|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Doktryny polityczne i prawne
Współczesne wyzwania demokracji [2] Autor tekstu: Marcin Punpur
Czego dowodzą powyższe przykłady? Z pewnością tego, że demokracja stała się dobrem powszechnie pożądanym, gdyż nawet państwa o skądinąd autorytarnej reputacji używają jej sztandaru. Naiwnością byłoby jednakże sądzić, że ta retoryka przekłada się na realną polityką. W krajach afrykańskich struktury państwa są albo słabo rozwinięte, albo w ogóle ich nie ma. W Azji prawa człowieka są łamane na porządku dziennym, a społeczeństwo obywatelskie to termin abstrakcyjny i niezrozumiały. W krajach arabskich sytuacja wygląda jeszcze gorzej, gdyż większość z nich ma w rzeczywistości autorytarny charakter. Kary śmierci za bluźnierstwo i apostazję, dyskryminacja kobiet, homoseksualistów, wrogi stosunek do nie-muzułmanów, to tylko niektóre z przykładów świadczące o tym, że ustrój polityczny panujący na tym obszarze kulturowym nie ma nic wspólnego z demokracją. Z drugiej strony, już A. de Tocqueville wiedział, że demokracja przybiera różną formę w zależności od kultury i nie musi to być wcale nic złego. Problemy jakie mają Amerykanie z instalacją systemów demokratycznych w Afganistanie i Iraku wynikają między innymi z lekceważenia powyższego faktu. Demokrację należy przetłumaczyć na lokalne języki i wprowadzać ostrożnie krok po kroku. Pamiętajmy, że Zachód dojrzewał do demokracji wiele wieków, a bóle porodowe kończyły się w wielu miejscach poronieniem. Jeśli dodatkowo uwzględnimy fakt, że w Afryce czy państwach arabskich procesy modernizacji dopiero się zaczęły, że ubóstwo i przeludnienie są równie częste jak wojny i klęski żywiołowe, to bardziej skłonni jesteśmy do pewnej powściągliwości w demokratycznych zapędach. W krajach, gdzie panuje polityczny zamęt, bieda, terroryzm, a jednocześnie brak wolnych mediów, rozwiniętej sfery publicznej (w rozumieniu Habermasa), wybory wygrywają demagodzy. Historia zna wiele takich przypadków.
Czy to oznacza, że powinniśmy, jak sugerują niektórzy teoretycy, do czasu ustabilizowania się sytuacji ekonomicznej przymykać oko na łamanie swobód obywatelskich i innych standardów państwa demokratycznego? Trudno zaakceptować takie rozwiązanie w Europie, która doskonale pamięta do jakich skutków może prowadzić tego typu retoryka. Europę jednak nie trawią takie problemy jak inne części świata. Z drugiej strony sukces gospodarczy państw azjatyckich skłania do refleksji na temat uniwersalności zachodniego modelu demokratyzacji. Debata na temat relatywizmu ciągle pozostaje więc aktualna.
Silna pozycja Zachodu w tej debacie zależy od kondycji zachodniej demokracji. Największym zagrożeniem nie jest już (miejmy nadzieję) „ucieczka od wolności” lecz ucieczka od polityczności: zanik sporów o charakterze światopoglądowym, brak różnic programowych, bądź ich czysta fasadowość, instrumentalizacja konfliktu publicznego, przewaga interesu partyjnego nad interesem publicznym, wreszcie apatia samych wyborców. Dodatkowo niepokoi postępująca komercjalizacja polityki. Mass media przekształciły politykę w towar, którego sprzedaż zależy od pozytywnego wizerunku partii, a sukces mierzy się poprawą sondaży, a nie rzeczywistą efektywnością ich działań. Polityk stał się częścią przemysłu rozrywkowego, a obywatel anonimowym i znudzonym konsumentem. W rezultacie polityka została skonsumowana, a obywatel skorumpowany.
Taki stan rzeczy prowadzi do przekształcenia demokracji w jej zdegenerowaną formę — demokrację spektaklu. W takiej demokracji obywatel jako widz nie bierze już czynnego udziału i zadowala się bezczynnością. Jego aktywność ogranicza się głównie do oglądania i gestów aprobaty bądź niezadowolenia. Nie stać go nawet na bunt, gdyż wie, że to wszystko gra na niby, dla hecy. Dlatego też wyrzeka się swobody myślenia i krytycyzmu. To wszystko przekreśla optymistyczne oświeceniowe prognozy emancypacji przy pomocy rozumu i zasadę autonomicznego samookreślenia na rzecz pospolitości i bezpiecznej nijakości.
A. de Tocqueville był świetnym krytykiem demokracji, przenikliwie (choć nie bez pewnych anachronizmów, charakterystycznych dla jego czasów) analizującym jej słabości. Jako jeden z pierwszych twierdził na przykład, że jest ona procesem zarazem nieuniknionym i potrzebnym. Wiedział też, że nie można jej pozostawić własnym żywiołom albowiem przestaje służyć dobru publicznemu i wolności. Dlatego też postulował, by ją wychowywać. Obawiał się, że nieprzygotowana do rządzenia większość przejmie władzę i przemocą narzuci innym swą ignorancję. Dziś dzięki konstytucyjnym zabezpieczeniom „tyrania większości” stanowi mniejszy problem niż tyrania bezczynności i politycznego wyobcowania, jakie stały się udziałem sporej części współczesnego społeczeństwa. Miejmy nadzieję, że próba przywłaszczenia demokracji przez kraje autorytarne przyczyni się do zmiany tego stanu, a jednocześnie doprowadzi do obywatelskiego przebudzenia i większego zaangażowania w proces demokratyzacji świata.
1 2
« Doktryny polityczne i prawne (Publikacja: 29-10-2008 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6160 |
|