|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze
Socwampiryzm emocjonalny Autor tekstu: Patrycja Górczyk
Jest
to
dość
brutalny
we
wnioskach
temat i nie
polecam
go
osobom,
które
mają
kompleksy
na
tle
kontaktów z ludźmi.
Jeśli
czujesz,
że
traktujesz
to,
co
piszę,
zbyt
osobiście,
wiedz,
że
coś
się
dzieje.
Są
dwie
rzeczy,
które
wzbudzają
we
mnie
wyjątkową
odrazę.
Jedną z nich
jest
socjalizm, a drugą
wampiryzm
emocjonalny.
Odkąd
zrozumiałam
zasadę
działania
jednego i drugiego,
strach
pozostał
tylko w stosunku
do
socjalizmu,
bo
jego
wpływu
na
moje
życie
zależy
od
osób
trzecich, w dodatku
będących
wysoko
na
drabinie
władzy
pionowej.
Mam
za
to
kontrolę
nad
obecnością
wampirów w moich
kontaktach z ludźmi i znalazłam
dla
nich
punkt
wspólny
ze
znienawidzoną
przeze
mnie
doktryną.
Jak
już
mieliśmy
okazję
się
przekonać,
socjalizm i jego
pochodne
stosowane w praktyce
opierają
się
na
fałszowaniu
relacji
międzyludzkich i kształtu
życia
społecznego.
Przez
wiele
lat
próbowano
nam
wmawiać,
że
możemy
żyć
bez
oparcia w rodzinie,
rozbijać
swoje
więzi w imię
„wyższej
idei",
która
wkrótce
stanie
się
nowym
opium
dla
ludu
oraz
że
niczym
się
od
siebie
nie
różnimy.
Cały
ten
teatr
dowiódł,
że
jest
zupełnie
odwrotnie,
niż
się
tego
spodziewali
panowie
Marks,
Engels,
potem
Stalin,
aż
wreszcie
Mao,
którego
ideologiczni
spadkobiercy
miarowo
odpuszczają
chińskiemu
ludowi. W rzeczywistości
tych
mrzonek
trzyma
się
jeszcze
koreański
reżim
Kimów,
nie
wiem
dlaczego — stawiam
tezę,
że
nie
przechyliła
się
tam
jeszcze
masa
krytyczna
(w
warstwie
rządzącej,
nie
wśród
ludu,
który
skutecznie
został
wzięty
na
głód i represje).
Swoją
wiedzę
na
temat
socjalizmu
czerpię
na
szczęście
już z książek,
opowieści
rodziców i materiałów
informacyjnych z krajów,
gdzie
ustrój
ten
panuje.
Jedyne,
co
dla
mnie
pozostawiła
Polska
Ludowa,
to
doszukiwanie
się
jej
śladów
we
współczesnym
mi
świecie.
Miałam
za
to
okazję
już
nie
raz
przekonać
się
na
własnej
skórze,
jak
działa
wampir
emocjonalny.
Urządza
teatr,
stosuje
mimikrę, a wszystko
po
to,
by
osiągnąć
swój
cel.
Tworzy
wrażenie,
że
jest
osobą
wyjątkową,
że
drugiej
takiej
spotkać
nie
sposób.
Bawisz
się z kimś,
jak
nigdy w życiu?
Czy
zachowanie
nowego
znajomego
sprawia,
że
robisz
rzeczy,
których
nigdy
wcześniej
nie
robiłeś?
Masz
cudowne
uczucie
wolności i wiatru
we
włosach,
gdy
przebywasz z nową
znajomą?
To
lepiej
uważaj — bardzo
możliwe,
że
wpadasz
właśnie w czyjeś
sidła.
Wampir
da
ci
poczucie,
że
spotkałeś
osobę
jedyną w swoim
rodzaju. I nie
okłamie
cię:
tak
świetnych
aktorów
ze
świecą
szukać!
Kiedy
się
jednak
zorientujesz,
co
jest
grane i z
jakiego
rodzaju
osobą
masz
do
czynienia,
będziesz
czuć
się
ogromnie
oszukany.
Poniesiesz
karę,
pokutę i poczucie
winy
za
własną
głupotę
będzie
cię
męczyć
bardzo
długo. A najgorsze
jest
to,
że
nikogo
innego
oprócz
siebie
nie
będziesz
mógł
obarczyć
winą.
Wampir
nigdy
nie
czuje
się
winny i nigdy
nie
pozwoli
ci
tego
udowodnić. Tworzy tak sprawny spektakl wokół swojej ofiary, że bardzo
trudno odnaleźć moment, w którym kończy się science, a zaczyna fiction.
To
przydługie
omówienie
cech
socjalizmu i wampiryzmu
posłuży
mi w uwidocznieniu
analogii,
jaka
zarysowała
mi
się
między
nimi.
Otóż w czasach
PRL-u
tworzone
były
fikcyjne,
niepotrzebne i opłacane z pieniędzy
publicznych
stanowiska
pracy w myśl
zasady,
że
każdy
pracować
musi,
każdy
powinien
zostać
zagospodarowany.
Jest w tym
sporo
racji,
ale
gdy
uszczęśliwianiem
ludu
zajmuje
się
państwo,
wychodzi
jak
wychodzi...
Wampiry
również
tworzą
fikcyjne
stanowisko
Bardzo
Potrzebnego
Towarzysza
Gier i Zabaw,
Najznakomitszego
Przyjaciela i Kompana
Życiowego.
