał swoje słynne "nie wierzę politykom". Wierzyłem mu. Dziś ten sam Tomek Lipiński stoi na wiecu wiodącej partii politycznej z gitarą w ręku i śpiewa, że "jeszcze będzie przepięknie" — piosenkę symbol. Jak nadal mu wierzyć?

Katarzyna Nosowska powiedziała kiedyś o Staszewskim, że jest jednym z nielicznych muzyków, którzy nie dają ciała, a sprzedaje więcej płyt niż ci, którzy to robią. Pamiętam jak na początku 2006r. Empik podał wyniki sprzedaży na rok 2005r. Najlepiej sprzedającą się płytą była ostatnia płyta Kultu, pt. "Poligono industrial". Może i nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że premiera tej płyty miała miejsce, o ile dobrze pamiętam, dopiero 5 grudnia 2005r. W ciągu trzech tygodni Kult sprzedał więcej płyt niż niejedna do znudzenia promowana gwiazda polskiej sceny muzycznej przez cały rok. Dlaczego? Bo przesyt jest gorszy od niedosytu.

Lider Kultu jako osoba publiczna wyalienował się życia publicznego (czyt. medialnego). Nie ma w telewizji programów typu "Gotuj z Kazikiem", czy też rubryk w kolorowych pismach typu "Porady Kazika". Gdyby takie były dramatycznie obniżyłyby jego wiarygodność. Staszewski to zaprzeczenie obowiązujących standardów. Dzisiejszy artysta muzyczny to jedynie wizerunek. Retuszowany obrazek patrzący na nas z okładek kolorowych pism. Jego dokonania artystyczne są jedynie tłem dla tego wizerunku. Często są tylko dodatkiem do promowania swojej osoby. Inaczej, lansuje się osobę, a nie jej dokonania. I to w każdej możliwej formie i czasie. Dobrym przykładem jest tutaj Michał Wiśniewski, który zamienił się w słup ogłoszeniowy. Jego działalność w tej branży przebiła aktywność muzyczną. Nic dziwnego, że ponoć ostatnia jego płyta poniosła totalną klapę. Bałbym się kupić jego płytę, bo może po otworzeniu pudełka wyskoczyłaby lodówka, telefon komórkowy, telewizor, albo jeszcze coś innego. Drugim przykładem fatalnego połączenia branż jest Ewa Sonnet. Nie znałem jej wcześniej. Któregoś dnia, będąc w sklepie przez przypadek zobaczyłem jak z okładki patrzy na mnie pożądliwym wzrokiem roznegliżowana panienka. Wziąłem pudełko do ręki otworzyłem, a tam… płyta. Do dziś nie wiem czy piosenkami, czy też z obrazkami takimi jak na okładce. Nie ryzykowałem. Odłożyłem pudełko na półkę.

Podałem dwa przykłady najbardziej patologicznego spłycenia muzyki. Stopień wiarygodności takich artystów wynosi zero absolutne. Staszewski jest natomiast postrzegany tylko i wyłącznie poprzez pryzmat swojej działalności twórczej, a świadoma nieobecność w mediach sprawia, że na każde dzieło opieczętowane stemplem Kult czeka się z utęsknieniem. Choćby po to, aby posłuchać, co Staszewski ma do powiedzenia. Ostatnią płytę Kult wydał dwa lata temu, ale wcale nie domagam się już następnej. Dzięki temu kolejna płyta Kultu będzie wydarzeniem (po staropolsku eventem) autentycznym. Produkcja masowa nigdy sztuce nie wyszła na dobre. A muzykę za sztukę uważam. Schlebianie pozornym gustom publiki ustalonym w badaniach rynkowych zakończyło się muzyczną "śmiercią" niejednej sezonowej gwiazdy. Dla wszystkich oznacza dla nikogo. A Kult będzie trwał, bo nie szuka poklasku wszystkich. Nie ma ustalonego jak to się ponoć fachowo nazywa "targetu". Przekrój wiekowy na koncertach jest bardzo szeroki. 25 lat grania zrobiło swoje. Kult robi swoje, a jak to się komuś podoba to zapraszamy. Ludzie szukają Kultu, a nie Kult publiki.

Coroczna trasa jest wydarzeniem, na które czeka się cały rok. Formą święta, która przypada raz na jakiś czas, a nie codziennością. Wiem, że gdy pójdę na kolejny już koncert Kultu otrzymam co najmniej 2,5 h grania bez zbytecznych przerywników poświęconych na wygłaszanie pseudoerotycznych monologów kierowanych do publiki w stylu: Jest zajebiście! Kocham Was! Jak to czynią co poniektóre gwiazdy polskiej sceny muzycznej. Wiem, że gdy pójdę na koncert Kultu usłyszę 2,5 godziny autentycznej żywej muzyki z fantastycznie rozbudowaną sekcją dętą. Wreszcie wiem, że gdy pójdę na koncert Kultu usłyszę w żaden sposób nie starzejące się piosenki z inteligentnymi i ciągle aktualnymi tekstami.

O tzw. fenomenie Kultu długo można by pisać. Ale zamiast tego warto posłużyć się słowami samego Staszewskiego, który w zaledwie dwóch zdaniach zamknął swoją filozofię artystyczną i wyjaśnił przyczyny tego — jak chcą niektórzy — fenomenu socjologiczno-muzycznego: "Mamy (...) już swoją publiczność. Wiem, że ona będzie mi już zawsze wierna, pod warunkiem że ja nie będę się wobec niej nieładnie zachowywał" [ 3 ].

Zatem z niecierpliwością czekam na kolejną październikową trasę. Po prostu. Wierność za wierność.


 Zobacz także te strony:
Kult światopoglądowo zaangażowany
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kultura masowa - nowa dyktatura ciemniaków
Kult światopoglądowo zaangażowany

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (10)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Np. Kazik i fani potem zlani, Gazeta Wyborcza — Łódź z dnia 30.10.2007r.
[ 2 ] Które szybko wschodzą i jeszcze szybciej schodzą. Kto dziś pamięta zespół Just 5?
[ 3 ] Jestem niezależnym gadżetem — rozmowa z Kazikiem Staszewskim, liderem zespołu Kult [w:] Mikołaj Lizut: Punk Rock Later, Wydawnictwo Sic! Warszawa 2003, s. 10.

« Muzyka   (Publikacja: 13-11-2007 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Wojciech Jaskuła
Ukończył administrację na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Pracę magisterską pisał z zakresu prawa wspólnotowego. Obecnie jest pracownikiem administracji państwowej i zawodowo zajmuje się ubezpieczeniem społecznym. Interesuje się religią chrześcijańską i prawem.

 Liczba tekstów na portalu: 13  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Wilno. Tomas Venclova
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5620 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365