|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Sztuka » Filmy i filmoznawstwo
Plastyczna matnia Terry'ego Gilliama Autor tekstu: Piotr Berndt
Lęk i odraza w Las Vegas
Aktywność reżyserska Terry’ego
Gilliam'a wiąże się z różnorodnością tematyki podjętej w jego filmach. Jest on
twórcą wszelkich nieskończoności — tworzy harmonijną całość z różnorodnych
elementów. W kontekście filmowej kompozycji kreuje świat magiczny, dziwaczny,
nadrzeczywisty i geometryczny. Wizualne opracowanie linearności, malarskości i otwartość formy — to cechy typowe dla baroku, które zostały zaadaptowane na
potrzeby filmu. Uchwytne dzięki zmienności punktu widzenia, wielości perspektyw
widza i wyczucia sytuacyjnego. Natomiast uzupełniające barwy, gra świateł i kontrasty oświetlenia są rzecznikami nastroju, tajemnicy, lęku i sytuacji
konfliktowych. Takim obrazem estetyki w filmie „Lęk i odraza w Las Vegas"
reżyser się kieruje. Adaptacja powieści „Lęk i odraza w Las Vegas" Huntera S. Thompsona jest dziełem dość tajemniczym i daje
również możliwość innego spojrzenia na jej interpretacje. Pokazuje jak
rzeczywistość lubi rządzić się logiką koszmaru sennego. Takiej problematyki mógł
podjąć się jedynie ktoś, kto zatraca poczucie rzeczywistości.
Książka ukazała się w 1972 roku w okresie schyłku ruchu hippisowskiego i wojny w Wietnamie. Autor wychwytuje i opisuje w niej moment przełomu. Momentalnie
uzyskała ona miano kultowej w Stanach Zjednoczonych, a samego autora uznano za
jedną z największych osobowości w historii literatury tego kraju. Ta niezwykle
wybujała powieść jest w pewnym sensie dopełnieniem ówczesnych nastrojów oraz
ucztą dla wyobraźni.
Terry Gilliam doskonale wybrał
estetykę filmu. W pierwszej akcji reżyser umieszcza bohaterów
na plastycznym pustkowiu. Mamy tu
wszystko z czym kojarzą nam się pustynne bezdroża — kurz, pył, palące słońce,
kaktusy. Dalszy, stopniowy rozwój sytuacyjny, polega na labiryncie metafory
ludzkiego losu. Lecz reżyserowi chodziło o groteskowe przedstawienie takiej
postawy. W tym oszalałym i niestabilnym świecie, głównym nacechowanym
znaczeniowo miejscem, do którego trafiają główni bohaterowie — Raoul Duke i doktor Gonzo — jest nieziemski świat amerykańskiego snu — centrum Las Vegas.
Celem zaś samej podróży — praca nad reportażem motocyklowego wyścigu „Mint 400".
Ciekawą koncepcją zastosowaną w wyjaśnieniu początkowej niejasności przyczyny
samej wyprawy jest posłużenie się przepełnionym witalizmem autostopowiczem.
Przed nim jednak niełatwa droga. Czy zniesie on podróż do sfer zwierzęcych
instynktów i bezdusznej natury? „Ten, kto staje się bestią, pozbywa się bólu
bycia człowiekiem" — czytamy na wstępie.
W postać Raoul Duke’a wcielił
się Johnny Depp — ikona indywidualnego i ekscentrycznego wizerunku. Stworzył on
portret postaci niezwykle barwnej i precyzyjnej. Depp — w kapeluszu, krótkich
spodenkach, w okularach i przy papierosie — ujawnia nam przede wszystkim
metaforę życia i swoistego tworzenia percepcji. Pomoc w wiernym odtworzeniu aury
Raoul’a Duke’a okazał mu autor opowiadania, który towarzyszył na planie
zdjęciowym oraz brał w nim czynny udział. Cała tajemnica tej intrygującej
postaci skrywa się w dialogu wewnętrznym, jej pozach, gestach, a przede
wszystkim w mimice twarzy. To po niej możemy poznać hermetyczność i filozoficzną
głębię jego stanu. Przebiegłe lub niezwykłe spojrzenia jawią się jako wskazówki
do pedagogicznej interpretacji tej konwencji. Johnny Depp zaproponował nam coś
nowego — przyglądamy się i uczestniczymy w tym cyklu narracji. W jednej ze scen w barze hotelu „The Mint" natura strachu i paranoi została dosadnie obnażona.
