Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.038.191 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 21 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Najmocniej wierzy się w to, o czym wie się najmniej".
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Radykalnie, ożywczo, bezbożnie [1]
Autor tekstu:

O religii i religijności w Polsce pisze się zwykle albo z żarliwością i entuzjazmem, jak to robią katolicy i konformiści, albo z taktem i umiarem, jak czynią wszyscy, którzy chcą uniknąć oskarżenia o „obrazę uczuć religijnych", cokolwiek by to miało znaczyć. Enklawy wolnego słowa są nieliczne, a i w nich panuje zazwyczaj pewna wstrzemięźliwość w atakach na religię. Już raczej podejmowane są próby afirmacji racjonalizmu i wykazywania jego wyższości nad różnymi formami umysłowego obskurantyzmu. Ateista skazany jest zatem na obrazoburstwo ciche i prywatne, uprawiane niewieloma dostępnymi narzędziami. Lektura czegoś naprawdę odważnego, pozbawionego zahamowań, a przy tym napisanego z pełnym rozmachem pozostaje w zasadzie w sferze marzeń. Na szczęście zdarzają się wyjątki. Należy do nich niewątpliwie książka francuskiego filozofa Michela Onfraya Traktat ateologiczny. Tytułowy neologizm wydaje się pewnym eufemizmem. Słowo „antyteologiczny" lepiej oddawałoby treść tego niezwykłego dziełka, ale też jedynie w tytule autor pozwolił sobie na lekki ukłon w stronę politycznej poprawności.

W istocie już od pierwszych stron książka jest zdecydowanie antyreligijna i antyteologiczna, w najlepszym tych wyrazów znaczeniu. Ateista doświadcza więc dużej intelektualnej przyjemności przy lekturze, agnostyk ma szansę zradykalizować swoją tożsamościową etykietę, umiarkowanie wierzący może doświadczać silnego dysonansu, jeśli będzie na tyle konsekwentny, żeby nie zarzucić czytania, a fundamentalista szybko zrezygnuje, odstręczony radykalizmem wywodu. Każdy natomiast, jeśli ma tylko jakieś literaturowe doświadczenie, doceni potoczystość stylu, niezwykłą swadę argumentowania, zadziorność konceptu. Rzecz pisana przez Francuza mogłaby równie dobrze wyjść spod pióra Polaka — tak dobry jest przekład Mateusza Kwaterki. Najwidoczniej obcojęzyczny oryginał dostał się w odpowiednie ręce, skoro nie tylko nie ucierpiała naturalność narracji, ale też dodany jej został kompetentny wstęp. Intelektualne i literackie popisy towarzyszą treściom wprawdzie lekko podanym, ale frapującym na tyle, że warto je tutaj zasygnalizować.

Całość podzielona została na poprzedzone przedmową i wprowadzeniem cztery mniej więcej równej długości części, po których dla każdej z nich zamieszczona została nietypowa, bo zawierająca krótkie opisy, a niekiedy i oceny prezentowanych książek, bibliografia. Wprawdzie znajdziemy w niej wiele pozycji niedostępnych po polsku, głównie francuskojęzycznych, ale i tak stanowi podpowiedź, w jaki sposób można uzupełnić wiedzę z poruszanych w Traktacie... obszarów. Co ciekawe, autorzy sporej części przywoływanych tytułów niekoniecznie są zgodni z Onfray’em w zasadniczej krytyce religii. Analiza ich dzieł musiała więc zostać przeprowadzona z zachowaniem surowych reguł, bez tego kredytu zaufania, jakim przeciętny czytelnik obdarza lekturę, którą sobie obrał. Dodać warto, że nietypowa „Bibliografia" zastępuje normalne przypisy. Ich brak czyni wprawdzie książkę fasadowo bardziej przyjazną, ale co dociekliwszym odbiorcom uniemożliwia weryfikację tez forsowanych przez autora. Uznać to należy za poważną wadę książki.

Termin „ateologia", zaczerpnięty z listu Georgesa Bataille’a do Raymonda Quanneau, w którym w 1950 roku zaproponował mu trzytomowe wydanie swoich artykułów pod tytułem Summa ateologiczna. Do realizacji pomysłu nie doszło, ale wydana we Francji w 2005 roku prezentowana tutaj książka przedstawiana jest przez autora jako „wstępna praca, przygotowanie gruntu", zaś kontynuacja jego zdaniem powinna mieć charakter interdyscyplinarny. Przywoływanie jednym ciągiem takich dziedzin jak: psychologia i psychoanaliza (sic!), metafizyka, archeologia, paleologia, historia, komparatystyka, mitologia, hermeneutyka, lingwistyka, językoznawstwo, estetyka i filozofia, w celu stworzenia „rzeczywistej fizyki metafizyki, autentycznej teorii immanencji, materialistycznej ontologii" (s. 29) wydaje się jednak zabiegiem efekciarskim i skazanym na niepowodzenie, zapowiedzią iście godną niespełnionych zapowiedzi Bataille’a. Na szczęście książka oferowana jako start przedsięwzięcia nie tylko powstała, ale nie stroni od konkretów.

