|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Cztery przegrane bitwy o Monte Cassino [2] Autor tekstu: Jan Sidorowicz
O tym korpusie francuskim należy więc powiedzieć coś więcej. Były to tzw. francuskie wojska kolonialne z Afryki Północnej, bo rodowici Francuzi pod rządami Vichy siedzieli sobie w domach i czekali przezornie na rozwój wypadków. W skład korpusu wchodziła II-ga Marokańska Dywizja Piechoty Górskiej. Była to specyficzna jednostka, bardziej podobna do karawany Beduinów niż do współczesnej armii. Broń i amunicję transportowali na osłach i mułach, a zamiast suchego prowiantu prowadzili ze sobą „żywy prowiant” – kozy i owce. Powierzony im do opanowania teren, to były dzikie góry, między morzem Tyrreńskim a doliną Liri, z masywem Petrella wysokości 1500 metrów. Niemcy ten teren uznali za nie do przebycia przez współczesną armię ze względu na brak możliwości zaopatrywania posuwających się wojsk. Obsadzili go więc słabo, wystawiając tylko posterunki obserwacyjne. Marokańskie patrole posuwały się nocą, likwidując nożami napotkane posterunki. W dzień szli wąwozami, niewidoczni dla obserwatorów. Wyruszyli 11 maja, gdy ruszyło kolejne natarcie, w ciągu 6 dni pokonali około 30 kilometrów i ponosząc duże straty, w dniu 17 maja wyszli na niemieckie tyły. Linia Gustawa została przerwana. Niemcy związani walką z polskim i brytyjskim korpusem nie mieli już odwodów na załatanie tej wyrwy. 18 maja opuścili stanowiska obronne w rejonie Monte Cassino i zaczęli ewakuację na północ. Polacy zatknęli polską flagę na ruinach klasztoru. Był to spektakularny moment i generał Anders nie pomylił się: nazajutrz londyńskie dzienniki podały tę wiadomość na pierwszych stronach.
Bilans strat i zyskówBitwa pod Monte Cassino to była bitwa wielu narodów przeciw niemieckiemu nazizmowi. Ocena wkładu poszczególnych nacji do wspólnego zwycięstwa jest trudna, bo subiektywna. Istnieje jednak pewien miernik, który mówi nam dużo: ilość poległych.
Na cmentarzach wokół Monte Cassino można się doliczyć:
- 4265 grobów żołnierzy krajów Commonwealth
- 4600 grobów żołnierzy francuskich wojsk kolonialnych
- 1052 groby żołnierzy Polskiego Korpusu
Groby żołnierzy amerykańskich i angielskich poległych w bitwie znajdują się na innych cmentarzach zbiorowych lub zostały przeniesione do swoich krajów. Straty XIII-go Korpusu Brytyjskiego w bitwie wyniosły 4056 poległych, rannych lub zaginionych. Straty armii amerykańskiej w całej kampanii włoskiej trwającej 602 dni, szacuje się na 107 tysięcy, w tym 16.436 poległych w walce.
Dziś nikt nie mówi głośno o stratach niemieckich, bo to byli najeźdźcy i do tego przegrali. Ale kiedyś paradoksem będzie, gdy historycy orzekną, że prawdziwymi bohaterami tej bitwy byli Niemcy. Leży ich na cmentarzu Monte Cassino 20.035. To były ich Termopile.
Należy się jeszcze zastanowić nad motywacją do walki żołnierzy różnych nacji. Żołnierze z kolonii brytyjskich i francuskich walczyli, licząc na to, że ich danina krwi przyniesie ich rodakom większą autonomię lub nawet niepodległość. I nie zawiedli się, choć nie przyszło to tak zaraz. Żołnierze z Kanady i Nowej Zelandii byli wcielani do wojska a ich niekwestionowana wola walki wynikała chyba z poczucia solidarności krajów wspólnoty brytyjskiej.
