|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Objawienia w świątyniach [1] Autor tekstu: Przemysław Jarocki
Zrozumienie oznacza powstanie konfiguracji pobudzeń kory mózgu prowadzących
od jednej sytuacji do drugiej przez „znajome terytorium", oraz działania
mechanizmu
nagrody, sygnalizującej stan „zrozumiałem". Włodzisław Duch Wyjazdy służbowe, mają to do siebie, że zazwyczaj są
nudne, męczące i przereklamowane. Mój pierwszy wyjazd do Cluj niczym nie różnił
się od stereotypu. Przylot tuż po północy lokalnego czasu, pokój hotelowy
nagrzany jak sauna, więc zanim się wywietrzył i można było zasnąć, to
prawie był czas wstawania do pracy. W pracy za dużo zajęć, za mało czasu,
za głośno, za gorąco. Gdy w końcu wyszliśmy z biura, jedyne o czym byłem
wstanie myśleć, to kąpiel i łóżko. Niestety, zgodnie z rytuałem wyjazdów
służbowych, gospodarze zadbali o nasze wieczory. Ten konkretny, zimny,
listopadowy, spędziliśmy zwiedzając stare miasto.
Drepczę więc zmarznięty, zmęczony i coraz bardziej śpiący, z uśmiechem przyklejonym do twarzy. Słucham o historii miasta, przyglądam się
zabytkom, pomnikom, tablicom pamiątkowym i myślę, czy to zemsta za to, że w czasie ich wizyty w Polce goniłem ich trzy kilometry przez las do restauracji,
czy oni naprawdę myślą, że to nas interesuje. Kiedyś wspominałem, że lubię
zabytki i stare budowle, ale nie w takich okolicznościach. W końcu wieczorem
monotonia zostaje przerwana, bo w końcu trafiliśmy na otwarty
zabytek. Jak nie trudno się domyśleć był to kościół. Nie jakiś tam kościół.
To największy w Rumunii, zbudowany na przełomie wieków XIV i XV, kościół
rzymskokatolicki pod wezwaniem Św. Michała. Czyli ogromna budowla w stylu
gotyckim, w której niewiele pozostało do podziwiania poza jej ogromem [ 1 ]. Ludzki umysł to narzędzie
niesamowite. Jedno zadarcie głowy do góry, jedno spojrzenie na odległe
sklepienie krzyżowo-żebrowe i zapomniałem o zmęczeniu, głodzie i zimnie.
Poczułem jaki jestem mały i kruchy. Przypomniałem sobie jak wiele jeszcze do
zobaczenia i jak niewiele czasu na to w ludzkim życiu.
Magia zaczęła działać. Mózg wytworzył endorfiny i świat
zmienił swoje oblicze. Nagle zobaczyłem całe piękno tego miejsca. Oczy błądziły
po odległych szczegółach, myśli pobiegły gdzieś w okolice budowniczych i tysięcy wiernych, których ogrom budowli musiał zachwycać i przytłaczać.
Tysiące osób, które wciśnięte w ramy religii, doświadczały podobnych uczuć
jak ja, ale nieświadome ich natury, przypisywały im źródło narzucone przez
religijne wychowanie. Świadom swojej wiedzy, procesów zachodzących w moim
organizmie, tego jak nagle, pod wpływem naturalnego narkotyku, zmienia się
moje odbieranie otoczenia — poczułem się wolny. Wolny od zabobonu, wolny od
strachu przed nieznanym, wolny od rytuałów. Krew rozprowadzała hormony po
organizmie. Poddałem się rytuałowi zwiedzania, dając się ograniczyć
przewodnikowi zupełnie bez wpływu na moje poczucie wolności.
Kolejną świątynią, którą powinno się zwiedzić będąc w stolicy Siedmiogrodu, jest pobliska Katedra Prawosławna. Gdy do niej zaszliśmy,
nadal byłem pod wpływem endorfin i chyba również adrenaliny. Zimno i zmęczenie
nagle przestały być ważne. Zacząłem dostrzegać i słyszeć więcej szczegółów,
pomimo że nadal było ciemno, zimno i wietrznie. Zmęczenie i głód przestały
być ważne gdy skupiłem się na nowym obliczu miasta. W takim nastroju wkroczyłem
do cerkwi, gdzie akurat odbywało się nabożeństwo. Skupiłem się na
kolorowej mozaice tuż na wejściem i dopiero po chwili uświadomiłem sobie,
jakiego spektaklu jestem uczestnikiem. W świątyni występował trójosobowy chór
męski, co jest typowe dla tego konkretnego miejsca. Jako miłośnik muzyki chóralnej
od razu dałem się porwać jej urokowi. Chórzyści byli profesjonalistami,
podobno na co dzień występują w pobliskiej operze , a utwór pozwalał im na
pokazanie swoich umiejętności i talentów. To niesamowite jakie możliwości
ma narząd, który pierwotnie był wykorzystywany do wykrzykiwania obelg na małpiszony z pobliskiego drzewa [ 2 ]. Trzeba być wyjątkowo odpornym, żeby
nie ulec wpływowi takiego występu, w takim otoczeniu. Kolejna dawka endorfin, u wielu uczestników zapewne również niekontrolowane impulsy nerwowe, zwane
ciarkami. Magia działa, a ja jestem jej świadom. Stałem tam i słuchałem
tych plączących się głosów. Słuchałem jak jeden sięga do głębi basu,
gdy drugi w tym czasie zmienia tempo i wydaje się, że wszystkie trzy nagle
przestały współgrać, dojdzie do jakiejś kakofonii, ale one nadal mają
jeden wspólny takt. Trwają w jednym rytmie, współgrają w tonacji, choć
biegną po różnych jej zakresach. Mięśnie przystosowane do tłoczenia
powietrza, przepychają je z klatki piersiowej, by na kilku fragmentach
zmutowanej kości [ 3 ] wydobyć taką skalę
drgań powietrza, z idealnie odmierzoną częstotliwością, w takcie narzuconym
przez kompozytora. Te zmiany ciśnienia docierają do moich uszu, gdzie zostają
przetworzone w impuls nerwowy, który zinterpretowany przez mózg zmienia stan
mojego umysłu.
