|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Dotyk rzeczywistości
Kreacjoniści w Polsce Autor tekstu: Krzysztof Kotecki
Wiele nieporozumień na linii kreacjoniści-ewolucjoniści
bierze się niewątpliwie z braku zainteresowania tym, co druga strona ma do
powiedzenia. Dlatego, by nie powielać tak poważnego błędu, jak usłyszałem, że w Poznaniu odbędzie się wykład pod jakże wciągającym hasłem „Czego Darwin nie
wiedział" uznałem, że warto się pofatygować. Nim udałem się na samo spotkanie,
odwiedziłem stronę internetową informującą o spotkaniu. Można tam było znaleźć
zdjęcie zaproszonego gościa, dr. Geoffa Barnarda, biochemika z Cambridge, notkę o tym, że organizatorem spotkania jest Biblijne Towarzystwo
Kreacjonistyczne i szczerze mówiąc niewiele więcej użytecznych
informacji. Nie zrażony takim brakiem danych udałem się na spotkanie,
zainteresowany tym, co kreacjoniści mogą nowego nam powiedzieć. Zawiodłem się
okropnie. Na sali zasiadło około 60 osób z przeróżnych
przedziałów wiekowych. Nie jest to liczba przytłaczająca, ale przecież nie to
świadczy o jakości wykładu. Po paru minutach opóźnienia można było zacząć.
Postaram się oddać jak najwierniej przebieg wydarzeń, jednak pamięć ludzka
zawodną jest, proszę więc o wyrozumiałość gdybym niechcący pominął jakieś mniej
ważne zagadnienie.
Pierwsze minuty dr Barnard poświęcił głównie swojej osobie.
Opowiedział więc o tym jak to chciał zostać weterynarzem, jak chciał studiować
na Cambridge, o tym, że nie zdał egzaminów na tyle dobrze, by trafić na
weterynarię i o tym, że w międzyczasie został chrześcijaninem (tutaj oklaski ze
strony publiczności). Następnie pokazał internetowe okienko swojego laboratorium, już jako
biochemika, wreszcie mogliśmy przejść do tematu.
Przyznam szczerze, że
spodziewałem się wytoczenia jakiś rzeczowych argumentów, lecz nie. Pan doktor puścił nam
fragment filmu, w którym przedstawiano teorię powstania życia z tak zwanego
'pierwotnego bulionu' lub 'zupy chemicznej'. Tak niefortunnie się złożyło, iż
prowadzący w przedstawianym filmie nieopacznie użył angielskiego słowa „cell"
(komórka) by opisać cóż takiego z tej 'chemicznej zupy' powstało. Myślę, że nikt
nie wierzy w to, że z tego bezładu powstała zaraz wspaniale uformowana komórka!
Najprawdopodobniej była to jakaś bardzo prosta, może zbliżona do RNA, cząstka o właściwości samoreplikacji. Ale dr Geoff Barnard zadowolony z takiego małego
nieporozumienia już pospiesznie ukazał nam rysunek przedstawiający komórkę
bakterii i zadowolony z siebie wyjaśnia, że tak skomplikowany twór nie mógł
powstać w wyniku wymieszania się składników 'pierwotnego bulionu'.
Następnie
oświadczył, że z takiego 'bulionu' w ogóle nic nie mogło powstać, bo już około
3,5 miliarda lat temu w głębokich warstwach morza było dużo tlenu. Dowodem na to
było zdjęcie fragmentu jednego artykułu z gazety i fotografia hematytu, który
miał właśnie powstać w wyniku silnego oddziaływania tlenu. Nie mnie oceniać na
ile taki dowód jest poważny, a na ile nie. Przy okazji dowiedzieliśmy się od
tłumaczki, że angielski „billion" to po polsku „trylion". Wspominam o tym nie by
wyśmiać tłumacza, lecz by pozwolić sobie na lekką złośliwość: jeszcze niedawno
kreacjoniści twierdzili, że Ziemia ma niecałe 10 tysięcy lat, a teraz szacują
jej wiek już na tryliony, stanowi to aż nadto duży postęp.
Prowadzący jednak nie
podzielił się z nami żadną alternatywną teorią naukową o tym skąd wzięło się
życie, ale uraczył nas wyciętym z kontekstu z równie wyciętego z kontekstu
wywiadu z Richardem Dawkinsem. (Wywiad ten pochodził z filmu „Expelled: No
Intelligence Allowed", to taki film w którym sugeruje się, że to Darwin i jego
teoria są odpowiedzialne za Holocaust, nazizm i kilka innych mało przyjemnych
zjawisk.)
