|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Ekologia i ekozofia
Wyzwanie XXI wieku Autor tekstu: Michael Specter
Tłumaczenie: Caden O. Reless
Niezaprzeczalny fakt
globalnego ocieplenia powinien w końcu umożliwić przejście z poziomu dyskusji na
poziom konkretnych i pilnych rozwiązań, podejmowanych w celu redukcji emisji
gazów cieplarnianych zanim będzie za późno — zwolennikiem takiego stanowiska
pozostaje w każdym razie znany amerykański publicysta, Michael Specter. Ludzie, którzy nie potrafią
pogodzić się z prawdą — na przykład taką, że AIDS jest chorobą wirusową, albo że
globalne ocieplenie rzeczywiście ma miejsce i jest bezpośrednim następstwem
ludzkiej działalności — zawsze będą wśród nas. Jednak w miarę, jak głęboko
niepokojące doniesienia o wzrastającym tempie ocieplenia klimatu stają się coraz
bardziej ewidentne, wrzask podnoszony przez denialistów, którzy zaprzeczają
ociepleniu, został — jak się wydaje — w końcu odsunięty na dalszy plan przez
rosnącą liczbę złowrogich faktów. Zachodzeniu owych zjawisk z jednej strony
trudno zaprzeczyć, a z drugiej strony — przebiegają one niemal niezauważalnie. W latach 1961-1997 lodowce na całym świecie utraciły ponad 4000 kilometrów
sześciennych lodu; ponieważ ocieplenie w rejonach arktycznych jest trzy razy
większe od średniej światowej, przekroczyliśmy już prawdopodobnie punkt, po
którym lodowców Grenlandii nie da się już uratować.
Grenlandia nie jest zresztą
wcale jedynym miejscem na Ziemi, które znalazło się pod silną presją
zachodzących zmian. Według pewnych prognoz, i to wcale nie tych najbardziej
alarmistycznych, przewiduje się, że około roku 2080 wezbrane morza będą zalewać
każdego roku tereny zamieszkiwane przez 13 do 88 milionów ludzi. Jak zawsze,
najbiedniejsze kraje ucierpią najbardziej. Po raz pierwszy odkąd ludzie w ogóle
sięgają pamięcią, komary, przenoszące choroby tak ciężkie, jak malaria, pojawiły
się na zboczach Kilimandżaro i na innych afrykańskich wyżynach, choć przez
stulecia tereny te pozostawały swoistym chłodnym azylem, zapewniającym
bezpieczeństwo przed tropikalnymi chorobami, zbierającymi swoje mordercze żniwo
głównie w krajach rozwijających się.
Mimo że nie udało się uniknąć
pewnych rozbieżności w konkretnych szacunkach, przedstawiciele świata nauki i polityki coraz częściej zgadzają się co do faktu, że pozostawienie wielkości
emisji gazów cieplarnianych na dotychczasowym poziomie może doprowadzić do
bardzo radykalnych zmian klimatycznych na całej Ziemi. Niektórzy naukowcy
porównują obserwowane zmiany klimatyczne do fali przypływu, która już przełamuje
linie wybrzeża. Nie są to problemy, które można łatwo rozwiązać, ale — mimo
tego, co wielu utrzymuje — ciągle nie jest za późno, by zapobiec najgorszym
skutkom ocieplenia. Aby nie dopuścić do najbardziej katastrofalnych efektów tych
zmian, będziemy musieli utrzymać dotychczasowe poziomy emisji gazów
cieplarnianych przez następne dziesięć lat, a następnie doprowadzić do ich
obniżenia o co najmniej 60-80% w połowie bieżącego stulecia.
Czy jest to realne? Jak
najbardziej, lecz będzie to wymagać zarówno wielkich wyrzeczeń, jak i postępu
naukowego. Amerykanie i Europejczycy powinni być gotowi do zaakceptowania, że
nie można obecnie od Chin i Indii wymagać równie gwałtownego ograniczenia
emisji, jak tego, które musimy osiągnąć na Zachodzie. Z drugiej strony Chiny i Indie powinny zaprzestać używania argumentu o zagrożeniu dla wzrostu
gospodarczego jako wymówki dla swojej bezczynności.
Wiele mogą zdziałać pojedyncze
osoby. Jak wykazały wyniki badań przeprowadzonych w 2008 r. przez naukowców z Carnegie Mellon University, gdybyśmy
zrezygnowali z jedzenia mięsa i nabiału tylko przez jeden dzień w tygodniu,
przyczyniłoby się to do obniżenia totalnego śladu węglowego w większym stopniu,
niż gdyby wszyscy Amerykanie zgodzili się spożywać tylko produkty żywnościowe
wytwarzane w pobliżu miejsca zamieszkania. Wyprodukowanie jednego kilograma
mięsa wołowego skutkuje emisją takiej samej ilości gazów cieplarnianych, jaka
jest emitowana przy jeździe małym samochodem osobowym na dystansie ok. 112 km.
