|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Wolnomularstwo (masoneria)
Historia belgijskiego wolnomularstwa: rozwój i sekularyzm [3] Autor tekstu: Jeffrey Tyssens
Tłumaczenie: Maciej Twardowski
Muszę dodać, że belgijscy wolnomularze nie byli zadowoleni z takiego stanu rzeczy, nawet jeżeli pomogło to zachować ich jedność w tym okresie. Uderzające jest, jak często dyskusje powojenne oscylowały wokół odzyskania „starej chwały”, lub „rayonnement” jak nazywano XIX-wieczny okres rozwoju masonerii. Ta „chwała” była po części mityczna, nawet nie próbując nie doceniać roli wolnomularstwa w obronie publicznej edukacji lub poparcia dla idei głosownia powszechnego. Nie było jednak jasne, jaki kierunek powinna obrać masoneria na przyszłość, jaki użytek płynąłby z wolnomularstwa dla społeczeństwa, skoro zajmowałoby się ono jedynie rozmawianiem o problemach bieżących. Pozostałość po tych pełnych troski czasach wyraża się poprzez dyskusje (przynajmniej w Wielkim Wschodzie) o konieczności składania przed obediencję publicznych deklaracji dotykających ważnych społecznych tematów (np. sprzeciw wobec rasizmu czy prawicowego ekstremizmu). Uderzające jest moim zdaniem to, że te publiczne oświadczenia są bardzo rzadkie. Nie znaczy to, że nie mówi się już o problemach społecznych i politycznych, jednak traktowane są one jako przeprowadzane przez „société de pensée” dyskusje na trudne tematy, pozostawiające jednak każdemu z osobna wybór na temat tego, co zostało powiedziane „za” i „przeciw”. Być może tego rodzaju konkluzje doprowadzają do jakiejś reakcji, być może nie dzieje się nic. Niektórzy są w związku z tym nieco zawiedzeni, co tłumaczy powtarzalność dyskusji na temat oświadczeń publicznych – oczywiście jestem przekonany, że ta metoda nie pozostaje bez rezultatów. Dla przykładu – skomplikowana kwestia depenalizacji aborcji była dyskutowana w belgijskich loża jeszcze przed pierwszą wojną światową! Przykładów jest dużo więcej: powstanie w 1951 Ligi Humanistycznej było wynikiem dyskusji flamandzkich wolnomularzy, ilość wolnomularzy aktywnych dziś w publicznej edukacji (charytatywnie oczywiście) jest trudna do zliczenia, tak samo jak w przypadku laickich stowarzyszeń humanistycznych stanowiących wsparcie moralne dla specyficznych grup. Mogę również wspominać o opiece paliatywnej, eutanazji itp. itd. Dyskusja i powiązane z nią kwestie związku wolnomularstwa z polityką społeczną ma również inne konsekwencje. Jednym z nich, najważniejszym, było otwarcie wolnomularstwa dla kobiet. Ten temat z pewnością prosi się o oddzielne wystąpienie, jednak streszczając się mogę powiedzieć, że obecnie Wielki Wschód Belgii wie, że dzwony biją, ale nie wie dokładnie w którym kościele. Rozwój lóż mieszanych Droit Humain , począwszy od 1911 był wspierany przez wielu feministów, członków Wielkiego Wschodu, lecz struktura jako taka przez długi czas nie wspierała rozwoju stowarzyszeń mieszanych, ujmując to dyplomatycznie. Inne sprawy były rozpatrywane w nieco lepszy sposób. W efekcie, flamandzkim wolnomularzom udało się tworzyć loże, które posługiwały się ich własnym językiem, zamiast francuskim. Stopniowo belgijskie wolnomularstwo coraz bardziej poszerzało swoją społeczną kompozycję – loże przestawały być ekskluzywnym miejscem dla burżuazji, stając się coraz bardziej miejscem spotkań klasy średniej – nauczycieli, pracowników publicznych, wolnych zawodów, w większym stopniu niż wielkich przedsiębiorców, przemysłowców, członków socjalistycznych czy liberalnych elit politycznych.
