Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.448.212 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Bóg jest jedynym bytem, który aby rządzić, wcale nie potrzebuje istnieć."
 Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.

Tajna narada Ewangelistów [2]
Autor tekstu:

Na te słowa trzej mężowie zerwali się z ławy i zaczęli się wzajemnie przekrzykiwać.

- "A niewiasty przyglądały się z oddali. Była wśród nich Maria Magdalena i Maria matka Jakuba Mniejszego i Józefa, i Salome" (Mk 15, 40) — darł się Marek — A Jego matki pod krzyżem nie było. Nie było jej nawet w pobliżu!
- "Wiele niewiast przyglądało się temu z daleka (...) Była wśród nich Maria Magdalena i Maria matka Jakuba i Józefa i matka synów Zebedeusza" (Mt 27, 55-56) — krzyczał Mateusz.
- "A wszyscy Jego znajomi, a zwłaszcza niewiasty, które szły za Nim od Galilei, patrzyli na to z daleka" (Łk 23, 49). Przestań zmyślać! - wołał Łukasz.
- Nic nie zmyślam — bronił się Jan — "A pod krzyżem Jezusa stała Jego matka i siostra Jego matki, Maria Kleofasowa i Maria Magdalena (J 19, 25). I ja — Jan spokojnie sięgnął po drugiego ślimaka.

Trzej synoptycy byli oburzeni. Spokojna pewność siebie Jana, a nawet coś w rodzaju bezczelności sprawiły, że zapomnieli o jedzeniu i coraz głośniej protestowali, wymachiwali rękami i krzyczeli wniebogłosy.

- Zarzucasz nam kłamstwo, tak? — Mateusz pochylił się nad stołem i wpatrywał się w Jana świdrującym spojrzeniem — Myślisz, że jesteś najmądrzejszy? Że tylko ty masz rację?
- Po prostu tak było. „Jezus zobaczywszy matkę i ucznia, którego miłował, mówi do matki: — Niewiasto, oto syn twój. Potem mówi uczniowi: — Oto twoja matka" (J 19, 26-27). I od tej chwili wziąłem ją do siebie — zakończył.
- Ciekawe, że żaden z nas o tym nie słyszał, chociaż pisaliśmy dużo wcześniej od ciebie. Tak samo jak o Kanie Galilejskiej i wskrzeszeniu Łazarza. To wszystko twoje wymysły!
- Pyszne te ślimaki — rzekł spokojnie Jan, oblizał się i popił nieco wina - Wierzcie mi, tak było, a wasze krzyki nic tu nie zmienią. Potem Jezus powiedział „Pragnę" (J 19, 28) i „Dokonało się" (J 19, 30) i skonał.
- Nic podobnego! — wtrącił się Mateusz — Zawołał: "Eli, Eli, lema sabachthani"(Mt 27, 46).
- Nie wołał ani tak, ani tak — Łukasz spróbował ślimaka, pożuł przez chwilę i wypluł go ze wstrętem — Świństwo. Nauczyciel wołał: „Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mego" (Łk 23, 46).
- No pięknie — Jan skinął w kierunku gospodarza — Czyli znowu każdy swoje. Gospodarzu, przydałoby się trochę smażonej rybki, i jeszcze dzbanek wina dla moich towarzyszy, na poprawienie humoru.
- Już się robi. Mam smaczną barwenę i przepyszne małże.
- No to na co czekasz? Przynieś natychmiast — zjadł ostatniego ślimaka i popił winem — A ja chętnie posłucham bajek, którymi raczą mnie moi towarzysze...
- Na razie nasza rozmowa do niczego nie prowadzi — smętnie zauważył Marek, puszczając mimo uszu złośliwe słowa Jana — Może jest jednak coś, co nas raczej łączy niż dzieli. Na przykład zmartwychwstanie ....
- „Dopiero po szabacie, w pierwszy dzień tygodnia o świcie, Maria Magdalena i druga Maria przyszły zobaczyć grób. (...) anioł Pański zstąpił z nieba i odsunął kamień. I siedział na nim. Wyglądał jak błyskawica, a szaty jego były białe jak śnieg" (Mt 28, 1-3) — odezwał się nieśmiało Mateusz.
- Masz rację, ale niezupełnie — Marek popatrzył na towarzysza — Była tam jeszcze Salome, a „kiedy weszły do grobu, zobaczyły młodzieńca, siedzącego po prawej stronie i odzianego w białą szatę" (Mk 16, 5). Anioł siedział w grobie, a nie na kamieniu.
- Ja mam inne dane — Łukasz zwiesił smętnie głowę, świadom, że szykuje się kolejna kłótnia — Nie wiem, kto przyszedł do grobu — w każdym razie były to kobiety. „A wszedłszy do wnętrza nie znalazły ciała Jezusa. Kiedy nie wiedziały, co o tym sądzić, stanęli przed nimi dwaj mężczyźni w lśniących szatach" (Łk 24, 3-4). Zatem moim zdaniem aniołów było dwóch!
- No i znów się mylicie, biedacy! — powiedział Jan — „W pierwszy dzień tygodnia, wczesnym rankiem, kiedy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena przychodzi do grobu i widzi kamień odsunięty od grobu. Biegnie więc, przychodzi do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus miłował, i mówi mu: - Zabrali Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położyli" (J 20, 1-2). Aniołów ani widu ani słychu!

