|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki
Czy tu naprawdę chodzi o islam? Autor tekstu: Radosław S. Czarnecki
Vae
victis*
Plaut
(Pseudolus)
Czytając
ostatnie materiały zamieszczone na portalu racjonalista.pl natknąłem
się na tekst australijskiego teologa i pastora anglikańskiego Marka Duriego
pt. „Tuzin kiepskich pomysłów na XXI wiek" (z dn. 23.08.2012).
Zdziwił mnie nie tyle ów materiał, cenny, na pewno polemiczny i poddający
refleksji aktualne problemy dzisiejszego świata z innej światopoglądowo
perspektywy, co głosy poparcia i bezkrytycznej aprobaty dla zasadniczego przesłania
tekstu Duriego zawarte w komentarzach pod ową publikacją.
Nurtuje mnie pytanie czy owe poparcie czy może raczej — zrozumienie,
dla przewodniej (choć nie ujawnionej explicite)
idei artykułu anglikańskiego duchownego podyktowane jest niezrozumieniem tej
myśli przewodniej — przyznaję: ukrytej i zawoalowanej, czy raczej mamy tu do
czynienia z niechęcią do islamu. Inaczej mówiąc z krypto — islamofobii.
Co mam na myśli, dlaczego tak akurat
odbieram ów materiał i zajmuję takie akurat stanowisko?
Już w pierwszym punkcie tego tekstu widać jak na dłoni intencje
Autora: krytycznie ocenia on tezę, iż wszystkie religie są takie same. Dając
przykład dróg politycznych obu Korei — i ich rozwoju — uważa, że to ateiści
(oraz zwolennicy sekularyzmu) są winni zatraceniu przez ludzkość busoli -
którą dawała oczywiście religia (zapewne najlepiej chrześcijaństwo w wydaniu anglikańskim) — w ocenie dobra i zła. Wielebny pastor myli tu
zdecydowanie porządki — nauka nie zajmuje się wartościowaniem czegokolwiek
lecz zbliżaniem się naszego poznania do prawdy, stale empirycznie
potwierdzanej. Jest to proces permanentny i obiektywny, naturalny naszemu
gatunkowi i wpisany w jego historię.
Z tym stwierdzeniem wiąże się bezpośrednio kolejny „kiepski pomysł
na XXI wiek" według Duriego dotyczący stwierdzenia o wierze ludzi w tego
samego boga. Pastor traktuje Boga jako Absolut, jako siłę sprawczą, najwyższą w swym autorytecie moralnym, etycznym, społecznym. W każdym wymiarze życia
osobowego. Może więc łatwo stwierdzić, iż "...oddawanie czci różnym bogom prowadzi do wykształcenia się różnych
typów ludzi i społeczności". Jednak dla racjonalnej, naukowej, oświeceniowo-modernistycznej
analizy zjawiska społecznego jakim bez wątpienia jest religia, boga trzeba
traktować jako pewną ideę, sposób opisu świata i jego zhierarchizowanie.
Ideę transcendentalną, która — jak każda religia, każde wierzenie i każdy
absolut — deprecjonuje kreatywność, odpowiedzialność i humanizm człowieka,
przenosząc je (mówiąc brutalnie) w zaświaty. Tym samym człowiek żyje w rozdwojeniu mentalnym. Nie tu i teraz.
Często jest to działanie i myślenie podświadome.
A nasz ziemski byt jest jeden, niepowtarzalny, doczesny i przede
wszystkim ma początek oraz …… koniec. KONIEC ! Potem jest nicość, pustka,
dematerializacja.
Tak można analizować każdy z kolei punkt "kiepskich
pomysłów na XXI wiek". Przecież żaden rozumny znawca tematu i racjonalny naukowiec nie mówi i nie pisze — oprócz fundamentalistycznych
apologetów protestantyzmu (czyli de factoz
obozu religijnego pastora Duriego) — że Reformacja jako zjawisko była ruchem
li-tylko postępowym. Wystarczy poczytać filipiki Lutra dotyczące Żydów,
prześledzić postępowanie (i korelacje) Kalwina [ 1 ] z inkwizycją francuskiego miasta Vienne w sprawie Serveta, zapoznać się z treścią
listów czołowych reprezentantów tego ruchu: Bullingera, Zwinglego,
Melanchtona (tak, tak — tego humanisty i filozofa nadziei), Bezy aby wyrobić
sobie jednoznaczne mniemanie na temat fundamentalizmu i myślenia kategoriami „my — oni" czołowych akolitów
Reformacji,. Także dzieje Schwenckfelda [ 2 ],
Francka czy Boehmego [ 3 ],
historia anabaptyzmu czy ruchu menonickiego
świadczą o tym najdobitniej.
Także wyświechtanym i płytkim wydaje się użycie marksowskiego określenia religii jako "opium
dla mas". Po pierwsze — chodzi zapewne o religię jako "opium
ludu" (funkcjonuje w obiegowym języku
właśnie określenie użyte przez Duriego, ale jeśli mamy dyskutować na poważne
argumenty to używajmy poprawnej terminologii — inaczej nasz dyskurs i nasze
uzasadnienia zamieniają się w agitacyjny jarmark czy kiepską politycznie
debatę). Tak, religia jest "opium ludu".
