|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Mózg zdumiony!
W sprawie kosztownego Kłopotka oraz innych Autor tekstu: Anatol Ulman
Pani Marszałek!
Wysoka Izbo!
Rzecz dotyczy wysokich kosztów
błaznowania w Sejmie.
Od
lat obserwujemy, raczej bez rozbawienia, że niektórzy posłowie obrady Sejmu
traktują jako możliwość pokazania swoich talentów błazeńskich. Za półgłupiego
trefnisia, cóż że nieświadomie, latami robiła Nelly, poślica niezbyt się
orientująca, który z trzech trochę znanych jej języków jest jej
narodowy. Mimo tych niedostatków żałośnie próbowała dziwnymi
uszczypliwościami dokuczyć niedobremu
premieru Tusku. Co za szczęście
że kiedyś nie został prezesem ministrów palący się do tej posady, a pozostający
pod przemożnym wpływem tej paniusi, kleisto-kluchowaty (mówię o charakterze) jej
nieszczęsny mąż!
Miernie inteligentne były też
błazenady, mającego o swych talentach literackich nazbyt wysokie mniemania,
mizernego w rzeczywistości smutnego bajkopisarza Dorna. Ten znów
słynął z używania od czasu do czasu rzadkich zwrotów przysłowiowych w rodzaju
puszczania w kamaszach oraz
odświeżania wyrazów takich jak bulgot.
Renowatorowi wydawały się one zabawne, słuchaczom mniej, zwłaszcza gdy jako
wszechmocny marszałek sejmu obiecywał lekarzom zesłanie
w sołdaty, jeżeli będą śmieli
sprzeciwiać się babokowi, któremu wówczas dowcipniś jak psina służył.
Innym sejmowym zabawiaczem długo
był parlamentarzysta, którego kiedyś
opisałem w swoim zarzuconym blogu jako
Cymona Tumanowicza. Tenże miał, sprytny według niego, zwyczaj uczenia się
dwóch przysłów na każdą kolejną sesję sejmową, by błyskać nimi kolegom oraz
dziennikarzom niezależnie, czy miało to akurat sens. Za zasługi owe wysłany
został przez prezesa do Brukseli jako reprezentant narodowego intelektualizmu.
Rozzuchwalony i rozwydrzony awansami
niebacznie jednak za wiele napyskował o wodzowskich zapędach szefa, więc
został wyrzucony z partii i obecnie popłakuje u
ziobrzystów, babokowi się jednak
wiernie a daremnie łasząc, jak
wszyscy ci odszczepieńcy.
Obecnie od kilku sezonów za głównego
trefnisia sejmowej publiczności ma się samowolnie poseł Kłopotek. Chłop ów
stanowi zjawisko szczególne w historii parlamentaryzmu. Za cel stałych żartów,
nieszczególnych zresztą, obrał sobie koalicjanta. Śmieszek ten wykombinował, a może podpowiedziała mu jego wiocha i sam jej
sołtys, że można być jednocześnie razem i zarazem jednocześnie
osobno. Jako członek chłopskiej partii, do której należy i która
zapewniła mu pierwsze miejsce na którejś z list wyborczych, popiera koalicję, w jaką weszła ta obrotowa partia
(która kiedy węszy korzyści, zwłaszcza lukratywne posady, chętnie daje się
wyobracać tak w krzakach jak publicznie). Jako natomiast Kłopotek wyśmiewa ją.
Inaczej mówiąc nabija się nie z opozycji, co
jest przyjętą tradycją, lecz z koalicji, do której sam należy. Roztropek
taki.
Jest to problem godności politycznej, o której poseł nie musi wiedzieć, gdyż pochodzi z okolic smutnych, gdzie wiedzy o podobnej wartości moralnej nie
było, nie ma i nie będzie. Wszystko robi
silno [bardzo, mocno] obłudnie —
tak portretował podobnych Kłopotków już Szymon Szymonowic.
Chytrze bydlą [oszukują] z pany kmiecie
Niestety, jako członek partii
chłopskiej jest Kłopotek członkiem takiej partii. Zaś partia ta, o czym nikt nie
chciał dotąd publicznie gęby rozewrzeć, stanowi narośl, niestety demokratyczną,
więc całkowicie zgodną z prawem, na organizmie Rzeczypospolitej, a zwłaszcza na
jej finansach. Jest ona bowiem przedstawicielką nie tych wszystkich, co
żywią i bronią, (dowodzi tego
już sama mizerna liczba posłów tej
właśnie partii, jeśli porównać z nią całą ludność polskiej wsi), lecz tylko
chłopów najbogatszych, swoistych dziedziców (dawniej zwanych obszarnikami).
