|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Historia powszechna » Kościół i faszyzm
Watykan i naziści [2] Autor tekstu: Etienne Vermeersch
Tłumaczenie: Ilona Boska
Kapelan żołnierzy katolickich, według Konkordatu mianowany przez Rzym, napisał w Vademecum: „Führer uosabia jedność narodu i Rzeszy. Jest on najwyższym nosicielem władzy państwowej. Niemieckiemu chrześcijaninowi już samo sumienie — także wówczas, gdy nie została złożona przysięga — nakazuje okazywanie posłuszeństwa Führerowi, właśnie ze względu na posiadanie przezeń najwyższej władzy w państwie… Niemieckiemu żołnierzowi jest tym łatwiej ślubować wierność swemu Führerowi i najwyższemu dowódcy, że widzi on w nim wzorzec prawdziwie żołnierskiej postawy i żołnierskiej wierności, że ofiarowuje wierną służbę człowiekowi, dla którego sensem życia jest przysporzenie wielkości i chwały swemu narodowi, i który we dnie i w nocy sam daje przykład wierności, natomiast chrześcijański żołnierz może wypowiedzieć rotę ślubowania z powagą i radością w sercu, bo jego wiara uczy go tego, iż w osobie sprawującego władzę, trzeba rozpoznać i docenić nie tylko ludzkie zdolności i zasługi, ale także majestat i dostojeństwo nadane mu przez Boga". Tak nauczała 'wiara', według przedstawiciela papieża, katolickich żołnierzy o największym zbrodniarzu w historii! Kiedy jesienią 1939 r. polscy katolicy ginęli podczas bombardowań Warszawy, niemieccy katolicy modlili się, zachęcani do tego przez swoich biskupów, o wsparcie nazistowskiego państwa. „Schütze alle Angehörigen unserer Wehrmacht and erhalte sie in deiner Gnade, stärke die Kämpfenden…" („Chroń wszystkich członków naszego Wehrmachtu i zachowaj ich w swojej łasce, wzmocnij walczących…") Po ataku na Związek Radziecki w 1941 r. katolicki Feldbischof wystosował list pasterski do swoich żołnierzy: „Tak jak często jest w historii, stali się Niemcy w naszych czasach zbawcą i przewodnikiem Europy". W tym samym roku bawarscy biskupi skierowali pismo do swoich wiernych, aby ich pouczyć, że w tej wojnie „każdy całkowicie i chętnie wypełnia swój obowiązek". 10.12.1941 r. stwierdzili wszyscy niemieccy biskupi zgodnie, że z satysfakcją śledzą przebieg walk przeciw bolszewizmowi. „Przeciw któremu wielokrotnie od 1921 r. do 1936 r. ostrzegaliśmy, jak to jest wiadomo rządowi." W 1944 r. arcybiskup Bambergu napisał: "Kiedy armia żołnierzy walczy, wtedy powinna armia modlących się za frontem stać."Mógłbym podać jeszcze wiele przykładów tych nieprzerwanych dowodów duchowego wsparcia nazistowskiego reżimu prze niemieckich biskupów, trwających aż do 1944 roku.
Tym chcę wykazać następujące. Przeciętny niemiecki czy austriacki katolik wiedział (po ogłoszeniu encykliki), że istniały w związku z oświatą i organizacjami między Kościołem a państwem nieporozumienia w zakresie prawnym. Lecz zdawał sobie także sprawę, że pozostałe aspekty nazistowskiego reżimu — z jego przestępstwami — nie były przez Kościół krytykowane: ani profanacja wolności, ani obozy koncentracyjne, ani prześladowania Żydów i Cyganów, ani wojny przeciw krajom, które nie dały do tego żadnego powodu, ani w szczególności narodowosocjalistyczny światopogląd. A w miejsce krytyki amoralnych czynów, miesiąc po miesiącu wołano z ambon do wierności państwu i Führerowi. Jedno tylko nazistowskie przestępstwo zostało zaskarżone — masowe morderstwa niepełnosprawnych i starych (Akcja T4) — publicznym wystąpieniem biskupa von Galena. Po tym oficjalnie wstrzymano realizację tej akcji, a to świadczy, że tego rodzaju wypowiedzi potrafiły odnieść skutek.
Jedynym wytłumaczeniem, jakie mogą mieć katolicy (i papież), to fakt, że protestanci pozwolili sobie na więcej. Lecz ci mogą wskazać na chwalebny wyjątek Kościoła Wyznającego (Bekennende Kirche) dr. Niemöllera i innych. Jedyna chrześcijańska instancja obok Świadków Jehowy, która zwalczała nazizm z pryncypialnego, etycznego stanowiska. W maju 1936 r. ta grupa oficjalnie potępiła ideologię nazistowską i praktyki z nią związane, i to nie z powodu spraw kościelnych, lecz moralnych, takich jak jak rasizm, obozy koncentracyjne i fałszowanie wyborów.
Jakie to ma powiązanie z Piusem XII? Pius XII wiedział, że ludność niemiecka poprzez swoich biskupów nawoływana jest do posłuszeństwa rządowi i wspierania wojny. Wiedział, że niemieccy katolicy nieświadomi byli współpracy z najbardziej morderczym i bezlitosnym rządem w historii ludzkości; wiedział, że ci katolicy czuli się w obowiązku popierać ten reżim i jego wojny. Dlatego też jego świętym obowiązkiem było uświadomienie tych ludzi jakiemu przestępczemu rządowi udzielili swojego poparcia. Wezwania Niemöllera nie mogły ich dosięgnąć, bo to był konspiracyjny Kościół. Papież natomiast miał do swojej dyspozycji urbi et orbi i dzięki temu możliwość zawiadomienia Niemców i całego świata.