Nie podaje się go tylko bezpośrednio, ale to także cały
kulturowo-cywilizacyjny sztafaż, wychowanie, otoczenie wpływa na sposób
odbioru świata przez człowieka. Najlepiej moim zdaniem obrazuje tę sytuację
ostatnia scena z „Wesela" S.Wyspiańskiego — chochoł gra, a weselnicy tańczą w koło. Stale, bezwiednie, ze szklanymi oczyma zapatrzeni w dal, nie wiadomo
czego szukając i czego oczekując. Ta gra i ten taniec to "opium
ludu". Bo chochoł gra ......
Po drugie — raz jeszcze trzeba powtórzyć: religia, każda, jest
faktem społecznym i tylko takim jej znaczeniem i wpływami zajmuje się nauka.
Niczego więcej nowocześnie pojmowana nauka nie bada, nie opisuje, nie
analizuje. Reszta to już domena magii, dziedziny horoskopów i przepowiedni,
szarlataneria i mistyfikacja.
Negacja ewolucji poglądów, ideologii, także i religii jest dla mnie
kolejnym, charakterystycznym rysem tego tekstu. No, ale to oczywiste. Ktoś kto
zaprzecza teorii ewolucji Karola Darwina (gdyż deprecjonuje ona jednoznacznie
kreacjonistyczny, czyli religijny, mityczny, transcendentalny pogląd na
powstanie wszechrzeczy), nie może jednocześnie pochwalać ewolucji ludzkich
poglądów i tego wszystkiego co z człowiekiem jest związane.
Durie stwierdza: "....Tak naprawdę radykalne interpretacje Koranu, które wykorzystuje się
do wspierania terroryzmu, niemal zawsze odwołują się do dogłębnego
zrozumienia kontekstu, w jakim Koran został objawiony, w tym do życiorysu
Mahometa. Z kolei wielu ludzi używa wyrwanych z kontekstu pokojowych wersetów
Koranu by dowieść, że islam jest religią pokoju". I to jest moim
zdaniem potwierdzenie ziemskiego pochodzenia każdej religii, każdego wyznania — człowiek w zależności od kontekstu kulturowego, wychowania, wiedzy,
socjalizacji itd. może ten sam werset (tu konkretnie chodzi o Koran, ale tak
samo o Biblię, Bhavagad Gitę, Torę
czy Panią Księgę [ 4 ]
) świętej dla niego księgi odczytać
dowolnie, wedle swego uznania i potrzeb.
Wspieranie terroryzmu i wszelkiego ekstremizmu polityczno-społecznego
argumentacją religijną stało się w ostatnich dekadach niezwykle
modne. I dotyczy to wszystkich religii — wiąże się to według mnie
ze słabnącą rolą wszystkich wyznań religijnych (uznawanych za dominujące
na świecie), degradacją dotychczasowych wspólnot religijnych i ich wpływów
społecznych jak również z — oczywistymi w takim razie i widomymi — postępami
(choć idzie to z oporami i drogą niezwykle krętą) sekularyzacji świata.
Problem
rewitalizacji religii, wierzeń i wszelkiej mitologii we współczesnym świecie
jest tylko potwierdzeniem tych tez. Tracąc poparcie społeczne, widząc spadające
dochody (które się z tym bezpośrednio wiążą), patrząc na marginalizację
swego znaczenia w kulturach reprezentanci różnych wierzeń odwoływać się
muszą do ekstremizmu: muszą pałać miłością i z sentymentem wspominać
"stare, dobre czasy" swego
panowania — nie tylko w sferze "rządów
duszami" wiernych. Nawet w Iranie pod rządami ajatollahów proces ten postępuje
[ 5 ].
Terror z pobudek politycznych, związany jest zawsze z fanatyzmem, a nic
tak nie wzmacnia fanatyzmu jak
fundamentalistyczne wersje religii. Pastor Durie wskazuje na islam, gdyż jest
on widomym (i najszerzej rozpoznanym w dzisiejszym świecie) terroryzmem odwołującym
się jawnie do takich źródeł. Jest też najlepiej opisany, ma odpowiednie publicity,
jest tematem niezliczonych prezentacji medialnych, naukowych konferencji i tekstów
publicystycznych. Dotyka on bezpośrednio "cywilizacji białego człowieka" — czyli krótko mówiąc;
Zachodu. To zderzenie — islam vs
chrześcijaństwo i judaizm — ten konflikt odbywa się w zasadzie w rodzinie:
te trzy religie pochodzą z jednego pnia kulturowo-cywilizacyjnego, wywodzą się z tego samego regionu, ten sam typ ludzi antyku je kształtował (nomadzi z ówczesnej
Palestyny i Arabii czyli Bliski Wschód). Ale te wszystkie religie mają źródła
swego fundamentalizmu, swego ekstremizmu, swego fanatyzmu w tych samych
warunkach kulturowych, w tej samej mentalności, w tym samym sposobie widzenia
„Innego" (człowieka).