Wyborców tego rodzaju jednoczy z posłami jeden jedyny wspólny interes: za
wszelką cenę utrzymać KRUS! Ta specjalnie niziutka składka zdrowotna, ogólnie
symboliczna, haniebna z punktu widzenia miejskich nędzarzy, płacona przez
rolników, przeczy podstawowej, demokratycznej, ujętej w konstytucji zasadzie
równości obywateli!
Tu krótkie porównanie: rolnik
posiadający gospodarstwo do 50 hektarów
tej składki płaci obecnie kwartalnie 345 zł, czyli 115 miesięcznie, przy
czym wiedzieć trzeba, iż średni dochód z ha w wynosi 2220 zł. Ja mam miesięcznie emerytury na zharataną robotą
rączkę 1334, 61, zaś na samą składkę zdrowotną oddaję 122 zł miesięcznie! W sumie zaś państwo, zabiera mi, emerytowi
krezusowi, ponad trzy stówy co
miesiąc. Teraz szykowana jest niby reforma, dzięki której każdy rolnik do
sześciohektarowy będzie na moim utrzymaniu, bo w ogóle tej składki nie będzie
uiszczał, zaś wielki posiadacz ziemi, traktorów, krówek oraz świnek, nadal
zabuli mniej niż ja. Państwo zaś zobaczycie jak przedstawiciele tych dziedziców
zatupią z oburzenia, że łupi się nędzarzy!
Żebym się jednak na śmierć nad
sobą nie zapłakał, wróćmy do naszych baranów.
Kłopotkowa
partia stoi na straży przedstawianej niesprawiedliwości i chyba po to tylko jest przez ziemskich posiadaczy wybierana!
Wystarczyłaby jedna ustawa sprawiedliwie wychrzaniająca KRUS i jednocząca pod
tym względem obywatelów w ZUS-ie, by wszyscy płacili podatki oraz składki
zdrowotne wedle tych
samych zasad. Wówczas kłopot z Kłopotkiem i jego partią na zawsze przestałby
istnieć.
Żeby się miejski proletariat ostatecznie
nie wściekł, bo w końcu może dojść do tego, że
lud wejdzie do śródmieścia, premier
więc zapowiada w omawianym względzie lekkie szczypanie rolników najbogatszych.
Jego przeciwnik polityczny prezes z
bezgranicznej miłości do biedoty mówi o mężnej obronie obszarników przed
zakusami rządu. Babok, kiedy był
władcą, już raz obniżył podatki
bogatym!
Zachodzi uzasadnione podejrzenie, iż świadomość tego faktu stanowi podstawową
przyczynę drwin Kłopotka z koalicjanta, gdyż głupi koalicjant łatwo mógłby rzecz
do końca uregulować. Oczywiście nie z tą chłopską partią. Nie po ona!
Problemu nie poruszam
bezinteresownie, gdyż współczesny kapitalizm zabił
taką cnotę jak równość obywateli: nie po jedni drugich łupią, by się z nimi
dzielić! Niemniej informuję, że Sejm Rp mógłby trochę ulżyć finansom państwa,
gdyby wziął pod uwagę supozycje, jakie zaraz wyłuszczę.
Otóż posieł taki jak
rzeczony Kłopotek chapie oficjalnie dwanaście tysiaków za każde cztery tygodnie,
plus kasa na benzynę, na zagraniczne wycieczki, na biura, na umarzane pożyczki, a za te wyrzeczenia nie płaci w ogóle za środki publicznej komunikacji, co razem
daje najmniej dwadzieścia pięć. Miesiączkowo!
Otóż ja bym, Sejmie Wysoki, za
jednego tylko patyka w tym samym
przedziale czasowym chętnie zawodowo dowcipkował łażąc po kuluarach parlamentu.
Zapewniłbym dowcip aktualny, przedni, ale też sprymitywizowany dla posiełów
mniej kumatych, czyli większości. Jako żem pracę magisterską kiedyś rąbnął z paremiologii, jestem niezły na zawołanie w przysłowiach tudzież sentencjach.
