Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.564 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Friedrich Nietzsche - Antychryst
Mariusz Agnosiewicz - Kościół a faszyzm. Anatomia kolaboracji

Złota myśl Racjonalisty:
"Istnienie staje się, nieporównywalnie bardziej interesujące, gdy poszerza się nasz horyzont doznań, uczuć i przemyśleń. I gdy praktycyzm życiowy nie ogranicza widzenia świata do perspektywy tego co własne, jednostkowe. Nie wstydźmy się marzeń. Ich najgłębszym sensem jest bowiem pobudzenie nas do działania. Człowiek czynu stara się kształtować swoje życie na miarę własnych tęsknot i pragnień skrystaliz..
 Nauka » Pseudonauka, paranauka

Terapie holistyczne [1]
Autor tekstu:

Czarkowskiego Wiesława „Terapie holistyczne" oraz kilka uwag na temat „medycyny alternatywnej" i przyczyn jej bezmyślnego promowania przez polskie media

UWAGI OGÓLNE

Jak powstaje popyt na pseudo-medycynę

Pytanie podstawowe: dlaczego tak wielu ludzi korzysta z usług szarlatanów medycznych? Wg J.A. Paulosa przyczyną jest analfabetyzm matematyczny, czyli brak elementarnej swobody w posługiwaniu się liczbami i ocenianiem prawdopodobieństwa, a w rezultacie nieumiejętność logicznego wnioskowania („Analfabetyzm matematyczny i jego skutki", Stella Maris, 1999). To oczywiście prawda, ale nie cała. W Polsce równie ważną przyczyną jest powszechny analfabetyzm w dziedzinie wiedzy empirycznej (nauki indukcyjne) będący m.in. skutkiem skostniałego, „humanistycznego" modelu szkolnictwa wyższego. W takim świecie, zamiast odkrywać nowe technologie (vide Finlandia) marnuje się czas i potencjał intelektualny dłubiąc „naukowo" w polityce, filozofii, ekologii, psychologii, lingwistyce, pedagogice lub nawet zjawiskach paranormalnych. Efektem tej, w dużej części jałowej pracy, są opisy „nowych" wizji świata wyposażonego w „słuszne" idee tolerancji, pluralizmu, ekologii, poprawności politycznej, pozytywnego myślenia, bezstresowego nauczania, walki o prawa inaczej zorientowanych itp. W ten sposób bije się pianę tworząc cieplarniane warunki dla rozwoju postmodernistycznego relatywizmu, który przyspiesza ucieczkę od rozumu i zwykłego, oczyszczonego z ideologii, racjonalnego myślenia.

Jeśli przerysowuję, to tylko trochę i tylko w celu dydaktyczno-ostrzegawczym.

Nikt bowiem nie może zaprzeczyć, że nonsensowne idee zawładnęły już elitami władz publicznych. Zaczęło się od ustalania prawd naukowych przez głosowanie. Na początek parlament obalił II zasadę termodynamiki i prawo Avogadra oraz potwierdził istnienie metafizycznych zjawisk takich, jak „pamięć wody" lub „leczenie informacją duchową" (nowelizacja ustawy „Prawo farmaceutyczne"). Potem poszło już łatwiej i do rejestru zawodów wpisano uzdrowicieli (bioenergoterapeutów), astrologów i wróżbitów. Zapomniano wprawdzie o k....ch, złodziejach i jasnowidzach, ale myślę, że tylko chwilowo. Z tymi ostatnimi, na przykład - współpracuje od dawna policja. Nie budzi więc mojego zdziwienia, że w tym paranormalnym świecie, statystyczny Polak (często nawet „wykształciuch") nie umie odróżnić przypadkowych korelacji od związków przyczynowych.

A to właśnie dlatego oszustom medycznym tak łatwo wmówić ludziom dowolną bzdurę. Przykład? Proszę bardzo: wiadomo, że ponad ponad 90% najczęściej występujących chorób i sezonowych niedomagań ulega samowyleczeniu. Nawet w przebiegu poważniejszych schorzeń zazwyczaj występują okresy remisji. Wszystkie więc tzw. „alternatywne terapie", np. dotyk ręki, niedotyk nogi lub „leczenie przez Internet" mogą sprawiać wrażenie skutecznych w 90%. A nikt nie zastanawia się nad tym, że w tej sytuacji, prawdziwie cudownym zdarzeniem byłby brak (sic!) wyleczenia.

