|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Islam » Dysydenci
Edukacja kontra indoktrynacja w świecie arabskim Autor tekstu: Omar Dakhane
Tłumaczenie: Julian Jeliński
Uczenie dzieci i młodzieży nienawiści nie jest niczym
nowym dla arabskich instytucji edukacyjnych. W rzeczywistości ten rodzaj
„edukacji" stanowi niezwykle ważny czynnik kształtowania społeczności w świecie arabskim, które nie tylko tolerują, ale często także pochwalają i wspierają terroryzm. Przyczyną tej nienawiści jest brak sekularyzmu w świecie
arabskim. Wielu muzułmanów jest przekonanych, że islam to nie tylko religia,
to styl życia. Wierzą, że islam musi wniknąć w każdy element społeczeństwa.
Wierzą też, że islam jest lepszy od wszystkich innych religii, tworząc
atmosferę ksenofobii i odpychając ideę koegzystencji różnych religii.
Opierając się na moich prywatnych obserwacjach uważam, że religijność w świecie
muzułmańskim często mierzona jest stopniem odrzucania ludzi innego wyznania. Celem islamu fundamentalistycznego (podobnie jak celem
innych religii) jest szerzenie islamu jako jedynej prawdziwej religii. Termin
„islam polityczny" często prezentuje się jako wymysł Zachodu w XX wieku,
ale islam polityczny istniał od czasu pierwszej cywilizacji islamskiej. I niestety, na ile mi wiadomo, stosuje te same środki, jakie stosował wtedy:
kontrola ludzi i powstrzymywanie ich przed samodzielnym myśleniem pod groźbą, że
zostaną oskarżeni o bycie złymi muzułmanami, co w niektórych państwach
muzułmańskich może oznaczać wyrok śmierci.
Z takiego świata pochodzę. Dorastając nie interesowałem
się kwestiami religijnymi. Interesowała mnie sztuka i muzyka. Dzięki
internetowi świat był na wyciągnięcie ręki i wybrałem otworzenie się na
muzykę z każdej kultury i każdego państwa, jakie mogłem znaleźć, oraz podążenie
za moją pasją fotografowania. Taki był mój świat. Praca mojego ojca wiązała
się z podróżami i dzięki niej odwiedziliśmy wiele państw na Bliskim
Wschodzie i w Afryce Północnej. Jednak dorastałem mieszkając głównie w Dubaju, gdzie nie wszystko kręciło się wokół religii. Gdy nadszedł czas
wybrać uniwersytet, wróciłem do naszego rodzinnego miasta w Algierii, ponieważ
jako Algierczyk miałem zapewnioną przez państwo darmową edukację na
uniwersytecie.
Rozpoczynając studia spodziewałem się, że przedmiotów
związanych z moją specjalizacją na wysokim poziomie będą mnie uczyć
nauczyciele przygotowujący studentów jak stawić czoła światu. Natrafiłem
jednak na coś, na co nie byłem przygotowany. Co więcej, musiałem opuścić
uniwersytet na wiele lat i wrócić do Dubaju, ponieważ nie potrafiłem pogodzić
się z tym, co w Algierii zaoferowano mi w przebraniu edukacji. W końcu wróciłem,
by skończyć studia, ale mając już otwarte oczy i z dodatkowym celem bycia głosem
umiarkowania dla moich kolegów. Gdy trafiłem na studia, nie interesowała mnie
polityka. Jednak brak kierunków marketingowych zmusił mnie do wybrania
politologii i stosunków międzynarodowych jako specjalizacji i z czasem coraz
bardziej interesowałem się tymi kwestiami. To nie nauczanie zwiększyło moje
zainteresowanie, ale przeciwnie — fakt, że odmawiano nam wiedzy.
Obecnie studiuję na ostatnim roku i jednym z kursów obowiązkowych
dla mojego kierunku jest „konflikt arabsko-izraelski". Prowadzący kurs
prezentuje ten temat tylko z jednej perspektywy. Nie obchodzi mnie, kto jego
osobistym zdaniem ma rację w tym konflikcie — jeżeli twoim zadaniem jest
nauczanie o konflikcie w sposób naukowy, to musisz zaprezentować oba punkty
widzenia i pozwolić, bym sam wyrobił sobie zdanie, a nie wpychać mi na siłę
swoje opinie.
Perspektywa, którą prezentuje ten nauczyciel, to nawet nie
perspektywa typowego Araba, ale Hamasu. Prowadzący używa języka Hamasu. Nawołuje
do zniszczenia Izraela, wymordowania Żydów, zamachowców samobójców nazywa męczennikami, a przywódców izraelskich określa epitetami typu „wrodzy" i „zbrodniczy". Jego język jest całkowicie emocjonalny i nie przynosi
studentom podstawy, którą uniwersytet powinien zapewniać — metody naukowej
by móc oceniać fakty dostarczając informacji w sposób najbardziej neutralny i racjonalny jak to możliwe. Rezultatem metod nauczania tego prowadzącego jest
to, że studenci opisują ten konfliktu językiem równie emocjonalnym.
