|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Sztuka » Muzyka
Kult będzie trwał Autor tekstu: Wojciech Jaskuła
Koncertem w Krakowie
(4.11.2007r.) grupa muzyczna KULT zakończyła swoją, coroczną październikową
trasę koncertową, nazywaną od koloru plakatów "pomarańczową". Jak co
roku tak i w tym roku w miastach, w których pojawiał się zespół lokalna
prasa pisała peany pod adresem zespołu, nie potrafiąc zarazem zrozumieć
powodzenia zespołu, określając je górnolotnie mianem fenomenu
socjologiczno-muzycznego [ 1 ]. Kult bowiem jest jednym z ostatnich, jeśli w ogóle nie ostatnim zespołem, który
corocznie jeździ w dużą trasę koncertową, a na koncertach gromadzi
nieprzebrane rzesze swoich fanów. I to praktycznie bez żadnej kampanii promującej,
bo nie uznaję za taką rozwieszonych po słupach reklamowych symbolicznych
plakatów mówiących o koncercie. W dzisiejszych czasach, czasach wyłażącej
zewsząd nachalnej reklamy informowanie o koncercie w taki sposób trąci
czystym anachronizmem i przypomina głęboki socjalizm. A jednak… w przypadku
Kultu jest to wystarczające. Dla osób, które z tym zespołem
są związane emocjonalnie, a sam się do nich zaliczam od roku 1989, fenomen
Kultu nie jest już taki enigmatyczny. Dzisiejsza polska scena muzyczna składa
się z wykreowanych przez chirurgów plastycznych muzycznych Barbie lub
wygenerowanych przez speców od PR jednopłciowych bendów [ 2 ],
wspomaganych potężnymi kampaniami promującymi, którym — przy okazji
wydania płyty — obligatoryjnie musi towarzyszyć tzw. event. Bez tego
odniesienie sukcesu — w ich mniemaniu — jest niemożliwe. A wszystko to na
modłę kultury Zachodu, bo nie od dziś przecież wiadomo, że West the Best. Kult w tym wszystkim broni się
autentycznością i szacunkiem dla swoich fanów. Pamiętam jak kiedyś, będąc
na koncercie Kultu na zakończenie Staszewski powiedział: "Zawsze będę
powtarzał, że gdyby nie było Was, nie byłoby nas". I uczciwie przyznam, że nie doszukałem się w tej wypowiedzi nawet promila
wazeliniarstwa. Pamiętam też jak kilka lat temu w stojąc przed wejściem do
łódzkiej hali Anilany, w której miał się odbyć koncert Kultu "pełne bezmózgów
służby porządkowe" chciały za pomocą siły zaprowadzić porządek wśród
napierających fanów. Stałem wtedy dwa kroki od Piotra Wieteski — menadżera
Kultu i byłem dla niego pełen uznania, że w krótkim wykładzie okraszonym
nieparlamentarnymi słowami uświadomił owym służbom, że fanom należy się
szacunek choćby, dlatego, że zapłacili za bilety, a przez co i owe służby
mają też pracę. I za to Kult cenię najbardziej.
Za niemijający szacunek dla swoich fanów i szacunek do… samych siebie. Ten szacunek nie ogranicza się li tylko do
rzetelnych koncertów. Ten szacunek przejawia się również w tym, że Kult
kojarzy mi się tylko i wyłącznie z muzyką, a nie np. z proszkiem do prania.
Ten szacunek przejawia się także w tym, że Kultowi nie można zarzucić
hipokryzji i obłudy. Przed czym nie wszyscy potrafili się obronić. Dobry
przykład to Tomek Lipiński — legenda polskiej sceny niezależnej, który z gitarą w ręku wyśpiewywał swoje słynne "nie wierzę politykom". Wierzyłem
mu. Dziś ten sam Tomek Lipiński stoi na wiecu wiodącej partii politycznej z gitarą w ręku i śpiewa, że "jeszcze będzie przepięknie" — piosenkę
symbol. Jak nadal mu wierzyć? Katarzyna Nosowska powiedziała
kiedyś o Staszewskim, że jest jednym z nielicznych muzyków, którzy nie dają ciała, a sprzedaje więcej płyt niż
ci, którzy to robią. Pamiętam jak na początku 2006r. Empik podał wyniki
sprzedaży na rok 2005r. Najlepiej sprzedającą się płytą była ostatnia płyta
Kultu, pt. "Poligono industrial". Może i nie byłoby w tym nic dziwnego
gdyby nie to, że premiera tej płyty miała miejsce, o ile dobrze pamiętam,
dopiero 5 grudnia 2005r. W ciągu trzech tygodni Kult sprzedał więcej płyt niż
niejedna do znudzenia promowana gwiazda polskiej sceny muzycznej przez cały
rok. Dlaczego? Bo przesyt jest gorszy od niedosytu. Lider Kultu jako osoba publiczna
wyalienował się życia publicznego (czyt. medialnego). Nie ma w telewizji
programów typu "Gotuj z Kazikiem", czy też rubryk w kolorowych pismach typu
"Porady Kazika". Gdyby takie były dramatycznie obniżyłyby jego wiarygodność.