Jak wspomniałem, Wielki Wschód Belgii przestał być w pewnym momencie rozpoznawany przez Wielką Zjednoczoną Lożę Anglii jako organizacja regularna. Ta dość dziwna historia doprowadziła do rozwoju kilku aspektów belgijskiej masonerii, które były niemniej zaskakujące. Jak w wielu innych krajach gdzie przeważa „łacińska” masoneria, część z członków lóż pragnęła odzyskać „rozpoznawalność” ze strony Anglików. Zaskakujące jest, że jeszcze przed II wojną światową większości wolnomularzy niezbyt to obchodziło. Zmieniło się w to czasie zimnej wojny: z wielu różnych motywów pewien procent masonów chciał wrócić do angielsko-amerykańskiego mainstreamu. Mam silne wrażenie, że w czasie zimnowojennej atmosfery przyczyniło się do tego wiele idei, które określić moglibyśmy mianem „atlantyckich”. Raczej głupie utożsamianie ateizmu z komunizmem było jednym z nich. Pomysł, że belgijskie wolnomularstwo powinno wrócić do Biblii i Wielkich Architektów był popularny wśród pewnych kręgów, zainspirowanych życzeniem powrotu do masońskiego tradycjonalizmu lub mających polityczne stanowisko przedstawiające masonerię jako pewien rodzaj duchowego związku Zachodu, mającego przeciwstawić się ZSSR i krajom odeń zależnym. Rezultatem był podział Wielkiego Wschodu w 1959 roku. Powstała nowa Wielka Loża Belgii , rozpoznawana przez UGLE. Nie trwało to jednak drugo. Większość członków Wielkiej Loży nie różniła się bardzo w swoich filozoficznych opiniach od braci Wielkiego Wschodu – dla większości Wielki Architekt itp. były symbolami, nie przedmiotami wiary. Tym sposobem Wielka Loża Belgii przestała być rozpoznawana. Z tych samych powodów co kilkanaście lat wcześniej, doszło do kolejnego podziału – stworzenia w 1979 Regularnej Wielkiej Loży Belgii . Jak widać, pewna fragmentacja belgijskiego wolnomularstwa miała miejsce po II wojnie światowej, nie tak otwarta jak we Francji, ale jednak. Na przestrzeni ostatnich 20 lat możemy obserwować tendencję odwrotną, niewyrażającą się może chęcią zjednoczenia obediencji „łacińskich” czy „liberalnych”, ale raczej paktem przyjaźni który łączy wszystkie belgijskie loże, nie licząc tych, rozpoznawanych przez Londyn – należących do Regularnej Wielkiej Loży Belgii, bardzo małej organizacji swoją drogą. Choć nawet tam, rzeczy zaczynają się zmieniać. Bardzo niedawno, Wielcy Mistrzowie Wielkiego Wschodu oraz Regularnej Wielkiej Loży pojawili się wspólnie w programie telewizyjnym, przyznając, że ich projekty nie są takie same – jeden skupiony na tradycji i duchowości, drugi zaś na aktywności społecznej i „laïcité” , lecz relacje na pewno nie są wrogie, co jest z pewnością inne, niż sytuacja 30 lat wcześniej. Jak widać, zarówno w Belgii jak i kilku innych krajach, ludzie zostawiają stary „ekskluzywny” model, na rzecz bardziej pluralistycznego podejścia. Podsumowując, określiłbym dzisiejsze belgijskie wolnomularstwo jako zdrowe. Jeżeli coś dla masonerii w Belgii może być w przyszłości problemem, nie szukałbym tego w społeczności masońskiej jako takiej, lecz w sytuacji na scenie politycznej, która jak wiecie, do najstabilniejszych nie należy. To już jednak zupełnie inna historia.
Referat wygłoszony w ramach cyklu publicznych konferencji "Can Freemasonry be Secular?" organizowanych przez Lożę Hiram na Wschodzie Londynu (Wielki Wschód Francji), luty 2008.
1 2 3
« Wolnomularstwo (masoneria) (Publikacja: 22-05-2009 )
Jeffrey Tyssens Wykładowca historii współczesnej w uniwersytecie w Brukseli, gdzie kieruje Interdyscyplinarną Grupą Badawczą Wolnomularstwa. Publikował wielokrotnie na temat edukacji publicznej, laickości belgijskiego społeczeństwa, kultury pogrzebów oraz historii belgijskiego wolnomularstwa w XIX i XX wieku. Redagował bogato ilustrowane książki – La Sagesse dans l’Allégresse. Deux siècles de franc-maçonnerie à Gand et à Anvers' (2003) oraz 'Les Trésors du Temple. Le Musée belge de la Franc-maçonnerie' (2006). Od 1990 roku aktywny wolnomularz | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6547 |
|