Zgadzam się, że mogą istnieć wątpliwości czy na przykład wypowiedź papieża po klęsce Francji w 1940 r. wywołałaby zamierzony efekt. Niemcy byli wtedy w ekstazie dla Hitlera i to był jedyny moment, w którym miał papież usprawiedliwienie. Po dołączeniu się Stanów Zjednoczonych do wojny, po Stalingradzie, po odwrocie Rommla z Afryki zrozumieli inteligentniejsi Niemcy (a szczególnie w wojsku ich nie brakowało), że wojna jest przegrana; lecz wielu czuło się związanych swoją przysięgą wierności dla Hitlera. Zdemaskowanie przez papieża zbrodni Holocaustu na pewno zmieniłoby u wielu oficerów i żołnierzy ich stosunek do tej przysięgi. Wiara w Boga była bowiem silniejsza. Według danych Goebbelsa w 1944 r. w Niemczech było 42 miliony protestantów, 32 miliony katolików i tylko 2,3 miliona gottgläubige (ideologia nazistowska). Papież nie przekonałby członków SS, lecz duże grupy żołnierzy i oficerów Wehrmachtu zrezygnowałyby ze swej lojalności wobec Führera. Również protestantami wstrząsnęłaby ta informacja, która zresztą mogłaby zostać potwierdzona przez prominentów kościelnych ze Szwajcarii i Szwecji. Porównanie z interwencjami Czerwonego Krzyża i holenderskiego kardynała Johannes De Jonga – które w samej rzeczy nie odniosły pozytywnego efektu – są tutaj nie na miejscu. Papież Rzymu i tylko papież Rzymu mógł w tym czasie poruszyć sumienia niemieckich katolików, a i także protestantów.
A jeżeliby wypowiedź papieża o współdziałaniu w największym z przestępstw wszechczasów nie dał efektu, to w takim razie jakie jest historyczne znaczenie papieża i Kościoła katolickiego? Walka z prezerwatywami? Moralnym obowiązkiem papieża było nie pozostawiać tych ludzi w paranoi, tylko przez Kościół zwiększanej, że walczyli w imię słusznej sprawy, podczas gdy uczestniczyli w jednej z największych zbrodni w historii świata. Także gdyby wypowiedź papież nie odniosła skutku, nikt nigdy nie mógłby powiedzieć: "das heban wir nich gewusst!'. Jeżeli więc Pius XII był zorientowany w tym, co się działo, to jest obciążony tak wielką winą, że wszystkie inne 'dobre czyny' (ratowanie wielu Żydów a później nazistowskich przestępców) nikną w tym. Mówi się, że Churchilla proszono o zbombardowanie drogi kolejowej do Auschwitz, aby uniemożliwić przejazd pociągów. Nie zrobił tego, i to jest złe, bardzo złe. Ale nikt nie twierdzi, że Churchill był najszlachetniejszy lub wręcz nieomylny w kwestiach etycznych. A to sprawia istotną różnicę.
Dlaczego Pius XII był w takim moralnym zaślepieniu nigdy się nie dowiemy. Prawdopodobnie była to wina realnej polityki (Realpolitik) czyli maksymalne zabezpieczenie interesów kościelnych i strach przed Związkiem Radzieckim. Wiadomo, że reżim Pétaina popierał katolickie prawa. To wyjaśnia odpowiedź Watykanu z 2 czerwca w sprawie praw żydowskich rządu Vichy: „Zasadniczo nic nie ma w tym zarządzeniu, co mogłoby skłonić Stolicę Apostolską do jego skrytykowania." Kiedy berliński korespondent L’Osservatore Romano spytał Piusa XII, czy on będzie protestował przeciw zagładzie Żydów, ten odpowiedział: „Szlachetny przyjacielu, nie zapomnij, że miliony katolików służy w niemieckim wojsku. Mam ich postawić wobec wyrzutów sumienia?" Czy na tak niemoralną odpowiedź jest jeszcze potrzebne wyjaśnienie?
Źródła: — Karlheinz Deschner: 'Abermals krähte der Hahn' — Matheson Peter: 'The Third Reich and the Christian Churches' — Dan Cohn-Sherbok: 'The Crucified Jew'
Tekst opublikowany pierwotnie na stronie liberales.be
1 2
« Kościół i faszyzm (Publikacja: 15-12-2008 )
Etienne VermeerschUr. 1934. Jeden z czołowych belgijskich filozofów. Etyk i sceptyk. Jeden z ojców belgijskiego prawa dotyczącego aborcji i eutanazji. Był wicerektorem Uniwersytetu w Gencie. Został ateistą po pięciu latach w Towarzystwie Jezusowym. Po opuszczeniu zakonu został filozofem materialistą. Ukończył studia z filologii klasycznej i filozofii, następnie obronił doktorat z filozoficznych implikacji teorii informacji oraz cybernetyki. Prowadził wykłady z antropologii filozoficznej oraz filozofii nauki. Był członkiem m.in. Flemish Board for Scientific Policy, Flemish Institute for Biotechnology, przewodził Advisory Committee of Bioethics. Był ponadto członkiem założycielem SKEPP (Research Society for Critical Evaluation of Pseudoscience and the Paranormal). Jest autorem "An Epistemological Introduction to the Science of Man" (1967), "Current Philosophy" (1970) oraz bestsellera "The Panda's Eyes: An Environmentally Philosophical Essay" (1988). W latach 90. wywołał poruszenie w belgijskich mediach racjonalistyczno-naukowym esejem "Dlaczego chrześcijański Bóg nie może istnieć". W styczniu 2008 stu flamandzkich prominentów uznało go za najbardziej wpływowego flamandzkiego intelektualistę. Strona www autora
| Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6256 |
|