Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.447.122 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Marcin Kruk - Człowiek zajęty niesłychanie
Friedrich Nietzsche - Antychryst

Złota myśl Racjonalisty:
Idźcie do kościoła i zostawcie filozofów w spokoju. Nie żądajcie przynajmniej, by dostosowywali swe nauki do waszej myślowej tresury: to czynią nicponie, półmędrkowie, u których możecie zamawiać sobie doktryny według upodobania.
 Nauka » Pseudonauka, paranauka

Terapie holistyczne [3]
Autor tekstu:

Aparat MORAJak czytamy na stronie Ener-Vity, „terapia Mora" powstała po 19 latach badań, w czasie których odkryto, że każdy człowiek posiada „własne spektrum drgań". Dalsze badania wykazały, że „zdrowe części ciała drgają inaczej niż chore". Krótko mówiąc, drgają patologicznie, co jest odzwierciedleniem choroby. Leczenie polegać więc musi na odedrganiu. Jak to zrobić? Nic prostszego. Łączymy elektrody aparatu MORA z górnymi i dolnymi kończynami pacjenta. Aparat MORA, poprzez „biologiczno-fizyczny filtr rozróżnia spektrum mikromagnetyczne i spektrum informatyczne organizmu". Jeśli są one patologiczne tzn. „niewłaściwe informatycznie" — aparat stosuje „przeciwdrgania" i dołącza „drgania właściwe" dla organizmu pacjenta. W czasie pierwszego zabiegu („terapii bazowej") „zostaje zharmonizowane całe ciało". Drugi zabieg wykorzystuje inny program komputerowy, który „lokalizuje schorzenie". Wtedy stosowana jest „palcowata elektroda punktowa", która działa na zidentyfikowane wcześniej obszary chorobowe. „Leczenie" jest trudniejsze, gdy choroba atakuje „głęboko położone organy". Wtedy stosuje się „elektrody elastyczne, rolkowe lub nawet sondę aktywną", która „wydobywa chorobliwe drgania poprzez pole magnetyczne". Przebieg „terapii" kontroluje się w „punktach akupunkturowych". Efektem „terapii" jest „wydalenie szkodliwych substancji". W pierwszym okresie może nastąpić (tak jak w homeopatii) pogorszenie stanu chorego, czyli tzw. „reakcja pierwotna". Zaleca się wtedy picie dużej ilości wody, codzienne mycie się pod prysznicem i stosowanie preparatów poprawiających wydalanie stolca.

Czarkowski Wiesław podsumowuje:

„W terapii MORA chodzi o wydalenie chorobotwórczych informacji".

Podsumowanie moje:

Leczenie jest spoko. Proponuję tylko, by jego wykonawca skorzystał z wypróbowanych wzorców reklamowych. Choćby takich, jakie stosuje koncern Media Markt. Np.: leczenie „nie dla idiotów". Po namyśle zmieniam zdanie: jednak… dla idiotów.

Komentarz:

Czy może być coś bardziej żałosnego, niż lekarz, który podobne brednie nazywa odkryciami naukowymi, poleca, reklamuje, stosuje i wierzy w ich skuteczność? Takich przypadków dyplomowanej bezmyślności jest znacznie więcej. Myślę, że jest to wynik negatywnej selekcji. Jeśli ktoś nie radzi sobie np. z chirurgią, to szuka alternatywnego, dochodowego zajęcia. Ja to rozumiem i współczuję, co nie znaczy, że popieram. Przeciwnie: ostrzegam przed ludźmi, którzy mówią o odblokowywaniu energii, spektrach mikromagnetycznych, terapii bazowej, biologiczno-fizycznych filtrach, punktach akupunkturowych, chorobotwórczych informacjach, terapeutycznych sygnałach, lustrzanych kuracjach, całościowych terapiach itp. — wymieniać można bez końca. Tylko po co? We współczesnej fizyce, chemii, biologii i medycynie taka terminologia jest wyłącznie źródłem niewybrednych dowcipów.

II. "Biorezonans komórkowy"

Cytuję Czarkowskiego Wiesława: „....terapia biorezonansowa opiera się na prostej, lecz genialnej idei dr Frantza Morella", czyli pobraniu od pacjenta „spektrum elektromagnetycznego". W specjalnym urządzeniu elektronicznym owo spektrum jest wzmacniane, odwracane w osi X (w sposób symetrycznie zwierciadlany) i przesyłane z powrotem do pacjenta, co „aktywuje siły regulacyjne organizmu oraz uwalnia go spod wpływu oddziaływań patologicznych" (przysięgam, że cytuję dokładnie). W ten sposób, uwaga! - „konieczność stosowania kosztownych urządzeń i programów zredukowana została do minimum"! Uzyskane w elektronicznym lustrze „lecznicze informacje" można przekazać bezpośrednio do pacjenta, albo na odpowiednie materiały nośne np. krople lub olejki. Powstaną wtedy „leki" homeopatyczne w zakresie "potencji C/D od 0 do LM XVIII" .

