|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Laicyzacja
Nie Bóg stworzył człowieka, tylko człowiek Boga Autor tekstu: Maciej Rygiel
"Człowiek jest twórcą
Boga, a Bóg jest tworem i dziełem człowieka.
Tak więc to ludzie są twórcami i stwórcami Boga, a Bóg nie jest
bytem rzeczywistym, lecz bytem istniejącym
tylko w umyśle, a przy
tym bytem chimerycznym, bo Bóg i chimera są tym
samym."
Kazimierz Łyszczyński, De
non existentia Dei
Bóg to efekt ludzkiej
samotności, człowiek stworzył go w swoim umyśle po to, aby nadać głębszy
sens swemu istnieniu. Od wieków filozofom, artystom, myślicielom i zwykłym
ludziom trudno było pogodzić się z przemijaniem i faktem, że ludzkie życie
to tylko chwila, ulotny moment. Zrodziła się więc potrzeba nadania
egzystencji sensu i wzbudzenia nadziei, że śmierć to nie koniec.
Sama idea powstania Boga i religii była więc nieszkodliwa i dla niektórych przydatna, jednak z czasem
ludzie wypaczyli sens tego całego przedsięwzięcia i w imię Boga czy religii
zaczęli czynić coraz więcej zła. Nie będę tu pisał o rzeczach tak
oczywistych jak inkwizycja, czy palenie na stosach wolnomyślicieli, takich jak
zacytowany we wstępie Kazimierz Łyszczyński, bo to czasy
zamierzchłe i nie ma sensu rozdrapywanie starych ran.
Jest XXI wiek, rozwój
nauki i technologii przerósł najśmielsze ludzkie oczekiwania. Praktycznie
wszystko da się wyjaśnić w sposób empiryczny. Mimo to religia i Kościół
mają się bardzo dobrze. Dobrze do tego stopnia, że kraj w którym żyjemy
jest praktycznie krajem wyznaniowym. Bo jak inaczej określić państwo, w którym
rok rocznie z budżetu przekazywane są Kościołowi
ogromne pieniądze, ofiarowane są mu majątki ziemskie, a w dodatku z Watykanem
wiąże je konkordat? Paradoksalnie konkordat podpisany podczas prezydentury
lewicowego prezydenta, Aleksandra Kwaśniewskiego, co dobitnie pokazuje jakie Kościół
ma wpływy skoro nawet lewicowa władza nie potrafiła mu się oprzeć.
Zadziwiające jest to, jak
wielu ludzi dało się omamić religii, która z logiką nie ma nic wspólnego.
Właściwie przecież wyznawanie religii wiąże się z negacją teorii ewolucji
Darwina, co jest dla mnie absolutnym kuriozum i już w tym miejscu zmusza do głębszego
zastanowienia nad sensem całości. Taki dylemat najczęściej
pojawia się już w najmłodszych latach życia każdego myślącego człowieka,
który idzie do szkoły i odnośnie powstania świata ma do wyboru dwie możliwości — albo zaufać nauczycielce biologii/geografii/fizyki albo katechecie. Która
wersja jest prawdziwa? Trudne pytanie dla młokosa, który dopiero poznaje świat. W odniesieniu do religii właściwie każde pytanie jest trudne i nie na
miejscu, bo religia nie lubi pytań. Richard Dawkins w książce Bóg urojony pisze na ten temat:
"Chrześcijaństwo
tak samo jak islam uczy dzieci, że wiara bez wątpliwości jest cnotą — jeśli w coś wierzysz, nie musisz tego dowodzić. Kiedy człowiek stwierdza, że coś
stanowi element jego przekonań religijnych, pozostali członkowie społeczeństwa
na mocy niepisanego prawa zobligowani są do <<respektowania>>
jego przekonań; respektowania przynajmniej do czasu, póki ich
manifestacją nie stanie się kolejna potworna masakra na skalę zamachów na
WTC, londyńskie metro czy madrycki dworzec. Wtedy słyszymy gromki chór
wypierających się rozmaitych duchownych i <<przywódców społeczności>>,
którzy zgodnie tłumaczą nam, że to ekstremizm, błędy i wypaczenia
<<prawdziwej>> wiary. Jak jednak możemy mówić o wypaczeniach -
jeżeli nie istnieją obiektywne kryteria (a tak jest w wypadku religii), nie ma
też wypaczeń."
I tu dochodzimy do sedna
sprawy. Religia w samym swoim założeniu była nieszkodliwa, jednak w rękach
osób, które przy wykorzystaniu rozmaitych socjotechnicznych zabiegów
przekonują innych do czynienia zła w imię Boga staje się potwornie
niebezpiecznym narzędziem i jednym z największych zagrożeń dla cywilizacji.
Christopher Hitchens w książce Bóg nie jest wielki pisze:
"Zorganizowana religia jest głównym źródłem
zła na świecie: jest pełna przemocy, nielogiczna, nietolerancyjna,
nierozerwalnie związana z takimi pojęciami, jak rasizm, ustrój plemienny czy
bigoteria; zakorzeniona w ignorancji i wrogo nastawiona do wszelkich prób
poznawczych, pogardliwa wobec kobiet i narzucana dzieciom."