Jednym z tematów tego kursu był: „Opór Palestyńczyków i jego wpływ na proces pokojowy". Zarówno nauczyciel, jak i studenci
przedstawiając ten temat jedyne co robili, to wychwalali Hamas i inne
organizacje terrorystyczne w ogóle nie krytykując nawet zorganizowanych przez
te organizacje ataków na dzieci. Milczałem wiedząc, że jeżeli zacząłbym
racjonalnie argumentować i zadawać oczywiste pytania, szybko przyczepiono by
mi różne etykiety i zmuszono, bym zajął stanowisko po jednej ze stron. Staram
się być jak najbardziej neutralny, gdy studiuję konkretny temat, ale jeżeli
dojdę do wniosków nie zgadzających się z poglądami innych, to będzie to
dla mnie bardzo niebezpieczne. Ich wychwalanie Hamasu sprawiło, że zdałem
sobie sprawę z tego, iż jedynym celem tego kursu było usprawiedliwienie wszystkiego, co
robi Hamas — naprawdę wszystkiego!
Mój uniwersytet nie ma wielu środków technologicznych,
więc nauczyciel przynosił swój własny laptop by puszczać nam filmy. Pewnego
dnia, pod koniec zajęć nauczyciel poprosił studentów by podeszli bliżej, bo
chciałby im pokazać fragment ważnego filmu dokumentalnego. Gdy usłyszałem
„film dokumentalny", bardzo się tym zainteresowałem i pomyślałem: „Może
to prawdziwy film dokumentalny mówiący na temat konfliktu i oporu w sposób
neutralny, akademicki". O, jak strasznie się myliłem! Film zaczął się w ten sam sposób, w jaki zaczynają się filmy produkowane przez Al Kaidę -
radykalnymi pieśniami o śmierci dla Allaha. To była zwykła
hamasowska propaganda, prezentowana tym samym językiem, którym przemawia nasz
nauczyciel i Hamas.
Przestałem oglądać film woląc patrzeć przez okno, gdy
reszta studentów zgromadziła się wokół laptopa, by poddać się praniu mózgu.
Wciąż dobrze pamiętam jak narrator promował terroryzm językiem pełnym
agresji. Wydaje mi się, że nawet typowy Palestyńczyk nie mówiłby tak opisując
swoje poglądy na temat Żydów. Mówiąc o przywódcach izraelskich (w tym o Icchaku Rabinie) narrator opisywał ich używając niezwykle obraźliwych słów. A gdy mówił o Żydach, mówił o konieczności usunięcia ich z Bliskiego
Wschodu, by wyzwolić Palestynę. Żaden student politologii nie powinien się
tego uczyć. Powinniśmy poznawać całą historię ze wszystkich perspektyw, by
móc właściwie oceniać sytuację. Jeżeli jesteś sędzią, nie może wysłuchać
tylko jednej strony, całkiem zignorować inną i oczekiwać, że uznany
zostaniesz za sprawiedliwego.
Wcześniej już zdarzyło mi się wypowiadać podczas tych
zajęć. Nauczyciel mówił, tak jak zwykle, ukazując muzułmanów jako ofiary i usprawiedliwiając terroryzm, próbując przekonać studentów, że wszystko,
co robią Al Kaida i inne organizacje terrorystyczne to samoobrona. Przekonywał,
że wszystkie podboje islamskie w historii były naprawdę tylko formą obrony i muzułmanie nigdy nie dokonali inwazji nie mając ważnego powodu. Ukazywał
Stany Zjednoczone jak największego wroga muzułmanów. Jego wykład sprawiał,
że słuchacz zaczynał wierzyć, iż muzułmanie mają absolutne prawo narzucać
innym swoje poglądy, ale inni nie mają prawa bronić swoich kultur.
Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszałem. Nauczyciel
starał się usprawiedliwić międzynarodowy terroryzm. Starałem się oponować
tłumacząc, że nie ma żadnego usprawiedliwienia dla terroryzmu oraz że
podboje islamskie nie mogły być aktami obrony, chyba, że zaatakowany zostałby
Półwysep Arabski, bo w końcu tam powstał islam. Reakcja nauczyciela i innych
studentów była co najmniej niepokojąca. Jeden ze studentów stwierdził
nawet, że nie może się doczekać aż zostanie terrorystą, by mnie zabić.
Omawialiśmy również wcześniej wspominaną koncepcję islamu politycznego.
Nauczyciel nalegał, że to wymysł Zachodu, mimo że wielu muzułmanów zgodzi
się, że islam to zarówno religia jak i państwo. Polityczny islam stanowił
sedno konfliktu podczas algierskiej wojny domowej — świeccy generałowie w algierskiej armii walczyli z islamistami.
Problemu nie da się sprowadzić do programu nauczania.
