|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Biologia » Antropologia » Nauki o zachowaniu i mózgu » Religiologia
Dzieci nie są urodzonymi wyznawcami – trzeba je tego nauczyć Autor tekstu: Tom Rees
Tłumaczenie: Caden O. Reless
Ostatnimi czasy całkiem często można usłyszeć opinię, że
ludzie są „urodzonymi wyznawcami". Spytaj pierwszego lepszego kognitywistę,
który specjalizuje się w tematyce religii, a odpowie ci, że twój mózg jest
wprost predysponowany do zajmowania się najprzeróżniejszymi nadprzyrodzonymi
sprawami. Jedną z konsekwencji tego stanu rzeczy jest wielka obfitość
wydawnictw — artykułów i książek, rozprawiających o tym, jakież to korzyści
ewolucyjne dała nam religia.
Wiele z tych tez jest dość tendencyjna i zawsze odnosiłem wrażenie, że w tej
sprawie ciągle jeszcze nie powiedziano ostatniego słowa.
Jednym z częstszych sposobów prowadzenia badań nad „naturalnością" religii jest
sprawdzanie, czy pojęcia religijne są pierwotnie wbudowane w dziecięcy umysł
(czego należałoby się spodziewać przy założeniu, że są to idee intuicyjne, w przeciwieństwie do idei naturalistycznych, które muszą zostać nabyte w toku
uczenia się). Może się wydawać doprawdy zaskakującym fakt, że istnieje bardzo
niewiele badań, które mogłyby poprzeć to stanowisko — te same wyniki są do
znudzenia przytaczane w każdym nowym artykule czy książce na ten temat.
W dodatku, gdy niezależni naukowcy spoza tego nurtu sprawdzają wspomnianą
hipotezę, często uzyskują wyniki, które okazują się zwyczajnie nie z tej bajki.
To samo można powiedzieć o badaniach autorstwa Jacqui Woolley, psycholożki z Uniwersytetu Teksaskiego.
Razem ze swoimi współpracownikami postanowiła ona poczytać krótkie historyjki
grupce dzieci (razem 67) w wieku 8, 10 i 12 lat, a także 22 osobom dorosłym.
Tematem każdej historyjki było jakieś „trudno wytłumaczalne" wydarzenie.
Na przykład, bohaterem jednej z historyjek był facet, który kradnie drobne sumy
pieniędzy, a gdy dysponuje już kwotą, która pozwala mu na zakup naprawdę
szybkiego samochodu, szybko go rozbija. Bohaterem innej historyjki jest pacjent
cierpiący z powodu nieuleczalnego nowotworu złośliwego, który zostaje „cudownie
uzdrowiony". Jeszcze w innej główną postacią jest kobieta, która systematycznie
uprawia jogging, jednak w dniu własnego ślubu podskakuje i poważnie rani sobie
nogę. W rezultacie nie dociera na własny ślub, a w dodatku musi rzucić bieganie.
Historyjki zostały zaprojektowane w ten sposób, by zilustrować wydarzenia, które
można by interpretować w kategoriach moralnej sprawiedliwości, boskiej
interwencji lub po prostu szczęścia/pecha.
Przeczytano więc te historyjki i zapytano słuchaczy, jakie wytłumaczenie mogliby
znaleźć dla opisywanych wydarzeń. Najbardziej zaskakujące jest to, że dzieci
bardzo rzadko przedstawiały w tej sytuacji wytłumaczenia, które odnosiły się do
działania sił nadprzyrodzonych. Wprost przeciwnie — mówiły na przykład, że być
może pacjent cierpiący z powodu nowotworu złośliwego dużo spał, co doprowadziło
do poprawy jego zdrowia. W przypadku wysportowanej kobiety, która zraniła się w dniu ślubu, mówiły z kolei, że stało się tak „ponieważ próbowała
przeskoczyć kamień, gdy szła. Ludzie często próbują coś przeskoczyć i wtedy się przewracają".
Dorośli, z drugiej strony, chętnie z góry zakładali jakieś nadprzyrodzone
wytłumaczenia. Zależności były oczywiste, co widać na wykresie — im starsze
dziecko, tym bardziej prawdopodobne, że będzie poszukiwać wyjaśnienia dziwnych
wydarzeń w działaniu jakiejś nadprzyrodzonej siły.
Wykres przedstawia średnią ilość spontanicznych wyjaśnień naturalistycznych
(słupki w kolorze niebieskim) i nadprzyrodzonych (słupki w kolorze zielonym) w danej grupie wiekowej (dzieci w wieku 8, 10, 12 lat i osoby dorosłe).
Im starsze dziecko, tym bardziej prawdopodobne, że będzie poszukiwać
wyjaśnienia trudno wytłumaczalnych wydarzeń w działaniu jakiejś nadprzyrodzonej
siły. (Przyp. tłum.).
Następnie Woolley i spółka zasugerowali słuchaczom pewne wytłumaczenia
tajemniczych wydarzeń. W tej sytuacji dzieci miały skłonność do godzenia się z tym, że działanie boga lub inne nadprzyrodzone wytłumaczenia są prawdopodobne
(choć możliwość boskiej interwencji odbierały jako bardziej prawdopodobną raczej w przypadku historyjek ze
szczęśliwym zakończeniem). Są więc świadome tego rodzaju pojęć, ale nie
przychodzą im one do głowy spontanicznie.
Szczególnego podkreślenia wymaga fakt, że nawet religijne dzieci przedstawiały
naturalistyczne wytłumaczenia zdarzeń częściej niż nadprzyrodzone. Co prawda,
dzieci religijne dawały więcej odpowiedzi wskazujących na nadprzyrodzone
wytłumaczenia niż dzieci niereligijne, częściej również powoływały się w swoich
wytłumaczeniach na działanie boga, ale zdaniem Woolley ta tendencja nasila się
istotnie dopiero w wieku około 12 lat.
To oczywiście nie oznacza, że ludzie nie są predysponowani, by myśleć w kategoriach nadprzyrodzonych. W pewnych sytuacjach jesteśmy, a niektórzy są
bardziej predysponowani do powoływania się na działanie sił nadprzyrodzonych niż
inni.
To, co tak naprawdę wykazały omawiane badania (wsparte innymi doniesieniami
naukowymi [ 1 ]), nie pozwala jednak na utrzymanie dalece uproszonego
stanowiska, zgodnie z którym jesteśmy „urodzonymi wyznawcami". W rzeczywistości
jesteśmy doskonale wyposażeni w narzędzia, dzięki którym możemy pojąć otaczający
nas świat. To kultura okazuje się kluczowym czynnikiem ostatecznie decydującym o tym, w jaki sposób owe predyspozycje zmieniają się w przesądy.
Źródło
Przypisy: « Religiologia (Publikacja: 16-10-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7460 |
|