|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Praca u podstaw [2] Autor tekstu: Jerzy Neuhoff
Pytanie, — co było pierwsze, kura czy jajko? — zostało podobno niedawno z dużym
trudem rozstrzygnięte, na pytanie, — co ma być pierwsze, praca czy kapitał? — odpowiedź daje nam codziennie życie. Tak, jak starożytny Rzymianin był
uzależniony od swoich gadających narzędzi, czyli niewolników, tak i my jesteśmy
uzależnieni od swoich narzędzi, z którymi też niedługo będziemy
porozumiewali się tylko głosem, a może nawet samą myślą. Tego nie da się
zmienić, a kto wątpi, niech spróbuje żyć choćby dzień bez prądu. Narzędzia
wytwarzane są dzięki kapitałowi, dlatego też należą do kapitału. I na to
też nie ma rady. Próby zmiany relacji: kapitał-produkt-kapitał, która zastąpiła
wcześniejszą, tzn. produkt-kapitał-produkt, są skazane na niepowodzenie i szkoda tracić na to siły, bo trzeciej możliwości nie ma. Nie pomoże nam w tym ani stary, ani nowy Marks; stary, dlatego, że opisywał świat sprzed
prawie dwustu lat, a próba realizacji zaproponowanych przez niego rozwiązań,
nie przyniosła ostatecznego sukcesu. Likwidacja kapitału nie powiodła się,
choć liczbę kapitalistów udało się zredukować prawie do zera, skończyło
się to jednak znakomitym zmniejszeniem liczby produktów, czyli czymś, czego
nikt sobie nie życzył. Nowy Marks natomiast jeszcze się chyba nie narodził,
choć ekonomistów nie brakuje, a w dzisiejszym świecie, siedem razy
liczniejszym niż przed dwustu laty i, chciałoby się powiedzieć — tysiąckrotnie
bardziej zróżnicowanym, o wiele trudniej skupić ludzi wokół jednej wizji,
obojętne, czy sensownej czy fałszywej.
Pytania — czy istnieje trzecia droga? — nie da się rozstrzygnąć na drodze
teoretycznej. Wydaje się, że dopiero próba jej realizacji może wskazać na
sposób realizacji. Ale będzie to wszystko odbywać się w ramach ustroju
kapitalistycznego, w warunkach prywatnej własności środków produkcji. Dopóki
ta forma własności będzie przeważała, a nic nie wskazuje na to, by miała
zaniknąć, będziemy mieli do czynienia z kapitalizmem. Od 'trzeciej drogi'
wolę jednak tę, po której idę; choć mocno wyboista i pełna zasadzek, z zaczajonymi za każdym bankowym węgłem zbójcami włącznie, jest sprawdzona.
Nie
sądzę, by jakieś propozycje szukania czy podpisywania enigmatycznych
'porozumień społecznych' były dobrym rozwiązaniem. Umowy niczego nie załatwią,
czego dowodzi praktyka. Niektórzy wskazują na Chiny, jako realizatorów
'trzeciej drogi', ale ich naśladowanie gorąco każdemu bym odradzał. Błękitna
Polska też ma swoją trzecią drogę, jednak nie wróżę powodzenia ruchowi,
który w swoim programie ma nowy zestaw represji i nowych wrogów i walkę z nimi uznaje za swój priorytet.
Bez
trudu można znaleźć tysiączne cytaty sławiące pracę każdego rodzaju.