Wędrowcy przez długą chwilę siedzieli w milczeniu. Nawet kłócić im się odechciało. Każdy zastanawiał się nad tym, co właściwie sam widział lub słyszał a o czym dowiedział się od naocznych świadków. Sprawa była poważna, nie dotyczyła przecież jakiegoś błahego wydarzenia — schwytania i powieszenia pierwszego lepszego złodzieja lub skrytobójcy, ale skazania na śmierć samego Syna Bożego. Każdy był przekonany, że tylko jego relacja jest prawdziwa. Dlaczego więc pozostali widzieli i słyszeli coś zupełnie innego? Było to bardzo dziwne.

- No i co? — odezwał się Jan — Sytuacja wydaje się bez wyjścia ...
- Wszyscy musimy poprawić nasze Ewangelie! — zdecydowanym głosem odezwał się Marek — Ludzie nie mogą być skołowani kilkoma wersjami tego samego wydarzenia. W końcu ktoś musi mieć rację, jakoś to wszystko przebiegało.
- Na pewno Jan powie, że to właśnie on ma rację, że wszystko wyglądało tak, jak on to opisał — mruknął Łukasz — Ale ja jestem pewien, że napisałem prawdę.
- Ja też — Mateusz wsparł głowę na rękach — przecież nikt z nas nie miał zamiaru kłamać. Zresztą, kiedy pisałem swoją Ewangelię wydawało mi się, że to nie ja piszę, ale jakaś nieziemska istota prowadzi moją rękę ...
- Wiesz, i ja miałem takie wrażenie — Marek popatrzył zdziwiony na Mateusza — Coś kazało mi pisać tak, a nie inaczej.

Na stole pojawiła się ryba i spory półmisek gotowanych warzyw. Gospodarz zabrał pusty dzban po winie i przyniósł następny. Rozlał płyn do kubków i oddalił się.

- Czyli każdy z was uważa, że jego Ewangelia jest prawdziwa. Nie mylę się? — Jan przysunął półmisek i nałożył sobie sporą porcję ryby i warzyw — No to wytłumaczcie mi, jak to jest możliwe? Czy czasem ...

Nagle dał się słyszeć jakiś dziwny szum. Powietrze w tawernie poruszyło się, zamigotały światła pochodni. Szum stawał się coraz głośniejszy, z podłogi podniósł się kurz. Mężczyźni, siedzący przy sąsiednim stole, zerwali się z ławy i przepychając się w drzwiach uciekli w popłochu. Ewangeliści rozglądali się zaniepokojeni.

- Co to? — drżącym głosem zapytał Mateusz — Co się dzieje?

Wtedy do tawerny wleciał biały gołąb i usiadł na półce pod sufitem. Szum ucichł jak ucięty nożem, a zamiast niego rozległ się głęboki, dźwięczny głos:

- Głupcy! To dzięki mnie byliście zdolni do pisania, to dzięki mnie powstały te natchnione dzieła, o które tak się spieracie. Nie jesteście w stanie pojąć, że każda Ewangelia mówi prawdę?

Czterej ewangeliści siedzieli sztywno za stołem. Wpatrywali się w gołębia szeroko otwartymi oczami i przez długą chwilę żaden z nich nie był w stanie wydusić z siebie słowa. Zaschło im w gardle, ale na szczęście w dzbanie zostało jeszcze sporo wina.