Najważniejszym sposobem na utrzymanie w ryzach poziomu emisji dwutlenku węgla
pozostaje pobieranie od niej opłat, czy to w formie podatków, czy to w formie
handlu limitami emisji zanieczyszczeń. Oczywiście, jeżeli koszty ponoszone w związku ze wzrostem zanieczyszczenia środowiska są niskie, również motywacja do
ich ograniczania jest niewielka. A cena płacona obecnie za zanieczyszczanie
środowiska jest stanowczo za niska.
Protokół z Kioto nie został ratyfikowany przez Stany Zjednoczone, ponieważ
administracja prezydenta Busha i Kongres obawiały się, że będzie się to wiązać
ze znaczną utratą miejsc pracy, ale obecnie administracja prezydenta Obamy i coraz większa część kongresmenów zaczynają rozumieć, że wymierne koszty
ponoszone w związku z globalnym ociepleniem są i będą z pewnością o wiele wyższe
niż koszty udawania, że problemu po prostu nie ma. Kryzysy związane ze zmianami
klimatu stwarzają ryzyko destabilizacji całych rejonów świata.
W jaki sposób możliwe jest ograniczenie emisji związanej ze spalaniem paliw
kopalnych? Jednym z nich jest, co oczywiste, ograniczenie zużycia. Innym
pozostaje opracowanie nowych rodzajów paliw, które nie będą obciążeniem dla
środowiska naturalnego. Pracują nad tym naukowcy na całym świecie. W Stanach
Zjednoczonych tacy ludzie, jak Craig Venter — kierujący niegdyś zespołem, który
wygrał wyścig o pełną sekwencję ludzkiego genomu, pracują obecnie nad
mikroorganizmami zdolnymi uniezależnić Stany Zjednoczone od ropy naftowej, a jednocześnie w dużym stopniu ograniczyć wielkość emisji gazów cieplarnianych.
Podobne wysiłki podejmuje się w całym kraju. Na przykład w Kalifornii firma
Amyris Biotechnologia, której udało się już wyprodukować syntetyczny lek przeciw
malarii, opracowała trzy mikroorganizmy zdolne do przekształcania cukrów w paliwo, w tym jeden, który przy udziale drożdży jest zdolny do wytwarzania z cukrów oleju napędowego. Firma Amyris utrzymuje, że w 2011 roku będzie w stanie
wyprodukować ponad 750 milionów litrów oleju napędowego rocznie — doniosły dowód
na to, że jesteśmy zdolni do opracowania nowych rodzajów źródeł energii, nie
szkodząc przy tym ziemskiej atmosferze.
Administracja Obamy dała do zrozumienia — za pomocą słów, ale również poprzez
zwiększenie nakładów finansowych — że takie przedsięwzięcia mogą liczyć na jej
poparcie, co w świecie zdominowanym przez polityczne siły wzajemnie powiązanych
grup interesów nie było wcale takie łatwe.
Bez współpracy w wymiarze międzynarodowym podejmowane obecnie starania mogą
okazać się niewystarczające i wielu ludzi zaczyna to dostrzegać. To dlatego, na
przykład, działacze ochrony przyrody są zwolennikami dotowania biednych rolników
utrzymujących się z handlu drewnem w takich krajach, jak Indonezja, aby
zapobiegać wyrębowi lasów deszczowych przez drwali. Można tylko mieć nadzieję,
że nie będziemy potrzebowali jakiejś katastrofy, aby się w końcu zorientować,
jak poważne są stojące przed nami wyzwania, lub przyznać, że jesteśmy zdolni
stawić im czoła.
eJournalUSA, 16 września 2009.
« Ekologia i ekozofia (Publikacja: 18-09-2010 )
Michael Specter Pisarz, publicysta, od 1998 r. stały autor magazynu The New Yorker. Laureat wielu nagród, w tym między innymi: Global Health Council’s Annual Excellence in Media Award (2002 i 2004) oraz American Association for the Advancement of Science 2002 Science Journalism Award. Jego najnowsza książka Denialism: How Irrational Thinking Hinders Scientific Progress, Harms the Planet, and Threatens Our Lives została opublikowana w 2009 r. przez The Penguin Press. | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 614 |
|