|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Społeczeństwo Ulrike Meinhof i rewolucyjny zwrot [2] Autor tekstu: Marcin Punpur
W tym nowym świecie nie było miejsca na subtelne rozróżnienia. W wywiadzie
udzielonym francuskiemu dziennikarzowi Michelowi Ray stwierdziła: „Kto nie jest z nami, ten jest przeciwko nam!" Taka jest logika przemocy. Jej największymi
mistrzami pozostają naziści, ci sami, przeciw którym RAF tak ochoczo występował i tak szczerze nienawidził. Toteż nie ma nic kontrowersyjnego w stwierdzeniu, że
RAF był organizacją faszystowską. Bo choć „ideały" były różne, to metody
działania bardzo podobne. Podobne przekonanie o nieuchronności przemocy i terroru jako jedynych możliwych narzędzi zmiany społecznej. Podobny sposób
rządzenia: wodzowski, paternalistyczny, autorytarny, gdzie bezwzględne
posłuszeństwo wypiera wątpliwości i krytycyzm, a za brak lojalności karze się
surowo.
Jak w tym wszystkim mogła odnaleźć się kobieta, która za wzór do naśladowania
wybrała sobie Sophie Scholl, pozostaje zagadką.
Nieudana rewolucja
Przemoc niczego nie tworzy, jedynie niszczy. To prawda stara jak rewolucja, ale
ciągle trzeba ją przypominać. Zresztą lepiej ją przypominać, niż być przez nią
napominanym. Każda rewolucja przebiega tak samo. Szlachetnym celom towarzyszą
nikczemne środki, a kiedy wszystko się kończy nikt nie pamięta o jakie cele
chodziło. Przemoc można jednak usprawiedliwić pod pewnymi warunkami. Po pierwsze w imię samoobrony, po drugie w imię zmniejszania rozmiarów już istniejącego zła.
RAF wykorzystywał obie techniki, jednakże bez należytego uprawomocnienia.
Dysproporcja między przewinami niemieckiego establishmentu, a karą wymierzoną mu
przez RAF jest uderzająca. Poza tym, co być może jeszcze istotniejsze, bilans
działań RAF-u pozostaje ujemny. Organizacja ani nie przyczyniła się do
demokratyzacji życia publicznego — jak to na początku zakładano — ani tym
bardziej do szerzenia tolerancji i zasad sprawiedliwego współżycia. Jedyne co
przyniosła obok destrukcji siebie i innych to powrót państwa policyjnego i wszechobecnego strachu, który niemieckie społeczeństwo pamiętało jeszcze z Trzeciej Rzeszy. Jego bilans jest tak samo ujemny, jak tej ostatniej.
We wstępie do powieści Teresa — aw zasadzie dwóch wstępach: jeden
dla demokraty potępiającego przemoc, drugi dla romantyka zafascynowanego
rewolucją — Sławomir Sierakowski podjął się analizy pojęcia terroryzmu,
dochodząc do wniosku, że terrorysta to osobnik stosujący przemoc, z którą się nie
zgadzamy. Przy tej optyce, z czego Sierakowski doskonale zdaje sobie sprawę,
każdy może być terrorystą. Owe rozróżnienie, wedle niego, nie jest kwestią
moralności lecz polityki, która sama jest emanacją przemocą, gloryfikując wolę
silniejszego, w tym wypadku państwa. „Zamachowcy porywali i zabijali wybitnych
reprezentantów państwa, a ono porywało i zabijało zamachowców. (...) To była
wojna".
Jeśli to była wojna, to z pewnością dość prywatna, bo większość niemieckiego
społeczeństwa była jej przeciwna. To oczywiście jeszcze niczego nie przesądza,
gdyż antynazistowski ruch oporu też był w mniejszości. Jeśli jednak to była
wojna, to nie oznacza, że wszyscy w niej byli równi. Tak samo jak nie można
postawić znaku równości pomiędzy Sophie Scholl, a jej oprawcami. Jako demokrata
broniący państwa prawa mogę potępić przemoc jedynie jako czynnik niszczący
wspólnotę i nawet jeśli zgadzam się ze Sławomirem Sierakowskim, że rozwój
społeczny zależy zarówno od przestrzegania jak i przekraczania prawa, to
przecież nie każdego i nie w równym stopniu.
Sophie Scholl często używała sentencji Jacques'a Maritaina Trzeba posiadać
twardego ducha i miękkie serce. Ulrike Meinhof wstępując na drogę terroru
stała się człowiekiem o słabym duchu i twardym sercu, odchodząc od swego
młodzieńczego ideału raz na zawsze. Można ją za to potępiać, niewiele jednak to
wnosi do kwestii zrozumienia jej historii jak i tamtego pokolenia. Najwłaściwsza
metoda postępowania w tym przypadku to unikanie moralizowania przy jednoczesnym
pamiętaniu o podstawowych standardach etycznych. Nie rozwiązuje to oczywiście
zagadki Ulrike Meinhof, pozwala jednak wynieść jakąś wartość poznawczą z jej
historii. I nawet jeśli każdy wyniesie coś innego, to przynajmniej czegoś się
nauczymy.
1 2
« Społeczeństwo (Publikacja: 02-11-2009 Ostatnia zmiana: 08-11-2009)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6913 |
|