Czasem
jest
to
stanowisko
Najlepszego
Kumpla z Pracy
(zwierz-mi-się-co-myślisz-o-szefie)
albo
Najwierniejszego
Kompana
ze
Szkolnej
Ławy.
Problem w tym,
że
te
wrażenia
nie
mają
pokrycia w rzeczywistości. O ile
prawdziwy
przyjaciel
to
korzyść
dla
nas i dla
niego, o tyle
koleżeńska i sympatyczna
bestia
robi
dobrze
tylko
sobie.
Czy
robią
to
świadomie,
czy
nie,
nie
będę
się
tu
zastanawiać — w tym
celu
polecam
książkę
Alberta
J.
Bernsteina
„Emocjonalne
wampiry".
Bardziej
interesuje
mnie,
ile
takich
osób
znajduje
się w towarzyskim
eterze i tworzy
fikcyjne
stanowiska z dedykacją
dla
nas. Z ekonomicznego
punktu
widzenia
są
to
ludzie
nam
niepotrzebni,
często
nastawieni
na
zysk
powodujący
dla
nas
stratę.
Kontakty
międzyludzkie
nie
są
jednak
tak
proste i oczywiste,
jak
ekonomia i nie
sięgamy
do
właściwego
jej
wyrachowania,
gdy
mamy
serdecznie
dość
jakiegoś
człowieka.
Istnieje
bariera
przed
konfliktem,
przed
zranieniem
drugiej
osoby,
sama
moralność
nam
na
to
nie
pozwala,
podsuwając
argumenty o przedmiotowym
traktowaniu.
Tak,
tak — wyrachowanie
jest
złe,
ale
czy
zawsze?
Pozostawmy
może
związki
oparte
na
miłości, a zajmijmy
się
luźniejszymi
relacjami:
praca,
szkoła,
koło
zainteresowań.
Czy
jest
obok
nas
ktoś,
czyja
obecność
nie
jest
nam
na
rękę?
Czy
może
są
ludzie,
którzy
nie
przynoszą
nam
niczego
dobrego,
ale
sprawiają
wrażenie,
jakby
robili
najwięcej
ze
wszystkich?
Albo
inaczej:
czy
jest w pobliżu
osoba,
której
nieobecność
nie
robi
nam
różnicy?
Przykład:
Józef
pracuje w Kuchni.
Jest
członkiem
zarządu, a Kuchnia
to
mała
firma,
zatrudniająca
kilku
pracowników.
Wyżej
niego
jest
szef,
który
ceni
Józefa
za
jego
wkład w rozwój
firmy.
Wokół
Józefa
są
też
ludzie
pełniący
różne
funkcje,
także
doceniani
przez
szefa.
Oni
jednak
zajmują
się
sprawami
„namacalnymi":
Staszek
kontroluje
pracę
frytkownicy,
Mariola
zarządza
zmywakiem, a Roman
ma
pod
sobą
myjnię
jaj.
Są
to
stanowiska
odpowiedzialne,
każde
wymaga
sprawnego
zarządzania.
Józef
również
zarządza,
doradzając
szefowi.
Może
się
jednak
okazać,
że
generatorem
jego
rad
jest
zespół,
który
samodzielnie
może
dostarczać
uwag
szefowi
na
zebraniach.
Szef
jednak o tym
nie
wie,
bo
Józef
stwarza
wrażenie,
że
jego
praca
jest
konieczna i potrzebna, a na
dodatek
on
nie
może
zajmować
się
niczym
innym.
Mógłby
operować
barem
sałatkowym,
ale
po
co,
skoro
może
cały
dzień
siedzieć
za
biurkiem i gromadzić
materiały,
które z łatwością
mógłby
zbierać
szef.
W życiu
towarzyskim
również
zdarzają
się
Wampiry
Józefy,
które
tworzą
fikcyjne
stanowiska.
Nie
pozwólmy
im
przejąć
kontroli
nad
naszym
życiem i nie
miejmy
wobec
nich
skrupułów.
One
nie
mają
ich
na
pewno
wobec
nas. W dodatku
mówią
do
nas
schematami,
nie
treścią — wiedzą o tym
osoby,
które
całe
życie
słyszą
od
matki
„zmieniłaś
się,
kiedyś
byłaś
inna"
(zapożyczyłam
cytat
od
matki
Zofii w „Nasturcje i ćwoki"
Marcina
Szczygielskiego).
Racjonalne
odpowiedzi
nie
pomogą,
bo
nie
treść
była
bodźcem, a schemat
właśnie.
Z konfliktu
zawsze
wyjdziemy
poranieni,
choć
uwolnieni
od
zakompleksionej i nieświadomej
siebie
istoty.
Ciche
wycofywanie
się
jest
dobre
do
momentu, w którym
wampir
nie
zacznie
histerycznie
próbować
utrzymać
się
na
powierzchni.
To
też
boli.
Mało
kto
ma
ochotę
wchodzić w konfrontację z wampirem,
dlatego
lepiej
zapobiegać
niż
leczyć
poranione
manipulacjami
serce.
Warto
zadać
sobie
pytanie o intencje
osoby, z którą
mamy
zamiar
się
zaprzyjaźnić.
Nadmierna
podejrzliwość?
Doceni
ten,
który
już
pokutował
za
naiwność.
To,
kto
nie
jest
wart
zaangażowania,
pozostawiam
rozwadze
czytelnika, a tymczasem
udaję
się w ustronne
miejsce
uzupełnić
moją
czarną
listę...
« Felietony, bieżące komentarze (Publikacja: 30-12-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7654 |
|