Aparat do biorezonansu komórkowegoPotencja C to rozcieńczenie setne, zaś D dziesiętne. Rzymskie LM XVIII to arabskie 968. Co z tego wynika? Tyle tylko, że Czarkowski Wiesław stosuje „leki" homeopatyczne w nieskończonym rozcieńczeniu, czyli zawierające „nic".

Ale to jeszcze nie wszystko. Urządzenie do biorezonansu może „zredukować aktywność enzymatyczną grzybów patologicznych układu pokarmowego, ale tylko przy wzmocnieniu 10 tysięcy razy". Nie bardzo rozumiem, czy chodzi o wzmocnienie „elektronicznej informacji leczniczej", czy „potencji leków homeopatycznych". Ma to zasadnicze znaczenie, gdyż, jak przypuszczam, na „leki" homeopatyczne trzeba wyłożyć dodatkową kasę.

To są jednak tylko szczegóły. Ważne, że wg Czarkowskiego Wiesława biorezonans jest skuteczny. I to na (cytuję dosłownie): „wszystkie zaburzenia funkcjonalne i choroby przewlekłe".

Komentarz:

Grafomania (groteska, głupota) naukowa jest zjawiskiem neutralnym dopóki pozostaje na papierze lub na ekranie monitora. Jeżeli jednak zawiera zrozumiałe dla wszystkich przesłanie typu: "wyleczę w Kielcach wszystkie choroby przewlekłe" — stwarza poważne zagrożenie dla życia i zdrowia pacjentów, którzy nabiorą się na te bzdury. W tym miejscu powinien wkroczyć prokurator. Ale nie wkroczy. Bo zepsuł mu się samochód.

III. Badania BE-T-A

A my wkraczamy. Na zupełnie inny, dziewiczy teren, nieznany naukom medycznym. Czytajmy więc uważnie. Wg Czarkowskiego Wiesława, dzięki badaniom BE-T-A, można „zanalizować środowisko biologiczne". Jest to niezbędne, gdyż „Każda istota aby móc żyć, potrzebuje określonego przedziału biologicznego". Na szczęście gabinet Ener-Vita jest zaopatrzony w „bioeletrometr Vincenta", który z „matematyczną dokładnością określa przedział biologiczny" na podstawie pomiaru:

  1. "ilości protonów w roztworze"
  2. "wielkości gazowego ciśnienia wodoru roztworu na katodę liczoną w atmosferach na 1 cm2"
  3. wielkości "specyficznego oporu płynu elektrolitycznego. Opór ten jest mierzony w Ohm/cm/cm2".

Bioeletrometr VincentaPowyższe „pomiary przebiegają anaerobowo w specjalnej elektrodzie". Anaerobowo tzn. bez udziału tlenu. W jaki sposób jest to możliwe? — nie wiadomo. Wiadomo tylko, że „u chorych z rakiem lub chorobą serca stwierdza się alkaliczną i wysoce utlenioną krew" (kompletna bzdura — przyp. A.G.). „Natomiast wartości oporu różnią się w zależności od tego czy ma się do czynienia z rakiem, zakrzepicą czy neurozą" (jeszcze większa bzdura — przyp. A.G.).

W tym miejscu robię sobie przerwę w studiowaniu czar-nauki, gdyż czuję, że mogę nabawić się neurozy. Minęło pół godziny, poczułem się lepiej, więc kontynuuję.

Nie jest to jednak takie proste. Na przykład nie zdołałem się zorientować, czy na podstawie tych samych badań (choć na pewno w gabinecie Ener-Vita) oznacza się także:

  1. "czynnik witalności Vi (nowe oznaczenie: AF), który określa odporność na choroby nowotworowe";
  2. "Czynnik globalny Fg (nowe oznaczenie: BE-IW%), który uwzględnia, poza odpornością, potencjał redoks mierzony w mV, natężenie mierzone w mA oraz energię mierzoną w IW (jednostki IW nie występują w układzie SI. Skrótem IW posługuje się jedynie Instytut Włókiennictwa — przyp. A.G).

