|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze
Bitwa o Anglię Autor tekstu: Łukasz Kołodziej
Polscy studenci słyną z bojowego usposobienia i ułańskiej fantazji, w sumie jak cały naród. Ich brytyjscy koledzy i koleżanki mogliby wiele się
nauczyć od naszych przyszłych elit kulinarnych, budowlanych oraz
intelektualnych. W Polsce nie wyobrażam sobie sytuacji w której rząd wysuwa
postulat drastycznej podwyżki czesnego, bez wzmożonej ochrony BOR i wojska. W naszym kraju zmiana ceny biletu ulgowego z 1,20 zł na 1,30 zł niesie ze sobą
ryzyko kolejnej eskalacji konfliktu na linii student — reszta świata, a ideologiczne zadymy studenckie mamy przecież opanowane do perfekcji — to nasze
dziedzictwo, toteż każda próba ingerencji w codzienne życie studenta traktowana
jest jako zamach na wolność osobistą i prawo do nauki.
Przełożenie systemu
studiowania z jakości na ilość, podpiłowało drabinę na którą szczebel po
szczebelku wspinać się miały przyszłe elity intelektualne,
specjaliści, lekarze i naukowcy. W rzeczywistości dzięki prywatnym uczelniom i obniżeniu jakości nauczania, schody zastąpiono windą, więc teraz wszyscy mają
szansę wjechać na dach.
Jakie zdziwienie musi ogarniać absolwentów, gdy okazuje
się, że na dachu jest tłum, pada na głowę, nie ma już nic wyżej, a zejście do
ciepłych pomieszczeń poniżej utrudniają zakorkowane schody. Jakie musi być
również ciśnienie, gdy nasi dachowcy widzą nad sobą unoszące się helikoptery z których wyglądają pasażerowie tylnich ławek auli, którzy zamiast na nauce
skupiali się na konwersacjach, wspólnych imprezach i przebijaniu muru głowami
kolegów.
Spora grupa absolwentów wybiera ciepły kąt w niższych pomieszczeniach
wątpiąc w sens dalszych działań i nauki, natomiast pokaźna liczba wspiera
również brytyjskie zamieszki, między zmianą na zmywaku lub kolejnym podanym
drinkiem dla Johna i Lucy. Większość z nich nie rozumie jednak, że żyjemy nadal w czasach transformacji i nie ma opcji na pominięcie poszczególnych etapów
rozwoju, poprzez zamknięcie się w ciepłych śpiworach, podczas gdy inni okopują
namiot.
Wielu moich znajomych po wieloletniej nieobecności w kraju wraca z nadzieją na znalezienie pracy, licząc przy tym na ciepłe przywitanie. Niestety — funty kończą sie szybko, a praca w restauracji, mimo opanowanego
perfekcyjnie języka angielskiego i przekładania naleśnika na drugą stronę, nie
obchodzi w Polsce nikogo. Nikogo nie obchodzi również to, że znasz Londyn, byłaś
na wczasach w Hiszpanii, nosisz szalik Burberry i zamawiałaś drinki w tętniących
życiem klubach.
Mimo globalizacji nie ma opcji życia ,,pomiędzy'', gdy z dnia na
dzień rozwija się tło społeczno — kulturowe, podbudowane historią i codziennymi
wydarzeniami, którego nikt żyjący w rozkroku nie będzie w stanie pojąć, jeśli
nie potrafił pojąć samodzielnie kolejnych zagadnień na egzamin w sesji.
W UK
studiowanie nie jest tak powszechne jak w Polsce z racji dostępności do godnego
wynagrodzenia, bez konieczności posiadania tytułu mgr. Natomiast w naszym kraju,
na początku lat 90. wykształciła się chora ambicja i trend studiowania za
wszelką cenę, przekładania teorii nad praktykę, aby tylko znaleźć się w
,,elitach'' — coś jak zastaw się, a postaw się w wersji science-PRL-fiction.
Ten
typowo polski zapęd totalnie zdewaluował się na przestrzeni lat, częściowo
wnosząc wkład w zbliżenie do zachodu za pomocą tanich linii lotniczych. Bitwa o Anglię powoli dobiega końca, natomiast w Polsce nie przewidziano budowy obozów
dla uchodźców. Wybór drogi życiowej ,, mieć czy być? '' jest sprawą
indywidualną, natomiast osobiście nie chciałbym mieszkać w drugiej Irlandii i cieszę się, że nikomu nie udało się nam jej tu stworzyć.
Mimo terroru medialnych
obrazków i marszów polskiej wersji ku-klux-klanu, których główną siłę napędową
stanowią pacjenci oddziałów geriatrii, wieczna wojna między ,,nami a nimi'' oraz
kilkusetletniego poszukiwania Boga na Polskiej Ziemi, nie sądzę aby obecny stan w kraju był stanem obowiązującym na stałe.
Część młodych ludzi opuszczających nasz
kraj motywuje swoją decyzję słowami : Bo tu się nigdy nic nie zmieni!
Niestety ich siła argumentów spada do zera, gdy zwróci się uwagę na fakt, że
zmieni się — pod warunkiem, że zmienią się ludzie. Potrzebujemy jeszcze paru
pokoleń — może następnych dwudziestu lat, a może mniej, natomiast słowa ,, bo
tu się nic nie zmieni '' są tak abstrakcyjne, jak irlandzki cud w Polsce i polski cud w Irlandii. Ci młodzie ludzie doskonale to rozumieją, natomiast nie
mają najmniejszej ochoty na branie udziału w tej rewolucji, licząc na to, że
ktoś kiedyś zapuka do ich drzwi w Dublinie i poprosi o powrót.
Co jakiś czas
jednak zaglądają nad Wisłę, aby znów popsioczyć na polską kulturę, obyczaj,
ulicę i biedę, a gdy już wystarczająco popsioczą, wracają do swoich pokoi w pośpiechu przegonieni z ulic przez angielskich studentów. Siadają na swoim
dyplomie, odpalają facebooka i wrzucają kolejne fotki z wakacji w Polsce.
« Felietony, bieżące komentarze (Publikacja: 13-12-2010 )
Łukasz Kołodziej Ukończył studia na Wydziale Pedagogiki i Psychologii UMCS w Lublinie. Od 1998 związany z kulturą uliczną oraz kulturą świecką. Tancerz,choreograf,promotor oraz felietonista. V-ce prezes zarządu TKKF w Puławach. Liczba tekstów na portalu: 6 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: System Error | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 745 |
|