Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.005.800 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 14 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Wanda Krzemińska i Piotr Nowak (red) - Przestrzenie informacji

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Słowo Bóg nie jest dla mnie niczym więcej, niż wytworem ludzkiej słabości, a Biblia - zbiorem wspaniałych, pierwotnych legend, które są jednak dość dziecinne.
 Prawo » Filozofia prawa

Języki praw człowieka - w poszukiwaniu fundamentów [1]
Autor tekstu:

Iusnaturalizm a pozytywizm prawniczy

Bardzo często w życiu codziennym jesteśmy zalewani informacjami, w których pojawia się termin „prawa człowieka”. Na owe „prawa” powołują się dosłownie wszyscy, poczynając od więźniów skazanych za zbrodnie (czy też przez tych wobec których toczy się postępowanie w sprawie właśnie takowych), przechodząc do polityków, intelektualistów a na duchowieństwie różnej maści (z akcentem na katolicyzm) kończąc. Wszyscy oni posługują się terminem „prawa człowieka”, jednak należy zadać pytanie, jakie znaczenie przypisują owemu terminowi (wyrażeniu). To jest sprawa fundamentalna, albowiem będzie przesądzała o tym, czy dyskurs, czasem bardzo namiętny, jest sporem pozornym – werbalnym, czy sporem rzeczywistym. Doświadczenie uczy, że jednak powyżej wymienione grupy (a także te niewymienione) używają równobrzmiących terminów dla celów zupełnie odmiennych, mianowicie dla zdyskredytowania poglądów głoszonych przez przeciwników (w stosunku do swojego stanowiska). Powoduje to „wyświechtanie” omawianego wyrażenia, wprowadza zamęt i mglistość w języku ogólnym w stosunku do praw człowieka. Zwykły użytkownik języka polskiego nie wie już co to są prawa człowieka, zna tylko pewne reminiscencje pojęcia przedstawianego przez określone grupy. Próbą wyjaśnienia takowej sytuacji będzie krótka refleksja nad tym w jaki sposób język ogólny ubogaca się o nowe pojęcia, jak w tym przypadku tego samego terminu.

Problem wieloznaczności

Otóż istnieje społeczeństwo X posługujące się językiem Z. Język Z posiada w sobie zbiór wyrażeń i przypisane im znaczenia. Język ten nie posiada wyrażenia „prawa człowieka”. Z języka Z jako języka ogólnego wywodzi się pewien filozof, który, jak wszyscy członkowie jego społeczności, posługuje się językiem ogólnym (Z). Jednak poza tym w uprawianiu filozofii posługuje się językiem odmiennym od Z, nazwijmy go językiem Ł. Otóż ten język w swoim słowniku także nie ma początkowo wyrażenia „prawa człowieka”. Po kilku latach refleksji filozoficzno-prawnej, tenże filozof dochodzi do wniosku, że istnieje coś, co do tej pory nie było nazwane i postanawia, że określi to mianem „prawa człowieka” (przy czym wyrazy takie jak „prawo” i „człowiek” istnieją). Tym samym ubogaca swój język o to wyrażenie złożone, któremu przypisuje treść wcześniej ustaloną. Następnie ustaliwszy pojęcie, pełen entuzjazmu twórczego chce się podzielić nim z innymi towarzyszami ziemskiej wędrówki, którzy jednak nie dysponują zasobem pojęciowym języka Ł, a następnie Łpcz . Widząc trudności zrozumienia definicyjnego swego języka poprzez ludzi posługujących się językiem Z stara się uadekwatnić znaczenie poprzez przełożenie jej (definicji w języku Ł) na język ogólny. Jest w stanie to względnie zrobić, albowiem zna język Z i Łpcz . Uadekwatnienie polega na zastąpieniu wyrażeń i ich znaczeń, które nie należą do języka docelowego, a należą do przekładanego, tak że osobnik posługujący się językiem Z otrzymawszy definicję przełożoną odczyta ją zgodnie ze znaczeniem w języku Z wyrażeń przedstawionych i będzie to, czy też powinno być kompatybilne z językiem Ł. Transferując „prawa człowieka” potencjalnie ubogaca język Z i staje się on Z Ł(pcz) . Następnie, ludzie mogą albo odrzucić, albo przyjąć nowe wyrażenie do obiegu językowego. Załóżmy, że pojęcie praw człowieka zostaje zinternalizowane. Jednak aby to nie było takie proste, w tymże społeczeństwie żyją także inni myśliciele, którzy dowiedziawszy się, czym są „prawa człowieka”, podnieśli głosy krytyki i sprzeciwu, albowiem nie uznawali fundamentu, na którym opierał się ten termin. Analizując to pojęcie na gruncie języka Z przetransferowali do własnego języka odmiennego od Z Ł(pcz) i Łpcz , zamieniając podstawy uznaniowe powrócili do społeczeństwa twierdząc, że to wcześniejsze pojęcie jest błędne, czy też jest nonsensem i nieodpowiedzialnością poznawczą badacza, a po przedstawieniu swojego stanowiska-pojęcia zapewnili o jego pewności, prawidłowości i ostateczności. Znalazła się spora część ludności, która zasymilowała to pojęcie. Przez następne lata powstawały kolejne szkoły filozoficzne, wychodzące z różnych założeń, traktujące o prawach człowieka. Po dłuższym okresie w języku ogólnym powstała różnorodna mieszanka znaczeniowa, mająca swe źródło w jakże licznych wcześniejszych czy też aktualnych koncepcjach filozoficznych. I tak społeczeństwo X po wielu, wielu latach posiadało „prawa człowieka” jako termin wieloznaczny, mglisty, dla niektórych niezrozumiały. W zależności, jakie znaczenie komu się bardziej „podobało”, czy to z powodu światopoglądu, czy też bieżącej korzyści (do przeforsowania jakiegoś projektu społeczno-politycznego [po użyciu sugestywnego znaczenia]) takie też znaczenie obierał w swoim dyskursie.