Francuskie wojska kolonialne wsławiły się nie tylko męstwem, ale i tym, że po przerwaniu frontu dzielni górale zgwałcili kilka tysięcy kobiet włoskich, a kilkaset przy tej okazji zabili.
Dla Polaków motywacją do walki było dążenie do odzyskania niepodległości. Niestety w wyniku tej bitwy nie uzyskali nawet prawa powrotu w rodzinne strony. Była to więc dla Polaków bitwa przegrana. Wyrazem rozczarowania była fala samobójstw jaka szerzyła się zaraz po zakończeniu wojny, głównie wśród kadry oficerskiej. Ci nieliczni, co odważyli się wrócić, a znaleźli się na terenach polskich zagarniętych przez sowietów – zostali ponownie wywiezieni na Sybir.
W wymiarze taktycznym i strategicznym była to też przegrana bitwa dla aliantów, bo zaprzepaszczono szanse jakie ona dała. W chwili załamania się niemieckiego frontu, amerykański generał Clark, dowodzący przyczółkiem w Anzio, miał za zadanie odciąć drogi odwrotu wycofującym się Niemcom. Popisał się niesubordynacją i ruszył prosto w kierunku nie bronionego Rzymu. Gdy urządzał tam defiladę zwycięstwa (zresztą bez udziału Polaków i innych wojsk koalicyjnych) – Niemcy spokojnie wycofywali się drogami wokół Rzymu, aby stworzyć następną, trudną do przełamania linię obrony (Gotów). Dzięki temu, Polacy będą mieli jeszcze „szansę” ginąć pod Anconą i Bolonią.
Anegdota mówi, że gen. Clark, na widok ruin Forum Romanum i Colosseum powiedział: ”O widzę, że nasze lotnictwo zrobiło tu dobrą robotę!”.
Alianci nie wykorzystali też wygranej bitwy w sensie strategicznym. Mając w czerwcu 1944 roku we Włoszech 27 dywizji, mogli pójść dalej na północ, przejść do oswobodzonej już przez partyzantów Jugosławii i wyjść na równiny węgierskie. Zmieniłoby to obraz powojennej Europy. Posłuchali jednak żądań Stalina, który domagał się otwarcia drugiego frontu, ale byle jak najdalej od rosyjskiej strefy wpływów. Dlatego zaraz po zajęciu Rzymu odesłano 6 najlepszych dywizji do operacji rozpoczętej na południu Francji.
Ostatnie refleksje
Trzy miesiące później, okaże się, że relatywnie biorąc, straty II-go Korpusu Polskiego liczone w poległych i wynoszące 9% stanu osobowego, nie były wysokie. Bo wtedy generał Bór-Komorowki, rozpętując Powstanie Warszawskie wspiął się na wyższy stopień narodowego szaleństwa: straty oddziałów powstańczych będą sięgać 90% stanów osobowych.
Nieszczęściem tych czasów było to, że decyzje polityczne przypadło podejmować nie politykom, lecz wojskowym. A tym, zamiast chłodnej politycznej kalkulacji, bliższe były takie pojęcia jak honor, chwała i bohaterstwo. Zarówno Anders jak Komorowski nie rozumieli, że w piątym roku wojny naród polski był już tak wykrwawiony, że jedynym i najważniejszym zadaniem była obrona życia każdego Polaka, a nie walka o jakiś klasztor we Włoszech czy barykadę na rogu Wspólnej i Marszałkowskiej. Zauważmy też, że obu generałów łączyło jeszcze to, że obaj byli kawalerzystami, ze specyficznym dla ułanów temperamentem i sposobem myślenia. Chyba nie na darmo w języku polskim ukuło się powiedzenie: ”Nie szarżuj!”
A piosenka jaką mnie uczono śpiewać w dzieciństwie: Jak to na wojence ładnie, kiedy ułan z konia spadnie Koledzy go nie żałują, jeszcze końmi go tratują — wywodząca się z naszych tradycji narodowych, jest chyba pozbawiona patriotyzmu i sensu dydaktycznego.
1 2
« Historia (Publikacja: 25-08-2008 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6033 |
|