Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.487.968 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 705 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Wiedza nie ma właściciela.
 Społeczeństwo » Antysemityzm

Życie intymne protokologii [2]
Autor tekstu:

Jakkolwiek wydaje się to historią nie z tego świata (a w pewnym sensie jest), jeden z autorów getyńskiego tomu, slawista Markus Osterrieder [ 7 ] z monachijskiego Osteuropa Institut utrzymuje, że ze swoistego międzynarodowego podziemia okultystycznego wychodziły inicjatywy zmierzające do utworzenia militarnego sojuszu francusko-rosyjskiego. W gąszczu opartych o mity spirytualistycznych wizji o synarchii czyli „misji trzech suwerenów" mieściły się, jak pisał w 1882 roku Alexandre Saint Yves d'Alveydre, równolegle do planów współdziałania francusko-rosyjskiego także koncepcje brytyjsko-rosyjskie. O tej „misji Trzech" miała, być mowa na I Kongresie Okultystów w 1907 roku, jak się sugeruje w literaturze. W tymże roku doszło do zawarcia Ententy. Anglia, Francja i Rosja odpowiedziały w ten sposób na powstanie 15 lat wcześniej Trójporozumienia Niemiec, Włoch i Austrii..

W taki oto sposób weszliśmy w konkrety polityczne historii Europy. Zbieg pozornie tak różnych wydarzeń jak zgromadzenie spirytualistów (okultystów) i zawiązanie francusko-brytyjsko-rosyjskiego sojuszu wojskowego w tym samym czasie trudno nazwać przypadkowym, jak sądzę. Do myślenia dają napisane w 1905 roku słowa polskiego filozofa ks. Władysława Michała Dębickiego o odbytym już wcześniej kongresie spirytualistów, mianowicie, że objawił się na nim "racjonalny spirytualizm". Sformułowanie tylko dziwaczne? Może tłumaczy je stan umysłów w Europie na przełomie 19. i 20. wieku? Ulegający ciśnieniu różnych mitów „klimat" kształtujący sposób myślenia ówczesnych dramatis personae zderzał się z politycznym racjonalizmem właśnie, z interesem. Nie byłby to ani pierwszy, ani ostatni taki casus. Jak obserwujemy i w dzisiejszych czasach swoista mitologia (mitomania) może doskonale iść w parze z z rzeczywistą polityką, współkształtować ją; jedno drugiego niestety nie wyklucza. Prawdziwe lub wydumane zagrożenia nie raz doprowadzały do politycznego szaleństwa. Wróg jakiś tak czy inaczej musiał jakiś być! Tak poprzez prowokacje i wywoływanie konfliktów dzieją się dzieje.

Nie wchodząc w szczegóły trzeba odnotować, że polityka Bismarcka w zjednoczonych od 1871 Niemczech deklarujących „nadrobienie opóźnienia" w polityce światowej, zawiązywanie węzła gordyjskiego na Bałkanach wskutek aspiracji Austrii do panowania nad całym dorzeczem Dunaju, zderzających się z panslawistycznymi koncepcjami Rosji, i wreszcie wielostronne zabiegi o kontrolę nad Turcją (nad cieśninami) i Lewantem m.in. włoskie ambicje) — wszystko to było i wyraźne, i mętne zarazem.

Czy tym dałoby się wytłumaczyć swoistą symbiozę różnych fenomenów typowych dla czasów przełomu, dla oczekiwań na „wielką zmianę"? Może miast „symbioza" lepiej pomyśleć o pasożytnictwie? Jeśli tak, to kto kogo karmił i czym? Tego typu pytania rodzą się we mnie, gdy staram się dociec, dlaczego właśnie w tym czasie, kiedy różnym różni objawiali się wrogowie, z politycznych traktatów (Joly’ego) i powieściowych adaptacji (plagiatów) m.in. Goedsche'go służby specjalne — i to niejedne — zdołały wykoncypować to, co znamy (nie znamy) jako „Protokoły mędrców Syjonu"?