Celem uzupełnienia należy zwrócić uwagę, że w chwili internalizacji pojęcia, dany termin pojęciem stawał się poprzez przekazywanie go w języku ogólnym zgodnie z „regułami przekazywania”, a mianowicie metodą bezpośrednią (direct method ). Tak więc dane pojęcia stawały się uzualne, w tym sensie, że wybór znaczenia, chociażby na początku, należał do tego, kto uczył języka ojczystego (w sensie wybór spośród określonego zbioru). 

Powyższy bardzo uproszczony schemat miał za cel odpowiedź na pytanie, skąd w danym języku ogólnym jest tyle wieloznaczności. Autor podkreśla, że jest to próba wyjaśnienia tego zjawiska, nie przesądzając ostatecznie o skutkach. Nie rości sobie pretensji do tego, aby stanowił on [schemat] absolutnego pewnika, zaznaczając, że jest to przybliżenie i nie musi być to stałym procesem.

Ustaliwszy powyżej problem wieloznaczności naszego zagadnienia głównego, należy dodać, że kwestii wieloznaczności – jednoznaczności nie da się rozwiązać na terenie języka ogólnego z powyższych przyczyn. W takim razie, gdzie należy szukać wyjścia z tego impasu? Otóż jak już zostało wspomniane, język ogólny charakteryzuje wieloznaczność. Wieloznaczność ta pochodzi od internalizowania poszczególnych pojęć języków „obcych” w stosunku do języka ogólnego, przy czym tychże języków obcych było i jest wiele, stąd wiele znaczeń jednakowego terminu. Określone znaczenie terminu w języku ogólnym jest reminiscencją znaczenia przypisywanego temu terminowi na płaszczyźnie języka, z którego owo znaczenie się wywodzi, a wiec z poszczególnych języków „obcych”. Z tego wypływa wniosek, że możliwość porozumienia, w celu wyeliminowania wieloznaczności (właściwie to jest eliminacja pozorna, albowiem polega na przeskoczeniu z języka „trudności” semantycznych do języka bez takowych, jednak innego wyjścia autor nie widzi, chociażby potencjalnego) leży tylko na terenie szczegółowych języków „obcych”, co zdaniem Autora może wprowadzić względny porządek w tej materii. Należy jeszcze raz podkreślić, że nie ma możliwości wyeliminowania wieloznaczności z języka ogólnego z tej perspektywy jednoznaczności języka ogólnego, jest co najwyżej szansa na zrozumienie wielości znaczeń, jakie są przyporządkowane jednemu terminowi odwołując się do wielości „źródeł znaczeniowych”. Względnym rozwiązaniem (ale nie takim o które by nam chodziło jako o ujednoznacznienie) jest przyjęcie własnego znaczenia „praw człowieka” na gruncie koncepcji asertywnej. Powodowałoby to ujednoznacznienie dla jednostki, jednak nie eliminowałoby ogólnej wieloznaczności (więcej w zakończeniu).