Anegdoty również umiem, tak Chamforta jak La Rochefoucaulda czy Franza Fiszera,
co się chyba nie nadają, gdyż subtelne, ale od ręki wytwarzałbym ciężej ciosane,
robotniczo-chłopskie, żeby poziom w parlamencie tradycyjny utrzymać.
Choć byłaby to poruta i hańba
ogromna, za komicznego baboka też potrafiłbym w rozbawianiu robić. Nie takie
trudne zaganianie trzody pod pomnik
Poniatowskiego, wyganianie owiec z sejmowej zagrody, gadanie do komórki podczas
cudzego przemówienia, stanowcze i zupełne zaprzeczanie wszystkiemu głupiemu, co
się samemu zrobiło, wypieranie się zaprzyjaźnionych kiboli spod celi, wyrzucanie z ferajny psin niedawno najbardziej się przymilających, a obecnie podsikujących
autorytet. Słabiej to by mi tylko
szło wzywanie do reaktywacji średniowiecza nr 4, jako że czasy
te nieprzyzwoicie śmierdziały. Poza tym chyba nie jest przyzwoitą rzeczą
ośmieszanie istot o umysłowości chłopca, na którego, jak twierdzi,
wszyscy się uwzięli.
Natomiast nie potrafiłbym, nawet
kuszony podwyższeniem apanażów, naśladować współpracowników baboka, bo nadmiar
godności a i brak ogonka do przymilania się.
Reasumując: jako że posiadam
umiejętności pozwalające zastąpić posła Kłopotka, oraz podobnych
Marchołtów i Sowizdrzałów, w ich
ludystycznych funkcjach, a kosztowałoby to społeczeństwo dwadzieścia pięć razy
taniej, wyrażam nadzieję, iż moja oferta zostanie życzliwie rozpatrzona ku
chwale ojczyzny.
Posieł zaś niech wraca do
gospodarstwa i zagrody. Niech siewa owsy i pszenice ubarwione chabrami, niech
tępi turkucie podjadki pod zagonami kartofli, niech hoduje perliczki, co by jaja
znosiły ekologiczne. Wszyscy na tym wyjdą lepiej.
P.S. Na gorąco
Wieczorem w dniu 23 listopada 2011 przez
ponad kwadrans prezydował
niepodległej za pomocą telewizora genialny red. Durczok. Świecąc dumą,
spęczniały z samozadowolenia, pękający z mądrości politycznej, nabrzmiały wiedzą
ostateczną nie pozwalał rozmówcy ani wyjaśniać stanowiska ani kończyć
wypowiedzi. Stanowczo przerywał spokojne tłumaczenia i z ironicznym uśmieszkiem
za każdą kwestią usiłował narzucić
przepytywanemu swój, jedynie słuszny, jak można sądzić, punkt widzenia. Był
wyraźnie zdumiony, iż tamten nie podziela jego politycznych ocen oraz
przekonań. Tytułował go głównie a łaskawie
panem.
Gościem prowadzącego był prezydent
Rzeczypospolitej Bronisław Komorowski, wyznawca zbawiennej
normalności.
« Mózg zdumiony! (Publikacja: 26-11-2011 Ostatnia zmiana: 27-11-2011)
Anatol Ulman Urodzony w 1931 roku pisarz, dziennikarz i krytyk literacki. Publikacje książkowe: Cigi de Montbazon (1979), Godziny błaznów w składnicy złomu. Komedia współczesna (1980), Obsesyjne opowiadania bez motywacji (1981), Szef i takie różne sprawy (1982), Potworne poglądy cynicznych krasnoludków (1985), Polujący z brzytwą (seria Ewa wzywa 07, 1988), Ojciec nasz Faust Mefistofelewicz (1991), Zabawne zbrodnie (1998), Pan Tatol czyli nieostatni zajazd na dziczy. Historia burżuazyjna z końca (2000), Transakcja z amnezją. Komedia wirtualna (2000), Dzyndzylyndzy czyli postmortuizm (Wydawnictwo Alta Press-2007), " Drzazgi. Powabność bytu" (2008). W listopadzie 2010 roku zadebiutował jako poeta tomikiem wierszy "Miąższ". Liczba tekstów na portalu: 25 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Babok Krwiożerczy (nieśmieszny) | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7567 |
|