Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.038.232 wizyty
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 21 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Nasiona wiedzy mają być siane w samotności, lecz muszą być kultywowane publicznie."
 Kultura » Historia

Bitwa na Zielonym Polu
Autor tekstu:

Przed nami okrągła rocznica jednej z największych wiktorii polskiego oręża. Dokładnie 600 lat temu, 15 lipca 1410 roku, masy rycerstwa Unii Jagiellońskiej starły w proch siły Zakonu Najświętszej Marii Panny w jednej z największych bitew „pancernych" późnego Średniowiecza. W każdym razie tak to wygląda na pierwszy rzut oka. Gdyby przyjąć, że o wielkości danego starcia świadczą wykopane przez archeologów szczątki i szkielety, to należałoby uznać, że… bitwy pod Grunwaldem nie było w ogóle.

Zgadza się, do tej pory nie zlokalizowano grobów ani szkieletów dziesiątek tysięcy rycerstwa jakoby poległego na „zielonych polach" obok Stębarku. Bo też i tak na dobrą sprawę do tej pory nie przeprowadzono bardziej zaawansowanych prac archeologicznych, a te, które miały miejsce w czasach powojennych, do niczego specjalnego się nie dokopały. Być może nie szukano w odpowiednich miejscach, teren uległ znacznym zmianom i zlokalizowanie faktycznego miejsca bitwy w obecnych czasach jest praktycznie niewykonalne. Z drugiej strony, relacje o wyrżnięciu w pień znacznej części sił krzyżackich przy znikomych stratach własnych („poległo dwunastu z naszych znaczniejszych rycerzy") przypominają nie tak dawne briefingi nt. starć w Iraku czy Afganistanie. W relacjach pisanych przez zwycięzców niemal zawsze panuje tendencja do zawyżania wysokości strat zadanych przeciwnikowi i pomniejszania własnych.

Nikt też w tamtych czasach nie prowadził bitew na „wyrżnięcie do ostatniego człowieka". Wystarczy przytoczyć relację jak jeden z rycerzy niemieckich — Dypold Kokeritz von Dieber z Łużyc — bez trudu podjechał do Jagiełły i wyzwał go na pojedynek. Króla jednakże powstrzymano, a w jego zastępstwie starł się na kopie Zbigniew z Oleśnicy, rzecz jasna Niemca roznosząc na strzępy. I nawet ta informacja nie może być traktowana jako stuprocentowo wiarygodna, bo pisał ją akurat „znajomy" Zbigniewa, stąd też wszelkie wielkie uczynki i dzieła na polu bitwy tegoż ostatniego mogą być jedynie kreacją autorską kronikopisarza. Zabrakło tylko krzyża ognistego na niebie, głosu Chrystusa i rozrąbania pięciu smoków i dwóch bazyliszków walczących w barwach Zakonu.

Długosz dostarcza nam również wielu innych ciekawych relacji, chociażby o chłopach obserwujących starcie na sześciu dębach, rosnących pośrodku pola bitewnego, czy o rzuceniu się polskich sił do „degustacji" krzyżackiego wina z zajętych taborów. Raczy nas też opowieścią o tym, jak to Litwini „uciekali aż na Litwę". W zasadzie niemal wszystko co wiemy o przebiegu Bitwy opiera się na jego relacji, tudzież na wcześniejszej — powstałej w tym samym roku, w którym miało miejsce starcie — Kronice Konfliktu. Do źródeł kronikarskich zawsze trzeba podchodzić z pewnym dystansem, a Długoszowi w szczególności zarzuca się jedno: Litwinów nie znosił, za  Witoldem, jak i za samym Jagiełłą, zbytnio nie przepadał, stąd też jego opis przebiegu starcia, pomimo fascynujących szczegółów w jakiejś części, niewiadomo czy mniejszej, czy większej, może być tendencyjny i niewiarygodny. Jagiełłę przedstawiał wręcz jako płaczliwego starca na pasku krakowskich panów.


Wielki książę litewski Witold, Jan Matejko, 1878 r.