Odrażającym i budzącym powszechną dezaprobatę są wszelkie akty
terroru, jak i nawoływania do niego. Mało znany jest jednak — bo to koniec
świata, nie dotyczą te fakty nas, Europejczyków, a poza tym to "nie
nasz interes" — problem terroru wspartego religijnie (wielka w tym rola
wszelkich misjonarzy z różnych denominacji protestanckich — anglikanów również)
panującego we wschodnich Indiach: tam w tzw. „siedmiu siostrzanych stanach"
od ponad ćwierć wieku narody czy raczej — plemiona, pochodzenia
tybeto-birmańskiego (do niedawna wyznające w przeważającej mierze buddyzm,
jednak na wskutek akcji misjonarskich — zwłaszcza protestantów z Australii i Nowej Zelandii — to owe denominacje poczęły dominować w tym regionie) toczą
wojnę — wyzwoleńczą? religijną? — posługując się terrorem jak i szermując frazeologią go uzasadniającą na wskroś religijną. Finansowe
wsparcie jak i logistyczne zapewniają
im .… właśnie te misje.
Na terenach wschodnich Indii
(czyli obszar znajdujący się za tzw. Szyją Kurczaka), między Birmą, Bangla
Deszem i Himalajami, w ciągu ostatniego ćwierćwiecza w zamachach
terrorystycznych zginęło ponad 50 tys. ludzi! (głównie chodzi o Hindusów i wyznawców religii innych niźli chrześcijaństwo). Ludy Naga, Mizo czy Bodo
prowadzą działalność niczym nie
różniącą się od znanych z terroru Hezbollahu, Hamasu czy agend Bractwa Muzułmańskiego
[ 6 ].
I wreszcie na koniec — krytyka wiary w postęp. To jest właśnie clou
całego problemu. Autor tekstu konfrontację sekularyzmu i laicyzacji z religiami i wszelkim mitomaństwem religijnej
proweniencji (będącą esencją kultury nowoczesnej i egzemplifikującej postęp
oraz rozwój ludzkości), coraz bardziej widoczne w dzisiejszym świecie — na
wskutek wspominanej ofensywy sił ciemnych, fanatycznych, ekstremistycznych -
sprowadzić chce gładko na tory starcia chrześcijaństwa (Zachodu) z islamem.
To kuglarstwo, to manipulacja i zamiar (intencje, intencje!) wprzęgnięcia
państw euro-atlantyckich w konflikt religijny, kulturowy, nawet — rasowy. Bo i Europy tak do końca nie można utożsamiać z chrześcijaństwem, jak i ludów
Bliskiego Wschodu — z islamem (czy judaizmem) — ilu jest Arabów, Libańczyków,
Syryjczyków etc. wyznających chrześcijaństwo, jezydyzm czy religię Druzów
?
Durie zapomina bądź celowo nie wspomina o pokrewieństwie
fundamentalizmu religijnego wszelkiej maści znajdującego jedność bez względu
na wyznanie w apokaliptycznych rozwiązaniach ostatecznych problemów współczesności;
dlaczego fanatycy religijni — tak wyznający islam, jak i chrześcijaństwo
czy judaizm — widzą koniec współczesnego, zepsutego ich zdaniem świata w ogniach piekielnych, Babilonie czy apokalipsie? Dlaczego symbioza
fundamentalistów protestanckich i ortodoksów judaistycznych w USA jest sobie
tak bliska, tak pokrewna, ma takie same wizje rozwiązań — współgrają z tym między innymi pomysły ekstremistów religijnych z Izraela chcących
onegdaj wysadzić meczet Al-Aksa w Jerozolimie aby tym samym sprawić rozpoczęcie i materializację biblijnego armaggedonu (wiadomo o co chodzi — przeszkodziły
tym planom akcje spec. służb państwa Izrael) -aby tym samym sprawić rozpoczęcie i materializację biblijnego armaggedonu.
"Świat nie zawsze musi zmieniać się na lepsze" — konkluduje w podsumowaniu Mark Durie. W domyśle — tak to odbieram — kiedy owa ewolucja,
owa zmiana jest „bezbożną", areligijną, świecką i laicką zarazem.
Intencje, intencje!
* biada
zwyciężonym
Przypisy: [ 2 ] R.S.Czarnecki, Dziedzictwo Caspara Schwenckfelda a dzisiejsza kultura
Zachodu [w]: Zbliżenia: Polska -
Niemcy (Pismo Uniwersytetu Wrocławskiego) nr 3/36/2003 ss. 134 — 142 [ 4 ] święta księga Sikhów (przechowywana w Złotej Swiątynii w Amritsarze). [ 5 ] S.Ahmadi, Gorgan albo życie codzienne w Iranie, [w]: Le Monde Diplomatique nr 8/78/2012 — sierpień 2012, ss. 16-17 « Recenzje i krytyki (Publikacja: 28-08-2012 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Liczba tekstów na portalu: 129 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Return Pana Boga | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8293 |
|