|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze
Szwajcarskie TAK dla: NIE minaretom Autor tekstu: Elżbieta Binswanger-Stefańska
„Szok"
podsumowują komentatorzy z lewa i prawa wynik szwajcarskiego głosowania z 29
listopada 2009. Inicjatywa populistycznej prawicowej partii narodowej SVP „STOPPT
den Minarettbau" przeszła zdecydowaną większością głosów — 57,47% — przy
wysokiej frekwencji głosujących wbrew wszelkim oczekiwaniom, prognozom i sondom.
Szwajcarzy jako pierwsi w nowoczesnym (chrześcijańskim) świecie pokazali
wyznawcom islamu, że tolerancja religijna ma swoje granice.
Nie
spodziewał się tego nawołujący do głosowania na „nie" szwajcarski rząd, nie
spodziewały się związki zawodowe opowiadające się zdecydowanie za „nie", nie
spodziewali się dziennikarze opiniotwórczych mediów unisono twierdzący, że
przecież każdy Szwajcar wie, że nie, nie spodziewali się wreszcie ci wszyscy,
którzy byli na tak. A tu jajko z niespodzianką, zjadacze największych dziur w serach powiedzieli, że tak i niech się teraz wszyscy ze wszystkimi dokłócają.
Bowiem
awantura, jaką wywołał wynik głosowania w jednym z najmniejszych, a zarazem
najbogatszych i najosobniejszych państw świata, już nabrała gabarytów
globalnych, a to dopiero początek. Data 29.11.2009 może się okazać jedną z ważniejszych dat nowego tysiąclecia. Nic to, że tzw. „cały postępowy Zachód"
jest oburzony, nic to, że Partia Zielonych grozi zaskarżeniem wyniku głosowania
do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, nic to, że organizacje islamskie na
terenie Europy protestują a oburzone państwa islamskie zapowiadają bojkot
szwajcarskich towarów. Szwajcaria sprawę przegłosowała i już, stało się, mamy do
czynienia z faktem dokonanym.
Jak się
okazuje, we współczesnym totalnie poplątanym świecie nic nie jest ani proste,
ani jasne, ani przewidywalne. Jak to pisał jeden z największych znawców
współczesności, Ryszard Kapuściński pod koniec swojego życia? „Nie ogarniam
świata"! To równe Sokratesowemu „wiem, że nic nie wiem". Naprawdę trudno się
wyznać, co i jak jest lepsze, mądrzejsze, bezpieczniejsze. Spróbujmy
uporządkować fakty, może coś sensownego z tego wyniknie?
Po
pierwsze szwajcarska partia SVP jest przez ludzi postępowych, tolerancyjnych,
otwartych, światowych synonimem rasizmu, ksenofobii, zacofania, zaściankowości i wielkich brzuchów od wlewanych w nie litrów piwa w czas politykowania przy
knajpianych ławach, beee… Ale partię tę popiera najwyżej 1/3 głosujących, więc
jeśli tylko frekwencja dopisze, inicjatywa typu „stop minaretom" nie ma szans
przejść. Tyle że frekwencja dopisała a inicjatywa i tak przeszła.
Po drugie
prawa budowlane w Szwajcarii są tak restrykcyjne, że i bez inicjatywy (i bez
rozgłosu) budowę minaretów można by skutecznie przyhamowywać. Na całą Szwajcarię
są cztery i pewnie by długo cztery pozostały, a nawet jeśli pojawiłby się gdzieś
piąty i szósty minaret, bo jednak prawnie dałoby się to wywalczyć, to niewysoki,
nierzucający się w oczy oraz i tak bez nawołującego muezina, bo to tak czy inaczej
jest zabronione (tzw. „prawem do ciszy", które wprawdzie nie zakazuje kościołom
wydzwaniać, ale już wykrzykiwać z wież nie wolno). Nie ulega więc wątpliwości,
że SVP nie tyle o minarety chodziło, ile o populistyczno-polityczny szum.
Przecież sami się nie spodziewali wygranej? A jednak wygrali.
Po trzecie
głosowanie poprzedziły niezliczone debaty, uświadamiające artykuły i protesty
przeciw jednoznacznie wrogim islamowi prokampanijnym plakatom, na których
przedstawiona jest flaga Szwajcarii naszpikowana czarnymi minaretami
przypominającymi rakiety z głowicami bombowymi i, jakby tego było mało, pół
plakatu to cień zakutanej w burkę kobiety, jednym słowem odwoływanie się do
uprzedzeń i lęków. Ale, jak zapewniano, większość Szwajcarów jest rozsądna,
racjonalna, pokojowa, więc zagłosuje przeciwko inicjatywie. A zagłosowała za.
