|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Społeczeństwo informacyjne
Odkładając ACTA ad acta Autor tekstu: Mirosław Woroniecki
Nie wiem dlaczego, ale jakoś nie mogę wykrzesać w sobie jakiegokolwiek
emocjonalnego stosunku do podpisanego przez rząd
traktatu dotyczącego ochrony własności intelektualnej (Anti — Counterfeiting
Trade Agreement), który stał się
zarzewiem autentycznego buntu młodego pokolenia. W licznych publikacjach
prasowych poświęconych temu zjawisku społecznemu
dominują zasadniczo dwie narracje. Jedna to krytyczna postawa wobec żądań tzw. wolnego
Internetu, która często porównuje wolność w sieci do wolności piractwa na
morzach i oceanach ukróconego dopiero
przez flotę Imperium Brytyjskiego mającego siły i środki by położyć kres
temu zjawisku. Od Tortugi do Kadyksu
wolni piraci, których większość mierziły
hierarchiczne i zamknięte społeczeństwa europejskich monarchii, wiedli
kolorowe i pełne przygód życie płacąc często głową, kalectwem i nędzą
za możliwość nieskrępowanego życia i miraż
wielkich łupów. Koniec piractwa wykorzystywanego również przez
skonfliktowane państwa do
wzajemnej grabieży i prowadzenia morskich bitw w formie korsarstwa, jako żywo przypomina obecny stan spraw w Internecie nie wyłączając hakerskich ataków przeprowadzanych przez jedne państwa w stosunku do innych.
Drugi pogląd to przekonanie, że istotą obecnego konfliktu jest wojna dwóch
światów, z których jeden zbudowany jest
według tradycyjnych reguł (profesor Kazimierz Krzysztofek socjolog i badacz Internetu z warszawskiej SWPS
nazywa go światem 1.0) „...odchodzi w przeszłość, lecz wciąż ma dość sił i wpływów by bronić swojej pozycji. Drugi
oparty na nowych technologiach — świat 2.0 — walczy oswoją przyszłość."
Według profesora rozwiązania prawne nie
nadążające za rzeczywistością mogą doprowadzić do penalizacji całego
pokolenia, które przyzwyczaiło się
korzystać z sieci nieodpłatnie („Wprost" Nr 5, Rafał Pisera „1.0 kontra
2.0" str.30 ). Z takim poglądem koresponduje w pełni
twierdzenie zawarte w artykule prof. Wojciecha Cellary zamieszczonego w „Gazecie
Wyborczej" z dn.3 lutego br. pt.
„Młodzi w internetowej pułapce". Autor omawia szeroko rolę darmowego
Internetu dochodząc do wniosku, że " W tym buncie w Polsce nie chodzi o wolność, której nikt nie chce ograniczać,
tylko o darmowość treści w Internecie. Ta darmowość jest niestety, rozumiana jako prawo do bezkarnej
kradzieży.
Jeżeli ktoś kradnie w realu
samochód, to pozbawia właściciela zarówno funkcjonalności ( nie ma czym jeździć)
jak i wartości ekonomicznej
(stracił majątek). Jeśli ktoś kradnie w internecie
piosenkę, nielegalnie ją kopiując, to nie pozbawia jej właściciela
funkcjonalności (bo pomimo skopiowania nadal ją ma), tylko wartości."
Mój brak emocji być może wynika z faktu, że obie powyższe narracje są w jakiś sposób uprawnione gdyż nie zawsze przecież to co legalne miłe
jest mojemu sercu i romantycznej w pewnym stopniu naturze. Pierwiastek irracjonalny jest bowiem jakoś
obecny nawet w naturze racjonalisty. Tym bardziej, że treść traktatu ACTA
budzić może poważne wątpliwości co do
zakresu swojego oddziaływania jak i sformułowań poszczególnych postanowień.
Pośród podstawowych zarzutów
wymieniane są: możliwość karania za najbardziej błahe wykroczenia,
odcinanie użytkownikom dostępu do
Internetu, obowiązek monitorowania i udostępniania danych, sposób procedowania przy przyjęciu i podpisaniu porozumienia, a ponadto ogólnikowość postanowień gwarancyjnych
bez ich sprecyzowania, a to mianowicie
powoływanego w wielu normach Sekcji 5 tekstu dotyczącej dochodzenia i egzekwowania praw własności
intelektualnej w środowisku cyfrowym, poszanowania podstawowych zasad takich jak wolność słowa, (art.27
ust.2 i 3, ust.4) czy prawa do prywatności, wyrażonego w art.4 ust. 1,
faktycznie bez ich precyzyjnego zdefiniowania.
Ujawnienie informacji na temat abonenta, co do którego istnieje podejrzenie, że
naruszył prawa autorskie i pokrewne nawet
jeżeli takie podejrzenie nie jest zasadne jest zbyt daleko idące, nie może być
akceptowane i już z tego chociażby
względu traktat musiałby być uznany w mojej ocenie za niekonstytucyjny.
Jednocześnie monitorowanie użytkowników
pozwalające na identyfikację sprawcy domniemanego naruszenia nawet przy zachowaniu nie wiem jakich
zasad w sposób niedopuszczalny przesuwa poziom ochrony na płaszczyznę jakichkolwiek nawet
wyimaginowanych podejrzeń, wprowadza nieuzasadnioną dowolność oceny
rzeczywistego stanu rzeczy i tworzyć może
furtkę do kontroli wszystkich treści przesyłanych przez użytkowników.
W mojej ocenie powyższe zagrożenia nie uprawniają do twierdzenia, że w związku z nimi istnieje obawa cenzurowania treści
zamieszczanych czy przesyłanych w sieci, a tym bardziej rzekomych zagrożeń
dla wolności słowa.
Zwracam tym samym uwagę na fakt,
że o treści prawa decyduje jego cel ( w ustawach często opisany w tzw. preambule — wstępie ) nadający
sens interpretacji i stosowaniu prawa, a nikt chyba nie ma wątpliwości co jest
celem niefortunnie podpisanego
traktatu. Osobiście nie mam wątpliwości, że głównym celem ACTA jest walka z podrabianiem, rozpowszechnianiem
lub publicznym udostępnianiem oraz sprzedażą towarów w Internecie na skalę handlową, co oczywiście ze względu
na sposób redakcji postanowień omawianej regulacji nie wyklucza obaw o zakres możliwego stosowania restrykcji w odniesieniu do użytkowników Internetu na własne potrzeby.
W tym zakresie podzielam obawy bynajmniej nie dotyczące wolności słowa
czy nawet potencjalnej cenzury, lecz ograniczenia dostępności
Internetu ze względu na możliwe wprowadzanie w coraz szerszym zakresie
odpłatności treści stanowiącej zawsze
ograniczenie wolności głównie dla osób niezamożnych jakich jest w Polsce
przytłaczająca większość.
« Społeczeństwo informacyjne (Publikacja: 10-02-2012 )
Mirosław WoronieckiAdwokat, specjalista prawa gospodarczego, cywilnego i prawa karnego gospodarczego, historyk doktryn politycznych i prawnych, doradca organizacji pozarządowych. Przewodniczący Rady Stowarzyszenia Dom Wszystkich Polska Liczba tekstów na portalu: 52 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Dwie lewice | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7753 |
|