Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.414.473 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 697 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Wielka jest obojętność nieba."
« Społeczeństwo  
Społeczeństwo amorficzne [1]
Autor tekstu:

Tłumaczenie: Wojciech Kucharz

Demokracja, podobnie jak dobra książka, potrzebuje czasu.
Benjamin Barber

Litwa w dobie intensywnego postkomunizmu

Postrzegana z zewnątrz, Litwa wydaje się być przykładem błyszczącym – jako pierwszy z krajów nadbałtyckich uwolniła się z uścisku sowieckiego reżymu i jako jedno z pierwszych państw dawnego bloku została przyjęta w poczet krajów UE. Więcej – plasowana jest dzisiaj w czołówce rozwiniętych gospodarczo państw regionu. Jednakże obraz widziany od wewnątrz wygląda inaczej; jest bardziej skomplikowany, a wiele rzeczy jest dużo bardziej problematycznych. W niniejszym eseju pokuszę się o próbę analizy niektórych elementów i cech charakterystycznych dla post-komunistycznego społeczeństwa, w nadziei, że doświadczenie Litwy okaże się istotne w dyskusji o kondycji innych post-komunistycznych krajów.

Wiele oznak wskazuje na to, że Litwa weszła w fazę post-komunistycznej czkawki. Masowy optymizm, towarzyszący przez chwilę członkostwu UE, natchnął społeczeństwo naiwną wiarą, że kraj wkrótce stanie się “w pełni opierzonym”, dorosłym Europejczykiem i osiągnie ‘zachodni’ standard poziomu życia. To prawda, że oczekiwania cechowała tym razem większa powściągliwość, niż w przededniu odzyskania niepodległości, kiedy to wielu ekonomistów i polityków, oślepionych wyobrażeniami mitycznej przyszłości, twierdziło, że za trzy, cztery lata Litwa osiągnie gospodarczy poziom Szwecji czy Norwegii. Zresztą, same procesy integracji, chwilowo maskujące społeczną rzeczywistość opóźnionego post-komunizmu, nie były wolne od tej wiary w magiczną, niemal cudowną moc zjednoczonej i jednolitej Europy.

Dla przykładu, Parlament Litwy bez jakiejkolwiek poważnej krytycznej analizy czy głębszych rozważań ratyfikował nową Konstytucję Unii Europejskiej, krótko potem zdecydowanie odrzuconą przez kraje “starej” Unii. Inny przykład: przez całą dekadę po przywróceniu niepodległości pewni charyzmatyczni politycy raz po raz wyjaśniali społeczeństwu, iż Litwa nie tylko może ale też powinna dać Europie lekcję “moralnej polityki” – jak gdyby Litwa była jedynym krajem w posiadaniu owych metafizycznych kwalifikacji, potrzebnych do realizacji tego nobliwego, mesjanistycznego zadania. Tego typu mentalność, cechująca członków elity politycznej i część społeczeństwa, nosi nie tylko ślady sowieckiej okupacji ale też carskiej kolonizacji, która trwała w końcu ponad 150 lat.

Populistycznej retoryce, przyjmującej coraz bardziej kierowniczą rolę w życiu politycznym, towarzyszą w ostatnich latach próby formowania i kontrolowania zbiorowej pamięci. Mieliśmy i mamy do czynienia z licznymi próbami zastąpienia jej przez amnezję społeczną lub co najmniej wpojenia społeczeństwu kilku sprzecznych a nawet będących w oczywistym konflikcie wersji sowieckiej przeszłości. Ciągle jesteśmy świadkami zażartej rywalizacji między różnymi grupami (wspomagania pamięci) mnemonicznymi do prawa wyłączności w odtwarzaniu przeszłości. Generalizując – lewica walczy z prawicą. W walce tej, członkowie byłej komunistycznej władzy liczą na poparcie zubożałej, odsuniętej na margines warstwy społecznej, z nostalgią wspominającej społeczną stabilność komunistycznej przeszłości. Jednakże proces transformacji od pamięci do stanu zapomnienia jest złożony – do zbiorowej i jednostkowej pamięci dochodzi polityczna taktyka pamięci, innymi słowy, rytuały państwowe, znaki i symbole czczenia pamięci (czyli praktyka wybiórczości pamięciowej). Dodatkowo na pamięć jednostek czy osobnych grup składa się zarówno przeszłość sowiecka jak i dramatyczny okres powojenny, a nawet okres niepodległości międzywojennej. Gama interpretacji litewskiej przeszłości jest bardzo szeroka. Grupy polityczne usiłujące przejąć kontrolę nad pamięcią, próbują przede wszystkim narzucić społeczeństwu wykluczające się, przeczące sobie wersje przeszłości. Była komunistyczna nomenklatura próbuje przez ostatnie dziesięć lat usprawiedliwić swoją role w okresie uzależnienia, podległości.