Niektórzy bez pracy niemal nie wyobrażają sobie życia; znane są przypadki
ludzi, którzy pozbawieni z dnia na dzień pracy, czy to z racji wyrzucenia czy
przejścia na 'zasłużony wypoczynek', tracili również natychmiast
poczucie sensu własnego życia. Widać, że nie ma takiego nałogu, do którego w końcu nie można by się przyzwyczaić, jak to zauważył jakiś wesołek. Można
zrozumieć zaskoczenie i nieprzygotowanie do nowej sytuacji kogoś, kto nagle
stał się bezrobotnym, ale ktoś, kto wie, że za pięć lat pójdzie na
emeryturę i który zaczyna ukradkiem liczyć dni dzielące go od chwili, kiedy
nareszcie będzie mógł oddać się słodkiemu nieróbstwu, zaskoczonym być
nie powinien. Nie powinien, ale bywa, mnie jednak brak pracy jakoś specjalnie
nie ciąży, za to dziwią mnie protesty przeciwko przedłużaniu stanu szczęśliwości,
jakim jest bycie pracownikiem, nawet, jeśli jest to związane z jakimiś uciążliwościami i niedogodnościami. Jest tu jakaś sprzeczność, jakaś dwoistość postawy,
która kłóci się na dodatek z ogólnym przekonaniem, że praca jest źródłem
bogactwa nie tylko narodów, ale i jednostek. Chyba, że jest to tylko frazes, i to przejrzany na wylot, w który nikt już nie wierzy. Być może wierzą w to
powiedzenie ostatni, odchodzący coraz szybciej wraz ze swoją świadomością,
członkowie niegdysiejszej wielkoprzemysłowej klasy robotniczej. Nowe pokolenia
mają inną świadomość, tamta, stara, jest zupełnie nieprzydatna a próby
stawiania jej za wzór wydają mi się śmieszne. Problem z tym bogaceniem się
polega chyba na tym, że zupełnie czym innym jest praca jednostki, a czym innym
społeczeństwa.
Świat
idzie raczej ku likwidacji klasy proletariuszy, przynajmniej tzw. wielkoprzemysłowej.
Nie znaczy to, że znikną nagle wielkie firmy, wielkie place budowy, tak
jeszcze przez pewien czas będzie, ale jak długo, trudno to ocenić. Przecież w końcu wszystkie autostrady, nawet A2, zostaną zbudowane, mosty nad
Gibraltarem i cieśniną Beringa przerzucone, nawodniona i zalesiona Sahara, w zamian zaś wykarczowana puszcza amazońska, rzeki syberyjskie skierowane tam,
gdzie płynąć powinny, Himalaje splantowane, aby poprawić klimat Azji a Morze
Martwe odsolone, osłodzone i wypełnione do rozsądnego poziomu. Trochę ludzi
trzeba będzie zatrudniać przy rozbiórce Nowego Jorku i przenoszeniu go
bardziej w głąb lądu, aby podnoszący się ocean nie zalał miasta, może będzie
się budować jakiś wał ochronny wokół Europy i Ameryki. Widząc postęp w każdej dziedzinie łatwo jednak sobie wyobrazić te wielkie budowy, na których
uwijać się będą bezzałogowe spychacze i wywrotki.
W
przeszłości takich pomysłów nie brakowało. Żartom i kpinom nie było końca,
analiz celowości, wykonalności i skutków dużo mniej. Zapewne nasi wnukowie będą
mocno zdziwieni, kiedy podejmą te lub inne budowy a potem odkryją, że mówiono o nich już w wieku XIX.
Nowe
wielkie wizje, — pod jakim sztandarem je zaoferować światu, a zwłaszcza III
światu — to jest problem. Wszystkie sztandary, wszelkie krzyże, Union Jack, i gwiaździste sztandary, bez względu na liczbę gwiazd i ich barwę, są
dostatecznie skompromitowane by kogoś zachęcić, zaś półksiężyc ma zupełnie
inne zainteresowania. W każdym razie nie rozwiąże się problemów bijąc
rekordy w jedzeniu hamburgerów czy kawioru, ani budując replikę Titanica.
A
jak już wszystko będą robić roboty, to im akurat wystarczy świadomość, że
praca to jest siła razy przesuniecie. Co wtedy będą robić ludzie? Trudno to
sobie wyobrazić, ale rządy chyba nadal będą walczyć z bezrobociem, zaś
działacze związkowi protestować przeciwko próbom podniesienia wieku
emerytalnego dla mężczyzn do lat
85 a
dla kobiet do 90.
1 2
« Felietony i eseje (Publikacja: 08-06-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8098 |
|