|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Na wesoło
Narodziny Autor tekstu: Marcin Kruk
W wigilię żona jak co roku nakryła do stołu dla
nieproszonego gościa i byłem przekonany, że przynajmniej o tyle będę miał mniej
do zmywania. A jednak przyszedł, a właściwie przyszli, zastukali, otworzyłem,
weszło trzech, a nie jeden (piszę trzech, a wyglądali jakby byli płci
przeciwnej i byli anielskiej urody). Żona od razu pobiegła do kuchni po dodatkowe nakrycia, a ja
poszedłem szukać dodatkowych krzeseł. Nie pytałem co za jedni, bo to ostatecznie
wigilia, której towarzyszy powszechne przekonanie, że wpadnie tajemniczy
nieznajomy na pół litra.
Usiedli, nałożyli sobie klusek z makiem i jedli w milczeniu. Wstyd mi było trochę, że nie ma karpia, ale u nas karpia nigdy nie
ma. Podsunąłem śledzia, ale pokręcili głowami. Nalałem, wypili i powrócili do
konsumpcji klusek.
— Panowie z daleka — zapytałem . Siedzący najbliżej mnie
pokręcił głową przecząco, drugi dał do zrozumienia, że to zależy jak na to
patrzeć, a trzeci spojrzał tylko na pusty kieliszek.
Pomyślałem , że pewnie z Norwegii, bo mało rozmowni.
— Czy panowie są aniołami — spytała moja żona, a oni jak na
komendę parsknęli śmiechem, a że nadal jedli kluski, więc było to wręcz groźne.
Gorączkowo poszukiwałem jakiegoś tematu dla podtrzymania konwersacji i przypomniałem sobie przeczytaną wczoraj informację o awiacyjnej absurdalności
aniołów. Profesor
Roger Wotton, z University College w Londynie przeanalizował dokładnie obrazy
aniołów i doszedł do wniosku, że nie ma takiej siły, żeby toto mogło fruwać.
Przy takich skrzydłach w żadnym razie nie mogłyby ani wznieść się w powietrze, ani
nawet szybować.
— A gdyby były całkowicie wypróżnione — zapytała żona wzbudzający tym ponowny
wybuch wesołości przybyszów. — … to znaczy, gdyby to były tylko cielesne
powłoki, bez żadnych organów, bez mięśni, a nawet bez kości?
— Masz na myśli istoty lekkie, a zarazem całkowicie niewrażliwe na podmuchy
wiatru, widzialne, ale nie podlegające znanym prawom natury, właściwie raczej
obraz, niż byt — próbowałem uściślić.
— Coś takiego — odpowiedziała żona, a goście dołożyli sobie klusek.
Wyciągnąłem z półki album średniowiecznego malarstwa i przyjrzałem się
wyobrażeniu pierwszego z brzegu anioła. Nie sprawiał wrażenia wypróżnionego,
zgoła przeciwnie.
Goście spojrzeli na anioła i natychmiast wypili. Dobrze
schłodzona wódka „Absolut" była jak łagodne tchnienie przyjaznej góry lodowej.
Zastanawiałem się przez chwilę, czy przystąpić do śpiewania kolęd, czy raczej
skreślić ten punkt programu. Śpiewanie było o tyle kuszące, że wypełniłoby
krępujące momenty ciszy. Nie znałem jednak ani światopoglądu przybyszów, ani
ich progu tolerancji na fałszowanie. W myślach zrobiłem szybki przegląd
kandydatów :„W żłobie leży…", raczej nie, „Lulajże Jezuniu…" strasznie
infantylna, „Dzisiaj w Betlejem…" też chyba nie. Może
„Cicha noc"? Dość neutralna, pasuje do „Absolutu". Żyjemy w czasach
wysokiego ryzyka obrazy uczuć religijnych. Zwiększona wrażliwość, czy mniej
homogeniczne środowisko naturalne? Tak czy inaczej, grzecznych obcowanie stało
się trudniejsze.
Żona zauważyła, że skończyły się kluski na stole, więc
postanowiła szybko dogotować więcej. Nie miała już łazanek i zapytała, czy może
być spaghetti.
— Spaghetti — wykrzyknęli przybysze jednogłośnie i wtedy
uświadomiłem sobie, że było to pierwsze słowo, które usłyszeliśmy z ich ust.
Zostaliśmy sami, więc ponownie nalałem wódki do kieliszków.
— W zasadzie jesteśmy niewierzący, ale lubimy tradycję — powiedziałem.
Sięgnęli po kieliszki. Wypiliśmy. Skupiłem się na
śledziu, który był dobry, ale nie nadzwyczajny. Nadzwyczajne śledzie to jadłem w Holandii. Wszyscy mówią o holenderskich serach, ale właściwie Holandia powinna
być równie sławna w świecie ze swoich śledzi. Wiatraki, sery, śledzie i tulipany, a my nic tylko te kluski z makiem. Zastanawiałem się, czy żona ma
spaghetti, które gotują się trzy minuty, czy osiem. Miałem dziwne wrażenie, że
nie jest to bez znaczenia. Patrząc kątem oka miałem wrażenie, że cisza przy
stole zupełnie naszych gości nie krępowała. Siedzieli nieruchomo, patrząc przed
siebie wzrokiem wyznawców buddyzmu. Wypytywać nie wypadało, a jednak chciałbym
wiedzieć, jak też oni do nas trafili. Nie mam profilu w „Naszej klasie", mało
kto wie o naszym istnieniu… owszem Urząd Podatkowy, ale oni nie wyglądali na
facetów z Urzędu Podatkowego. Zresztą podejrzewam, że pracownicy Urzędu
Podatkowego w wigilię spędzają czas z rodziną. Co innego CBA, ci z CBA mogą
zajmować się uwodzeniem posłanek.
Siedziałem koło półki z książkami i wyciągnąłem pięknie
ilustrowana książkę Dawkinsa o przodkach. — Moim zdaniem — przodek anioła musiał
wyglądać tak — powiedziałem, pokazując im rysunek.
W milczeniu przyglądali się rycinie. W ich oczach mogłem
odczytać uznanie, na ustach błąkał im się uśmiech znany z pewnego obrazu
Leonarda da Vinci. Wreszcie jeden z nich powiedział: "Sinornithosauris
millenii. Też nielot, ale jaki piękny."
Pierwsze lody zostały przełamane.
Sięgnąłem po „Absolut".
Kiedy żona wniosła miskę spaghetti poderwali się i w
nabożnym skupieni obserwowali jak stawia ją na stole. Pokłonili się i usiedli
ponownie.
„Bóg się rodzi, moc truchleje" zaśpiewali zrazu cicho, ale
głosami tak pięknymi, że ogarnęło mnie zdumienie. Melodia była znana, ale słowa
były jakieś inne. W radiu by tego nie puścili. Zdawało mi się, że
dostrzegłem jakiś ruch w misce. Kilka nitek spaghetti wysunęło się z miski i lewitowało nad stołem, przez chwilę wykonywały jakieś taneczne ruchy by wreszcie
uformować ZNAK.
Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu nad parującą miską.
ZNAK obrócił się dookoła swej osi, jakby chciał nas utrwalić w pamięci, a potem
opadł do miski i stopił się z resztą spaghetti. — Absolut — szepnęła cicho żona.
-Absolut- powiedzieli przybysze. Na moment zapadła cisza.
Jedzmy, nikt nie woła — powiedział siedzący w środku
przybysz i nałożył sobie ogromną stertę klusek.
« Na wesoło (Publikacja: 25-12-2009 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7039 |
|