Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.448.326 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Nie dalibyśmy się spalić za swoje poglądy: nie jesteśmy ich tak pewni. Ale być może za to, że mamy prawo posiadać poglądy i zmieniać je."
 Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe

Egipskie wybory, zachodnie dylematy [2]
Autor tekstu:

Wydaje mi się, że pojawiają się tutaj dwie zasady. Po pierwsze zasada, że liczy się tylko"interes", jest nie do utrzymania. Interes zdaje się kwestią bardzo bezkompromisową, jednak jest to naprawdę płytka koncepcja, gdy się w nią zagłębić. Druga zasada jest taka, że nie może istnieć dobro moralne bez władzy. Proklamowanie zasad, bez posiadania władzy pozwalającej na ich realizację, jest pewną formą narcyzmu. Wiesz, że nie robisz niczego co przyniosłoby poprawę, ale samo mówienie o tym sprawia, że czujesz się lepszy. A więc interes to za mało, a moralność bez władzy to tylko słowa.

Co więc należy zrobić w sprawie Egiptu? Po pierwsze należy zdać sobie sprawę z tego, że niewiele można zrobić, nie dlatego, że byłoby to moralnie niedopuszczalne, ale dlatego, że praktycznie biorąc Egipt jest dużym państwem, na które trudno jest wywierać wpływ, a wtrącanie się w czyjeś sprawy zakończone fiaskiem jest gorsze, niż niezrobienie niczego. Po drugie należy zrozumieć, że sprawy Egiptu oraz ich rezultat, biorąc pod uwagę minioną dekadę, nie są kwestią, wobec której Stany Zjednoczone mogą pozwolić sobie na obojętność.

Amerykańska strategia w sprawie Egiptu — wykraczająca poza dokumenty programowe w Waszyngtonie — jest trudna do zdefiniowania. Jednakże z tej kampanii można wiele wywnioskować. Po pierwsze, absolutnie konieczne jest powstrzymanie się od tworzenia mitów. Mit dotyczący egipskiej rewolucji był taki, że miała ona stworzyć demokrację konstytucyjną na wzór demokracji zachodnich. Kwestia dotycząca panowania reżimu wojskowego lub reżimu islamskiego w ogóle nie zastała wzięta pod uwagę. To prowadzi nas do drugiej sprawy, polegającej na tym, że czasami w obliczu konfrontacji dwóch różnych form represji chodzi o to, aby wybrać tę, która jest najbardziej zgodna z naszym interesem narodowym. Wówczas jesteś zmuszony określić, co leży w interesie narodu, co przyniesie bardziej pożyteczny efekt.

Waszyngton, podobnie, jak inne stolice, lubi politykę i nienawidzi filozofii politycznej. Polityka często nie potrafi zmierzyć się z rzeczywistością, ponieważ decydenci nie zdają sobie sprawy z implikacji filozoficznych. Sprzeczność właściwa prawom człowieka oraz neokonserwatywnemu podejściu to jedna rzecz, ale brak umiejętności zdefiniowania przez realistów, czym jest interes narodowy, tworzy dokumenty programowe zupełnie pozbawione znaczenia. Obydwie strony podejmują politykę stanowiącą namiastkę myślenia.

To w miejscach takich jak Egipt ta rzeczywistość zostaje dobitnie podkreślona. Jedna strona naprawdę wierzyła, że w Egipcie mogłoby być tak jak w Minnesocie. Druga strona wiedziała, że to niemożliwe i opracowała plan zakładający bezkompromisowość, jednakże nie był on wystarczająco bezkompromisowy, by dało się określić, co było celem planu. Jest to kryzys polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Zawsze tak było, jednak biorąc pod uwagę potęgę USA, powoduje on globalną niestabilność. Jedna strona ustroju amerykańskiego chce być sprawiedliwa; druga chce być twarda. Żadna nie zdaje sobie sprawy z tego, że właśnie to rozróżnienie stanowi źródło problemu. Przyjrzyjmy się amerykańskiej (i europejskiej) polityce względem Egiptu i z pewnością zauważymy to kłopotliwe położenie.

Rozwiązanie nie tkwi w sloganach czy ideologii, ani w łagodnej czy twardej władzy. Leży ono w jasnym sprecyzowaniu zarówno misji moralnej ustroju jak i jego zdolności do zrozumienia i skutecznego sprawowania władzy. A to wymaga przestudiowania filozofii politycznej. Jean-Jacques Rousseau, ze swoim rozróżnieniem pomiędzy „wolą powszechną" a „wolą wszystkich", stanowi tu być może dobry punkt wyjścia. A jeszcze przyjemniejszym substytutem może być lektura zdroworozsądkowego Marka Twaina.(es)

Tłumaczenie ACH, publikacja równoległa na łamach portalu Euroislam i w Racjonaliście.

Tekst oryginału.

Stratfor Global Inelligence, 6 grudnia 2011r.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kilka słów o Hitchensie
Niezrozumienie wspomaganego umierania

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (2)..   


« Stosunki międzynarodowe   (Publikacja: 15-12-2011 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

George Friedman
Amerykański politolog.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 7618 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365