|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Na wesoło
Optymalizm i optymały Autor tekstu: Norbert Paprocki
Racjonalizm uznaje prymat
rozumu i doświadczenia nad emocjami- szczególnie negatywnymi. Podkreślenie złych
emocji jest moim dodatkiem, który wielu osobom myślącym konwergentnie może
się podobać.
Nie ukrywajmy jednak, że byłoby to trochę nieuzasadnione rozszerzenie
definicji racjonalizmu. Nie
trzeba jej w każdym razie rozszerzać. W tym tekście zamierzam raczej odświeżyć nomenklaturę adekwatnie
do naszej świadomości, niż wprawiać czytelników w osłupienie wymyślnymi
nazwami nijak nieprzystającymi do rzeczywistych rozróżnień. Choć nie jestem bez grzechu, moją szczerą intencją jest uczynienie języka
bardziej precyzyjnym, a przez to przejrzystym — mam nadzieję, że prof. Bralczyk nie przygniecie mnie głazem za ewentualne pomyłki.
Przejdźmy więc do racjonalizmu. Ten nurt światopoglądowy jest w dzisiejszej postaci nurtem szalenie rozbudowanym, choć co trzeba przyznać, optymalnie
spójnym. I o tę optymalność w całym tekście będzie się rozchodzić. W dalszej partii tekstu będzie
przewijać się kilka neologizmów (własnej roboty)- optymalizm (to pojęcie już funkcjonuje,
jednak bardziej w obrębie kwestii technicznych), optymały
oraz optymalista
(tu zachodzi podobna prawidłowość).
Postaram się przy okazji wyjaśnić ich znaczenie i zasadność próby
wprowadzenia ich w lingwistyczny obieg.
Optymalizm nie jest,
przynajmniej w tym ujęciu, tożsamy z optymalizacją. Jest to raczej postawa, ogólne podejście
do WSZELKICH problemów (w tym etycznych, społecznych, politycznych itd.), które,
gdyby mu się tak bliżej przyjrzeć, na optymalizacji polega.
Trudno jest, przyjmując to pojęcie, umieścić je na konkretnej gałęzi drzewa zakładając, że jego pniem jest racjonalizm. W oczywisty sposób możemy popaść w paradoks, który ujawni się trochę później.
Racjonalizm, jako — żeby ująć to krótko i zwięźle — podejście rozumne, właściwie
toruje drogę optymalizmowi. Wskazuje bowiem całkiem rozumnie, na rozważanie problemów jako wzajemnych
korelacji zmiennych, które
dany problem tworzą. Przy postawieniu diagnozy problemu jest to ważne, choć równie
istotne i wręcz niezbędne przy
próbie wypisania recepty.
Chyba zawsze w takiej sytuacji zakładamy maksymalizację
danego czynnika lub splotu czynników, kosztem minimalizacji innych, chcąc w ten sposób uzyskać optymalizację pożądanej wartości (nie
tylko zysku finansowego- tą wartością może być np. zaufanie).
Jeśli mój wywód wydaje się zbyt abstrakcyjny, posłużę się przykładem.
Utylitaryzm jest
jednym z modeli etyki
racjonalnej. Zakłada on
optymalizację szczęścia optymalnej liczby ludzi poprzez maksymalizację ich przyjemności przy minimalizacji cierpienia optymalnej liczby ludzi.
Aby w ogóle jednak
stać się RACJONALISTĄ, trzeba najpierw dać się przekonać do optymalizacji
rozumu przez maksymalizację
wszystkich jego pochodnych, czy też wynalazków (chociażby powszechnie przyjętych
metod badawczych), kosztem minimalizacji uprzedzeń, stereotypów, mitów i innych memów pielęgnowanych w warunkach zaniedbania rozumu. Co na dzisiejszym etapie poznawczym cywilizacji zakrawa na ignorancję (tak,
tu właśnie paradoks się ujawnił).
Ignorancję możemy podzielić na dwa rodzaje:
ignorancję pierwszego i drugiego stopnia.
Jako że wszyscy jesteśmy, z naszym aparatem poznawczym, skazani na poznanie cząstkowe,
ignorancją pierwszego stopnia jest brak chęci poznania wiedzy już odkrytej.
Ignorancją drugiego stopnia jest niechęć do odkrywania. Obie zazębiają się z lekceważeniem wiedzy empirycznej jako czegoś rzekomo nieistotnego, a przynajmniej drugorzędnego w sferze egzystencjalnej. Nie jest to jednak miejsce i pora na roztrząsanie genezy tak pasywnych postaw.
Gdybyśmy jednak zapuścili się w mroki Judei, albo nieco bliżej — średniowiecznej
Europy, zauważylibyśmy, że ignorancja drugiego stopnia stanowiła ogólną
tendencję. W warunkach braku naukowej wiedzy i niedoboru narzędzi służących
do jej odkrywania, objawy chorób kojarzono z działaniem sił nieczystych.
