Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.416.573 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 697 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Mariusz Agnosiewicz - Kościół a faszyzm. Anatomia kolaboracji
Mariusz Agnosiewicz - Zapomniane dzieje Polski

Złota myśl Racjonalisty:
"Zło ukrywane rośnie."
 Światopogląd » Ateizm i Ateologia

Pozytywny ateizm
Autor tekstu:

Bardzo często, przedstawiając ateizm, mówi się, iż jest on prostą negacją, krótkim stwierdzeniem faktu, iż nie istnieje bóg. Idzie za tym głębsze przekonanie o tym, iż ateizm nie stanowi sam w sobie światopoglądu, ani koncepcji rzeczywistości. Pogląd ten jest formułowany zarówno przez krytyków ateizmu, jak i wielu jego zwolenników. Obie strony w ten sposób zwracają uwagę na minimalistyczny dekonstruktywizm ateizmu, niezależnie o to, czy chodzi, w przypadku wierzących, o rozbieranie „boskiego, tradycyjnego porządku świata", czy też — jak mówimy my, ateiści — narośli groźnych, szkodliwych złudzeń. Dla teistów wszystko, co można złego powiedzieć o ateizmie, jest wygodne — zatem zaprzeczenie, ascetyczny minimalizm mają tu znaczenie pejoratywne. Dla wielu ateistów znów zaprzeczenie i ascetyczny minimalizm definicji ateizmu mogą oznaczać brak odpowiedzialności. Skoro chodzi tylko o zaprzeczenie boga, nie można ponosić odpowiedzialności za jakiekolwiek dodatkowe działania dotyczące na przykład prób stworzenia państw ateistycznych, co jednak miało miejsce w historii XX wieku (choć żadne z tych państw nie było przede wszystkim ateistyczne — priorytety były inne, dlatego miejsce postulowanego ateizmu zajmowali „żyjący, (pół)boscy przywódcy" i ich religie). Równie dobrze teiści mogliby stwierdzić, że oni „po prostu wierzą w boga" a wszelkie dodatkowe działania (krucjaty, polowania na heretyków, walka przywódców religijnych o władzę etc.) już nie są teizmem.

Uważam, iż przedstawianie ateizmu jako negacji jest niesłuszne. To teizm jest negacją rzeczywistości, zaś ateizm zaprzeczeniem tej negacji, co oznacza, iż nawet w najbardziej ascetycznej swojej formie wnosi on element konstruktywny, jakim jest powrót do zasłoniętej przez teizm rzeczywistości, tej rzeczywistości, w odniesieniu do będącej ofiarą wierzeń jednostki, rekonstrukcja. Ateizm to zdarcie z oczu czarnych klapek wiary religijnej, przesłaniających ogromną część świata, przez co staje się on fragmentaryczny i przekłamany. Z czego składają się owe klapki na oczach wierzącego? Przede wszystkim z tego, iż religijne dogmaty nie zgadzają się z rzeczywistością. Aby zachować je wraz z wiarą i jej fałszywymi obietnicami, teista pomija spore fragmenty rzeczywistości, albo uważa je za wrogie, szatańskie etc. Pomijanie fragmentów rzeczywistości, to na przykład indeks ksiąg zakazanych, obecnie często prywatny. Owa prywatność polega na omijaniu lektur, tudzież dyskusji, które mogłyby „zaszkodzić" pewności wiary teisty. Gdy jednak rzeczywistości jest „za dużo", wtedy cała staje się w oczach osoby religijnej wroga. Staje się dziełem szatana (kuszenie na pustyni Jezusa), lub też tkaną dla uwikłania duszy iluzją, jak to ma miejsce w hinduizmie i buddyzmie. Prawdziwe są nadal jedynie fałszywe pragnienia eschatologiczne wierzącego, najczęściej wdrukowane przez dorosłych dziecku.

Aby utrzymać swój indeks ksiąg zakazanych (albo raczej informacji i spotkań zakazanych), oraz (lub) wspierającą irracjonalne wierzenia wrogość wobec świata, osoba wierząca musi „myśleć z umiarem". Umysł staje się „wrogiem wiary". Zaczyna się liczyć „serce", czyli w dużej mierze wdrożony, instynktowny niepokój, pozwalający unikać otwierania ksiąg zakazanych, kontynuowania rozmów zakazanych, czy też zachwycać się pięknem rzeczywistości, która przecież „oddala od boga". W indyjskich radykalnych odmianach kultu Kriszny mamy na przykład tezę o tym, iż ktokolwiek zachwycił się wschodem słońca, nie zazna nadnaturalnego spotkania z bogiem w „tym wcieleniu", gdyż uległ sansarze, materialnej iluzji. Trzeba „kochać" Krisznę, być „miłośnie ślepym". Prawie każda współczesna religia zna tą śpiewkę. Czasem lepiej jest po prostu nie myśleć, i wielu fideistów wybiera taką drogę.

Ateizm zdziera z oczu bielmo takich postaw. Pozwala cieszyć się naturą taką, jaką jest. Nie stawia prostych historyjek i egotycznych życzeń ponad prawdą o rzeczywistości, którą odkrywamy i w której żyjemy. Zważywszy na poważne okaleczenie wiarą większości ludzi na świecie, ateistyczna pobudka to zdecydowanie afirmacyjna melodia! Ateizm jest też antidotum na trapiącą większość rodzaju ludzkiego truciznę.