Mamy tu motyw lustra, który ma znaczenie metaforyczne. Bohater przechodzi w świat obłędu, dostrzegając swą postać w odbiciu. Dotyczy to kwestii związanych z rzeczywistością w stosunku do świata marzeń. Nie jest to przypadkowe i musiało
być wprowadzone do fabuły przez Gilliama celowo. Jest to również montaż metafory
naszych czasów, jak wielu ludzi wydaje się być pogrążona w letargu, w narzucanych formach odczuwania percepcji. Przeobrażeniu ulegają rekwizyty,
przestrzeń, ale także postacie. Wizja kopulujących gadów to odzwierciedlenie
pierwotnych instynktów przetrwania — dawne i jakże zapomniane. Jak pisał w ciemnej tonacji H. P. Lovecraft — „Patrząc w otchłań musisz wiedzieć, że otchłań
również patrzy na Ciebie." W filmie odnajdziemy jeszcze wiele takich wizualnie
zaszyfrowanych alegorii.
Kompanem, a zarazem osobistym
adwokatem Duka jest ekstrawertyczny doktor Gonzo — postać wyeksponowana przez
Benicio Del Toro. Jego charyzmę i indywidualność w kontekście artystycznej formy
dostrzegła wyobraźnia Gilliam'a i jego oryginalna interpretacja tekstu. Aktor z łatwością i powodzeniem przyswoił swoją rolę. Sylwetka Del Toro nadała
odgrywanej postaci swoisty charakter — zawadiacki, nieprzewidywalny, o ostrej
ekspresji. Jego aparycja nie budzi jakichkolwiek podejrzeń. Dzięki tym cechom
bohaterowie pozytywnie się uzupełniają. Można powiedzieć, że panują nad sobą i otoczeniem. Najbardziej ryzykownym momentem z ich udziałem jest scena w windzie,
gdzie nieporozumienie zmienia się w gag,
który beztrosko wnosi o chęć sięgnięcia pamięcią do świetnych czasów „Latającego
Cyrku Monty Python'a". Jak się okazuje, każdy ma w sobie coś z anioła i diabła
zarazem. Wszystkie te elementy określają rzeczywistość doktora Gonzo i świadczą o tym jakim nieobliczalnym świrem jest nasz bohater.
Film
niewątpliwie jest znacząco ukształtowany plastycznie. Scenografia u Gilliam'aposiada szereg
plastycznych rekwizytów oraz różnorodność walorów. Odpowiednie rozłożenie barw
organizuje kompozycję kolorystyczną w przejściach z jednej czasoprzestrzeni do
drugiej. Gwałtownie migoczące światła są łącznikami między tymi światami.
Wystarczy opisać wygląd pokoju hotelowego — głębia, obfitość, kontrast,
tworzenie wrażenia ruchu i dynamiki. Sceny charakteryzują się hipnotycznym
rytmem montażowym. Nadają wymiar obrazowy każdej tonacji uczuciowej bohaterów.
Twarze ludzkie w filmie są zaś o tyle ważną ornamentyką, co wcześniej wspomniana
scenografia. Są one przedstawione często w soczewkowatej formie i uwiarygodniają
nas w przekonaniu o wyjątkowości tego obłąkanego miejsca.
Wielu widzów może mieć
ambiwalentne podejście do dzieła Gilliam'a. Człowiek jako miara wszechrzeczy,
sam określa rzeczywistość poprzez nastawienie. Ludzie, którzy boją się własnej
wyobraźni niczym uwarunkowane determinizmem psy Pawłowa mogą poczuć niesmaczną
tonację uczuciową. Reżyser przedstawia nam subiektywne postrzeganie
rzeczywistości oczyma pisarza.
Film pokazuje nam, że każdy cel jest niczym błędny ognik, zaś
najważniejsza jest sama wędrówka bez względu na okowy moralności. Życie mamy
jedno, trwa ono tylko chwilę, więc sprawny, aby spłonęło w najjaskrawszym ogniu.
« Filmy i filmoznawstwo (Publikacja: 01-03-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7809 |
|