|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Islam
Także muzułmanie pragną wolności [2] Autor tekstu: Maciej Kochanowicz
Daleki Wschód to znów obszar, w którym znajdują się
raptem trzy kraje muzułmańskie, ale jeden z nich — Indonezja — to największe
państwo muzułmańskie w ogóle (blisko 240 milionów mieszkańców, w tym
ponad 200 milionów muzułmanów). To właśnie w Indonezji mieszka zdecydowana
większość spośród 230 milionów muzułmanów zamieszkujących ten krąg
kulturowy. Granice tego kręgu kulturowego są oczywiście w pewnym
stopniu arbitralnie wyznaczone — o ile Filipiny, Tajlandia, czy pozostałe państwa Indochin są stosunkowo bliskie
kulturowo i geograficznie muzułmańskim Indonezji i Malezji, to Japonię,
Mongolię, Chiny, czy obie Koree można by z tego regionu równie dobrze wyłączyć.
Nie ma to jednak zasadniczego znaczenia, gdyż ubyłoby w ten sposób zarówno
nie-muzułmańskich krajów nie-wolnych (Korea Północna, Chiny), jak i wolnych
(Japonia, Mongolia, Korea Południowa), a zatem ogólny rachunek nie uległby
istotnej zmianie. Wskazuje on na to, że Daleki Wschód, to po Azji Południowej
kolejny region gdzie w zasadzie sytuacja wolności jest w statystycznym ujęciu
Freedom House zbliżona w krajach o większości muzułmańskiej i nie-muzułmańskiej.
Wynika to przede wszystkim z demokratycznej transformacji w Indonezji, która miały miejsce po upadku dyktatury generała Suharto w 1998
roku. Oczywiście nie oznacza to, że sytuacja w tym kraju jest wolna od kłopotów, w tym na przykład przemocy dotykającej grup mniejszościowych jak chrześcijanie
na Molukach, czy członkowie ugrupowania Ahmadija. Ale także w sąsiednich
krajach demokratycznych (Tajlandia, Filipiny) sytuacja nie jest bezproblemowa, a nawet szczegółowe ratingi są nieco niższe niż dla Indonezji. Także w nie-demokratycznych krajach regionu sytuacja pod względem przestrzegania praw
człowieka znacznie gorzej przedstawia się w niektórych krajach nie-muzułmańskich,
takich jak Laos, czy Birma (choć w przypadku tej ostatniej pojawiają się ostatnio
sygnały zmian) zaliczanych do najbardziej opresyjnych reżimów świata, niż w autorytarnie rządzonej muzułmańskiej Malezji.
Po dwóch poprzednich regionach, w których sytuacja w krajach muzułmańskich i nie-muzułmańskich nie odbiegała od siebie znacząco,
przechodzimy do regionu, w którym skoncentrowały się najbardziej złowieszcze
współczesne reżimy. Zamieszkuje go 425 milionów muzułmanów i obejmuje on
kraje arabskie i Izrael (jedyny nie-muzułmański kraj regionu) oraz — dodane
tutaj nieco umownie — dwa kraje perskojęzyczne: Iran i Afganistan. W sensie
przynależności kulturowej te dwa kraje równie silnie jak z krajami arabskimi
wiążą się z niektórymi sąsiednimi krajami z przylegających regionów, w szczególności z oboma tymi krajami związany jest oczywiście perskojęzyczny
Tadżykistan. Ponadto Afganistan jest silnie historycznie i językowo związany z Pakistanem (ze względu choćby na Pasztunów zamieszkujących oba te kraje),
czy w ogóle szerzej z subkontynentem indyjskim, a także z Azją Środkową (ze
względu na choćby ludy tureckie zamieszkujące tu i tu, ale także ze względu
na to, iż przez wiele wieków był bramą łączącą Indie z Transoksanią).
Także Iran można by łączyć na przykład z szyickim
Azerbejdżanem, który do początku XIX wieku był częścią państwa perskiego
(a Azerowie i dziś stanowią znaczny procent społeczeństwa irańskiego).
