|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze
Świat bez jednej zmarszczki Autor tekstu: Michał Sędzikowski
Wpadła
mi w ręce seria kart, reklamująca kosmetyki dla kobiet. Twórcy reklamy
wykazując się filozoficzna zadumą, postanowili promować swoje
produkty w kontekście przemijalności ludzkiego żywota. W głównej roli występuje,
niezmącona intelektualnym wysiłkiem, twarz młodej dziewczyny. Pozbawiona śladu
zmarszczek mimicznych, twarz patrząca na mnie pustym wzrokiem zdechłego
karpia, w którym odbija się bezduszna otchłań morskich głębin. Ulotka
zdaje się zapewnić, iż tak idealnie bezrefleksyjny stan pogrążonego w tysiącletniej
śpiączce skorupiaka można osiągnąć, stosując tylko właściwe kosmetyki. Całkiem
możliwe. Również jestem tego zdania, że poświęcanie stu procent życiowej
energii na zakupy, Big Brothera i studiowanie wzorów na tapecie, nie może nie
przynieść tak doskonałych efektów.
Bohaterka
reklamy w rzeczywistości nie ma jednak tysiąca lat, o czym zapewniają
autorzy. Na pierwszej karcie dziewczyna, nazwijmy ją dla wygody Susan the Sea,
ma 20 lat. Wzrok ma nieprzytomny, zupełnie jak po tysiącletniej śpiączce.
Akcja
na drugiej karcie dzieje się rzekomo dziesięć lat później, czemu zdaje się
przeczyć wygląd Suzan, która trzyma się jak egipska mumia. To jest ten
moment, kiedy w jej trzydziestoletnim
życiu musiał nastąpić jakiś przełom, bo usta dziewczyny są lekko otwarte, a w oczach można
dopatrzyć się zalążku zdziwienia. Być może wzorki na tapecie ułożyły się w coś, co już wcześniej widziała np. w rybę.
Na
trzeciej karcie, podpis pod fotografią mówi, iż pani the Sea ma już 40 lat,
aczkolwiek ja, gdybym miał strzelać, określiłbym jej wiek na nadal mniej więcej 20
lat. Wyraz jej twarzy powrócił do stanu nieskazitelnej bezmyślności. Zapewne
zdążyła oswoić się z faktem obecność ryby na ścianie.
Prawdziwą
metamorfozę jednak Susan przechodzi w wieku pięćdziesięciu lat, ponieważ na
skutek używania kosmetyków reklamowanej firmy, zamienia się w pudełko z kremem, z którego wyrasta róża.
Na
czwartej z kolei karcie, Susan pogodzona ze swoim losem, czerpie z życia pełnymi
garściami jako sześćdziesięcioletnie pudełko z kremem bez róży, co
potwierdza podpis: „Gorgeous at 60… Certainly".
Gdzie
się podziała Susan po czterdziestce? Dlaczego twórcy reklamy uznali, że pudełko z kremem wygląda bardziej estetycznie niż zadbana pięćdziesięciolatka?
Dlaczego postanowili zakpić ze wszystkiego, co wiemy o wyglądzie kobiet gatunku
homo sapiens.
Pomijam
to, iż promowany model urody idealnie obrazuje idiotkę, z gatunku tych,
które w męskim towarzystwie zwykły zajmować zaszczytne role, zawzięcie
milczących sfinksów, uważnie studiujących mimikę rozmówców, by wiedzieć, w którym momencie wybuchnąć śmiechem. Jeszcze bardziej martwi mnie fakt, że
obraz atrakcyjnej trzydziestolatki, tudzież czterdziestolatki, jest niedopuszczalny
do marketingowej prezentacji.
Współczułbym
płci pięknej, jako szczególnie pokrzywdzonej przez estetyczne standardy,
gdyby nie fakt, iż również boleśnie dotyka to mężczyzn. Oglądając
reklamy drogich komórek, widzę dwudziestoletnią młodzież, upojoną szczęściem,
iż dostrzegli w swoich telefonach nowe możliwości książki telefonicznej.