Oczywiście, wielu ludziom zbyt prymitywne działania typu „świecowania uszu metodą Indian Hopi" wydają się podejrzane. Dla tych niedowiarków wymyślono termin „medycyna alternatywna". I znów, wystarczyłaby odrobina wprawy w logicznym wnioskowaniu, by stwierdzić, że jest to określenie wewnętrznie sprzeczne. Podobnie jak demokracja socjalistyczna. Nie da się ustawić w parze demokracji i socjalizmu. Dokładnie tak, jak medycyny i terapii alternatywnych. Gdyby bowiem jakikolwiek rodzaj terapii alternatywnej był skuteczny i powtarzalny zostałby natychmiast wchłonięty przez medycynę konwencjonalną. Stałby się po prostu medycyną. Pojawiłby się w podręcznikach, a jego twórcy zyskaliby wieczną sławę. „Alternatywność" wyparowałaby bez śladu.

Zastanówmy się teraz przez chwilę. Homeopatia od 200 lat stara się, by uznano ją za normalną dziedzinę medycyny. Wykonywano nawet poważne badania o charakterze podwójnie ślepej, randomizowanej próby na wielkim materiale klinicznym. Moim zdaniem bez potrzeby, bo przecież porównywano działanie placebo z ...placebo, ale niech tam… I tak wszystkie próby były negatywne lub przeprowadzano je bez właściwych rygorów metodologicznych. I co? Czy to przez złośliwość światowe nauki medyczne nie chcą zaliczyć homeopatii do prawdziwej medycyny? Inaczej: czy 200 lat nieudanych prób nie wystarczy, by wyrzucić homeopatię na śmietnik historii lecznictwa? Naukowcy zrobili to już dawno, ale euro-głupole wcisnęli nam dyrektywę 2004/27/WE. A nasz „suwerenny" ustawodawca podkulił ogon i zgodził się, by brukselscy politycy decydowali, które prawa naukowe obowiązują w Polsce. Oczywiście, natychmiast znaleźli się naukowcy „z otwartymi umysłami" próbujący wyjaśnić metafizyczne zjawiska, które są podstawą homeopatii. Myślę nawet, że możemy już mówić o szkołach homeopatycznych. Przodują poznańska i wrocławska. Koło się więc zamknęło i nauka zaczyna badać fantom własnego ogona. I nic nie da tworzenie nowych wydziałów uniwersyteckich kształcących studentów na tak perspektywicznych kierunkach, jak… kosmetologia.

Już widzę… jak za kilka lat Rada Wydziału Lekarskiego (Farmaceutycznego) Uniwersytetu Medycznego w … (można wpisać blisko 10 miast) w tajnym głosowaniu akceptuje rozprawę doktorską magisterki kosmetologii (o specjalności SPA i WELLNES) na temat składu chemicznego maseczek nawilżających („jesteś tego warta").

I słyszę… triumfalny rechot Johna Horgana, z którego książką Koniec nauki... tak bezwzględnie rozprawili się krytycy. Ale wracajmy do tematu.

Moc uzdrawianiaTrzeba obiektywnie przyznać, że „terapeuci" zajmujący się alternatywnym „leczeniem" nie mają łatwo. Mało który z nich ma dostęp do laboratoriów diagnostycznych, a o wykorzystaniu zaawansowanych technologii typu rezonansu magnetycznego lub pozytonowej tomografii emisyjnej mogą tylko pomarzyć. Siłą rzeczy ich anegdotyczne diagnozy to pseudo-naukowe słowotwórstwo typu: „zablokowanie przepływu energii przez organizm" , „patologiczne wibracje narządów wewnętrznych" itp. Trzeba przyznać, że w tym względzie inwencja słowotwórcza „alternatologów" jest niewyczerpana.

Terapia musi być oczywiście adekwatna do „diagnozy". W tym przypadku metodą z wyboru było tzw. leczenie holistyczne, którego ideą jest takie zharmonizowanie wibracji organizmu ludzkiego, by współbrzmiały one z wibracjami kosmosu.

Leczenie holistyczne nie wymaga oczywiście znajomości farmakopei, nie wymaga znajomości mechanizmu działania leków, nie wymaga posiadania umiejętności chirurgicznych, ani jakichkolwiek innych i wreszcie — kompletnie nie wymaga znajomości medycyny jako takiej. Wymaga jedynie pewności siebie i „obczajenia" kilku terminów paramedycznych.

