|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Sztuka » Filmy i filmoznawstwo
Kino czasu i pamięci [1] Autor tekstu: Marcin Łętowski
Wiele dzieł z kręgu dziesiątej muzy pozwala nam zanurzyć się w świecie czasu, pamięci i wspomnień. Skupię się w poniższych rozważaniach tylko na kilku filmach. Punktem wyjścia będzie dla mnie praca Gillesa
Deleuze’a zatytułowana Kino (dokładnie
jej druga część czyli Obraz-czas). [ 1 ]
Od razu uprzedzam, że nie roszczę sobie prawa do bycia znawcą filozofii
Deleuze’a. Kino przeczytałem nie
jako zainteresowany współczesną filozofią, ale przede wszystkim jako miłośnik
filmów. Jeśli chodzi o ogólne wprowadzenie do koncepcji kina Deleuze’a
polecam opracowanie autorstwa Małgorzaty Jakubowskiej zamieszczone w Historii
myśli filmowej Alicji Helman i Jacka Ostaszewskiego. [ 2 ]
Lektura Kina nie należy do najłatwiejszych.
Warto jednak zapoznać się z dziełem francuskiego filozofa, choćby we
fragmentach lub z opracowań. Można przykładowo potraktować rozważania
Deleuze’a jako oryginalną przeciwwagę dla psychoanalitycznej krytyki
filmowej. Przede wszystkim powinienem wyjaśnić, co Deleuze opierając się na myśli
filozoficznej Henriego Bergsona (jego tezy są punktem wyjścia dla Deleuze’a w jego książce) rozumiał przez pojęcie czasu. Zatem, powołując się na
spostrzeżenia Bergsona, Deleuze zauważa, że właściwy czas rozumiany jako
subiektywne trwanie w każdym momencie rozdwaja się na mijającą teraźniejszość i na zachowywaną przeszłości. Taki czas możliwy jest dzięki pamięci. W niej
zbiera się przeszłość — wirtualny zasób, gdzie nic nie jest utracone ale
też nie jest odwracalne. Przeszłość to jakby wirtualny świat, w którym się
zanurzamy próbując dojść do schowanych w niej wspomnień i je zaktualizować w postaci obrazu-wspomnienia. Przepływ zachowywanych przeszłości pokazuje
obszary pamięci takie jak dzieciństwo, wiek młodzieńczy, dojrzałość.
Czas, który przeżywamy to jednocześnie przemijanie i zachowywanie. Każda
chwila niesie w sobie przepływ przeszłości i każda jest niepowtarzalna
pokazując uciekające momenty teraźniejszości. [ 3 ]
Deleuze wprowadził szereg pojęć
odnoszących się do różnego rodzaju ujęć filmowych, tego, co w danej chwili
widzimy na ekranie. Należy do nich obraz-kryształ.
Obraz-kryształ jednoczy obraz
aktualny (konkretny, to co dzieje się „teraz") i obraz wirtualny (związany z przeszłością, ale też ze snami, halucynacjami, wizjami itp.). Obraz
aktualny jest teraźniejszy. On się zmienia i przemija — zastępuje go następna
teraźniejszość. W chwili gdy jest
teraźniejszy jednocześnie jest już przeszły gdyż za chwilę go zastąpi
kolejna teraźniejszość, tak więc musi odejść. Tym samym przeszłość współistnieje z teraźniejszością, którą była. Teraźniejszość jest obrazem aktualnym a współczesna jej przeszłość obrazem wirtualnym, obrazem zwierciadlanym.
[ 4 ] W obrazie-krysztale widzimy aktualną teraźniejszość i wirtualną przeszłość,
rozdwajanie się czasu. Można po prostu powiedzieć, że w obrazie-krysztale dostrzegamy czas jako taki.
Przeszłość to wirtualny żywioł, w który wnikamy szukając znajdującego się w nim „czystego wspomnienia"
aktualizującego się w obrazie-wspomnieniu. Ta przeszłość ukazuje się jako
współistnienie kręgów. Zależnie od natury wspomnienia, którego szukamy
musimy „wskoczyć" do takiego czy innego kręgu: dzieciństwa, młodości
itd. One sprawiają wrażenie jakby następowały po sobie. Związane to jest
tylko z tym, że każdy z takich przeszłych momentów był kiedyś aktualną
teraźniejszością. Z punktu widzenia obecnej teraźniejszości one wszystkie
współistnieją. Gdy szukamy konkretnego wspomnienia musimy zanurzyć się w przeszłość jako taką, wirtualny świat, w którym wszystko współistnieje.
Jeśli nie znajdziemy czego szukamy to możemy tak „wskakiwać" kolejno w następne rejony przeszłości. [ 5 ]
Pod tym kątem Deleuze komentuje
film Obywatel Kane Orsona Wellesa z 1941r. Odnajduje w nim współistnienie wszystkich obszarów przeszłości. Teraźniejszym,
aktualnym momentem jest śmierć magnata prasowego Charlesa Fostera Kane’a.
Nie żyje on, właśnie umarł — to podstawowa sytuacja wyznaczająca fabułę
filmu. Ostatnie słowo, które wypowiedział przed śmiercią to „Różyczka".
Dziennikarz, którego twarzy nie widzimy wyraźnie — jest ukryta w cieniu -
przepytuje kolejno ludzi, którzy znali tytułowego bohatera w celu odkrycia
sekretu tego słowa. Przepytywani świadkowie
przywołują swe wspomnienia, opowiadają o życiu zmarłego w formie
subiektywnych retrospekcji. Każdy z przepytywanych odpowiada jednemu kręgowi
wirtualnej przeszłości Kane’a. Te obszary współistnieją w odniesieniu do
aktualnej teraźniejszości (czas po śmierci Kane’a). Świadkowie odtwarzają
minione teraźniejszości czyli przywołują swe obrazy-wspomnienia czerpiąc z tych rejonów. {P6|Ibidem, s. 330}
Dziennikarzowi nie udaje się
odkryć sekretu „Różyczki". Wspomnienie jest tak głęboko ukryte, że nie
da się go dostrzec w żadnym obszarze przeszłości. Końcowe
„urzeczywistnienie się" "Różyczki" w postaci wrzuconych do ognia
sanek nie powinno nas zmylić, gdyż jest urzeczywistnieniem się dla nikogo.