Na podstawie tego fragmentu dr Barnard wysnuł wniosek, że Richard Dawkins wierzy w to, iż życie przywędrowało do nas z obcej, pozagalaktycznej
cywilizacji. Gdy już po wykładzie zauważyłem, że w żadnej książce Dawkins nie
opowiadał się za takim właśnie scenariuszem, usłyszałem tylko, że Dawkins boi
się ujawniać publicznie swe poglądy, gdyż nie chce stracić poczucia
intelektualnego spełnienia… Dr Barnard najwyraźniej posiada więc zdolność
czytania w myślach autora Boga urojonego, bo nie widzę innego sposobu na
zapoznanie się z tą jakże skrywaną tajemnicą oksfordzkiego profesora!
Parę razy
padało też określenie „gwóźdź do trumny Darwina" w odniesieniu do architektury
komórki. Nasz wykładowca zakłada bowiem, że gdyby w czasach Darwina znano już
biochemię na dzisiejszym poziomie to teoria ewolucji nigdy by nie powstała. Nie
zrozumiałem do końca w jaki sposób funkcjonowanie komórki miałoby podważać dobór
naturalny oparty na sukcesie reprodukcyjnym, ale też po prawdzie nie
usłyszeliśmy żadnego takiego wytłumaczenia. Niespodziewanie prowadzący zaczął
zmierzać do końca swych wywodów, co mnie zaskoczyło, bo w gruncie rzeczy nic
jeszcze nie powiedział… Wyświetlono więc hasła typu: „życie to informacja,
życie to życie samo w sobie", by jakoś powiązać to z religią przytoczono
fragment Biblii. Na sam koniec dr Barnard jeszcze raz w skrócie opowiedział nam
historię swego życia.
Ktoś mógłby mi zarzucić, że musiałem zasnąć na
początku wykładu i obudzić się u samego końca. Ale nie! To naprawdę jest niemal
wszystko. Po wykładzie była jeszcze możliwość zadawania pytań, ale przybrała ona
już wymiar tragikomedii. Najczęstszą odpowiedzią na pytania była powiem porada
by zakupić DVD z filmem wspomnianym niejednokrotnie na wykładzie, przeczytać
książkę autorstwa osoby odpowiedzialnej również za to DVD, lub przeczytanie
artykułu zamieszczonego w gazecie na drugim końcu świata…
Zapomniałem
wspomnieć, że przez cały wykład dr Barnard gorliwie nas zachęcał do kupna
wspomnianego DVD, co też wiele osób uczyniło, gdyż szczęśliwym zbiegiem
okoliczności przy wejściu do sali wykładowej było przyszykowane stoisko, gdzie
ten film, jak i inne kreacjonistyczne dzieła i dziełka można było nabyć.
Ktoś mógłby pomyśleć, że jako zwolennik teorii
ewolucji jestem szczęśliwy, że kreacjonizm w Polsce stoi na tak niskim poziomie
(o ile można mówić w przypadku kreacjonizmu o poziomach jakości w ogóle), ale
nie. Jestem szczerze zasmucony! Oznacza to bowiem, że jest wokół mnie dużo
ludzi, którym takie ubogie psuedo-wyjaśnienie wystarcza...
P.S.
(Od redakcji — Andrzej Koraszewski) Tego rodzaju konferencje organizowane są w wielu
miastach, całkiem sporym nakładem środków. Dziś np. (w środę 21 października), jest zorganizowane
spotkanie w Gdańsku z tymże
brytyjskim chrześcijańskim biochemikiem. Jak się dowiadujemy miejscem spotkania
jest Wydział Nauk Społecznych (!). Jest to ostatni element trzydniowego cyklu
spotkań w Gdańsku. Po każdym spotkaniu Towarzystwo Kreacjonistyczne
ogłasza wielki sukces. Ponieważ sam brałem udział w takim cyrku i i wiem jak oni
to wykorzystują propagandowo, więc jeśli
ktoś zechce powtórzyć takie doświadczenie to proponuję przeprowadzić przed i po
spotkaniu ankietę, żeby im przynajmniej utrudnić infantylne okrzyki o wielkim
zwycięstwie. Mam poważne powody by przypuszczać, że uczestnicy takich spotkań
przychodzą z gotowymi opiniami, a ich poglądy w żaden sposób nie zmieniają się w wyniku spotkania.
« Dotyk rzeczywistości (Publikacja: 21-10-2009 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6883 |
|