Metodyka leczenia holistycznego

Pomysł był genialny w swojej prostocie — leczymy po prostu CAŁEGO CZŁOWIEKA, cokolwiek mu dolega. W ten sposób nie pominiemy, ani wrastających paznokci, ani lęków egzystencjalnych, ani zespołu Kawasaki — nawet, jeśli ta ostatnia nazwa kojarzy się terapeucie tylko ze sportem motorowym. Kuracja i tak będzie bowiem całościowa. Na przykład odblokujemy przepływ energii biopola lub informacji leczniczej (cokolwiek to znaczy) przez punkty akupunkturowe leżące w przebiegu linii zwanych meridianami. Zostały one wyznaczone w Chinach 5 tysięcy lat temu, tzn. w czasie, gdy za centrum myślenia uważano śledzionę. To by się zgadzało... Spójrzmy choćby na klasyczną „terapię energetyczną" Reicha. Polega ona na głębokim oddychaniu w następującej sekwencji: wdech-wydech, wdech-wydech, wdech-wydech — itd., aż do uzyskania… orgazmu (Fritjof Capra Punkt zwrotny, PIW, 1987). Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, ze jest to odmiana techniki uwalniania wolności poprzez stymulację punktu 12 gamma w przebiegu meridiany potrójnego ogrzewacza z jednoczesnym drażnieniem punktu środkowego ataku w przebiegu kanału zbiorczego Yang.

Myślą Państwo, że urządzam sobie kpiny? Że powyższa terapia to anegdota? Otóż nie. Wprawdzie ostatnie zdanie to zbitka kilku paranaukowych śmiesznostek, ale idea „leczenia" oraz słownictwo użyte w opisie mechanizmu kuracji jest oryginalne. Pozwoliłem sobie na ten niewinny zabieg, gdyż — niezależnie od składni - wszystkie elementy tego zdania są kompletnie bezsensowne. Nie zauważa tego niestety ogromna rzesza ludzi.

Wg mojej skromnej oceny 80% naszego społeczeństwa (lub więcej) nie ma zielonego pojęcia, jakimi kryteriami należy się posługiwać przy wyborze rodzaju terapii. Niezależnie od tego, czy porady udziela rzetelny specjalista, wróżka, bioterapeuta, szaman, radiesteta, astrolog, czy telewizor. To ostatnie urządzenie sprowadza najwięcej nieszczęść. Z trzech powodów: po pierwsze — milionowa oglądalność, po drugie — brak elementarnej wiedzy o metodologii naukowej u dziennikarzy prowadzących audycje z udziałem hochsztaplerów medycznych, po trzecie — śmierdzący konflikt interesów.

Zacznijmy od punktu trzeciego: gdy przed rokiem wygrałem w Warszawskim Sądzie Okręgowym (!) decydujące starcie z Izbą Gospodarczą „Farmacja Polska", która reprezentowała koncerny homeopatyczne o miliardowym kapitale (Boiron, Heel i in.) — pies z kulawą nogą się tym nie zainteresował. A był to medialny hit. Po raz pierwszy w Europie sąd wyraźnie stwierdził, że argumenty naukowe są dostatecznie wiarygodne, by opublikowanie tekstu ze stwierdzeniem, że homeopatia jest oszustwem, a „leki" homeopatyczne to fałszywki — nikogo nie zniesławiało. Skąd więc zmowa milczenia wokół wyroku? To jasne: penize nesmrdi. Polskie media łykające wielkie pieniądze za reklamę „leków" homeopatycznych nie mogą jednocześnie informować czytelników, że sąd przyznał rację wrogowi homeopatii nr 1. Ale Internet może.


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Oni karmią nasze urojenia
Anatol France – genialny, ale wolnomyśliciel

 Zobacz komentarze (27)..   


« Pseudonauka, paranauka   (Publikacja: 11-09-2009 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej Gregosiewicz
Profesor zwyczajny, kierownik Katedry i Kliniki Ortopedii Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Od 2001 roku prowadzi walkę z oszustwami leczniczymi typu homeopatii, bioenergoterapii, radiestezji i innymi rodzajami tzw. "medycyny alternatywnej". Opublikował na ten temat ponad 80 artykułów w mediach papierowych i elektronicznych. Jest „ojcem chrzestnym” akcji medialnej przeciwko homeopatii. W 2008 roku, głównie na skutek Jego konsekwentnej działalności publicystycznej oraz wygrania procesu sądowego z Izbą Gospodarczą Farmacja Polska oraz producentami "leków" homeopatycznych, rozpoczęła się szeroka debata publiczna na temat wartości leczniczych tego sposobu terapii. Jest członkiem-założycielem Klubu Sceptyków Polskich. W 2011 roku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, na wniosek prof. Andrzeja Gregosiewicza, rozpoczął - bezprecedensową w Europie - procedurę wyjaśniającą, czy homeopatyczny koncern Boiron (filia w Polsce) nie prowadzi praktyk niezgodnych ze zbiorowym interesem konsumentów.

 Liczba tekstów na portalu: 26  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Jasnowidzenie czy ciemnomyślenie?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6780 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365