Modlitwy, jak również tu i ówdzie taniec wiązano z deszczem w związek przyczynowo
skutkowy. Można podać wiele przykładów na to, jak ludzie chcąc wyjaśnić sobie
problemy i rozwiązać je, spoglądali zbyt pobieżnie i płodzili kolejne
zabobony (fałszywe związki
przyczyn i skutków).
IDEALIZM— przeciwieństwo OPTYMALIZMU-
był tu nieuchronny. Towarzyszący
ludziom znaczny niedostatek wiedzy o psychofizjologii ludzkiej nie pozwalał tym
bardziej stawiać przed człowiekiem jako takim, rudymentarno-fundamentalnych
celów. Dlatego lepiej było postawić raczej IDEAŁ.
Któż miał, setki lat temu, pojęcie na temat biologicznego egoizmu leżącego u podstaw genetycznych wszelkich form życia?
Jezus, będący zapewne anomalią, życzył sobie aby każdy bogacz rozdał
cały majątek wszystkim dostępnym ubogim samemu zostając bez grosza przy
duszy (albo w kieszeni). Zaiste, królestwo jego nie było z tego świata, a w świecie doczesnym zdawał się dostrzegać jedynie kurewstwo.
Aby powstrzymać jego falę, zdał się na ojca w niebiosach,
haj wszechmiłości, szatana jako wroga i co za tym idzie, nieżyciową
redystrybucję dóbr. Był siłą rzeczy,
idealistą- nie optymalistą. Nie wiedział, że „zło" i „dobro" są jednak subiektywne,
podobnie jak i uczucie zazdrości, której nie odróżniał od zawiści itd.
Postawił na idealizm.
Idealistów nie brakuje i dziś, choć łączą w sobie z reguły oba
rodzaje ignorancji. Idealista w przeciwieństwie do optymalisty, tworzy i wierzy w ideały, nie zaś optymały.
Ideał to wartość będąca celem wypaczonym. Sam fakt, iż rzekomo określa
on, choćby abstrakcyjnie i w zarysie, stan idealny, czyni go wypaczonym,
bo nieżyciowym. Będąc w zasięgu
wiedzy o neurologii nie można przyznawać racji wierze w dualizm
rozdzielający człowieka na
ciało i duszę. Dualizm to kolejny produkt i przejaw idealizmu, natomiast ideałami,
które z niego wynikają byli (i pewnie są) bliscy agonii asceci. Ofiarami będącymi skutkiem ubocznym
tego idealizmu stają się ludzie „przeginający" w stronę hulaszczego
trybu życia, podświadomie optujący za szatanem jako ZŁEM i zarządcą
(bezdusznego) ciała. Optymalista
nie zawraca sobie głowy takimi mitami.
Optymalista wie, że ciało jest sprężone z psychiką, którą idealiści i my wszyscy, zwykliśmy nazywać duszą. On naprawdę to WIE- ponieważ ma tę
fundamentalną świadomość, której bramy piekielnie głupich mitów nie
przemogą. Uznać, że wiemy już wszystko co należy wiedzieć, to inaczej założyć,
że rozum jest absolutny i nieograniczony niczym jakieś bóstwo.
Tak jednak nie jest. Nie można tego wniosku wysnuć bezpośrednio z racjonalizmu, a jedynie pośrednio, dzięki racjonalnej
nauce. Dzięki temu wszystkiemu
wiemy, że nasz mózg nie jest idealnym, a
optymalnym, czyli najlepszym z możliwych narzędzi do odkrywania różnych spójnych prawd pomagających wieść
świadome, a przez to optymalnie pomyślne życie.
Nie wiemy wszystkiego, lecz wiemy wystarczająco
dużo- gdyż dotychczasowo odkryta wiedza sprawdza się codziennie! Inaczej jest ze zbawiennym działaniem wody święconej, inaczej z farmakoterapią, czy po prostu szczerą rozmową. Można powiedzieć, że osiągnęliśmy OPTYMALNY poziom wiedzy,
aby przyjąć prawdziwie pokorną postawę zamiast jej pompatycznej,
metafizycznej protezy. Ten poziom był nam potrzebny żeby spostrzec, iż choć największa nadzieja w rozumie, to nie daje on gwarancji
natychmiastowych efektów, czy tej choćby gwarancji, że teoria będzie
optymalnie praktykowana.
Optymalizm daje tylko tę gwarancję, że razem z nim możemy wytyczać sobie
optymały w miejsce ideałów.
Ponieważ mamy świadomość, że nasza wiedza jest niepełna, musimy też
wiedzieć, że cel który na jej
podstawie obieramy również nie obejmie wszystkich źródeł problemu. Nawet, jeśli na bieżąco swoje dane będziemy aktualizować, nigdy
nie możemy stwierdzić, że osiągniemy coś innego, niż optymał.