Nim spróbuję na to pytanie odpowiedzieć, konieczne jest jedno podkreślenie. Żydzi, choć w modlitwie wielkopiątkowej nieustannie (aż po II Vaticanum) nazywani "perfidis Judaeis"), ukazywani byli w tym „dokumencie" nie wedle średniowiecznych zabobonów i wzorców jako mordercy Pana Jezusa, którzy także zatruwali studnie, powodowali mory, rytualnie zabijali chrześcijańskie dzieci na macę, ale bardzo politycznie, jako spiskowcy opanowujący swymi wpływami banki, uniwersytety, życie umysłowe, parlamenty i prasę i w ogóle wszystko. Mieli — jak to wyłuszczały kolejne „protokoły" — wspierając liberałów i socjalistów obalać trony, zniszczyć ustrój panujący i stworzyć własny doskonały porządek pod rządami światłego króla Dawida.

No to nie były już przelewki. Carlo Ginzburg, wybitny współczesny badacz szczegółów historycznych, twórca tzw. „microstorii" w zamieszczonym we wspomnianym tomie eseju o „uświadomieniu sobie wroga" podaje, jak pracownik francuskich służb Henri Rollin skojarzył w wydanej w 1939 roku i wznowionej 1991 roku książce „Apokalipsa naszych czasów" (tytuł podaję po polsku) fakt współpracy Joly'go z pismem La liberte, w którym pisywał także Eduard Drumont, późniejszy wydawca La libre parole, które przewodziło w antysemickiej kampanii w związku z aferą Dreyfusa. To Drumont „Dialog w piekle.." przeinaczył na prawdziwy dokument (nie bez podpowiedzi francuskich służb — jak to ukazał Eco) i zainspirował tym część francuskiej society do wzmożonych spekulacji antysemickich, odzwierciedlanych także w popularnej literaturze sięgającej do formuły „rozmów w piekle". Jak zauważa Ginzburg: „Breja Protokołów, opartych na nie czytanym już wówczas 'Dialogu w piekle...' Joly’ego, powstać w tym właśnie kontekście" .

I w tym miejscu autor ten przywołuje współczesnego francuskiego pamflecistę, Michele’a Bounana, który w przeróbce Joly’ego na „Protokoły" widzi nie tyle chęć skarykaturyzowania Napoleona III, ile „policyjną fałszywkę przedstawiającą wezwanie do rewolucji". I który, zdaniem Ginzburga, odkrywa, jak „prawdziwe sprzysiężenie inspiruje (pojawienie się) fałszywego spisku czyli Protokołów…" W interpretacji Bounana, Joly w „Dialogu" miał zdefiniować charakterystyczną cechę nowoczesnego państwa jako „permanentną okultystyczną zmowę w celu utrzymania poddanych w ryzach".

Ginzburg kończy swe rozważania stwierdzeniem, że „nigdy nie godziłem się z szeroko rozpowszechnionym poglądem, że należy odrzucać wszelkie teorie spiskowe… Już przed pewnym czasem w książce o sabatach czarownic zauważyłem, iż sprzysiężenia faktycznie istnieją i że fałszywe spiski skrywają prawdziwe…"

Pominę w tym przydługim już tekście równie nieprzejrzyste okoliczności przeniesienia się niewątpliwego apokryfu z bruku paryskiego do petersburskiej siedziby ochrany. Wiele wskazuje na to, że prof. Tazbir, który „Protokoły…" widzi jako falsyfikat carskich służb specjalnych, ma rację, ale całkowitej pewności mieć nie można. W ogóle wszyscy poważni autorzy zajmujący się tym jak to sformułował Cesare G.De Michelis [ 8 ] „nieistniejącym manuskrypcie" przyznają, że autor (raczej autorzy) tego dokumentu pozostają nieznani. To, co wiadome łączy się z paryskim rezydentem ochrany Piotrem Raczkowskim i jego podwładnym Matwiejem Gołowińskim a także z wieloma związanymi z rosyjską służbami postaciami, wśród których było wiele pięknych ekstrawaganckich kobiet, także panie o polskich rodowodach i koneksjach. To samo w sobie oddzielny „kryminał". Podstawowy fakt to taki, że Raczkowski sporządziwszy już uprzednio dla potrzeb przełożonych i zapewne dworu ostrzegawczy raport „Protokoły z tajnych narad lóż masońskich" penetrował nieustannie środowiska liberalne i socjalistyczne mogące zagrażać panowaniu Mikołaja II. Fakt inny wiąże się z autentycznymi obawami związanymi z liberalnymi reformami ministra finansów Siergieja Wittego, którego reakcja dworska oskarżała, iż jest „głównym w Rosji agentem międzynarodowego kartelu żydowskiego" na co należało oto dostarczyć dowodów. Pierwsza publikacja „24 protokołów" (w gazecie) nastąpiła w roku nasilenia reform (1903), kolejna (jako książka) dwa lata potem w toku rewolucji, po której Witte na krótko został premierem.