W części pierwszej „Ateologia" Onfray zapoznaje czytelnika z pochodzeniem słowa ateizm, wskazuje na jego różne rodzaje oraz prekursorów. Okazuje się, że mianem ateuszy określano często osoby, które deklarowały wiarę w Boga, ale ośmielały się krytykować doktrynę religijną uznawaną przez władzę i stanowiącą narzędzie w jej rękach. W 1619 roku Kościół uciął język, udusił i spalił na stosie księdza Giulia Cezarego Vaniniego, który sławił Boga i krytykował niewierzących w książce pod barokowym tytułem: Amfiteatr wiecznej Opatrzności boskiej i magicznej, chrześcijańskiej i fizykalnej, jak również astrologicznej i katolickiej; przeciw filozofom, ateistom, epikurejczykom, perypatetykom i stoikom. Także panteista Spinoza został skazany za ateizm, a w rzeczywistości za heretyckie odstępstwa od żydowskiej ortodoksji. Władze amsterdamskiej gminy żydowskiej obłożyły go dosadną ekskomuniką, a rabini zakazali z nim jakichkolwiek dyskusji, ustnych lub pisemnych, świadczenia mu usług, zbliżania się do niego i przebywania pod jednym dachem. Zakazali też czytania wszystkiego, co dwudziestotrzyletni wówczas Spinoza ewentualnie w przyszłości napisze. Bynajmniej nie ateizm, ale negowanie nieśmiertelności duszy, kary lub nagrody po śmierci, twierdzenie, że Biblia ma kilku autorów i nie jest tekstem objawionym, a także polemizowanie z pojęciem narodu wybranego, skazały filozofa na potępienie.

Onfray przypomina również, że Oświecenie, które kojarzy nam się z racjonalizmem, obfitowało w krytykę niepokornych, libertynów, wolnomyślicieli czy zwolenników „swobodnego osądu". Prowadził je nie tylko Blaise Pascal, ale też tacy „antyfilozofowie", jak ksiądz Garasse, który w opasłych dziełach obrzucił „pięknoduchów" epitetami, czyniąc z nich opojów, żarłoków, rozpustników, sodomitów i pedofilów, co miało służyć obrzydzeniu ich pism. Do dziś prace śmiałych lecz antychrześcijańskich filozofów z epoki Ludwika XIV, takich jak Gassendi, La Mothe le Vayer czy Cyrano de Bergerac, pozostają szerzej nieznane. W swoich czasach o bezbożność byli posądzani tacy chrześcijańscy myśliciele, jak: Erazm z Rotterdamu, Montaigne, Pierre Charron czy Tomasz Hobbes. Jednak z pewnością nie można ich uznać za ateistów. Nawet portugalskiego jezuity Cristovao Ferreiry, który w 1633 roku zaparł się wiary i na trzydziestu stronach Szalbierstwa ujawnionego poddał totalnej krytyce wszelkie dogmaty chrześcijańskiej doktryny, religię uznając za wymysł ludzi, którzy chcieli uzyskać władzę nad bliźnimi, nie można określić tym mianem, gdyż nie zaprzeczył istnieniu Boga.

Za pierwszego ateistę autor Traktatu ateologicznego uznaje Jeana Mesliera (1664-1729), proboszcza z pewnej wioski w Ardenach, który w swoim „testamencie" rozprawił się nie tylko z Kościołem, religią i Bogiem, ale też z monarchią i arystokracją. Krytykując idealistyczne myślenie i chrześcijańską cierpiętniczą moralność, a także niesprawiedliwość społeczną, zaproponował materialistyczną wizję świata i postulował anarchistyczny, hedonistyczny model wspólnotowości. Jego pośmiertnie wydany Memoriał myśli i uczuć… z podtytułem „Jasne i oczywiste dowody marności i fałszywości wszelkiego bóstwa i wszelkiej religii świata" uznać można za fundamentalne działo nowoczesnego ateizmu. Może właśnie dlatego bywa przemilczane w oficjalnej historiografii, podobnie jak dzieła osiemnastowiecznych francuskich materialistów: La Mettrie'go, Doma Deschampsa, Helwecjusza czy Sylvaina Marechala — autora Słownika ateistów. Onfray konstatuje, że o ile wiele uwagi poświęca się niemieckiemu idealizmowi, Russowskiej umowie społecznej, Wolteriańskiej tolerancji czy Kantowskiemu krytycyzmowi, to nie bada się myśli tak zwanych ideologów (Cabanisa, Volneya, Destutta de Tracy), a demistyfikator baron Holbach dla świata akademickiego wręcz nie istnieje. Podobnie rzecz ma się z dekonstruktorem Ludwikiem Feuerbachem, autorem Istoty chrześcijaństwa, który uznał Boga za wytwór ludzki, fikcję, fabrykat, podlegający projekcji i hipostazie.

