|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje A co z twoimi przodkami, bezbożniku? Autor tekstu: Norbert Paprocki
Czy zostając ateistą automatycznie wyrażam brak
szacunku dla moich przodków? Jest to dość kłopotliwa kwestia, ponieważ tak
właśnie sugerują ateistom wierzący członkowie ich rodzin, co często
sprawia wrażenie emocjonalnego szantażu, może nie perfidnego, ponieważ nie kryje
się za tym głęboka refleksja, ale jednak szantażu. Warto powiedzieć głośno, że niewiara nie ma nic wspólnego z brakiem
szacunku wobec wierzących — czy to z rodziny, czy spoza jej kręgu.
By jednak rzucić nieco więcej światła na tę kwestię, powołam się na moje życie rodzinne- weźmy może przykład mojego
ojca. Wiem, że niektórym wyda się to zbyt osobiste, ale jak sądzę, uwiarygodni
to nieco moją postawę i ułatwi refleksję. Otóż szanuję mojego ojca, chociaż on wierzy, ja zaś nie. Z drugiej strony- nie mogę nawet stwierdzić z całkowitą
pewnością, że wierzy. Gdy rozmawiam z nim na te tematy, nigdy nie pytam się o to
wprost, a jednak zdarza mu się często wygłaszać opinie, które świadczą o jego
sceptycznym podejściu do religii. Czasem chodzi do kościoła — mogę więc co najwyżej
rozważać, czy w rzeczywiście wierzy i czuje potrzebę pójścia, czy też decyzje te
obliczone są na to, by w oczach ludzi nie wypaść na niewierzącego. Nie wiem,
nie zajrzę mu do głowy, ale jego stwierdzenia wskazują, że bardzo liczy się z opinią publiczną. Na tym chyba poprzestanę, ponieważ analiza mojego życia
rodzinnego nie jest tu głównym tematem, a ponadto nie czuję się uprawniony do bycia
rentgenem dusz, ani też do wydawania sądów co do przekonań, o których
naturze nie mam pewności. Nawet, jeśli waha się, ale nie odrzuca wiary — szanuję
mojego ojca, bo jest za co go szanować,
jeśli chodzi o szereg innych spraw.
Poza tym, jeśli ktoś
wierzy — obojętnie już tym razem kto — to czy od razu mam uznać go za głupca?
Gdybym tak myślał, nie szanowałbym wierzących, ale tak nie myślę, a raczej… nie
wykazuję takiej bezmyślności. Byłoby bowiem bezmyślnością okazywanie szacunku,
lub brak szacunku wobec całej grupy osób tylko na podstawie z góry przyjętych
założeń. Szczególnie jeśli mowa o kategoriach
wierzący-niewierzący! Co innego np. grupa rasistów — ale kwestia wiary to znacznie
szerszy i bardziej złożony aspekt. Dlaczego? Ponieważ powody wiary, albo
podtrzymywania jej namiastki są bardzo różne. Jak się wydaje, nawet jeden z głównych powodów wierzenia — czyli niezastanawianie się nad kwestiami wiary, nie
powinien być
powodem, który daną osobę dyskwalifikuje intelektualnie. Życie jest wszak bardzo
złożone- dzieje się mnóstwo rzeczy. Nie można więc wymagać od każdego, by zaczął
zgłębiać tematykę religijną.
Uważam oczywiście, że każdy powinien przynajmniej
wiedzieć w co wierzy, ale nie jest to wszystko takie proste. Jeśli od kołyski
dziecku mówi się, że w wierze chodzi tylko o wiarę i w zakresie religii jest to
wystarczające, a nawet szlachetne- to może być trudno zacząć traktować
religię równie sceptycznie, jak wszystkie inne dziedziny życia. Z czasem religia może
stać się dla niektórych ludzi jedynie społeczną liturgią, formą raczej niż
treścią, w której szczegóły nie bardzo się liczą, gdyż o religii nie dyskutuje się w zrutynizowanym codziennym życiu. To raczej problem do milczenia — z pieśniami religijnymi w tle.