Co więc
się stało? Szwajcarzy nagle przechylili się na prawo? Przestraszyli wizji na
plakatach? Zgłupieli? W mediach tych krajów Europy, w których odsetek muzułmanów
jest znaczący, odbywają się niekończące się dyskusje między przedstawicielami
różnych frakcji politycznych, między wyznawcami tzw. „trzech wielkich religii
monoteistycznych", chrześcijanami, muzułmanami i żydami, między
intelektualistami i ludźmi „z ulicy". I linia podziału między nimi jest
klarowna. Na lewo od niej są światli, postępowi, zieloni, na prawo zacofani,
konserwatywni, ciemni, a wręcz, jak przestrzegają ci pierwsi, brunatni.
I, jak się
obawiano, reaguje też świat. Turcja domaga się anulowania referendum, Syria,
Egipt i Libia nawołują pełnym głosem do bojkotu szwajcarskich towarów, usług i banków (Szwajcaria latem już zaszkodziła sobie czasowym aresztowaniem w Genewie
syna Kaddafiego, Hannibala i jego żony), meldują się też ludzie nauki i kultury,
europejscy muzułmanie.
Tariq
Ramadan, światowej rangi wykładowca na Uniwersytecie Oksfordzkim, obywatel
szwajcarski, wzywa współwyznawców do aktywniejszego zaangażowania się w politykę: „Nie możemy już więcej milczeć!". Fatih Akin, niemiecki reżyser o korzeniach muzułmańskich odwołuje zapowiedzianą w Szwajcarii premierę swojego
filmu i wystosowuje list otwarty do szwajcarskich mediów: „Wynik tego głosowania
zaprzecza mojemu rozumieniu humanizmu, tolerancji i wiary w możliwość
harmonijnego współżycia ludzi różnego pochodzenia, rasy i religii".
Z kolei
zwolennicy zakazu budowy minaretów okopują się, zapowiadają kolejne referendum,
na wypadek, gdyby miało dojść do „korekty" wyniku, tłumaczą, że nie chodzi o ograniczenie wolności wyznania, a o brak zgody na symbol, który i tak nie ma
sensu, skoro nie służy temu, do czego ma służyć, czyli nawoływaniu do modlitwy,
jednej z pięciu filarów islamu, czyli: 1. szahada (wyznanie wiary), 2. salat
(modlitwa 5x dziennie), 3. zakat (jałmużna), 4. saum (post), 5. hadżdż
(pielgrzymka do Mekki).
Nikt tego w krajach chrześcijańskich muzułmanom nie zabrania. Ale też kto był kiedykolwiek w którymś z krajów muzułmańskich, ten wie, że nie wygląda to tak, jak tam. Z minaretów nie płynie co kilka godzin chrapliwy głos muezinów (często
wzmocnionych głośnikami), ludzie nie noszą ze sobą dywaników, nie klękają na
ulicy...
W wymienianiu się przeciwstawnych sobie komentarzy wysłyszeć daje się jedną nutę
zupełnie inną niż z tych dwóch przeciwnych sobie obozów. Zentralrat der
Ex-Muslime, Centralna Rada Byłych Muzułmanów w Niemczech ucieszyła się z zakazu
budowy minaretów w Szwajcarii: „NIE dla minaretów oznacza 'nie' dla szariatu". I to jest zupełnie, ale to zupełnie nowe w trwającej półtora tysiąca lat historii
stosunków, a nazywając rzecz po imieniu, konfliktów chrześcijańsko-islamskich,
ludzie, którzy zaczynają wyrastać ze swoich wiar mogą mieć przypadkowo akurat w tej kwestii zdanie zbieżne z prawicową partią Szwajcarii z całkowicie innych
powodów.
Wynik
głosowania jest zaskakujący, 40% narodu deklaruje, że głosuje „nie", a potem
wyskakuje jak diabeł z pudełka 57,5% na „tak". I skądś się to przecież bierze?
Może właśnie stąd? Albo przynajmniej po części stąd?
