|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Ateizm i Ateologia
Niewiara a boskość bogów. Etyczne czynniki niewiary [2] Autor tekstu: Jerzy Drewnowski
Trudności i jej, i od dawien dawna niezliczonych
innych osób z bogiem kościelnym lub kościelno-państwowym, to nie tylko jego
cechy monarsze, lecz także ta wspomniana przed chwilą okoliczność, że
stanowi on z reguły niespójne połączenie
cech nawzajem sobie przeczących: taka niekoherentna zbitka
komplementów, choć nie może
istnieć, albo i właśnie przez to, nadaje się idealnie do wspierania
niedemokratycznej władzy; nie
sprzyja natomiast orientacji, jak w sposób rozumny i owocny realizować dobro zwykłych ludzi, jak zapobiegać ich wyzyskowi i nędzy.
5. Boskość w zgodzie z rozumem. Alternatywny bóg społecznie wyzwoleńczy
został opisany w wielu książkach. Zobaczmy -
ćwiczebnie i nadal bez przesadnej powagi — jakby wyglądał dowód jego istnienia, jak też jego potencjalnej mocy i dobroci, jeśliby kontynuować zaczęty tok myśli. A więc, jeśli Państwo
pozwolą, spróbujmy, lecz żeby
nie nudzić, bardzo skrótowo: że omawiany bóg istnieje, wynika na zasadzie
indukcji z faktu, iż wszelkie wewnętrznie niesprzeczne duchy, takie jak przed
chwilą wymienione, choćby duch sukcesu, wywierają niekwestionowany wpływ na nasze życie, a więc
muszą istnieć i mieć pewien ważny status ontyczny; że jest dobry, albo
takim być potrafi, jeśli jest dostatecznie szanowany i wprowadzany w życie,
widać choćby na przykładzie tych krajów, gdzie jest choć trochę
respektowana tworząca jego zalążek idea sprawiedliwości społecznej; że może być silny, a nawet potężny, dowód jest niezbity, bo stanowią
go pieniądze; ogromne sumy wydawane nie tylko na takie sprawy jak swego czasu
walka z teologią wyzwolenia, lecz w ogóle na walkę z adoracją idei mogących realnie
wzmocnić zwykłych ludzi.
Spolegliwość stojąca za takimi ideami każe negować
prawie wszystko, co w obrazie
boga i świata szkodzi autonomicznie pojętej godności człowieka. Nie
tylko Dorota Sölle i zwolennicy jej teologii
wyzwolenia, zwanej europejską, lecz także mnóstwo innych osób na świecie,
deklarujących oświeconą wiarę, zmierza w kierunku obrazu boga dość mocno
podobnego do portretu naszkicowanego przed chwilą. Pojmując
religijność etycznie i prospołecznie, nie ograniczają się
do niewiary w patriarchalne bóstwo, odrzucają także wiarę w cuda i w życie pośmiertne, a także wszelką myśl o boskiej interwencji w popieranie takiego albo innego
narodu. Przede wszystkim jednak nie przyjmują do wiadomości przypisywanych bogu żądań w sprawie restryktywnej
obyczajowości, jako służącej wyłącznie władzy kościołów. Jak bardzo był
to obraz boga rozpowszechniony także wśród katolików, świadczy między
innymi encyklika „Veritatis splendor": nakaz odwrotu od pojmowania etyki w sposób wyłącznie społeczny oraz — dodajmy — w społecznym doświadczeniu sprawdzalny.
6. Boskość
boga na drugim planie. Można zapytać, czy taki bóg — pojęty jako uwewnętrznialny moralny porządek lub duch
humanitaryzmu oraz, mniej czy
bardziej wyraźnie, sprawiedliwości społecznej — może być słusznie nazywany
bogiem. Jeśli nawet przystać na to, że
jest potencjalnie potężny, czy może
być bogiem bez mocy nieograniczonej, bez wyniesienia ponad naturę, bez cudów
łamiących związki przyczynowo-skutkowe? A poza tym — czy może występować
publicznie w bożej roli bez szerokiej akceptacji i bez uznania przez kościoły?
Wiadomo przecież, że bez wyznawców bogowie albo pozostają nienarodzeni, albo
umierają w smutku, zdegradowani do rangi kulturalnego
dziedzictwa.
Bez odpowiadania na pytanie, czy bóg uwolniony
od wszelkiej bzdury i zgodny z rozumem zasługuje na nazwę boga, zauważmy,
że miewa wyznawców. I to nie
tylko wśród teologów i filozofów, lecz także w społecznościach kościelnych.
Na przykład — i chyba przede wszystkim — w szacownym z wieku i z pochodzenia Kościele Unitariańskim, w Europie i w
Ameryce. To prawda, że jego członkowie różnią się między sobą w kwestiach ontologicznych, czyli co do sposobu, w jaki ich bóg bytuje. Mimo to łączy ich skłonność do radykalnego
racjonalizmu, prosocjalna postawa polityczna i odwaga w negowaniu wszystkiego,
co przez nierozumność szkodzi człowiekowi. Ta wspólnota wartości moralnych
wraz z jej wyakcentowaniem sprawia, że
znajduje ona odbicie także w unitariańskich obrazach boga, mimo zasadniczego
pokrewieństwa bardzo różnych.
Do rangi wzorca urasta fakt, że
unitarianie — to bodaj jedyna organizacja kościelna, do której w sposób
otwarty i oficjalny należą także — zwani agnostykami — ateiści.
Wzorcowy charakter ma właśnie to zatarcie różnicy.
