|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Pseudonauka, paranauka
Terapie holistyczne [1] Autor tekstu: Andrzej Gregosiewicz
Czarkowskiego Wiesława „Terapie holistyczne" oraz kilka
uwag na temat „medycyny alternatywnej" i przyczyn jej bezmyślnego promowania
przez polskie media
UWAGI OGÓLNE
Jak powstaje popyt na pseudo-medycynę
Pytanie podstawowe: dlaczego tak wielu ludzi korzysta z usług
szarlatanów medycznych? Wg J.A. Paulosa przyczyną jest analfabetyzm
matematyczny, czyli brak elementarnej swobody w posługiwaniu się liczbami i
ocenianiem prawdopodobieństwa, a w
rezultacie nieumiejętność logicznego wnioskowania („Analfabetyzm
matematyczny i jego skutki", Stella Maris, 1999). To oczywiście prawda, ale
nie cała. W Polsce równie ważną przyczyną jest powszechny analfabetyzm w
dziedzinie wiedzy empirycznej (nauki indukcyjne) będący
m.in. skutkiem skostniałego,
„humanistycznego" modelu szkolnictwa
wyższego. W takim świecie, zamiast odkrywać nowe technologie (vide
Finlandia) marnuje się czas i potencjał intelektualny dłubiąc „naukowo"
w polityce, filozofii, ekologii,
psychologii, lingwistyce,
pedagogice lub
nawet zjawiskach paranormalnych.
Efektem tej, w dużej części jałowej pracy, są opisy „nowych" wizji świata
wyposażonego w „słuszne" idee tolerancji, pluralizmu, ekologii, poprawności
politycznej, pozytywnego myślenia, bezstresowego nauczania, walki o prawa
inaczej zorientowanych itp. W ten sposób bije się pianę tworząc cieplarniane
warunki dla rozwoju postmodernistycznego relatywizmu, który przyspiesza
ucieczkę od rozumu i zwykłego, oczyszczonego z ideologii, racjonalnego
myślenia.
Jeśli przerysowuję, to tylko trochę i tylko w celu
dydaktyczno-ostrzegawczym.
Nikt bowiem nie może zaprzeczyć, że nonsensowne idee zawładnęły już elitami
władz publicznych. Zaczęło się od ustalania
prawd naukowych przez głosowanie. Na początek parlament obalił
II zasadę termodynamiki i prawo
Avogadra oraz potwierdził istnienie metafizycznych zjawisk takich, jak
„pamięć wody" lub „leczenie informacją duchową" (nowelizacja ustawy „Prawo
farmaceutyczne"). Potem poszło już łatwiej i do rejestru zawodów wpisano
uzdrowicieli (bioenergoterapeutów), astrologów i wróżbitów. Zapomniano wprawdzie o k....ch, złodziejach i jasnowidzach, ale myślę, że
tylko chwilowo. Z tymi ostatnimi, na przykład -
współpracuje od dawna
policja.
Nie budzi więc mojego zdziwienia, że
w tym paranormalnym świecie, statystyczny Polak (często nawet „wykształciuch")
nie umie odróżnić przypadkowych korelacji od związków przyczynowych.
A to właśnie dlatego oszustom medycznym tak łatwo wmówić ludziom dowolną
bzdurę. Przykład? Proszę bardzo: wiadomo, że ponad ponad 90%
najczęściej występujących chorób i sezonowych niedomagań ulega
samowyleczeniu. Nawet w przebiegu poważniejszych schorzeń zazwyczaj
występują okresy remisji. Wszystkie więc tzw. „alternatywne terapie", np.
dotyk ręki, niedotyk nogi lub „leczenie przez Internet" mogą sprawiać
wrażenie skutecznych w 90%.
A nikt nie zastanawia się nad tym, że w tej sytuacji, prawdziwie
cudownym zdarzeniem byłby brak
(sic!) wyleczenia.
Oczywiście, wielu ludziom zbyt prymitywne działania typu „świecowania uszu
metodą Indian Hopi" wydają się podejrzane. Dla tych niedowiarków wymyślono
termin „medycyna alternatywna". I znów, wystarczyłaby odrobina wprawy w
logicznym wnioskowaniu, by stwierdzić, że jest to określenie wewnętrznie
sprzeczne. Podobnie jak demokracja socjalistyczna. Nie da się ustawić w
parze demokracji i socjalizmu. Dokładnie tak, jak medycyny i terapii
alternatywnych. Gdyby bowiem jakikolwiek rodzaj terapii alternatywnej był
skuteczny i powtarzalny zostałby natychmiast wchłonięty przez medycynę
konwencjonalną. Stałby się po prostu medycyną. Pojawiłby się w
podręcznikach, a jego twórcy zyskaliby wieczną sławę. „Alternatywność"
wyparowałaby bez śladu.