A jednak- optymał, odwrotnie niż ideał, jest
czymś, do czego można dążyć!
Chociażby ze względu na fakt, że wiemy jak
wygląda, bo wypracowanie go
polegało na położeniu ku niemu drogi. Na tej właśnie zasadzie idealista wierzy, że wierząc wie, podczas gdy
optymalista wie, że wierząc nie wie. W tym sęk.
Powtórzmy- stan idealny w jakiejkolwiek sferze jest niemożliwy z definicji i aby to stwierdzić
wystarczy wziąć pod uwagę dynamizm
okoliczności. W przełożeniu
na sferę zupełnie przyziemną i codzienną, idealizm jest perfekcjonizmem.
Dzięki myśleniu, że wszystkie dokumenty zawsze będę trzymać w odpowiednio zatytułowanych i posortowanych teczkach, tudzież segregatorach, mała
anomalia — zaginięcie któregoś z dokumentów, jest traktowane przez perfekcjonistę jak tragedia. Tak się tym potrafi
zirytować, że zupełnie nie pomoże mu to w działaniach bieżących — tutaj- w szukaniu zaginionego dokumentu.
Dużo lepszy jest optymalizm, także w tych drobnych sprawach. Choć nie da
się zanegować, że zarówno perfekcjonizm jak i optymalizm są lepsze (w skutkach) od abnegacji.
Dynamizm okoliczności- to ważna kwestia. Nie uwzględnia jej dogmatyzm, który
jest poniekąd dzieckiem idealizmu, tak, jak racjonalizm jest matką optymalizmu
(paradoks na chwilę zawieszamy). Idealizm jest podejściem ignorującym i wybiórczym
wobec faktów (w tym faktu, że idealnie być nie może), oraz postulującym samą
możliwość perfekcji, którą
możemy ponoć osiągnąć kierując się ideałami powstałymi wskutek tego
siermiężnego poglądu.
Wspaniałym przykładem może być tutaj mająca wejść w życie reforma
emerytalna. Rząd, który pragnie ją wprowadzić ma zasadniczo rację, lecz jego cel jest zbyt idealistyczny. Nie proponuje bowiem działań
kompleksowych — obok reformy polegającej na wydłużeniu wieku emerytalnego nie
uwzględniono reform równoległych. To trochę tak, jakby samo przedłużenie wieku emerytalnego miało przynieść stan idealny.
Opozycja totalna to druga
idealistyczna skrajność, która
nie widzi żadnej konieczności wprowadzenia reformy- ponieważ nie spostrzega,
albo demagogicznie nie chce uwzględniać Unii Europejskiej jako systemu naczyń
połączonych również w zakresie gospodarki itd. Wydaje się jasne, że optymalistycznym rozwiązaniem jest równoległe
wprowadzenie w życie osłon socjalnych, które zapobiegną w jakiejś mierze większemu
niżowi demograficznemu, dalszemu rozwarstwianiu się społeczeństwa i innym
skorelowanym patologiom.
Optymalizm jest więc podejściem, dla którego fakty są priorytetem oraz
postulującym potencjał możliwej zmiany w faktycznych warunkach — zmianę zaś możemy osiągnąć poprzez optymały
-
ideowo-techniczne produkty tego poglądu. Można pokusić się o jeszcze inną
definicję, choć nie sprzeczną. Idealizm można otóż scharakteryzować jako przecenienie
(przede wszystkim ludzkiego) potencjału, poprzedzone niewłaściwym jego oszacowaniem (o ile możemy mówić o szacunkach w obliczu braku
szacunku dla faktów).
To z tego powodu mierzi mnie nazywanie humanizmu, transhumanizmu,
racjonalizmu, ateizmu czy laicyzmu, ideałami. Z
powyższych, jak sądzę, dość klarownych rozgraniczeń jasno chyba wynika, że domagają się one
osobnego zaklasyfikowania.
Język jest z natury sugestywny-
stąd moje refleksje. Na koniec chciałbym jeszcze zaznaczyć, że ateizm, mimo
że jest tylko pojedynczym i racjonalnym założeniem, bywa przeceniany. Stosując
nową nomenklaturę, może on stanowić tylko bodziec do optymalizacji humanizmu, maksymalizując
aktywność człowieka przy minimalizacji niepotrzebnie postulowanych bytów
takich, jak bóg- ale nie musi. Przecież wielu duchownych to również ateiści, choć niezdeklarowani.
Całe szczęście mamy pod dostatkiem wiele innych racjonalnych optymałów-
choć zakrawa to na tautologię. Albo wręcz nią jest.
« Na wesoło (Publikacja: 03-04-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7913 |
|