Pamięć jest ‘poprawiana’ także przez gwałtownie zmieniające się społeczne słownictwo. W warunkach ‘post-komunistycznego zespołu abstynenckiego’, dyskurs polityczny zostaje zdominowany przez abstrakcje i formuły opróżnione z jakiejkolwiek solidnej zawartości i treści. Wśród nich, na przykład: ‘demokracja’, ‘społeczeństwo obywatelskie’, ‘wolny rynek’, ‘rozwój gospodarczy’, ‘strategie ekonomiczne’ i ‘społeczeństwo wiedzy’. „Plastikowe słowa” – jak trafnie określił te elastyczne koncepcje lingwista, Uwe Pörksen – efektem nadużywania których jest „tyrania modularnego języka”. [ 1 ] Według Pörksena, biurokratyczny żargon ekspertów izoluje ludzi od rzeczywistości, sytuując ich w wyobrażonych realiach, w jakich koncepcje tracą sens i znaczenie, i mogą znaczyć cokolwiek, czy odwoływać się do czegokolwiek. Taki dyskurs polityczny świadomie, czy nieświadomie, rysuje kontury nieistniejącego (chociaż powszechnie pożądanego) obywatelskiego i/lub opiekuńczego społeczeństwa. Abstrakcyjne werbalne formułki i dane wybiórczo manipulowane w celu przedstawienia obrazu postępującej europeizacji, szybkiego wzrostu gospodarczego, rozwoju i rosnącego dobrego samopoczucia – rzeczywistość wirtualna, która nie ma nic wspólnego ze złożoną rzeczywistą sytuacją społeczną.

Zjawiska te uzasadniają wątpliwości, czy aby w warunkach pełni post-komunizmu można w ogóle mówić o społeczeństwie. Czy społeczeństwo to aby nie kolejny plastyczny fantom werbalny, który przestanie istnieć w momencie, gdy wyłączymy telewizor? Jak to możliwe, by ten „naród”, traktowany podle, i poddawany sowietyzacji przez ponad pół wieku, przeobraził się w świadome społeczeństwo w ciągu piętnastu lat? Być może mają rację krytycy, którzy namawiają nas do budowy wspólnot i gmin samorządowych, zamiast ględzić o społeczeństwie. W czasie gwałtownie rosnącej segregacji społecznej wydaje się, że tym, co Litwini mają rzeczywiście wspólnego to ich paszporty i symbole państwowe. Pewnie jest sporo prawdy w popularnej reklamie telewizyjnej stwierdzającej, że wszystkim co nas łączy jest „piwo i zwycięstwa”. Amorficzne społeczeństwo, bezkształtna polityka, uwirtualniona rzeczywistość, niestabilna gospodarka, chaotyczne skoki od porządku do bezprawia i z powrotem, wybuchy społecznej histerii, a po nich okresy apatii – oto niektóre zaledwie cechy charakterystyczne pełni postkomunizmu.

Wielu komentatorów i krytyków zgodnych jest co do tego, że Litwa w siedemnastym roku swej niepodległości przedstawia raczej ponury obraz. Kraj zdaje się cierpieć z powodu tego, że nie zdołał stworzyć warunków dla mniej lub bardziej normalnego życia dla wszystkich warstw społecznych (a nie tylko dla ‘śmietanki’). Ponad pół miliona mieszkańców wyemigrowało z Litwy na Zachód (400 000, wg oficjalnych statystyk) i wielu najprawdopodobniej nigdy nie wróci. Masowa emigracja utalentowanych studentów, wysoko wykwalifikowanych specjalistów, lekarzy, intelektualistów w wieku emerytalnym, a nawet młodych ludzi bez studiów już się zaczęła.