Tu pora na
moje prywatne zdanie — wyznanie. Otóż jako obywatelka szwajcarska mam prawo do
oddania głosu i czasami, gdy temat jest dla mnie istotny, robię to. Tym razem
zastanawiałam się do ostatniej chwili, aż w końcu nie zagłosowałam. Bo miałam
tak, jak pewien Niemiec zapytany przez telewizję w sondzie ulicznej, który
odżegnując się powiedział, że nie wiedziałby co zrobić: „Zagłosuję na tak, to
będzie, że jestem prawicowy beton, zagłosuję na nie, wyjdę na lewaka"… Zdaje
się, że podprogowa światopoglądowa linia demarkacyjna zaczyna się zarysować w całkiem nowym miejscu z całkiem innych przyczyn.
*
Kilka
informacji:
— obecnie
liczbę muzułmanów w Szwajcarii ocenia się na ponad 440 tysięcy, co stanowi 5,8%
ludności i powoduje, że islam jest drugą po chrześcijaństwie religią kraju,
jednak wielu muzułmanów odeszło od ścisłego praktykowania zasad islamu, — pod
koniec wieku XIX ruch Ahmadijja założony przez indyjskiego uczonego Mirza Ghulam
Ahmada przywędrował do Szwajcarii i uczynił Zurych swoją krajową siedzibą, — po
drugiej wojnie światowej muzułmanie w Szwajcarii to byli głównie dyplomaci i ludzie z wyższym wykształceniem, mieszkali głównie w Genewie, gdzie są siedziby
międzynarodowe, z którymi współpracowali, — większa
fala imigracji muzułmańskiej miała miejsce 20 lat po wojnie, wg spisu
powszechnego w roku 1970 w CH mieszkało nie więcej niż 20 tysięcy muzułmanów,
-
początkowo szwajcarscy muzułmanie to głównie byli mieszkańcy byłej Jugosławii i Turcji, robotnicy okresowi, którzy wracali po pewnym czasie do swoich rodzin, — fala
imigracji politycznej z powodu wojen domowych, klęsk głodowych itp. z krajów
Bliskiego Wschodu, północnej Afryki i państwa afrykańskich np. z Somalii
przyniosła decyzję o łączeniu rodzin w wyniku czego do końca lat 80. w CH było
przeszło 150 tysięcy muzułmanów, — obecnie w Szwajcarii są 4 minarety, pierwszy wybudowano wraz z meczetem w 1963, ostatni w 2009 roku, pierwszy, meczet Muhammada w Zurychu należy do ruchu Ahmadijja i został w roku 1979 wykluczony przez Ligę Świata Muzułmańskiego z ogólnoświatowej
społeczności muzułmańskiej (ummah), mimo to funkcjonuje do dziś, — w marcu
2009 powstała w Szwajcarii organizacja ex-muzułmanów (murtadów) wzorem podobnych
stowarzyszeń w Niemczech, Anglii..., przewodniczy jej uciekinier z Iranu
28-letni Ebadullah Mehtinezhad, ex-muzułmanie sprzeciwiają się osobnym szkołom,
odrębnym basenom dla dziewcząt, burkom, podporządkowaniu się prawu szariatu (szariat
przewiduje dla apostazji — irtidadu — karę śmierci), — wśród głosów nawołujących do głosowania na NIE wart uwagi jest szczególnie
jeden,
oto dr Ulrich
Schlüer określający się jako „miłośnik kultury muzeów", mówi: pozwólmy na
budowanie minaretów, a potem wszystkie te świątynie, domy boże, przybytki Allaha itd. itp. zamieńmy w muzea, jak to już się dzieje.
Bibliografia:
Konrad
Pędziwiatr — „Od islamu imigrantów do islamu obywateli: muzułmanie w krajach
Europy Zachodniej", Zakład Wydawniczy NOMOS, Kraków 2007,
Alan G.
Jamieson — „Wiara i miecz. Historia konfliktu islamsko-chrześcijańskiego", wyd.
WAM, Kraków 2009.
« Felietony, bieżące komentarze (Publikacja: 04-12-2009 )
Elżbieta Binswanger-Stefańska Dziennikarka i tłumaczka. W Polsce publikowała m.in. w Przekroju, Gazecie Wyborczej, Dzienniku Polskim, National Geographic i Odrze. Przez ok. 30 lat mieszkała w Zurichu, następnie w Sztokholmie, obecnie w Krakowie. Liczba tekstów na portalu: 56 Pokaż inne teksty autora Liczba tłumaczeń: 5 Pokaż tłumaczenia autora Najnowszy tekst autora: Odyseja nadziei i smutku | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6986 |
|