I takowy cel obiera sobie autor w dalszej części niniejszej pracy, mianowicie aby to zjawisko wieloznaczności zrozumieć poprzez odwołanie się do poszczególnych „źródeł znaczeniowych” w pierwotnym sensie.

Ponadto autor w dalszych rozważaniach zamierza zawęzić pole badań do dwóch głównych nurtów mających swe miejsce w filozofii prawa, a mianowicie do iusnaturalizmu (koncepcji prawa natury) i pozytywizmu prawniczego. Te dwa nurty nie są bynajmniej jednorodne.

Filozofia prawa przeciwko feudalizmowi

Pojęcie „prawa człowieka” powstało na przełomie XVII i XVIII wieku. Spowodowane to było chęcią obalenia aktualnego wtedy porządku państwowego jakim był feudalizm. [ 1 ] Najbardziej zapalne elementy, które stanęły na sztandarach praw człowieka uderzających w ustrój feudalny były następujące: brak wolności powszechnej, brak równości między ludźmi wobec prawa i w prawie, brak równouprawnienia w stosunkach własnościowych. Co za tym idzie, głównymi tezami opozycji były wolność, równość i własność. Takowe stanowisko przejawiała głównie młoda burżuazja i otoczenie z nią sympatyzujące. [ 2 ] Było to spowodowane ich interesami, kolidującymi z tamecznym porządkiem społeczno- gospodarczo- politycznym, przestarzałymi urządzeniami i wreszcie z porządkiem prawnym, który petryfikował to wszystko. Jednak aby zwalczyć mocno zakorzenione „wady” społeczne (szeroko pojęte) i obalić porządek prawny, tzn. przeciwstawić mu się, należało się odwołać do czegoś, co jest ponad tym, co ludzkie i przyziemne, albowiem tylko to mogło dać efekt zamierzony. [ 3 ] A tym co nie było czysto umowne – ludzkie i przyziemne, była filozofia prawa natury (czy treść, którą ze sobą niosła), głosiła ona (w uproszczeniu i uogólnieniu), że „rzeczywistym prawem” jest właśnie „prawo”, które pochodzi nie od ludzi, a więc od władcy itp., a od czegoś co jest uniwersalne, niezmienne i niesie ze sobą pozytywny (dla opozycji) charakter roszczeniowy. Owo prawo ma być niezależne od monarchy, a pochodzić ma z czegoś, co ma wyżej wspomniany charakter. I teraz aspekt, skąd ma się „wywodzić” prawo natury, tzn. co ma konstytuować ową jego treść — dzieli całą jej filozofię na różne szkoły. I tymi szkołami poniżej się zajmiemy. Rozpatrując je, autor dokonał selekcji tychże poglądów, wybierając wachlarz „stronnictw” poczynając od najdawniejszych, a kończąc na tych, które tworzyły się (czy też miały najwyraźniejszą „artykulację”) bezpośrednio w okresie „wybuchu” prawa natury – praw człowieka, mianowicie XVII i XVIII wiek. Na tym analiza się nie zakończy, albowiem jak wskazuje tytuł artykułu będziemy rozważali relacje pomiędzy znaczeniem praw człowieka a pozytywizmem prawniczym (problem zostanie przybliżony po omówieniu koncepcji prawa natury).


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Benedykt XVI - patron konserwatywnych tradycji
Kościół Homeopatyczny domaga się konkordatu z Ministerstwem Zdrowia


 Przypisy:
[ 1 ] A. Łopatka, Prawo człowieka – refleksje wokół pojęcia, [w:] Teoria Prawa. Filozofia prawa-współczesne prawo i prawoznawstwo , Toruń 1998r.
[ 2 ] S. Grzybowski, Dzieje prawa , Ossolineum, 1981.
[ 3 ] Jak wyżej

« Filozofia prawa   (Publikacja: 25-01-2009 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Adam Szczerbiński
Publicysta
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6318 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365