Gdy jedni wolą podjąć byle jaką, nie wymagającą kwalifikacji pracę za granicą raczej niż czuć się bezużytecznymi i poniżanymi we własnym kraju, są też ci inni – sfrustrowani i zmęczeni czekaniem, wycofują się z życia z własnej wolnej woli: Litwa ma najwyższy wskaźnik samobójstw w Europie, wyprzedzając obecnie Węgry, poprzedniego ‘lidera’ na tym polu. Stan przejściowy, który trwał niespodziewanie długo, rozwiał się w iluzjach podsumowanych w elekcyjnym sloganie: „Litwa, dobre miejsce do życia dla każdego.”

Teatralność polityki

Spróbujmy przeanalizować niektóre najbardziej typowe cechy amorficznego społeczeństwa postkomunistycznego, bez prób przedstawiania pełnego rejestru tych cech. Pisałem ponad dziesięć lat temu, że życie polityczne Litwy zaczynało nabierać cech przedstawienia teatralnego. W tamtym czasie była to zaledwie metafora dla teatralnego charakteru działalności politycznej. Dzisiaj jednak polityka stała się teatralną w sensie bardzo obrazowym. Prawdopodobnie w żadnym innym kraju europejskim mass media (szczególnie telewizja) nie są tak blisko spokrewnione z polityką jak na Litwie. Nawet gwiazdy Hollywood pojawiają się rzadziej na ekranach TV niż litewscy politycy, choćby ci najniższej rangi. Talk shows są zdominowane przez polityków, z których każdy dokładnie wie co ma powiedzieć, czego się od niego oczekuje, i jaki będzie rezultat. Litewscy politycy wydają się otrzaskani z jedną z najważniejszych zasad masowej komunikacji: jeśli pojawiasz się ciągle na ekranie telewizora, znaczy to, że istniejesz. I odwrotnie – ci, którzy nie dostają się przed kamery czy na połyskliwe okładki magazynów i żurnali znajdują się poza nawiasem polityki.

Szczególnie podejrzana jest rola tzw. profesjonalnych politologów i innych ekspertów politycznych przy okazji tych rozmów i spotkań przed kamerami; zamiast analizować i krytykować procesy mające miejsce w sferze polityki i w społeczeństwie, świadczą usługi rzeczników prasowych, czy specjalistów budowania wizerunku ( PR ), dla jednej lub kilku grup czy partii politycznych, nawet gdy te ze sobą rywalizują, czy wręcz są w (rzekomej) opozycji. W warunkach postkomunistycznej pełni, niezależność politologów (naukowców od polityki) jest fikcją. W miarę jak dziedzina polityki staje się coraz bardziej wirtualną, granice między przedstawieniem teatralnym i politycznym gwałtownie zanikają. W pierwszym przypadku, ci którzy występują to – w zgodzie ze swoim zawodem i zakresem obowiązków – aktorzy; w drugim – politycy, którzy traktując z pogardą obowiązki swojego zawodu zmieniają się w kukiełki grające publiczne role im przypisane.

Tryumf dyletantyzmu

Ricardas Gavelis, który jest jednym z najbardziej przenikliwych analityków litewskiego społeczeństwa, ujmuje ów tryumf dyletantyzmu w ten sposób:

Dyletantyzm to nasz podstawowy problem, prawdopodobnie
jeden z najważniejszych problemów w naszym nieszczęsnym
życiu. Najwyraźniej przejęliśmy tę straszną chorobę skądinąd,
ale ulegliśmy jej z wielkim entuzjazmem, i nawet dodaliśmy do
niej pewne czysto litewskie symptomy. Dopóki nie wyleczymy
się z tej choroby, nie ma sensu nawet marzyć o przyszłym
szczęściu.
[ 2 ]


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Społeczeństwo obywatelskie
Socjopatia a bycie w normie

 Zobacz komentarze (2)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Uwe Pörksen, Plastic Words: The Tyranny of Modular Language, Penn State University Press 1995.
[ 2 ] Ricardas Gavelis, „Diletantu epocha ir asmenybes suverenitetas" (Epoka dyletantów i osobista niezależność) Literatura ir menas, 22 Apr 1989.

« Społeczeństwo   (Publikacja: 22-10-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Almantas Samalavicius
Profesor historii sztuki na uniwersytecie w Wilnie, przewodniczący litewskiego PEN-clubu. Tłumacz Zygmunta Baumana na litewski.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6153 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365