Rzecz dla człowieka z poczuciem autonomicznej odpowiedzialności za świat
naturalna i w sposób niemal oczywisty cenna: ważniejsze do sposobu, w jaki
drudzy przeżywają dobro moralne, jest
to, że są w realizacji tego dobra sojusznikami. W sojuszu ludzi tej samej
dobrej woli wiara i niewiara mają
sens zupełnie inny. Jest to zresztą podejście w oświeconym świecie szerzej rozpowszechnione, niż się ostatnio o tym
mówi. Problem w tym, by w nadchodzących czasach dalszych
dramatycznych przemian nic z tego podejścia
nie utracić.
7. Niewiara a Prawda Urynkowiona. Niewiara zbudowana na poczuciu odpowiedzialności ma oprócz spolegliwości
charakter także obronny i ratowniczy.
Broni i ratuje przed złymi bogami nie tylko rozumianymi
teologicznie. W pewnych okresach w miarę skutecznie, od niedawna
pośród coraz to nowych porażek, wypowiada wojnę wspólnemu
konkurentowi wszystkich pozostałych bogów -
duchowi absolutnej władzy zysku; a więc również duchowi i ideologii
niczym nie skrępowanego totalnego panowania najbogatszych. Tym samym sprzeciwia
się także opisom świata i społeczeństwa
do tej ideologii dostosowanym.
Zadanie ma — niewiara — dziś trudne jak rzadko. Nie
tylko z racji nieustannej nachalnej
indoktrynacji w masmediach. Także z tego powodu, że znaleźliśmy się w okresie, w którym zaistniały
układ sił sprawia, iż urynkowieniu podlega wszystko: estetyka, etyka,
religia, opisy mechanizmów społecznych i gospodarczych dostarczane przez naukę, cała kultura i pojmowanie prawdy.
Oznacza to między innymi, że — dla obrony zarówno zysku, jak i tegoż obecnego układu sił -
podawana do wierzenia prawda, inaczej niż w ociężałych kościelnych
lub kościelno-państwowych teologiach, może się zmieniać z dnia na dzień: jeszcze się
niewiara z jedną niby-prawdą nie uporała, a już dzięki stojącym do
dyspozycji ogromnym pieniądzom zostaje wprowadzone w obieg z wielkim
powodzeniem nowe bałamuctwo; dostosowane nie tylko do potrzeb chwili, ale też
do sytuacji w danym kraju.
Trudne wnioski
praktyczne.
Między innymi ze względu na tę sytuację
nie ma dla spolegliwej niewiary innego wyjścia niż przekraczanie samej siebie.
Tym bardziej, że już
niejako ze swej definicji ma powód, by wychodzić poza dekonstrukcję nieludzkich
ideologii ku działaniom pozytywnym:
przede wszystkim na rzecz -
omawianego dzisiaj na innym miejscu — nowego oświecenia, czyli kultury w stosunku do panujących
teologii, świeckich i kościelnych, alternatywnej.
Niestety, bez zasadniczej zmiany proporcji
sił politycznych w świecie, o co oczywiście trzeba się starać
usilnie, osiągniemy niewiele. A można przypuszczać, że także uczłowieczająca racjonalizacja religii i etyki będzie
od zmian w tej — gospodarczo-politycznej — dziedzinie zależała w istotnym
stopniu.
Ponieważ wynik jest mocno niepewny, warto może postępować
wedle jednej z wersji tak zwanej „filozofii jak gdyby": nie ustając w rozumnym działaniu, jak gdyby miało
ono kiedyś przynieść mimo wszystko pozytywny efekt.
Nie zaszkodzi także świadomość własnej prastarej tradycji: może dostarczać krzepiącego
poczucia, że mamy za sobą znakomitych przodków: ateistów, deistów i krypto-ateistów; ale też reformatorów humanizujących religie,
epikurejczyków z ich niezbywalną sympatią
do człowieka i poniekąd — stoików, mistrzów cierpliwości i uporu; w sumie — ludzi, którzy w wyniku właściwych sobie
wyborów etycznych i etycznej wrażliwości
patrzyli na świat szerzej i negowali radykalniej.
A szczypta przewrotności? To często sprawa
chwilowego nastroju. Jeśli
niechcący nią Państwa uraziłem, proszę o wybaczenie.
*
Referat wygłoszony na Jubileuszowej Konferencji w setną rocznicę Zjazdu Wolnomyślicieli w Warszawie, 9.12.2007, p.n. "Państwo świeckie
a idea nowego
Oświecenia".
1 2
« Ateizm i Ateologia (Publikacja: 30-12-2007 )
Jerzy DrewnowskiUr.1941, historyk nauki i filozof, były pracownik PAN, Akademii Lessinga i Uniwersytetu Technicznego w Cottbus, kilkakrotny stypendysta Deutsche Forschungsgemeinschaft i Biblioteki Księcia Augusta w Wolfenbüttel. Współzałożyciel Uniwersytetu Europejskiego Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Pracował przez wiele lat, w Polsce i w Niemczech, nad edycją „Dzieł Wszystkich” Mikołaja Kopernika. Kopernikowi, jako uczonemu czynnemu politycznie, poświęcił pracę doktorską. W pracy habilitacyjnej zajął się moralną i społeczną samoświadomością uczonych polskich XIV i XV wieku. Od 1989 r. mieszka w Niemczech, wiele czasu spędzając w Polsce - w Jedlni Letnisku koło Radomia, gdzie wraz ze Stanisławem Matułą stworzył nieformalne miejsce spotkań ludzi duchowo niezależnych z kraju i zagranicy. Swoją obecną refleksję filozoficzną zalicza do „europejskiej filozofii wyzwolenia”. Nadaje jej formę esejów, wierszy i powiastek filozoficznych. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 24 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Niezapomniane oko Polifema. Opowiadanie dla licealistów | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5670 |
|