W nawiązaniu do dzisiejszych czasów warto wspomnieć jeszcze o jednym aspekcie wojny polsko-krzyżackiej. Kampanię wojenną poprzedziła równie intensywne zabiegi dyplomatyczne oraz propagandowe, jak również kilka zamachów skrytobójczych. Co prawda Polaków i Litwinów nie nazywano „terrorystami", ale użyto ówczesnego odpowiednika: „poganie". Świat Zachodu ruszył więc ochoczo do walki z „poganami ze wschodu", dowodzonymi przez poganina-Jagiełłę, i równie przewrotnymi Polakami. Polscy „agenci wpływu" tworzyli własny obraz Zakonu, jako instytucji barbarzyńskiej i zdeprawowanej, co z chęcią pociągnął dalej jeden z największych polskich pisarzy historical fantasy — Henryk Sienkiewicz. Jego wizja znana nam jest bardziej dzięki monumentalnej ekranizacji w reżyserii Aleksandra Forda, który pewne wątki stonował.

Wiadomo, że po polskiej stronie walczyły m.in. oddziały litewskie, smoleńskie, tatarskie, Ślązacy i grupa wyjątkowo tchórzliwych Czechów, których dwukrotnie z powrotem jakoby zaganiano na pole bitwy. Przeglądając informacje o siłach krzyżackich do niedawna jeszcze z trudem można było znaleźć jedną informację — po stronie wojsk zakonnych walczyło sporo Polaków, a dokładnie Dolnoślązaków i Pomorzan, na czele z księciem szczecińskim, którego herold był jednym z tych, co wręczali dwa nagie miecze (na Jagiełłę bardziej podziałałyby pewnie dwie nagie Litwinki, ale to już szczegół).

Obraz wojsk krzyżackich to w powszechnej opinii masa ciężkozbrojnego rycerstwa z czarnymi krzyżami na białych płaszczach, taki wizerunek odmalował Ford w swym filmie i taki też gości w naszej pamięci. Problem tylko w tym, że ciężkozbrojnych Braci Zakonnych, stanowiących elitę dowódczą sił pruskich, było na polu bitwy tylko… 250, (a w całym państwie zakonnym 570), z czego większość zginęła (na czele z Wielkim Mistrzem Ulrichem) w bezpośrednim, bitewnym starciu.

Jeżeli chodzi o krzyżacką piechotę i wilcze doły — wiadomo, że stanowią one późniejszy dodatek (czytaj: konfabulację) i ani nie było żadnych kuszników, ani też wojska krzyżackie nie miały czasu na kopanie pułapek, w które zresztą same by powpadały, gdyby przeprowadziły bezpośrednią szarżę, miast czekać na uderzenie wojsk polskich.

Kronika Konfliktu nie wspomina nic o upale, w którym to jakoby grzać się mieli zapuszkowani rycerze (większość chorągwi i tak stanowili lżej uzbrojeni jeźdźcy stanowiący świtę każdego kopijnika), zamiast tego pisze o ciepłym deszczu, który zmył kurz z końskich kopyt. Nie wspomina też nic o pierwszym uderzeniu prawego skrzydła przez „popędliwego i niecierpliwego" Witolda — wojska miały ruszyć na siebie frontalnie staczając się w dolinkę...

W zasadzie nie wiadomo dokładnie ile osób walczyło po obu stronach, ile zginęło, ile uciekło, ile dostało się do niewoli, jak dokładnie przebiegało starcie. Wiadomo jedno — po zniszczeniu sił krzyżackich w bezpośredniej bitwie wojska polskie rozbiły się o mury Malborka i po nieskutecznym oblężeniu musiały powrócić do rodzimych stron. Potęga Zakonu została nadłamana. Krzyżacy z pozycji agresora musieli przejść do defensywy, tracąc Pomorze Gdańskie, a następnie ulegając sekularyzacji. Jednakże nierozwiązana kwestia Prus na stałe zaciążyła na historii regionu i stosunkach polsko-niemieckich, stając się jedną z przesłanek napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę w 1939 roku.


 Podobna tematyka na: Album grunwaldzki, Historyczne bitwy
 Zobacz także te strony:
Krzyżacy i Prusowie
Krzyżacy w dziejach Polski
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Ateizm holistyczny
Noam Chomsky - autorytet lewicy

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (14)..   


« Historia   (Publikacja: 15-07-2010 Ostatnia zmiana: 17-07-2010)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Krzysztof Sykta
Zajmuje się głównie biblistyką i religioznawstwem. Prowadzi stronę synopsa.pl. Skończył ekonomię, jest dyrektorem w izbie gospodarczej i redaktorem w Magazynie Przedsiębiorczości i Integracji Lokalnej IMPULS. Był redaktorem naczelnym ezinu Playback.pl
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 102  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Niezmienność Pisma
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 7408 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365