Komentarz:

Nie chce mi się komentować tego bezsensownego zsypu „informacji", z których wynika jedynie, że globalny Fg (Faktor głupoty?) niesłusznie przypisuje się Instytutowi Włókiennictwa. Nie wiadomo jednak, czy „bioeletrometr Vincenta" potrafi z „matematyczną dokładnością" określić do jakiego przedziału debilizmu naukowego zakwalifikować "badania BE-T-A".

IV. "Terapia regenerująca macierz (Vega MRT)"

Kuracja „składa się z trzech równocześnie odbywających się zabiegów (potrójna opłata? — przyp. A.G.) w jednym i tym samym cyklu roboczym." Jest to:

  1. "biorezonans komórkowy"
  2. "leczenie tkanek prądem stałym poprzez odwrócenie biegunowości komórkowej"
  3. "masaż ssąco-próżniowy tkanki łącznej"

Aparat VEGA MRTad 1. Terapia biorezonansowa polega na „neutralizacji pól energetycznych". Procedura nosi nazwę: „terapia odejmująca kasowanie" wg dr Bodo Köhlera. Opis: „przez ssącą elektrodę wyciągającą są uwalniane toksyczne informacje i następuje ich zbieranie i przekazywanie do regulatora urządzenia w celu przetworzenia informacji". W aparacie MRT „toksyczne informacje" zamieniane są na „terapeutyczne sygnały" i przesyłane z powrotem do pacjenta.

ad 2. „Leczenie" prądem stałym polega na przyłożeniu „elektrody rolkowej", przez którą płynie prąd o napięciu 1 Volta. „Jest on przewodzony do tkanek, przez co nadmiar ładunków z obciążonej tkanki jest usuwany". Następuje „przywrócenie właściwej biegunowości komórkowej".

ad 3. „Masaż ssący" wytwarza „częściową próżnię w tkankach. Odbywa się wtedy wyciąganie obciążonej toksynami krwi na powierzchnię skóry".

Komentarz:

„Próżnia tkankowa" kojarzy mi się jedynie z bezmózgowiem. „Terapia odejmująca kasowanie" to rzecz zrozumiała. Kasujemy pacjenta na, powiedzmy, 300, zamiast na 500 PLN. Odjęliśmy 200 PLN, więc pacjent powinien być uzdrowiony i uszczęśliwiony. „Toksyczne informacje" to pojęcie najłatwiejsze do wyjaśnienia. Zabijają one rozsądek u osób decydujących się na „terapię macierzy". Generalnie — kompletny idiotyzm.

V. „Terapia kwiatowa Bacha"

Szkoda czasu na opisywanie tych bzdur. Więc krótko: kwiaty zanurzone w wodzie wystawia się na trzy godziny na słońce. „Woda nasyca się wtedy kwiatowymi wibracjami". W celu utrwalenia wibracji do wody dodaje się wódki. W ten sposób, wg Bacha, „łączy się energie czterech żywiołów (ziemi, wody, powietrza i ognia), co sprawia, że "leki te są silnym nośnikiem czystych i subtelnych wibracji natury".


Woda + kwiat + słońce + wódka = „lekarstwo" Bacha

Komentarz:


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Oni karmią nasze urojenia
Anatol France – genialny, ale wolnomyśliciel

 Zobacz komentarze (27)..   


« Pseudonauka, paranauka   (Publikacja: 11-09-2009 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej Gregosiewicz
Profesor zwyczajny, kierownik Katedry i Kliniki Ortopedii Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Od 2001 roku prowadzi walkę z oszustwami leczniczymi typu homeopatii, bioenergoterapii, radiestezji i innymi rodzajami tzw. "medycyny alternatywnej". Opublikował na ten temat ponad 80 artykułów w mediach papierowych i elektronicznych. Jest „ojcem chrzestnym” akcji medialnej przeciwko homeopatii. W 2008 roku, głównie na skutek Jego konsekwentnej działalności publicystycznej oraz wygrania procesu sądowego z Izbą Gospodarczą Farmacja Polska oraz producentami "leków" homeopatycznych, rozpoczęła się szeroka debata publiczna na temat wartości leczniczych tego sposobu terapii. Jest członkiem-założycielem Klubu Sceptyków Polskich. W 2011 roku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, na wniosek prof. Andrzeja Gregosiewicza, rozpoczął - bezprecedensową w Europie - procedurę wyjaśniającą, czy homeopatyczny koncern Boiron (filia w Polsce) nie prowadzi praktyk niezgodnych ze zbiorowym interesem konsumentów.

 Liczba tekstów na portalu: 26  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Jasnowidzenie czy ciemnomyślenie?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6780 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365