Wyszliśmy zanim chór zakończył występ. Po czasie uświadomiłem
sobie, że na szczęście bo nie wiem co następowało po nim, a mógł nastąpić
silny dysonans gdyby okazało się, że następny w repertuarze jest solowy występ
popa lub chóralne fałszowanie zgromadzonych. Specyficzny rozkład dnia i związane z nim reakcje mojego organizmu spowodowały, że scena w cerkwi zapisała się w specjalnym miejscu mojego mózgu [ 4 ]. Pod wpływem
silnych, pozytywnych emocji, wytworzył się engram, który już zawsze będzie
wpływał na moje wspomnienia z tej chwili, a jak się później okazało, również
na inne wspomnienia z pobytu w tym mieście. Przypomniałem sobie inne, podobne
chwile mojego życia i dotarłem do tych odległych, choć nadal wyraźnych w pamięci [ 5 ]. Przypomniałem sobie jak odbierałem
takie chwile, gdy byłem osobą wierzącą. Niesamowite jaką drogę przebyłem
od tamtych czasów, ile energii musiałem włożyć w poznanie i zrozumienie,
ile czasu musiało upłynąć, żebym mógł przeżywać takie chwile bez odwoływania
się do mocy nadprzyrodzonych.
Stolica Transylwanii
Cluj-Napoca, to drugie po Bukareszcie miasto akademickie w Rumunii. Po Polsku jego nazwę zapisuje się: Kluż — Napoka; choć wydaje mi się,
że Rumunii wymawiają to raczej jako Kludż, dlatego wolę oryginalną pisownię.
Druga część nazwy praktycznie nie istnieje, poza językiem oficjalnym, wśród
rumuńskiej społeczności. Teoretycznie nazwa Napoka miała nawiązywać do sięgającej
II w n.e. tradycji miasta, jednak większości mieszkańców kojarzy się z czasami, gdy było ono w posiadaniu Węgrów. Waśnie Rumuńsko — Węgierskie o Siedmiogród mają wielowiekową tradycję i choć oficjalnie się zakończyły,
co jakiś czas objawiają się w życiu miasta. Ostatnie, głośne demonstracje
miały miejsce w roku 1992, gdy pod pomnikiem króla Węgier Macieja Korwina
przywrócono tablicę, usuniętą w czasie II Wojny Światowej przez Węgrów, mówiącą o tym, że król ten został opuszczony przez naród (rumuński), z którego wyrósł
. Jak to zwykle bywa w miejscach, które w wyniku kolei dziejowych, były w granicach różnych państw i są zamieszkane przez mniejszości, dochodzi do
wielu mniej lub bardziej złośliwych incydentów. Parę lat temu, dość
popularny wśród biznesmenów węgierskich, był żart polegający na
obdarowywaniu się stylizowanymi mapami Węgier, na których Siedmiogród jest w ich granicach [ 6 ].
Jak cała Rumunia, tak i to miasto boryka się z typowymi dla
naszej części Europy problemami. Sami Rumunii najbardziej narzekają na
niegospodarność i łapówkarstwo. Inwestycje ciągną się latami, nie widać
ich końca, za to co chwilę media donoszą o kolejnych aferach, zdefraudowanych
pieniądzach i ustawionych przetargach. Mer miasta Cluj, swoje stanowisko
sprawuje od 2009 roku, jednakże od roku 2011 zza krat więziennych, gdzie trafił
za podejrzenie o korupcję. Poza kilkoma wyróżniającymi się miejscami, wszędzie w mieście widać niedofinansowanie i marnowany potencjał. Ładny, nowy stadion
[ 7 ], otoczony jest
rozkopanymi drogami, niedokończonymi budowami, w tym dużym hotelem, na ukończenie
którego zabrakło pieniędzy. Spacerując po mieście nie sposób nie zauważyć
dziesiątek kabli, linek i światłowodów (sic!) zwisających ze słupów. Jeśli
ktoś widział zdjęcia z rozwijających się krajów azjatyckich, z takimi plątaninami i chce je zobaczyć na żywo, wystarczy jechać do Rumunii. Pamiętacie, jak
wyglądała aglomeracja śląska w połowie lat dziewięćdziesiątych
poprzedniego stulecia? Bo właśnie z takim widokiem, kojarzy mi się dzisiejsze
Cluj. Dziurawe lub rozkopane drogi, brudne, zaniedbane blokowiska, place budów,
stragany, reklamy, tylko miejscami perełka nowoczesności — przemyślana i ukończona.