Następnym, po publikacji pism przez tych trzech klasyków zachodniego ateizmu (przypomnijmy: Meslier, Holbach, Feuerbach), przełomowym momentem było powstanie dionizyjskiego monizmu Fryderyka Nietzschego. W Poza dobrem i złem i Antychryście proklamował on totalne „przewartościowanie wszelkich wartości", przezwyciężenie nihilizmu poprzez ateizm.

Według Onfraya współcześnie bycie nietzscheanistą oznacza niezależność myślenia, w tym także odrzucenie wielu postulatów filozofa kojarzonego z kategorią nadczłowieka i wolą mocy. Jest to zadanie tym ważniejsze, że współcześnie próbuje się w rozwodnionej i zamaskowanej formie przywracać dawne koncepcje judeochrześcijańskie, wprowadzając je do szkół. Uzasadnia się to przeciwstawianiem się utożsamianemu z nihilizmem ateizmowi. Tymczasem, jak przypomina Onfray, to właśnie wiara znacznie częściej niż do miłości bliźniego i wybaczania win, prowadziła do konfliktów, wojen i masakr, zaś dzisiejsze odchodzenie od praktyk religijnych bynajmniej nie oznacza jej zamierania. Poza tym ludzie nawet deklaratywnie niewierzący bezwiednie opowiadają się za etyką i wizją świata przesyconą ideami judeochrześcijańskimi, a także biorą udział w obrzędach religijnych (ślubach, pogrzebach). Odzwierciedla się to w stosunku do ciała i do cierpienia, któremu przypisuje się wzniosłe znaczenie pokutne i zbawcze. Sumienie i wolna wola uznawane są z kolei za wystarczające przesłanki, by przypisywać ludziom osobistą odpowiedzialność za wszelkie zło, którego się dopuszczają. Przedkładanie wiary nad poznanie sprawia, że służalczość i poddaństwo wygrywają z zamiłowaniem nauki, a sprzeczności w świętych księgach są zupełnie ignorowane. Nie budzą niepokoju chrześcijanina tak oczywiste fakty jak to, że Kościół zawsze opowiadał się po stronie możnych, lekceważąc ubogich (Jan Paweł II potępił nawet teologię wyzwolenia), a kolonizacja Ameryk pod religijnymi sztandarami przyniosła ludobójstwo Indian, którym odmawiano duszy i człowieczeństwa.

Onfray poświęca drugą część swojej pracy rozprawie z monoteizmami. Zanim jednak do tego dochodzi, wprowadza pojęcie chrześcijańskiego ateizmu, który definiuje jako chrześcijaństwo bez Boga, a więc apologię wartości chrześcijańskich i ewangelicznej moralności, przy jednoczesnym odrzuceniu transcendencji. Jako przedstawiciele tego nurtu wymieni zostali: Vladimir Jankelevitch, Emanuel Levinas, Bernard Henri Levy i Alain Finkielkarut. Tej intelektualnej chimerze przeciwstawiany jest „autentyczny ateistyczny ateizm", reprezentowany chociażby przez Jeremiego Benthama czy Johna Stewarta Milla, którzy za kryterium dobra i zła uznawali użyteczność i szczęście jak największej liczby ludzi. Proponowana przez nich etyka nie potrzebuje pośmiertnych kar i nagród, transcendentnych sankcji i zobowiązań.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Dzika gospodarka małżeńska konsystorzy katolickich
Bitwa o Anglię

 Zobacz komentarze (7)..   


« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 13-12-2010 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jarosław Klebaniuk
Doktor psychologii; adiunkt w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego; autor ponad pięćdziesięciu artykułów naukowych z zakresu psychologii społecznej; redaktor pięciu książek, w tym „Fenomen nierówności społecznych” i „Oblicza nierówności społecznych”; w latach 2007 – 2010 członek Komitetu Psychologii PAN; pisuje także prozę; publikował m. in. w „Akcencie”, „Bez Dogmatu”, „Kresach” i „Lampie”.

 Liczba tekstów na portalu: 14  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Jak Niemcy Polakom Żydów...
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 744 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365