Staszewski to zaprzeczenie obowiązujących standardów. Dzisiejszy artysta
muzyczny to jedynie wizerunek. Retuszowany obrazek patrzący na nas z okładek
kolorowych pism. Jego dokonania artystyczne są jedynie tłem dla tego
wizerunku. Często są tylko dodatkiem do promowania swojej osoby. Inaczej,
lansuje się osobę, a nie jej dokonania. I to w każdej możliwej formie i czasie. Dobrym przykładem jest tutaj Michał Wiśniewski, który zamienił się w słup ogłoszeniowy. Jego działalność w tej branży przebiła aktywność
muzyczną. Nic dziwnego, że ponoć ostatnia jego płyta poniosła totalną klapę.
Bałbym się kupić jego płytę, bo może po otworzeniu pudełka wyskoczyłaby
lodówka, telefon komórkowy, telewizor, albo jeszcze coś innego. Drugim przykładem
fatalnego połączenia branż jest Ewa Sonnet. Nie znałem jej wcześniej. Któregoś
dnia, będąc w sklepie przez przypadek zobaczyłem jak z okładki patrzy na
mnie pożądliwym wzrokiem roznegliżowana panienka. Wziąłem pudełko do ręki
otworzyłem, a tam… płyta. Do dziś nie wiem czy piosenkami, czy też z obrazkami takimi jak na okładce. Nie ryzykowałem. Odłożyłem pudełko na półkę. Podałem dwa przykłady
najbardziej patologicznego spłycenia muzyki. Stopień wiarygodności takich
artystów wynosi zero absolutne. Staszewski jest natomiast postrzegany tylko i wyłącznie poprzez pryzmat swojej działalności twórczej, a świadoma nieobecność w mediach sprawia, że na każde dzieło opieczętowane
stemplem Kult czeka się z utęsknieniem. Choćby po to, aby posłuchać, co
Staszewski ma do powiedzenia. Ostatnią płytę Kult wydał dwa lata temu, ale
wcale nie domagam się już następnej. Dzięki temu kolejna płyta Kultu będzie
wydarzeniem (po staropolsku eventem) autentycznym. Produkcja masowa nigdy sztuce
nie wyszła na dobre. A muzykę za sztukę uważam. Schlebianie pozornym gustom
publiki ustalonym w badaniach rynkowych zakończyło się muzyczną "śmiercią"
niejednej sezonowej gwiazdy. Dla wszystkich oznacza dla nikogo. A Kult będzie trwał, bo nie szuka poklasku wszystkich. Nie ma ustalonego jak
to się ponoć fachowo nazywa "targetu". Przekrój wiekowy na koncertach jest
bardzo szeroki. 25 lat grania zrobiło swoje. Kult robi swoje, a jak to się
komuś podoba to zapraszamy. Ludzie szukają Kultu, a nie Kult publiki. Coroczna trasa jest wydarzeniem,
na które czeka się cały rok. Formą święta, która przypada raz na jakiś
czas, a nie codziennością. Wiem, że gdy pójdę na kolejny już koncert Kultu
otrzymam co najmniej 2,5 h grania bez zbytecznych przerywników poświęconych na
wygłaszanie pseudoerotycznych monologów
kierowanych do publiki w stylu: Jest zajebiście! Kocham Was! Jak to czynią co poniektóre gwiazdy polskiej sceny muzycznej. Wiem, że gdy pójdę na
koncert Kultu usłyszę 2,5 godziny autentycznej żywej muzyki z fantastycznie
rozbudowaną sekcją dętą. Wreszcie wiem, że gdy pójdę na koncert Kultu usłyszę w żaden sposób nie starzejące się piosenki z inteligentnymi i ciągle
aktualnymi tekstami. O tzw. fenomenie Kultu długo można
by pisać. Ale zamiast tego warto posłużyć się słowami samego Staszewskiego,
który w zaledwie dwóch zdaniach zamknął swoją filozofię artystyczną i wyjaśnił przyczyny tego — jak chcą niektórzy — fenomenu
socjologiczno-muzycznego: "Mamy (...) już swoją publiczność. Wiem, że ona
będzie mi już zawsze wierna, pod warunkiem że ja nie będę się wobec niej
nieładnie zachowywał" [ 3 ]. Zatem z niecierpliwością
czekam na kolejną październikową trasę. Po prostu. Wierność za wierność.
Przypisy: [ 1 ] Np. Kazik i fani potem zlani, Gazeta
Wyborcza — Łódź z dnia 30.10.2007r. [ 2 ] Które szybko wschodzą i jeszcze szybciej schodzą. Kto dziś pamięta
zespół Just 5? [ 3 ] Jestem
niezależnym gadżetem — rozmowa z Kazikiem Staszewskim, liderem zespołu
Kult [w:] Mikołaj Lizut: Punk Rock
Later, Wydawnictwo Sic!
Warszawa 2003, s. 10. « Muzyka (Publikacja: 13-11-2007 )
Wojciech Jaskuła Ukończył administrację na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Pracę magisterską pisał z zakresu prawa wspólnotowego. Obecnie jest pracownikiem administracji państwowej i zawodowo zajmuje się ubezpieczeniem społecznym. Interesuje się religią chrześcijańską i prawem. Liczba tekstów na portalu: 13 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Wilno. Tomas Venclova | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5620 |
|