|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Czytelnia i książki Lubię dobrą literaturę, a rosyjska jest jedną z najważniejszych [2] Autor tekstu: Stanisław Karpionok
— Jacy
pisarze rosyjscy zrobili na Panu ostatnio największe wrażenie? Kto należy do
Pana ulubionych autorów?
Najlepszą
odpowiedzią na to jest spis tłumaczonych przeze mnie książek. Dorzuciłbym tu od
dawna przeze mnie cenioną Ludmiłę Pietruszewską, której powieść „Nomier odin" w moim tłumaczeniu ma wyjść pod koniec roku. Szkoda, że zbiory opowiadań źle się u nas sprzedają, bo brak nowel Pietruszewskiej jest dotkliwą luką w polszczyźnie.
Bardzo chciałbym przetłumaczyć dwie książki „Obmienionnyje gołowy" Leonida
Girszowicza i „Żyznieopisanije chor'ka" Piotra Aleszkowskiego. Mam też
przełożoną sporą część książki Władimira Sorokina „Tridcataja lubow' Mariny" i myślę, że warto byłoby wydać całość, ale autor jakoś nie ma do mnie zaufania...
Chociaż na ogół rosyjscy pisarze cenią sobie to, że ich tłumaczę, a najmilszej
dedykacji doczekałem się od Igora Irtieniewa: „Jureku Czechu, kotoryj diełajet
niewozmożnoje". To mógłbym przyjąć za swoją dewizę tłumacza: zmniejszać obszar
tego, co niemożliwe. — W tym
roku w Pana przekładzie ukazała się książka „Życie i los" Wasilija Grossmana.
Jak ta powieść została przyjęta w Polsce? Czy nie ukazała się zbyt późno?
Minął
dopiero miesiąc od jej ukazania się, ale z tego, co mi wiadomo, wzbudziła spore
zainteresowanie. Wydawnictwo zrobiło dużo dla reklamy książki. Powitały ją
recenzjami wszystkie najważniejsze gazety i tygodniki, co wcale nie jest regułą.
Czy to nie zbyt późno? Dla Rosji, zdaje się, nawet za wcześnie. Jej mieszkańcy
tradycyjnie przedkładają potęgę własnego państwa nad wolność indywidualną.
Grossman zaś mówi wyraźnie, że pierwsza winna być tylko środkiem do osiągnięcia
tej drugiej.
Oczywiście, gdyby „Życie i los" wydano na Zachodzie wtedy, kiedy powstała,
byłaby absolutną rewelacją. Prawdę mówiąc jednak wątpię, czy tamtejsza opinia
przyjęłaby ją do wiadomości. Dziś liczą się przede wszystkim walory literackie;
te są niezaprzeczalne.
— Jaki z dotychczasowych swoich przekładów uważa Pan za najlepszy? Jakie tłumaczenie było
najtrudniejsze? Nad czym Pan teraz pracuje?
Każda
książka sprawia jakieś kłopoty. Biorę zresztą do tłumaczenia wyłącznie książki
trudne, wszystkie więc są dla mnie wyzwaniem. Z różnych zresztą powodów, np.
słownictwo wojskowe u Grossmana czy w opowiadaniach Sołżenicyna. W książce
Aleszkowskiego był żargon łagrowy, który nie ma u nas odpowiednika. Niemało
namęczyłem się nad „ornamentalną" prozą Eppla w „Trawiastej ulicy", gdzie
wszystko było trudne — i aluzje do nie zawsze znanych mi spraw, i realia
moskiewskiego przedmieścia sprzed półwiecza. Język sztuk Kolady wymagał
wykreowania czegoś zupełnie nowego. Taką samą próbą był „Kyś"; ale
przetłumaczyłem go właściwie dość szybko, w dodatku z wielką przyjemnością.
Wbrew pozorom o wiele trudniej bywało z książkami Borisa Akunina, zwłaszcza
„Książka dla dzieci", gdzie autor daje sporo ruszczyzny z czasów Iwana Groźnego. W przekładzie powinien znaleźć się taki język, żeby bohater go naprawdę nie
rozumiał. Do tego nawet Kochanowski się nie nadawał, więc dałem spore fragmenty,
stylizowane na polszczyznę średniowieczną. Bardzo to było trudne, bo nie ma
wielu zabytków językowych z tego okresu, a przy tym nic a nic nie zmyśliłem!
Oczywiście żaden z recenzentów tego nawet nie zauważył.
Ale największe moje dokonanie translatorskie nie zostało jeszcze wydane, chociaż
wydawnictwo Borussia chce to zrobić. Może w Rosji znajdzie się sponsor? To wybór
moich przekładów kilkunastu współczesnych poetów rosyjskich: Od szkoły
lianozowskiej — Sapgira, Cholina, Satunowskiego, Niekrasowa, i groteskowej
poezji Petersburga — Ufland, Gawrilczik, Grigoriew, Kuźmiński, (jest też
arcytrudne „Priedstawlenije" Brodskiego), poprzez moskiewski konceptualizm -
Prigow, Kibirow, minimalizm, reprezentowany przez Makarowa-Krotkowa i Achmietjewa, trudnego do przypisania gdziekolwiek Ajzenberga aż do ironistów -
Druka i Irtieniewa.
Teraz mam znowu olbrzymie wyzwanie — dwutomowe dzieło Konstantina
Stanisławskiego „Praca aktora nad sobą". A potem podpiszę umowę książki
Swietłany Aleksijewicz.
Poznań — Sankt Petersburg, czerwiec 2009 roku
Tekst ukazał sie pierwotnie w
„Gazecie
Petersburskiej".
1 2
« Czytelnia i książki (Publikacja: 22-12-2009 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7033 |
|