Oczywiście, gdy mówimy już o ateistycznej pobudce, o antidotum, pojawia się obawa o przebudzonych. Może lepiej pozwolić im się łudzić, choć każdy rozsądny widzi, że w ten sposób cała ludzkość może zapaść się w nowym średniowieczu i doprowadzić do zagłady samej siebie, albo przynajmniej ideałów humanistycznych, znacznie bardziej światłych niż prawo jakiejkolwiek religii. Uważam, iż znacząca część zaślepionych wiarą jest więziona przez innych, przez tradycję swoich społeczeństw. Wielu z nich siedzi w ciemnej jaskini fideizmu, bo boi się wyjść na zewnątrz wybiegając przed sąsiadów. Czasem, nie tak rzadko, uzbrojeni sąsiedzi bronią wyjścia z jaskini. Czasem są to najbliżsi — małżonkowie, dzieci, rodzice. Najczęściej ich bronią jest odrzucenie, anatema społeczna, rodowa, rodzinna, ale bywa też, że rodzice w imię strzeżenia religii zabijają dzieci, na co zwracam uwagę w sposób bardziej nastrojowy tutaj. A ci, którzy rzeczywiście chcą mieć klapki na oczach i nie dadzą ich sobie z nich zedrzeć? Cóż, jesteśmy zwierzętami, trochę tylko bardziej świadomymi do szympansów czy małp makaków. Religia leczy atawistyczne lęki i na skróty, w prostacki i ubogi sposób opisuje „wszystko" w sposób zadowalający dla osoby, która nie jest ciekawa niczego, tylko chce mieć, w sensie dosłownym, święty spokój. Ludzkość nie powinna być zakładnikiem tego świętego spokoju, powinien być on uważany za niedojrzałość, chorobę, albo nawet przestępstwo. Zgodzimy się na przykład, iż człowieka odruchowo warczącego na psy mijane na ulicy warto by zachęcić do pójścia do lekarzy. Tym bardziej, gdyby owe psy na oczach ich przerażonych właścicieli zagryzał. „Święty spokój", niepodważalność „emocjonalnej wiedzy" płynącej z religii to też taki atawizm, czasem mniej komiczny niż odruchowe warczenie na nieszczęsne psy z mojego przykładu, czasem jednak znacznie groźniejszy (masakry na tle religijnym, skazywanie silną indoktrynacją własnych dzieci na dogmatyzm tej, czy innej religii). Atrakcyjnością wiedzy religijnej jest niezmienność, łatwo stać się mistrzem duchowym, który „wie wszystko", łatwo stać się przyjacielem lub klientem takiego mistrza, czyli imama, pastora, rabina, guru, który „wie wszystko", albo „bardzo wiele". Zwierzęta o słabiej rozwiniętej od nas świadomości są ciągle w stanie „wiedzy o wszystkim" co im potrzebne do istnienia. Trudno się dziwić, że i my czasem marzymy o spotkaniu z „wszechwiedzącym", aby już nie cierpieć z uwagi na logiczne, racjonalne wątpliwości dyktowane przez „zły, niepokojący" umysł. Aby nie cierpieć z uwagi na wykraczanie poza ramy „emocjonalnej wiedzy" o rzeczywistości.

Czy warto wykraczać poza te przyzwyczajenia religijne? Oczywiście, że tak! Jednym z głównych przyciągaczy do religii jest lęk przed śmiercią. Religie deklarują rozwiązanie problemu śmierci (każda inne)… Tymczasem oderwanie się od religii na rzecz medycyny i ogólnie nauki da ludzkości zasoby i umysły mogące znacząco zwiększyć długość naszego życia. I jest to jedyna droga walki z tragicznością śmierci, zarówno jeśli chodzi o nas samych, jak i o naszych bliskich. Ludzie religijni szukają też raju, supermiłego miejsca. Tu też ateizm zrywający klapki na oczach, afirmacyjny w swej istocie, jest znakomitą odpowiedzią. Badamy nasze mózgi, dowiadujemy się, co i jak sprawia nam przyjemność, zaś coraz bardziej wyrafinowane technologie zapewniają nam dostęp do większej gamy możliwości spędzania czasu. Być może, dzięki rozwojowi psychologii, technologii i innych nauk doprowadzimy kiedyś do sytuacji, iż praca stanie się dla każdego ogromną przyjemnością i zniknie podział na rozrywkę i pracę? W naszym zasięgu jest wiele dróg do poprawienia jakości naszej egzystencji, zaś ateizm pozwala dostrzec te drogi, nie zaś te wmawiane nam od wieków, ulepione z mgły i kłamstwa...


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Proszę o głos
Zaledwie udajemy, że bronimy wolności słowa

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (59)..   


« Ateizm i Ateologia   (Publikacja: 06-01-2012 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jacek Tabisz
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Historyk sztuki, poeta i muzyk, nieco samozwańczy indolog, muzykolog i orientalista. Publikuje w gazetach „Akant”, „Duniya” etc., współtworzy portal studiów indyjskich Hanuman, jest zaangażowany w organizowanie takich wydarzeń, jak Dni Indyjskie we Wrocławiu.

 Liczba tekstów na portalu: 118  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Klerykalizacja, czy sekularyzacja?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 7665 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365