Poza wolnym Izraelem (który jednocześnie częściowo
kontroluje klasyfikowany prze Freedom House jako „nie-wolny" pod względem
praw człowieka i obywatela Zachodni Brzeg Jordanu), mamy tu jedynie trzy kraje
ocenione obecnie jako częściowo wolne pod względem zarówno swobód
politycznych i obywatelskich, jak i wolności słowa: Liban, Kuwejt i Tunezję
oraz dalsze cztery pod względem tylko jednego z tych dwóch aspektów: Maroko
(jedynie swobody polityczne i obywatelskie) oraz Egipt, Mauretanię i Libię (te
trzy tylko pod względem wolności słowa). Co gorsza mamy w tym regionie trzy
spośród dziewięciu państw wskazywanych przez Freedom House jako „najgorsze z najgorszych" na świecie. Jest to świecka dyktatura w Syrii, religijna
monarchia absolutna w Arabii Saudyjskiej i junta wojskowa z elementami
religijnymi w Sudanie.
Ponadto należy zauważyć, że w regionie tym leżą kraje
niesamodzielne, pod co najmniej częściową kontrolą obcych wojsk, jak
wspomniany Zachodni Brzeg, ale też Afganistan i Strefa Gazy, oraz Irak, który
pod taką kontrolą znajdował się do niedawna (do tej listy można również
dodać Saharę Zachodnią, choć sytuacja prawna jej mieszkańców jest nieco
inna). W wszystkich tych krajach i terytoriach sytuacja pod oboma opisywanymi
względami jest określana przez Freedom House jako nie-wolna.
Arabskie kraje tego
regionu są jednak w trakcie procesu
przemian zapoczątkowanego w zeszłym roku przez Arabską Wiosnę. Po wielu
latach pogrążania się w autorytaryzmie, czy to świeckim, czy to religijnym,
czy to tradycyjnych monarchii, czy nowoczesnych dyktatur, po jednym falstarcie
przemian na początku lat 90., w latach po upadku komunizmu i dyktatur południowoamerykańskich i po drugim po 2005 roku, w czasie, który nadszedł po fali kolorowych
rewolucji, wreszcie regionem wstrząsnęły przemiany, które mają szansę
trwale zmienić jego oblicze pod względem ustroju politycznego i swobód
ludzkich. Oczywiście — jak wiemy z naszego środkowo-europejskiego doświadczenia — proces transformacji nie jest prosty, nie jest nieodwracalny, ani przede
wszystkim nie jest błyskawiczny, co więcej — wymaga lat kilku-kilkunastu, by w pełni ocenić jego skutki. Świadomy tego jest Freedom House, który rankingi
krajów przechodzących od dyktatury do demokracji zmienia stopniowo i poprawa
notowań na ogół obejmuje przestrzeń kilku lat. Jednakże na ostrożny
optymizm pozwalają odbywające się teraz wybory w Egipcie (prezydenckie) i wkrótce w Libii (parlamentarne), trwające rewolucje w Syrii i Bahrajnie oraz zmiany w Jemenie, a także istniejąca presja na władze a niekiedy i świadomość
konieczności tych zmian po stronie władz (Jordania, Maroko).
Rewolucja to jednak też
badanie i wyznaczanie granic wolności. To dzieje się w krajach wiosny
arabskiej — po przewrocie niektórzy próbują wykorzystać swą świeżo
odzyskaną wolność do odbierania jej innym. W czasach dyktatur autokraci
odbierając wolność polityczną
wszystkim (a szczególne islamistom) dawali jej erzatz niektórym (np. lepiej
sytuowanym kobietom z kręgów świeckich), by móc to wykorzystać choćby do
propagandowego umacniana swoich reżimów. Dlatego też ta dawkowana wolność
bywała niekiedy postrzegana- przez ekstremistów religijnych — jako element
opresji, coś, z czymś dziś należy „skończyć". Pytanie czy i jak dużo
takiej
wolności, musi dziś zostać ograniczone, by uświadomić sobie, że i ta
dawkowana wolność była jednak wolnością prawdziwą, a fałszem była nie ona
sama, a jej oktrojowanie przez autokratę.