Cokolwiek by sądzić o powstaniu apokryfu, o motywach ich autorów, historii jego funkcjonowania w świecie chrześcijańskim i ostatnio także islamskim, o roli odgrywanej w środowiskach ideologicznego i politycznego obskurantyzmu w Europie i w świecie, o wpływie na kulturę (także polityczną), zasadnicze pytanie związane z dalszym żywotem tego falsyfikatu i pokrewnych wytworów literackich po dzień dzisiejszy także w Polsce pytanie musi brzmieć następująco:

Jak to możliwe, że po Holocauście, po — przykładowo wymieniając — ujawnieniu zbrodni w Jedwabnem, po gorących dyskusjach wywołanych książkami Jana Grossa, fikcja przedstawiana w „Protokołach" uznawana jest aż nadto szeroko jako prawda.

Zatrważająca jest ilość prawicowych i — trzeba to oddzielnie nazwać — antysemickich platform w sieci, na których tak się rzecz właśnie przedstawia. Pod różnymi adresami internetowymi można znaleźć „Protokoły" w wydaniach oryginalnych (przedwojennych) i współczesnych z komentarzami jednoznacznie świadczącymi o tym, ilu ludzi, ilu młodych ludzi ze środowisk narodowych, wszechpolskich, „naszych" i „prawdziwych patriotów", ulega czadowi tej fałszywki. Są w sieci emitowane przez różnych nadawców filmy, są odniesienia do utworów literackich.

Kariera produktu fałszerzy trwa i się rozwija. Nie zawsze ale i nierzadko, rzec można nawet — przeważnie - dzieje się to w pakiecie „żydo-komuny", która — jak to jest ukazywane przez skrajną prawicę — winna jest wszelkim nieszczęściom „wieku totalitaryzmów".

I rozwijając to pytanie w innym kierunku, mianowicie do niefrasobliwych i zadufanych w sobie sztucznych autorytetów: czy nie zastanawia, że dzieje się tak przy rozkwicie naszych „fundamentalnych wartości"- wolności, demokracji, rządów prawa i humanizmu? Że przy całej chwalonej przez apologetów naszego wspaniałego świata postępu i światłości ciemnogród w swych posadach ani drgnie! . I, wreszcie, że przy tak bardzo i ciągle głoszonej potrzebie tolerancji tyle jest zawziętości.

Może to szukanie prostych odpowiedzi na pytanie „dlaczego mi (nam) nic nie wychodzi?" "Czemu mi (nam) źle?" Ta, jak to nazwał Janusz Tazbir, „biblia nienawiści" wszystko mu (im) tłumaczy...

Bez dodatkowej wiedzy lektura „Cmentarza w Pradze" ciemności nie rozjaśni.


1 2 
 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (4)..   


 Przypisy:
[ 7 ] Markus Osterriede, Synarchie und Weltherrschaft. Die Prookolle der Weisen von Zion im Kontent von Buendnisspolitik und okkulitischen Untergrund 1880-1912. W: Die Fiktion...
[ 8 ] Das inexistente Manuskrypt — w: Die Fiktion...

« Antysemityzm   (Publikacja: 05-09-2012 Ostatnia zmiana: 06-09-2012)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Julian Bartosz
Ur. 1933. Dziennikarz (absolwent Wydziału Dziennikarstwa UW 1955) na emeryturze, publikował regularnie w "Dziś", od 1993 polski korespondent "Neues Deutschland". Dr nauk historycznych UWr 1963 - dysertacja o katolicyzmie politycznym w Niemczech (Rola Niemieckiej Partii Centrowej 1930-1933) - publikowana w KiW w 1969. Autor około 20 książek na temat stosunków polsko-niemieckich i historii Niemiec. Ostatnia książka: "Fanatycy. Werwolf i podziemie zbrojne na Dolnym Śląsku 1945-1948" (2012). W latach 1982-1988 docent w Instytucie Nauk Politycznych UWr. Dawniej laureat wielu nagród SDP, m.in. im. Juliana Bruna, Bolesława Prusa oraz Polskiego Klubu Publicystów Międzynarodowych.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 14  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: „Nie chce mi się wierzyć…”
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8318 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365