Moim zdaniem, ma on sporo wspólnego z rolą jaką przypisują sobie nauczyciele
ucząc studentów. Wielu z nich, w tym opisywany nauczyciel, postrzega swoją
pracę jako indoktrynację a nie edukację. Ich celem jest podżeganie do
nienawiści wobec innych narodów i religii. Wydaje mi się, że mogą szczerze
wierzyć w te zagrożenia i teorie spiskowe, którymi zatruwają własne umysły, i nie zaprzestają indoktrynacji dopóki ich studenci nie zaczną naśladować
ich języka. W konsekwencji studenci kończą studia w państwach arabskich z głowami
wypełnionymi tymi samymi przesądami, co ich nauczyciele.
Opisywany nauczyciel co roku uczy setki studentów.
Skutkiem tej indoktrynacji studenci stają się zagrożeniem dla własnych społeczeństw
zanim staną się zagrożeniem dla innych. Jeżeli się z nimi nie zgadzasz,
uznają cię za wroga. Wydaje się, że poziom nienawiści u wykształconego
Araba jest taki sam jak u niewykształconego. Jedyna różnica polega na tym, że
jeden posiada stopień naukowy, który nie ulepszył jego sposobu myślenia, a prawdopodobnie wręcz pogorszył.
Do ukończenia studiów pozostało zaledwie kilka miesięcy i nie ma we mnie wiele wiary w moich kolegów, studentów. Udało mi się
odzyskać kilka umysłów, ale w przypadku większości indoktrynacja była
skuteczna.
To właśnie dlatego koncentruję się na problemach po
arabskiej stronie zamiast starać się winić za wszystko Amerykę, Izrael albo
Żydów. Miliony ludzi w świecie arabskim krytykuje Izrael, Żydów i Amerykę, a nawet tworzy kłamstwa na ich temat. Prawie nikt po arabskiej stronie nie
chce, byśmy odnieśli się do kwestii niewinnych cywilów zabijanych w Izraelu
czy też pomocy finansowej, którą Ameryka przekazuje do krajów arabskich. Czemu ja
(lub jakikolwiek inny Arab) nie mogę krytykować Arabów za to, co jest nie tak w naszych społeczeństwach, żeby natychmiast nie zostać nazwanym zdrajcą? Cóż za skrajna
hipokryzja!
Choć ta metoda nauczania (lub indoktrynacji) w arabskich
szkołach mnie oburza, to jednak nie zaskakuje. Staje się jedynie wzmocnieniem motywacji,
by być jednym z Arabów decydujących się na dostrzeganie ekstremizmu w naszych społecznościach i wierzących, że można ten stan zmienić, zamiast go
ignorować lub usprawiedliwiać.
Zaskakuje mnie natomiast dowiadywanie się o nauczycielach takich jak mój, którzy uczą na amerykańskich lub europejskich
uniwersytetach, gdzie wielu studentów pochodzi z rodzin, w których nie ma
uprzedzeń, i którzy kończą
studia z tymi samymi przekonaniami, które odnajdziesz w krajach trzeciego świata.
Przynajmniej w krajach trzeciego świata system edukacyjny nie posiada żadnego
nadzoru i nauczyciele mogą upychać głowy studentów absurdalnymi ideami.
Przynajmniej w krajach trzeciego świata istnieje korupcja, a nauczyciela mogą
kupić swoje stanowiska lub wykorzystać swoje znajomości, by uzyskać
stanowisko na uniwersytecie.
Jakiej wymówki mogą użyć kraje rozwinięte, by wytłumaczyć
obecność tego rodzaju elementu na swoich uniwersytetach? Jak mogą zachodnie uniwersytety
pozwalać profesorom i nauczycielom akademickim uważającym, że Ameryka i Europa stanowią przyczynę dla rozwiązania wszelkich problemów na
naszej planecie przekazywać to
studentom? Obecnie koncentruję się na świecie arabskim, ale mam nadzieję, że
kiedyś odkryję odpowiedź na to pytanie.
Nic nie zostanie naprawione w świecie arabskim dopóki
instytucje edukacyjne nie zostaną naprawione. To na nich wspierają się fundamenty
sposobu myślenia społeczeństwa. Dopóki istnieją nauczyciele promujący ekstremizm i terroryzm, sytuacja w świecie arabskim nie ulegnie zmianie. Studenci, szczególnie w ciągu pierwszych lat studiów, spędzają mnóstwo czasu ze swymi
nauczycielami. Ich charakter kształtowany jest przez nauczycieli, którzy ich
uczą, i przez materiał, który poznają. My, Arabowie, musimy zacząć częściej
zwracać uwagę na samych siebie i naprawiać to, co jest nie tak w naszych społeczeństwach
zanim skierujemy swą uwagę na inne, zewnętrzne czynniki
Tekst oryginału.
Blog Omara Dakhane, 14 marca 2012r.
« Dysydenci (Publikacja: 22-03-2012 )
Omar Dakhane Urodzony w 1986 roku w Algierii, mieszkał w Dubaju, i w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Mieszka obecnie w Algierii.Studiuje stosunki międzynarodowe i pracuje jako specjalista od marketingu. Członek Amnesty International, pracuje również jako tłumacz z arabskiego dla Daniela Pipesa. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 7 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Kłam lub giń | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7874 |
|