Przedostatni region, który nam przychodzi omawiać, również
jest trapiony problemami z wolnością, co dotyczy tak krajów o większości
muzułmańskiej, jak i nie-muzułmańskiej, choć sytuacja jest tutaj bardziej złożona
niż w regionie poprzednim. Krąg ten zamieszkuje blisko 160 milionów muzułmanów i składają się nań tereny, które były składowymi Związku Radzieckiego (a
wcześniej Imperium Romanowów, a jeszcze wcześniej Złotej Ordy) oraz Imperium
Osmańskiego (imperium to kontrolowało też wiele krajów arabskich, ale poza
terenami złotego półksiężyca kontrola ta nie prowadziła do włączenia
tych terenów bezpośrednio w system administracyjny Wysokiej Porty). Ponadto
gros krajów muzułmańskich w tym regionie są to kraje turkojęzyczne (za wyjątkiem
wspomnianego wcześniej Tadżykistanu na jednej peryferii, a Bałkanów na
drugiej). Do regionu tego nie włączyłem też państw będących członkami UE,
choć kilka z nich (Bułgarię, Rumunię, czy Grecję) łączy z tym kręgiem
wiele więzów historycznych. Dziś podlegają one jednak znacząco odmiennym
procesom politycznym.
W regionie tym mamy z jednej stronie państwa o relatywnie
dobrej sytuacji, przechodzące mniej lub bardziej udane — choć nie wolne od kłopotów — procesy demokratyzacji. Są to kraje muzułmańskie: Turcja, Kirgistan, Kosowo, czy
Albania, bądź niemuzułmańskie: Serbia, Mołdawia i Czarnogóra. Z drugiej zaś
kraje, w których sytuacja jest problematyczna, bądź pogarszająca się: to
drugie dotyczy np. nie-muzułmańskiej Ukrainy, to pierwsze — spośród państw
nie-muzułmańskich — Rosji (choć nadzieję budzą ostatnie opozycyjne
protesty), Białorusi (jedynego kraju tego regionu wykonującego karę śmierci),
zaś spośród krajów muzułmańskich Kazachstanu, Azerbejdżanu, czy Tadżykistanu.
Co więcej w tym regionie znów mamy dwa kraje kwalifikowane przez Freedom House
jako „najgorsze z najgorszych" (oba o większości muzułmańskiej). Są to
antypatyczne, świeckie reżimy postsowieckie w Turkmenistanie i Uzbekistanie.
Niewątpliwie jednak jedno można stwierdzić odnośnie tego regionu -
najistotniejszą okolicznością historyczną, z którą on musi się mierzyć,
to nie jest taki czy inny kontekst religijny, ale dziedzictwo komunizmu
radzieckiego.
Częścią tego dziedzictwa są też liczne „pół-państwa"
na tym obszarze (Abchazja, Południowa Osetia, Naddniestrze, Górny Karabach),
zaliczane do grupy „nie-wolnych", gdyż sytuacja zawieszenia i często
faktycznie obcej kontroli nie wpływa pozytywnie na kwestię wolności. Choć są i od tej reguły wyjątki — Cypr turecki (jedyne „pół-państwo" poza
obszarem byłego ZSRR), gdzie sytuacja jest lepiej oceniana niż w samej Turcji.
I wreszcie ostatni region — Afryka Subsaharyjska, którą
zamieszkuje 210 milionów muzułmanów. Gros krajów o większości muzułmańskiej jest skupionych w Zachodniej Afryce,
gdzie oprócz krajów o przewadze muzułmańskiej są kraje o znaczącej
mniejszości muzułmańskiej: Nigeria (gdzie w zasadzie sytuacja demograficzna
jest „pół na pół"), Wybrzeże Kości Słoniowej (o podobnej sytuacji),
czy Gwinea-Bissau. Kraje zachodnie Afryki łączy wspólna historia i wiele wspólnych
elementów kulturowych (w zakresie islamu jest to na przykład wpływ ludów
Hausa i Fulani).
Drugi ważny obszar to wschodnia Afryka, czyli kraje związane z kulturą Swahili. I choć jest tu tylko jeden niewielki kraj o większości
muzułmańskiej (Komory, gdzie istotne są także wpływy arabskie), to znacząca
jest także obecność muzułmanów w wielu innych (Tanzanii, Kenii, Ugandzie,
czy Malawi). Wreszcie trzeci obszar to kraje rogu Afryki, odmienne pod wieloma
względami od reszty kontynentu. Muzułmanie nie tylko dominują tu w Somalii i Dżibuti, ale także stanowią po jednej trzeciej mieszkańców Etiopii i Erytrei. Warto też zaznaczyć, że wiele z wymienionych krajów o znaczących
mniejszościach muzułmańskich jest członkami Organizacji Konferencji
Islamskiej (jak też niewymienione Togo, Benin, Gabon czy Mozambik), najważniejszej
organizacji grupującej państwa muzułmańskie.
1 2 3 Dalej..
« Islam (Publikacja: 31-05-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8078 |
|