- Jak to? — ośmielił się wreszcie szepnąć Mateusz — Każda mówi prawdę? Jak może być prawdą to, że Maryja stała pod krzyżem i to, że nie stała pod krzyżem ...
- Że też posłużyłem się takim półgłówkiem, jak ty, Mateuszu! — odezwał się głos — Jakie to ma znaczenie? Stała, nie stała… Jezus powiedział to czy tamto … Fakty się nie liczą! Znaczenie ma ekonomia zbawienia, jeżeli rozumiecie, co mam na myśli. Specjalnie podsuwałem wam różne wersje, bo Ewangelie muszą pozostać tajemnicą. Dla człowieka wszystko nie może być jasne jak słońce. Gdzie nie ma tajemnicy, tam nie ma prawdziwej wiary. Niech głupcy łamią sobie głowę nad tym, czy kobiety stały z dala od krzyża czy pod krzyżem. Niech szukają sprzeczności, niech ci wstrętni bezbożnicy radują się każdym rzekomym błędem, jaki znajdą w Pismach. Otóż oświadczam wam: tam nie ma błędów!
- No ale logika … — zaczął Marek.
— A co tu ma do rzeczy logika? Logika mówi mi, że jeżeli wypiłeś raz, dwa, … sześć kubków wina, to masz go coraz więcej w brzuchu, ale coraz mniej rozumu w głowie. Na szczęście Pan nasz nie kieruje się logiką, inaczej posłałby cię do otchłani za twoje opilstwo.

Marek zaczerwienił się i spuścił głowę. Jego towarzysze czynili wielkie wysiłki, aby nie wybuchnąć głośnym śmiechem w obecności Ducha Świętego.

— A wy z czego się śmiejecie? — zganiła ich Trzecia Osoba Boska — Z siebie się śmiejecie… Hm, gdzieś to słyszałem albo dopiero usłyszę — mruknęła półgłosem — ale nie pamiętam, gdzie. Mniejsza o to. Przestańcie się wreszcie spierać i przyjmijcie do wiadomości: każdy z was ma rację. Pismo natchnione nie może głosić nieprawdy. Pismo natchnione nie podlega krytyce ani reklamacji. Jeżeli coś jest w nim sprzeczne to znaczy, że tylko wydaje się sprzeczne dla ułomnego ludzkiego rozumu. Zrozumieliście?

Czterej mężowie odetchnęli z ulgą. A więc ich spór był zupełnie niepotrzebny! Wszystkie cztery natchnione Duchem Świętym Ewangelie mówiły prawdę, mimo że tak bardzo różniły się między sobą. Jezus przemawiał do Jana, stojącego pod krzyżem i jednocześnie pod krzyżem nie było nikogo. Kobiety widziały anioła w grobowcu i jednocześnie byli tam dwaj aniołowie, a także nie było ani jednego. Krzyż na Golgotę niósł Jezus i jednocześnie Szymon z Cyreny, chociaż wcale nie nieśli go razem. Jakie to proste! Wystarczy kategorycznie stwierdzić, że Pismo jest natchnione i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki z tekstu znikają wszelkie sprzeczności. Czyż to nie cud?

- Dzięki Ci, Duchu Święty — zawołali zgodnym chórem — Teraz wszystko zrozumieliśmy. Dzięki Tobie niemożliwe stało się możliwe. Chwała Ci, Duchu, który bezsensowne czynisz sensownym. Chwała!

- No więc — odezwał się Byt Transcendentny — Mam nadzieję, że teraz będziecie mogli w spokoju i w zgodzie dokończyć wasz posiłek. I pamiętajcie: nie zawracajcie sobie i innym głowy drobiazgami — to mówiąc zatrzepotał skrzydłami i odleciał.

A czterej Ewangeliści, pogodzeni ze sobą i szczęśliwi, rzucili się z ochotą na resztki ryby i warzyw, które tymczasem zdążyły już nieco wystygnąć. Dopili wino i rozeszli się na cztery strony świata, głosząc Ewangelię i nauczając wszystkie narody prawdy o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa.

 

 

 

Wszystkie cytaty z Biblii Poznańskiej, 2000


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Usprawiedliwianie zła
Hedonizm polski. Ujęcie z przymrużonym okiem.

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (6)..   


« Powiastki fantastyczno-teolog.   (Publikacja: 04-08-2009 Ostatnia zmiana: 05-08-2009)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Michał Kwast
Doktor biologii, od szeregu lat prowadzi z żoną aptekę, W chwilach wolnych od innych zajęć zajmuje sie, jak to określa, prywatną, ateistyczną egzegezą Świętej Księgi.

 Liczba tekstów na portalu: 4  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Odkrycie stulecia: prawdziwa Księga Rodzaju
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6715 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365