Zastanówmy się teraz przez chwilę. Homeopatia od 200 lat stara się, by
uznano ją za normalną dziedzinę medycyny. Wykonywano nawet poważne badania o
charakterze podwójnie ślepej, randomizowanej próby na wielkim materiale
klinicznym. Moim zdaniem bez potrzeby, bo przecież porównywano działanie
placebo z ...placebo, ale niech tam… I tak wszystkie próby były negatywne
lub przeprowadzano je bez właściwych rygorów
metodologicznych. I co? Czy to przez złośliwość światowe nauki
medyczne nie chcą zaliczyć homeopatii do prawdziwej medycyny? Inaczej: czy
200 lat nieudanych prób nie wystarczy, by wyrzucić homeopatię na śmietnik
historii lecznictwa? Naukowcy
zrobili to już dawno, ale euro-głupole wcisnęli nam
dyrektywę 2004/27/WE.
A nasz „suwerenny" ustawodawca podkulił ogon i zgodził się, by brukselscy
politycy decydowali, które prawa naukowe obowiązują w Polsce.
Oczywiście, natychmiast znaleźli się naukowcy „z otwartymi umysłami"
próbujący wyjaśnić metafizyczne zjawiska, które są podstawą homeopatii.
Myślę nawet, że możemy już mówić o szkołach homeopatycznych. Przodują
poznańska i wrocławska. Koło się więc zamknęło i nauka zaczyna badać
fantom własnego ogona. I nic nie da tworzenie nowych wydziałów
uniwersyteckich kształcących studentów na tak perspektywicznych kierunkach,
jak… kosmetologia.
Już widzę…
jak za kilka lat Rada
Wydziału Lekarskiego (Farmaceutycznego)
Uniwersytetu Medycznego w … (można wpisać blisko 10 miast) w
tajnym głosowaniu akceptuje rozprawę doktorską magisterki kosmetologii (o
specjalności SPA i WELLNES) na
temat składu chemicznego maseczek nawilżających („jesteś tego warta").
I słyszę… triumfalny rechot
Johna Horgana, z którego książką Koniec nauki... tak bezwzględnie
rozprawili się krytycy.
Ale wracajmy do tematu.
Trzeba obiektywnie przyznać, że „terapeuci" zajmujący się
alternatywnym „leczeniem" nie mają łatwo. Mało który z nich ma dostęp do
laboratoriów diagnostycznych, a o wykorzystaniu zaawansowanych technologii
typu rezonansu magnetycznego lub pozytonowej tomografii emisyjnej mogą tylko
pomarzyć. Siłą rzeczy ich anegdotyczne diagnozy to pseudo-naukowe
słowotwórstwo typu: „zablokowanie przepływu energii przez organizm" ,
„patologiczne wibracje narządów wewnętrznych"
itp. Trzeba przyznać, że w tym względzie inwencja słowotwórcza
„alternatologów" jest niewyczerpana.
Terapia musi być oczywiście adekwatna do „diagnozy". W tym przypadku metodą
z wyboru było tzw. leczenie
holistyczne, którego ideą jest takie zharmonizowanie wibracji
organizmu ludzkiego, by współbrzmiały one z wibracjami kosmosu.
Leczenie holistyczne nie wymaga
oczywiście znajomości farmakopei, nie wymaga znajomości mechanizmu działania
leków, nie wymaga posiadania umiejętności chirurgicznych, ani jakichkolwiek
innych i wreszcie — kompletnie nie wymaga znajomości medycyny jako takiej.
Wymaga jedynie pewności siebie i „obczajenia"
kilku terminów paramedycznych.
Metodyka leczenia holistycznego
Pomysł był genialny w swojej prostocie — leczymy po prostu CAŁEGO CZŁOWIEKA,
cokolwiek mu dolega.
W ten sposób nie pominiemy, ani wrastających paznokci, ani lęków
egzystencjalnych, ani zespołu Kawasaki —
nawet, jeśli ta ostatnia nazwa kojarzy się terapeucie tylko ze sportem
motorowym. Kuracja i tak będzie bowiem całościowa. Na przykład
odblokujemy przepływ energii biopola lub informacji leczniczej (cokolwiek to
znaczy) przez punkty akupunkturowe leżące w przebiegu linii zwanych
meridianami. Zostały one wyznaczone w Chinach 5 tysięcy lat temu, tzn. w
czasie, gdy za centrum myślenia uważano śledzionę. To by się zgadzało...
