|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Światopogląd Kłopot z fideizmem Autor tekstu: Dariusz Brzostek
W ferworze
toczonych z pasją dysput i polemik poświęconych istnieniu lub nieistnieniu Boga,
miejscu religii w cywilizacji współczesnej, religijnym bądź areligijnym
podstawom etyki (po)nowoczesnej zapomina się nierzadko o kwestii zasadniczej,
mającej niebagatelne znaczenie dla istoty oraz przebiegu toczonego sporu. Strona
fideistyczna pomija ów problem, jak wolno sądzić, świadomie i celowo, jako
niewygodny i kłopotliwy; strona agnostyczna pozostawia go na uboczu
nieświadomie, bądź też powodowana fałszywie rozumianą troską o komfort
psychiczny zaangażowanych w dyskusję fideistów. Kwestia jest zaś banalna i dość
oczywista. Otóż, z perspektywy psychologicznej, a także, w konsekwencji,
komunikacyjnej, w tym toczonym od stuleci sporze strona fideistyczna nie jest,
pod żadnym względem, równorzędnym partnerem w dyskusji z agnostykami. I nie
chodzi tu bynajmniej o niedostatki intelektualne, erudycyjne czy kompetencyjne,
lecz o podstawową zasadę subiektywnego, osobistego uwikłania psychologicznego (w
pierwszym rzędzie emocjonalnego!) fideistów w przedmiot sporu. Uwikłania,
dodajmy, determinującego kształt dyskusji, rodzaj i jakość użytych argumentów
oraz, przede wszystkim, gotowość przyjęcia, rozważenia i ewentualnego
zaakceptowania argumentów strony przeciwnej, co jest podstawą każdej
rzetelnej dyskusji. Podstawowym składnikiem tej subiektywizującej ogląd sytuacji
skazy poznawczej jest zaś prywatne zainteresowanie fideisty dowiedzeniem swoich
racji, wynikające z tej prostej przyczyny, że argumentacja fideistyczna
prowadzona jest z pozycji wyznawczej, a więc porażka w sporze oznacza w tym
przypadku nie tylko klęskę argumentacji i odrzucenie hipotezy jako bezzasadnej,
ale też klęskę osobistą dyskutanta i, co gorsza, rozpad fundamentów wyznawanego
przez fideistę światopoglądu. Zwłaszcza ten ostatni aspekt omawianej sytuacji
skłania fideistę do podejmowania, nierzadko wbrew rozumowi i argumentom a z
pobudek wyłącznie emocjonalnych, kroków, mających ugruntować pozycję tezy o istnieniu Boga niezależnie od możliwych rozstrzygnięć w toczonym sporze.
Taka
postawa, przyjęta a priori, uniemożliwia więc już u zarania dyskusji
zadeklarowanie przez fideistę gotowości zaakceptowania wniosków dyskusji, gdyby
te miały okazać się dlań niekorzystne, tj. sprzeczne z wyznawanym przezeń
światopoglądem, którego podstawą jest apriorycznie prawdziwa teza o istnieniu
Boga. W istocie więc teza ta okazuje się, z perspektywy fideistycznej,
niefalsyfikowalna.
Postawa agnostyczna nie implikuje z kolei w sposób konieczny
antyreligijności, lecz jedynie areligijność. W przypadku toczącego spór
agnostyka nie musi (choć może!) wchodzić w grę owa subiektywizująca poznanie
skaza, determinująca postawę i sądy fideisty. Dla agnostyka porażka w dyskusji i odrzucenie argumentacji nie jest bowiem równoznaczna z rozpadem wyznawanego
światopoglądu, gdyż tezę o istnieniu (bądź nieistnieniu) Boga traktuje on tak
samo jak każdą inną hipotezę (np. naukową), podlegającą falsyfikacji i, w konsekwencji, ewentualnemu przyjęciu bądź odrzuceniu. Jest więc on już na
wstępie toczonej dyskusji gotów przyjąć potencjalne dowody istnienia Boga, o ile
tylko okażą się one zasadne, a także uznać istnienie Absolutu, tak jak uznaje
istnienie atomu, kodu genetycznego, hominidów etc. Jego poczynań i argumentacji
nie determinuje więc absolutna konieczność dowiedzenia nieistnienia Boga,
ufundowana przez psychologiczne mechanizmy obronne, chroniące wyznawany
światopogląd przed rozpadem.
