« Felietony i eseje Polak to brzmi dumnie Autor tekstu: Marcin Kruk
Odsiadywaliśmy sobie w gronie rekolekcje, bo nakaz
przyszedł, że mamy odsiadywać, a po odsiedzeniu też możemy pójść do
domu. Grono było małe, sami swoi, więc siedzieliśmy przy kawie, a kawa była z expressu Cafisimo Duo, za złotych
249, kupionego ze skarbonki na kary za przekleństwa. W pokoju nauczycielskim
bywa, że nauczyciel brzydko zaklnie, a u nas dekretem zbiorowym postanowiliśmy,
że koszt mocnego słowa wynosi złotówkę. Migiem się na Cefisimo Duo uzbierało,
więc kawę teraz mamy jak we włoskim barze. — Asia jest ruda, ale niezupełnie, pewien połysk we włosach
grasuje — pomyślałem Gałczyńskim i szybko przywołałem się w myślach do
porządku, nakazując myślom, żeby nie trawestowały.
Dzieci modliły się trzy przecznice od szkoły, a my przy
kawie zastanawialiśmy się w gronie nad wagą tego wszystkiego .
— Ministerstwo Edukacji Narodowej zachęca do udziału w konkursie — powiedziała Marta i zawiesiła głos. Coś
nam mówiło, że nie bez powodu próbuje wzbudzić naszą ciekawość,
więc patrzyliśmy na nią pytająco. [ 1 ]
Wypiła mały łyczek kawy i ostrożnie odstawiła filiżankę — Międzynarodowy konkurs — dodała ponownie zawieszając głos. Ma kształtować
świadomość patriotyczną i upowszechniać...
— I co — zapytała Asia nie mogąc dłużej znieść tego
napięcia.
Muszę zrobić afisz i powiesić go na głównym korytarzu,
powinnam również namawiać na kółku...
— Masz opory?
— Temat konkursu: „Polak to brzmi dumnie"...
— Tylko dla gimnazjów — zapytała Asia bez sensu.
-- O nie, we wszystkich kategoriach wagowych, od
sześciolatków do maturzystów.
— Sześciolatki mają najłatwiej, bo są spontaniczne, z naszymi będzie trudniej, myślisz, że znajdziesz chętnych?
Dziewczyny zatopione były w rozmowie, a ja zatopiłem się w myślach. Pomyślałem o moim Stasiu, że jeszcze jest w przedszkolu i na międzynarodowy
konkurs się nie załapie, chociaż może powinien.
Usłyszałem w głowie jego głos, ale jakiś zmieniony i nie w jego stylu, czuło się zgubny wpływ środowiska.
„Proszę pani, stygmacik mi się na rączce zrobił i krew z niego sika." W moich myślach odpowiedział mu anielski głos jego
przedszkolnej katechetki. — A duży masz stygmacik Stasiu? — Nieduży — odpowiedział głos mojego syna — taki jakby mnie ktoś
cienkim gwoździkiem do krzyżyka
przybijał. — To zatkaj, Stasiu stygmacik paluszkiem, żeby krew nie sikała — powiedział
anielski głos. — Nie mogę, proszę pani -
odpowiedział Staś — bo już mam pełną garstkę i nie widzę stygmaciku.
-To wylej, kochanie, do szklaneczki i potem zatkaj. — Nie, proszę pani, bo to jest polska krew, a szklaneczka z importu, a ja
jestem dumnym małym Polakiem".
Pomyślałem, że tak jakoś musiało mi się skojarzyć,
bo patrzyłem na moją filiżankę z NRD, kupiłem te filiżanki dla naszego
grona na pchlim targu i Staś mozolnie próbował odczytać słowa na odwrocie
spodeczka: "KAHLA, Made in GDR". Musiałem mu tłumaczyć zasady importu i eksportu i opowiadać o murach pilnujących dumnych obywateli przed ucieczką.
Przez mgłę zadumy dotarł do mnie głos Marty -
Najgorsze, że to ma być felieton, a felieton to trudny gatunek.
Pomyślałem, że faktycznie, chociaż słyszę czasem
dziesięciolatków nawijających całe felietony. Zazwyczaj boją się pisać
jak mówią, a potem zaczynają się bać mówić jak myślą. Moja siostrzenica
Aga, pewnie umiałaby taki felieton powiedzieć, szczególnie, że jest pół
Czeszką, więc pewnie tytuł brzmiałby „Pół Polka to brzmi dumnie". Muszę
jej podsunąć ten pomysł, będzie zabawa na cały wieczór.
Asia zapytała, czy nie można zlekceważyć konkursu pod
patronatem ministerstwa, a Marta odpowiedziała, że w zasadzie można, ale
dyrektor zauważył zaproszenie do konkursu i naciska. Naciski dyrektora też można zlekceważyć, ale to już
wymaga pewnych działań pozorowanych. Trzeba zrobić afisz i wywiesić go na
centralnym korytarzu, trzeba również zrobić z siebie idiotkę i powiedzieć
dzieciom, że jest taki konkurs, nie okazując obrzydzenia.
Próbowałem dojść drogą myślową, co oznacza międzynarodowość
owego konkursu i czy francuskie dzieci też będą pisały felietony „Polak to
brzmi dumnie"? Największym
wyzwaniem mogłoby się to okazać dla małych Basków, chociaż Norwedzy też
mogliby mieć pewne problemy, szczególnie ci z północy.
Asia zebrała filiżanki i poszła je umyć do ubikacji, a Marta sięgnęła po stertę papierów w swojej szafce i zaczęła je przeglądać.
Poczułem się wykluczony i porzucony na pastwę własnych myśli,
podsuwających całą paradę prześmiewców, z których byłem dziwnie dumny. O kilka przecznic dalej ksiądz mówił dzieciom rzeczy, z których trzeba je będzie
dyskretnie wyzwalać, żeby zmartwychwstanie bitego po łbie rozumu stało się
ciałem.
Przypisy: « Felietony i eseje (Publikacja: 01-04-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7908 |