|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Chrześcijaństwo » Prawosławie
Starowiercy z Wodziłek Autor tekstu: Krystyna Kukucka
Otumanieni nachalną
propagandą, przedstawiającą Polskę jako kraj jednolity wyznaniowo, oczywiście
katolicki, często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że obok nas żyją nieraz od
pokoleń, przedstawiciele zupełnie innych wyznań. Jeśli trasy wakacyjnych wojaży
zawiodą nas na Suwalszczyznę — jest okazja spotkać przedstawicieli odłamu
prawosławia — staroobrzędowców, zwanych też niekiedy starowiercami. Co to za
wyznanie i skąd się wzięli na naszych ziemiach? Dla współczesnego człowieka,
zwłaszcza ateisty czy agnostyka nie ma większego znaczenia jak pisze się imię
Jezus, jak tłumaczyć księgi liturgiczne, iloma palcami żegnać się powinien
wyznawca, ile razy powtarzać słowo alleluja, czy śpiew w czasie nabożeństwa ma
być jednogłosowy czy wielogłosowy i ilokątne ma być zakończenie krzyża. Dla XVII
wiecznych wyznawców prawosławia były to jednak sprawy bardzo ważne. Tak ważne,
że gdy w 1662 roku patriarcha Nikon II rozpoczął reformę cerkwi prawosławnej,
której elementem było określenie właśnie tych spraw, część duchowieństwa, a za
nimi wiernych nie przyjęła narzuconych reform. Był wśród nich biskup prawosławny
Paweł Kołomienski. W 1667 r. rozłamowcy zostali oficjalnie potępieni przez
cerkiew prawosławną, a za wiedzą i zgodą carycy Zofii następuje okres krwawych
rozpraw ze zwolennikami „starego porządku". Zaczynają płonąć stosy... Po egzekucji Pawła Kołomienskiego staroobrzędowcy tracą
szanse na własne duchowieństwo — nowych duchownych mógł wyświęcać tylko biskup.
Stają się bezpopowcami (część, tzw. popowcy, przyjmuje w swoje szeregi
duchownych prawosławnych, oficjalnie odsuniętych). Tracą też szansę na spokojne
życie w Rosji. W obawie przed prześladowaniami uciekają w miejsca odległe i niedostępne w granicach Rosji i poza jej granicami. Tak trafili w latach 80.
XVIII wieku w rejon Suwałk. Należą do bezpopowców. Funkcje koordynatora
religijnego pełni nastawnik (nauczyciel, przewodnik duchowy), wybierany przez
wiernych, a o ważnych sprawach wspólnoty decyduje Rada Naczelna z siedzibą w Suwałkach.
Obecnie na terenie Polski mieszka około 500
staroobrzędowców. Czynne są 3 molenny: w Suwałkach, Wodziłkach, Grabowych
Grądach. W pobliżu pięknie na niebiesko wymalowanej drewnianej molenny w Wodziłkach żyje 10 rodzin staroobrzędowców i tylko oni. Mają też własny
cmentarz. Mimo upływu wieków nie asymilują się ze środowiskiem. Choć znają
polski, między sobą posługują się archaicznym rosyjskim, z elementami języka
starocerkiewnosłowiańskiego, zaczerpniętego z ksiąg religijnych. Tworzą
zamknięte społeczności i tylko w małym stopniu wynika to z doświadczeń
historycznych wynikających z prześladowań.
Do zachowań izolacyjnych zmusza ich sama religia. Bardzo
surowa zresztą. Przewiduje ona około 150 dni postu w ciągu roku. I to jakiego
postu! Nie je się wówczas nie tylko mięsa, ale nie używa tłuszczu, nie je
nabiału, nie pije mleka. Zakazy religijne, nieraz skutecznie i z fantazją
obchodzone, dotyczą różnych dziedzin życia. Nie jedzą więc gołębi uznając je za
symbol i wcielenie ducha świętego, nie jedzą mięsa ze zwierząt o nierozszczepionych kopytach i takich, które rodzą się ślepe, nie piją alkoholu i nie palą tytoniu w pomieszczeniach w których znajdują się ikony (ale w innych
pomieszczeniach i przed domem, piją i palą). Zakaz obejmuje wspólną kąpiel z innowiercami i niewierzącymi (ale kobiety mogę się kąpać razem z mężczyznami).
Zakaz jedzenia z obcymi, który w dawnych czasach, zwłaszcza w wojsku, gdzie do I wojny światowej często całe oddziały jadły z jednego naczynia, uratował życie
przez uchronienie przed chorobami zakaźnymi, traktuje się nadal dosłownie — obcy
nie może wziąć łyżki i jeść bezpośrednio z garnka gospodarza. Z osobnego talerza — może. Zakazu ścinania włosów i golenia bród (broda miała być przepustką do
nieba) nikt z młodych właściwie nie przestrzega- nie wybierają się jeszcze do
nieba, choć w Wodziłkach spotkałam i brodatego dziadka i gospodynię z warkoczem
sięgającym pośladków...
Zmarłych grzebie się ubranych zawsze na biało, ale nie
zawsze w trumnie...
Chrzest, jedyny sakrament który może być udzielony nie
przez duchownego, odbywa się przez trzykrotne zanurzenie dziecka w wodzie. Ślub
to błogosławieństwo nastawnika i wpisanie do księgi metrykalnej.
Do Wodziłek prowadzi czerwony
szlak z Łopuchowa. Można zboczyć też z drogi Jeleniewo- Błaskowizna, podziwiając
ukształtowany przez lodowiec krajobraz. Nawracać się nie należy, ale trafić tam
warto.
« Prawosławie (Publikacja: 28-07-2009 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6704 |
|