Spójrzmy choćby na klasyczną „terapię
energetyczną" Reicha. Polega ona na głębokim oddychaniu
w następującej sekwencji:
wdech-wydech, wdech-wydech, wdech-wydech — itd., aż do uzyskania… orgazmu
(Fritjof Capra Punkt zwrotny, PIW, 1987). Nie jestem pewien, ale wydaje mi
się, ze jest to odmiana techniki
uwalniania wolności poprzez stymulację punktu 12 gamma w przebiegu meridiany
potrójnego ogrzewacza z jednoczesnym drażnieniem punktu środkowego ataku w
przebiegu kanału zbiorczego Yang.
Myślą Państwo, że urządzam sobie kpiny? Że powyższa terapia to anegdota?
Otóż nie. Wprawdzie ostatnie zdanie to zbitka kilku paranaukowych
śmiesznostek, ale idea „leczenia" oraz słownictwo użyte w opisie mechanizmu
kuracji jest
oryginalne.
Pozwoliłem sobie na ten niewinny zabieg, gdyż — niezależnie od składni -
wszystkie elementy tego zdania są kompletnie bezsensowne.
Nie zauważa tego niestety ogromna
rzesza ludzi.
Wg mojej skromnej oceny 80% naszego społeczeństwa (lub więcej) nie ma
zielonego pojęcia, jakimi kryteriami należy się posługiwać przy wyborze
rodzaju terapii. Niezależnie od tego, czy porady udziela rzetelny
specjalista, wróżka, bioterapeuta, szaman, radiesteta, astrolog, czy
telewizor. To ostatnie urządzenie sprowadza najwięcej nieszczęść. Z trzech
powodów: po pierwsze — milionowa oglądalność, po drugie — brak elementarnej
wiedzy o metodologii naukowej u dziennikarzy prowadzących audycje z udziałem
hochsztaplerów medycznych, po trzecie — śmierdzący konflikt interesów.
Zacznijmy od punktu trzeciego: gdy przed rokiem wygrałem w Warszawskim
Sądzie Okręgowym (!) decydujące starcie z Izbą Gospodarczą „Farmacja
Polska", która reprezentowała koncerny homeopatyczne o miliardowym kapitale
(Boiron, Heel i in.) — pies z kulawą nogą się tym nie zainteresował. A był
to medialny hit. Po raz pierwszy w Europie sąd wyraźnie stwierdził, że
argumenty naukowe są dostatecznie wiarygodne, by
opublikowanie tekstu ze
stwierdzeniem, że homeopatia jest oszustwem, a „leki" homeopatyczne to
fałszywki
— nikogo nie zniesławiało. Skąd więc zmowa milczenia wokół wyroku?
To jasne: penize nesmrdi. Polskie media łykające wielkie
pieniądze za reklamę „leków"
homeopatycznych nie mogą jednocześnie informować czytelników, że sąd
przyznał rację wrogowi homeopatii nr 1. Ale Internet może.
1 2 3 4 Dalej..
« Pseudonauka, paranauka (Publikacja: 11-09-2009 )
Andrzej GregosiewiczProfesor zwyczajny, kierownik Katedry i Kliniki Ortopedii Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Od 2001 roku prowadzi walkę z oszustwami leczniczymi typu homeopatii, bioenergoterapii, radiestezji i innymi rodzajami tzw. "medycyny alternatywnej". Opublikował na ten temat ponad 80 artykułów w mediach papierowych i elektronicznych. Jest „ojcem chrzestnym” akcji medialnej przeciwko homeopatii. W 2008 roku, głównie na skutek Jego konsekwentnej działalności publicystycznej oraz wygrania procesu sądowego z Izbą Gospodarczą Farmacja Polska oraz producentami "leków" homeopatycznych, rozpoczęła się szeroka debata publiczna na temat wartości leczniczych tego sposobu terapii. Jest członkiem-założycielem Klubu Sceptyków Polskich. W 2011 roku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, na wniosek prof. Andrzeja Gregosiewicza, rozpoczął - bezprecedensową w Europie - procedurę wyjaśniającą, czy homeopatyczny koncern Boiron (filia w Polsce) nie prowadzi praktyk niezgodnych ze zbiorowym interesem konsumentów. Liczba tekstów na portalu: 26 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Jasnowidzenie czy ciemnomyślenie? | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6780 |
|