Zapewne, jest wielu, którzy tylko
utrzymują pozory wiary i religijności, a przy tym na co dzień ignorują
deklarowane przez siebie wartości. Nie wiemy jednak jaki to procent i którzy to
ludzie? Nie wiem tego, ani o ludziach żyjących obecnie, ani tym bardziej o moich przodkach. Nie mogę tego wiedzieć. Jak więc mogę wyrażać wobec jednych i drugich szacunek, albo jego brak? Moja postawa wobec nich jest raczej
ambiwalentna. Szacunek, albo brak szacunku nie przysługują automatycznie.
Szanować, lub nie, mogę w zasadzie tylko kogoś, kogo w miarę dobrze znam, a powodem do szacunku, bądź jego braku nie może być tak niewyraźna kwestia, jak
wiara religijna, zamiłowanie do wojska, czy hobby wędkowania.
Ktoś może
powiedzieć, że między wiarą w boga a dwoma pozostałymi kwestiami jest zasadnicza
różnica — ludzie religijni bowiem uznają swoją wiarę za istotną — ona nadaje sens
ich życiu. Wydaje się, że jest to fałszywy argument. Niejeden weteran wojskowy powie, że
sens jego życiu od zawsze nadawało wojsko i że jest to dla niego święty
obowiązek. A więc — czy jeżeli pozwolę sobie mieć odmienne zdanie w kwestii
wojska, wyrażę tym samym brak szacunku dla starego generała? Oczywiście, że nie.
Mimo, że nie uważam, by służba w wojsku była rzeczą istotną i cenną. W moim
odczuciu nie jest.
Tak samo sprawa ma się z religią — dla niektórych ludzi wiara
jest ważna i najwidoczniej potrzebna, a dla mnie i innych ateistów nie. Skoro
coś nie jest dla mnie ważne, nie znaczy to jeszcze, że nie szanuję człowieka, dla
którego dana sprawa jest ważna. Możemy dyskutować na wszelkie tematy, zaś
rozbieżności w opiniach mogą mieć bardzo różne źródła. Aby okazywać komuś
szacunek (a nie tylko uprzejmość), względnie, aby odmówić komuś szacunku, muszę przede wszystkim znać
pobudki jego działań i wygłaszanych poglądów — te zaś mogę zaobserwować
jedynie wtedy, gdy go dobrze znam. Co więcej, nawet, jeśli wiara opiera się
racjonalnym przesłankom i odrzuca mnie jej irracjonalność, nie mogę jednoznacznie stwierdzić, że wszyscy
wierzący są głupcami, albo hipokrytami. Może wielu z nich nie
zapoznało się z argumentami strony przeciwnej? Może niektórzy boją się poznać
tę argumentację w obawie o utratę poczucia sensu, w sytuacji, gdy od
urodzenia są wychowywani w bardzo religijnej rodzinie?
Być może też spora ich
część nie ma pojęcia, że istnieje istotny dyskurs między wierzącymi i niewierzącymi, skoro w mediach głównego nurtu specjalnie tego nie widać? Moi
przodkowie w przeważającej części przypadków nie mogli mieć dostępu do
pewnych informacji o odkryciach, które stawiają religię w wątpliwym świetle.
Rozpatrując ów
problem mojego stosunku do wiary i szacunku dla wierzących doszedłem do wniosku,
że zawsze warto pamiętać o kilku banalnych prawdach:
a) osoba wierząca wcale nie musi
być głupia,
b) nie można powiedzieć, czy się
kogoś szanuje, jeśli praktycznie nic się o nim nie wie,
c) powody wiary są różne,
d) indoktrynacja czyni cuda nawet z świetnym z umysłem,
e) szacunek dla drugiego człowieka nie musi oznaczać szacunku dla wszystkich
jego poglądów.
« Felietony i eseje (Publikacja: 14-02-2010 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7144 |
|