Ich twarze wyrażają pustą radość zupełnie, jak twarze ludzi z broszur Świadków
Jehowy, radujących się, że w raju na Ziemi uzbierali kosz prostych bananów.
Mając
trzydziestkę na karku, czasami czuję się jak starzec, widząc na każdym
plakacie obowiązkowo dziesięć lat młodszych chłopców, harcujących w opuszczonych do widocznych półdupków spodniach, z krokiem u kolan — zgodnie z wytycznymi
mody więziennej.
Nie
każdy bowiem może wie, ale powszechny szał na półdupkowe spodnie, ma swoje
korzenie w kryminale. Aresztowanym zabiera się bowiem paski. Stąd ten
groteskowy styl łajzy na wybiegu. Gdyby średniowieczne społeczeństwo kierowało
się podobnymi wytycznymi w sprawie mody, to młodzi ludzie musieliby tatuować
na plecach ślady po chłoście, a na rękach wybroczyny po dybach.
Najwidoczniej jednak, sześćset lat
temu ludzie mieli więcej rozeznania, w sprawie tego co jest trendy.
Średniowieczne
społeczeństwo również nie drżało w panicznym lęku przed starością. Już w starożytnych kulturach możemy dostrzec dwa oblicza kobiecości. Młodą pełną
wigoru boginię płodności, oraz staruchę, wiedźmę będącą uosobieniem życiowej
mądrości i doświadczenia. Jak stwierdziło wielu ludzi w jesieni swojego życia,
którzy dany im czas przeżyli z uwagą: „Dopiero teraz posiadam odpowiednie
doświadczenie, by mądrze kierować swoim losem. Niestety za późno." Może z tego powodu starzy od zarania dziejów mieli potrzebę, by przynajmniej
przekazać swoje doświadczenie młodym.
I
chociaż nie raz już zarzekałem się, że nie będę głosił historycznych
banałów, wyjątkowo pokuszę się na jeden, bo mam silne przeczucie, iż po
raz pierwszy od pięciu tysięcy lat, można go powiedzieć z czystym sumieniem. W dzisiejszych czasach starcze mądrości
mają tyle siły przebicia co kołtun kłaków. Weźmy na przykład ostatnie
prognozy Stanisława Lema o nieuchronności konfliktu atomowego. Nie zajmą one
nawet jednej tysięcznej czasu antenowego, poświęconego Paris Hilton, której
jedynym życiowym osiągnięciem jest posiadanie kompletu rąk i nóg i która
postanowi podzielić się z ludzkością drogocenną informacją, że dolne kończyny
postanowiła obuć w nowe buty.
Nowoczesne społeczeństwo
wydaje się promować wyłącznie niedojrzałość i ignorancję. Starość i doświadczenie
jest nie tylko bezwartościowe, ale i niesmaczne. Odsunięte w zacisze domów
starców, obarczone piętnem śmierci, oczekuje ostatniego gościa, który zwykł
wchodzić bez pukania.
Odwieczny,
mistyczny wizerunek kobiety zawierający dziewicze piękno i stateczną mądrość,
został zredukowany do dziewiczego piękna i pudełka kosmetyków. Aspekt
opiekunki domowego ogniska pozbawiony pokoleniowej mądrości, przyjął postać
jadowitej intrygantki bądź neurotycznej wariatki, spędzającej życie na
histerycznej walce z brudem i bakteriami, kury domowej, żyjącej w przekonaniu,
iż pustymi, nerwicowymi gestami utrzyma ład we wszechświecie i zahamuje
przemijanie. No bo czyż śmierć ośmieli się wejść w butach do tak czystego
mieszkania...?
Medycyna wydłużyła
nasze życie, obyczajowość stara się je skrócić. Ludzi u szczytu swych możliwości
coraz częściej paraliżuje poczucie bycia starym i nieatrakcyjnym. Zdają się
to potwierdzać poważne firmy, które są bardzo niechętne zatrudnianiu osób
po czterdziestce, a czasami wręcz po trzydziestce, bez względu na ich doświadczenie
zawodowe. Zaś ludzie naprawdę starzy, w oczach społeczeństwa są już
martwi.
« Felietony, bieżące komentarze (Publikacja: 22-04-2008 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5845 |
|