Dzieje się tak dlatego,
że niemal każda religia chce kontrolować każdy obszar życia człowieka. Nie
tylko obszar duchowy, do którego była na początku predestynowana, ale też
poglądy polityczne (księża namawiający z ambon do głosowania na danego
kandydata/partię) czy ludzką seksualność. O, tak, wchodzenie ludziom do łóżek
jest tym, co Kościół lubi najbardziej. AIDS to jedna z najgroźniejszych chorób
XXI wieku, jednak nie przeszkadza to
Kościołowi stanowczo potępiać stosowania prezerwatyw, nawet w Afryce, która
umiera na oczach świata. Oczywiście wszystko w imię Boga i życia wiecznego.
Gdzie tu logika? Gdzie troska o ludzkie życie i zdrowie?
Każda religia stara się
też przekonać swoich wyznawców, że jest jedyną właściwą. Prym w tej
konkurencji wiedzie Islam. Ludzie są gotowi poświęcić życie w imię swojego
Boga, wierząc, że da im to życie wieczne. Tyle tylko, że gdyby urodzili się w Indiach wyznawaliby Shivę, w przypadku urodzenia się w starożytnej Grecji
byliby skazani na wiarę w Zeusa i innych olimpijskich bogów. Jak to rozumieć?
Ludzie, którzy urodzili się „nie tam, gdzie trzeba" mają po prostu pecha i zero szans na życie wieczne? To absurdalne i przypomina raczej kultową scenę z „Dnia Świra" w której politycy przekonują się nawzajem o tym, do kogo
należy racja: "Moja jest tylko racja i to święta racja! Bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza! Że
właśnie moja racja jest racja najmojsza!". Śmiało zamiast słowa
„racja" możemy wstawić „wiara" i sens zostanie zachowany. Bardzo
trafnie ten temat podsumował Richard Dawkins:
"Odkryłem,
że całkiem dobrą strategią, gdy ktoś pyta mnie, czy jestem ateistą, jest uświadomić
mu, że on również jest ateistą, wszak nie wierzy w Zeusa, Apollona, Amona
Ra, Mitrę, Baala, Thora, Wotana, Złotego Cielca ani w Latającego Potwora
Spaghetti. Ja po prostu poszedłem o jednego Boga dalej."
Osobiście nie mam nic do
zarzucenia osobom, które są wierzące. Ich sprawa, ale drażni mnie
przenikanie religii do sfer życia publicznego. Politycy zaczynający swe przemówienia
od słów „Ja, jako katolik" od razu skazani są w moich oczach na niebyt,
bo co do rzeczy ma ich wiara? To, że jest się wierzącym nie czyni człowieka
lepszym od niewierzącego i na odwrót. Jest to sprawa indywidualna i w moim
odczuciu mało ważna. Jeden słucha rocka, drugi hip hopu, a trzeci muzyki poważnej.
Tak samo z religią, jeden wierzy w Boga, drugi neguje ten fakt całkowicie, a jeszcze trzeci może wyznawać Kościół Latającego Potwora Spaghetti. W efekcie i tak ważne jest to, jakim jest się człowiekiem i jak zasady moralne,
które się wyznaje wciela się w życie. Nie trzeba wierzyć w Boga aby postępować
etycznie i moralnie, gdyż takie zasady, jak te zawarte w dekalogu, moim zdaniem
każdy zdrowo myślący człowiek powinien mieć wykształcone w swoim wrodzonym
systemie wartości.
Ostatnie wybory
parlamentarne w Polsce pokazały, że coś w ludziach się zmienia i coraz więcej
osób zgłasza gotowość do życia w laickim państwie. Nic dziwnego, skoro
coraz częściej emanujące bogactwem świątynie wznoszą się w otoczeniu
szarych, zabiedzonych bloków. Taki kontrast daje do myślenia. Dziesięcioprocentowe
poparcie dla głoszącego antyklerykalne poglądy Ruchu Palikota to w równej
mierze efekt działań coraz aktywniejszych organizacji ateistycznych, co postępowania
samych księży i Kościoła. Dla własnego dobra Kościół i katolicy powinni
poważnie zastanowić się nad zreformowaniem swojej instytucji, gdyż w obecnym
kształcie chyli się ona ku upadkowi. Niech wierzą ci, którzy naprawdę chcą, a tym, którzy mówią „nie" dajmy spokój i nie wpychajmy nic na siłę.
Religia powinna wrócić do przykościelnych salek katechetycznych, a nie być
przedmiotem szkolnym z którego wystawia się ocenę. Nie bez powodu wśród młodych
ludzi mówi się, że szkolna katecheza produkuje ateistów, a bierzmowanie stało
się aktem uroczystego pożegnania z Kościołem.
« Laicyzacja (Publikacja: 10-02-2012 )
Maciej Rygiel Absolwent dziennikarstwa na Wyższej Szkole Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa w Poznaniu.
| Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7752 |
|