Wrażenie zaniedbania i bałaganu potęgują wszędzie zaparkowane samochody. W mieście brakuje parkingów. Wąskie, jednokierunkowe ulice są zastawiane
parkującymi po obu stronach samochodami. Samochody mają to do siebie, że się
brudzą. No i prawie wszędzie można palić, co oznacza, że wszędzie leżą
niedopałki a w wielu restauracjach palacz może siedzieć obok ciebie, bo nie
ma podziału na strefy.
Przewodniki turystyczne często opisują Cluj jako stolicę
Transylwanii i faktycznie nazwa tej krainy jest często wykorzystywana w celach
marketingowych. Niestety nie wpływa to na lepsze skorzystanie z potencjału
turystycznego, jakim dysponuje miasto. Dla mnie przykładem takiego zmarnowanego
potencjału stała się wycieczka do restauracji, w czasie jednej z kolejnych
wizyt. Restauracja nazywa się Panorama i jest praktycznie nieobecna w folderach i przewodnikach dla turystów. Dojazd do niej nie jest łatwy, zresztą jak wszędzie w tym mieście, po drodze jest tylko jeden drogowskaz, ale postawiony na drodze
, z której już nie sposób do restauracji nie trafić, chyba że ktoś się
uprze i zawróci jadąc pod prąd. Restauracja z zewnątrz wygląda niepozornie,
za to na parkingu są prawie zawsze wolne miejsca, ale nie ma się co dziwić,
skoro niewiele osób o niej wie, jeszcze mniej umie tam trafić, a nie
wszystkich z tych pozostałych na nią stać. Nazwa restauracji, nawiązuje do
panoramy miasta, która się z niej rozciąga. Jako jedyni goście dostaliśmy
stolik przy samym oknie, z którego można podziwiać miasto. A właściwie to
znaczną część Cluj i pobliskiego Foresti, bo starówka i część miasta w stronę lotniska są zasłonięte betonowym murem sąsiadującej posesji. Słoneczne
marcowe popołudnie pozwoliło nam się przyjrzeć z góry problemom miasta,
czyli korkom, brudowi, remontowanym (od wielu lat) drogom, przecinającej je
rzece, szarym blokowiskom, chaotycznej rozbudowie. Widok ratował stadion,
przeciwległa, zalesiona grań i oczywiste w takiej sytuacji wrażenie górowania
nad otoczeniem. Restaurację ratowały potrawy i fakt, że nie ja płaciłem, bo
dyskusja czy ceny są adekwatne do tego co się dostaje w zamian, została
nierozstrzygniętą.
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] I co
wydało mi się ciekawym, to nie reżim lat powojennych był tego przyczyną,
tylko znacznie wcześniejsza reformacja. [ 2 ] Oczywiście że nie chodzi o małpy jakie znamy współcześnie,
oczywiście że nie musiały to być wyzwiska, oczywiście że jeśli czyta to
jakaś małpa to może czuć się obrażona określeniem małpiszon, ale o idę
tu chodzi, nie o ewolucyjne szczegóły. [ 3 ] Krtań to również mięśnie, więzadła, nerwy, stawy i chrząstki, ale taki zredukowany opis lepiej wygląda. [ 4 ] To oczywiście metafora. Wg najnowszych
badań wspomnienia są przechowywane w wielu miejscach jednocześnie. [ 5 ] Wyraźnych, nie oznacza prawdziwych. Emocje doświadczone w chwili
zapamiętywania wpływają na wyrazistość, czyli łatwość do powracania do
danego obrazu. Wyrazistość wiąże się także z tym, że pamięta się wiele
dodatkowych szczegółów, takich jak zapachy, dźwięki, kolory, własne
uczucia. I pomimo, że z czasem nasz mózg je nieco przekształca, nieświadomy
umysł nie analizuje ich prawdziwości. [ 6 ] Z grzeczności nie wskażę palcem firm, których prezesi mają u siebie takie mapy do dzisiaj. Komentarze tych osób, zapytanych o owe mapy, są
od zabawnych po żenujące. [ 7 ] Jak dla mnie, laika nie znającego się na architekturze, jest on
znacznie ładniejszy od naszego Stadionu Narodowego w Warszawie. « Felietony i eseje (Publikacja: 10-04-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7935 |
|