Światopogląd agnostyka, ugruntowany nierzadko w metodologii naukowej, opiera się bowiem na przyjmowaniu i odrzucaniu sądów w oparciu o ich zasadność, wynikającą z przytoczonej na ich rzecz argumentacji,
nie zaś na wyznawaniu apriorycznej, koniecznie prawdziwej tezy, której
odrzucenie powoduje całkowitą destrukcję wynikających z niej sądów (np.
etycznych). Wszak sławetne zdanie: „Jeśli Boga nie ma, wszystko jest dozwolone"
brzmi dramatycznie wyłącznie dla fideisty kuszonego perspektywą niewiary i w
konsekwencji, etycznego relatywizmu, agnostyk bowiem radzi sobie na co dzień bez
religijnych motywacji dla swojej moralności! Agnostykowi „grozi" więc w najgorszym wypadku przyjęcie tezy o istnieniu Boga, jako jeszcze jednego sądu
de rerum natura i, ewentualnie, choć niekoniecznie, nawrócenie, czego
konsekwencją może (lecz bynajmniej nie musi!) być reorganizacja stylu życia, w oparciu o nowe postulaty etyczne. Jest to jednak w praktyce nad wyraz wątpliwe,
gdyż dowodząc istnienia Boga, nie dowodzimy bynajmniej istnienia określonego
dogmatycznie Absolutu tej czy innej religii (o czym zwłaszcza fideiści
chrześcijańscy zdają się nie pamiętać), lecz istnienia Absolutu w ogóle (a więc
równocześnie mono- i politeistycznego, chrześcijańskiego, hinduistycznego, a także najbardziej nawet archaicznego).
Jak zaś powszechnie wiadomo, systemy
etyczne motywowane religijnie w znacznym stopniu różnią się od siebie, nierzadko
wzajemnie się wykluczając, tak że nawet wiedząc już o istnieniu Boga,
„nawrócony agnostyk" niekoniecznie musi wiedzieć zarazem które z religijnych
postulatów etycznych miałyby się odtąd okazać dlań wiążące. W przypadku fideisty
kwestia ta przedstawia się inaczej, albowiem wraz z przyjęciem tezy o nieistnieniu Boga dekonstruuje on sam fundament wyznawanego światopoglądu, wraz z motywowaną religijnie etyką, a w konsekwencji jego udziałem może stać się ów
stan, określany przez psychiatrię mianem „utraty pewności ontologicznej", który
właściwy jest niektórym psychozom, szczególnie zaś schizofrenii.
Warto może w tym miejscu przypomnieć znaczącą dygresję, jaką w swym Wprowadzeniu do
filozofii poczynił Kai Nielsen, wspominając rozmowę z psychiatrą
specjalizującym się w leczeniu osób duchownych. Lekarz ów stwierdził bowiem „z
niezachwiana pewnością, że istnieje wielu ludzi, którzy muszą po prostu wierzyć.
Mają oni tego rodzaju problemy z własną psychiką i przeszli w dzieciństwie taką
indoktrynację, że wiara jest wręcz dla nich niezbędna" [ 1 ]. W takiej sytuacji kryzys wiary prowadzi do nieuniknionego krachu
egzystencjalnego i, w konsekwencji, etycznego, co ostatecznie może prowadzić do
ześlizgnięcia się w depresję czy stany psychotyczne, czego każdy niemal człowiek
będzie starał się uniknąć, nawet kosztem kwestionowania faktów i negowania
rzeczywistości (vide kreacjonistyczne argumenty w sporze z teorią
ewolucji).
Świadomość fideisty broni się więc konsekwentnie i rozpaczliwie przed
przyjęciem tezy o nieistnieniu Boga, w obawie przed utratą podstawy
światopoglądu, z której wynikają także posiadane przezeń przekonania etyczne.
Nie trzeba przywoływać w tym kontekście znanej koncepcji Freuda o niemożności
pogodzenia się człowieka ze stratą [ 2 ],
by uzmysłowić sobie, że dla zdeklarowanego fideisty przyjęcie tezy o nieistnieniu Boga oznacza całkowity rozpad fundamentów światopoglądowych,
umieszczając go zarazem w etycznej pustce (która wzbudza lęk możliwością
pojawienia się moralnego chaosu!) i jako takie okazuje się bądź to niemożliwe,
bądź też brzemienne w doniosłe konsekwencje egzystencjalne, którym towarzyszyć
mogą stany takie, jak rozpacz, depresja czy nawet psychozy. Świadomość fideisty
broni się więc także w toczonym z agnostykami sporze, przed możliwością utarty
tego, co Freud nazywał „pewnym złudzeniem", a co zapewnia spójność i stabilność
światopoglądowi fideistycznemu. Tocząc dyskusje agnostyczno-fideistyczne,
pamiętajmy więc zarazem, że są one, niemalże z definicji, niemożliwe.
Przypisy: [ 1 ] K. Nielsen, Wprowadzenie do filozofii,
przeł. Z. Szawarski, Warszawa 1995, s. 306. [ 2 ] W jednym ze swych ostatnich wykładów, O
światopoglądzie, twórca psychoanalizy zanotował, iż „los ludzki jest
określony przez moce mroczne, nieczułe i pozbawione miłości", z czym
niełatwo jest pogodzić się człowiekowi, oczekującemu od świata choćby
namiastki moralnego ładu. Z. Freud, Wykłady ze wstępu do
psychoanalizy. Nowy cykl, przeł. P. Dybel, Warszawa 1995, s. 193. « Światopogląd (Publikacja: 13-07-2010 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7403 |
|