Wrzucone do ognia sanki płoną i nikogo nie interesują. Są nieważne i nieistotne. Tym samym bez znaczenia też mogą być wszystkie obszary przeszłości,
zrodzone przez przepytywanych obrazy może również okazały się bezużyteczne i nadające tylko do odrzucenia. Nie ma już teraźniejszości, która by je
przyjęła ponieważ Kane nie żyje. Umarł samotnie dostrzegając pustkę całego
swego życia, jałowość wszystkich jego obszarów. {P7|Ibidem, s. 336}
Nie da się dotrzeć do tajemnicy obywatela Kane’a. Poznanie jej równa się złamaniu
zakazu przekraczania Xanadu — jego olbrzymiej posiadłości. Oprócz płonących
sanek i ulatniającego się dymu pozostały wirtualne odbicia — ostatnie ujęcie, w którym widać głównego bohatera arcydzieła Wellesa kiedy przechodzi między
dwoma równolegle ustawionymi lustrami. Wcześniej widzimy, że trzyma w dłoni
szklaną kulę, w której znajduje się miniaturowy domek przywołującą na myśl
jego dom rodzinny i beztroską, dziecięcą zabawę na śniegu. Następnie
wydaje się wsuwać dłoń do kieszeni marynarki. Nie widać więc tej kuli w lustrze. Jego lustrzane wizerunki jakby odpowiadające obrazom ze wspomnień osób
przepytywanych przez dziennikarza jej nie pokazują. „Różyczka" nie
zostaje zaktualizowana w postaci obrazu-wspomnienia tak jak nie widać kuli w lustrze. Charles Foster Kane umierając wypuszcza kulę z dłoni co pokazała
sekwencja otwierająca cały film. Można powiedzieć, że arcydzieło Wellesa
wydaje się pesymistyczne i nihilistyczne w swej wymowie. Nie ma powrotu do
przeszłości, nie udało się odszukać, zaktualizować poszukiwanej „Różyczki".
Relacje świadków życia najpotężniejszego człowieka Ameryki jakim był określany
Kane okazały się na dłuższą metę bez wartości. Na koniec wszystko ulega
nieodwracalnemu zniszczeniu: Kane demoluje pokój, kula ze śniegiem się
rozbija, sanki płoną.
Oprócz zachowywanych przeszłości
czas dzieli się również na mijające teraźniejszości — odpowiadające im
wierzchołki teraźniejszości. Każdy moment był, jest i będzie teraźniejszością a zatem istnieje teraźniejszość przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
Wierzchołki teraźniejszości wirtualnie są ze sobą równoczesne. [ 8 ]
Jedno wydarzenie może stworzyć różne implikacje teraźniejszości. One mogą
się wykluczać wzajemnie, tworząc różne światy możliwe.
Ktoś równocześnie w takich światach
nie ma już klucza, wciąż go ma i go znalazł. Dwie osoby poznają się, już
się znały i jeszcze się nie znają. Coś się wydarzyło w przeszłości, w teraźniejszości, w przyszłości albo też się nie wydarzyło. Niektóre
filmy konfrontują nas z równoczesnością takich wzajemnie się wykluczających
wierzchołków teraźniejszości. Najlepszy przykład to bodajże Zeszłego
roku w Marienbadzie z 1961r. w reżyserii Alaina Resnais i ze scenariuszem
Alaina Robbe-Grilleta. Deleuze zatem zauważa, że w filmie tym występuje równoczesność
teraźniejszości przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Zeszłego
roku... „dzieje się" (jak wiadomo nie jest to film, w przypadku którego
można mówić o jakiejś klasycznej fabule) w luksusowym, pełnym barokowego
przepychu hotelu. Mężczyzna X mówi kobiecie A, że już się wcześniej
spotkali w tym miejscu. Ona zaś raz twierdzi, że on się myli, że nic sobie
takiego nie przypomina, innym razem wydaje się być prawie przekonana. Ujęcia
„teraźniejsze" przeplatają się z retrospekcjami, a w zasadzie mieszają
się, tak że trudno określić co jest czym. Mamy tu przykład przypisania różnych
teraźniejszości do różnych postaci, z których każda jest osobno
prawdopodobna i możliwa, ale razem nie są możliwe.
W Zeszłego roku... X spotkał A (więc A go nie pamięta albo kłamie) i to A nie zna X (zatem X myli się albo ją wprowadza w błąd). Kobieta w jednym wierzchołku teraźniejszości nie pamięta mężczyzny, w innym wydaje
się go sobie przypominać. Oba przypadki są równie możliwe ale nie oba
naraz. My jednak nie wiemy i nie mamy możliwości poznania, który jest
prawdziwy.
Mężczyzna X próbuje umieścić
kobietę A w rozległych obszarach przeszłości (opowiada jej co się z nimi
działo podczas pierwszego pobytu w hotelu, na przykład jak komentowali rzeźbę w parku), a kobieta czasami niepewna, czasami niemalże przekonana przemieszcza
się z bloku na blok, pokonuje przepaść między dwiema równoczesnymi teraźniejszościami.
Raz pamięta, raz nie. Zdaniem Deleuze’a mężczyzna reprezentuje obszary
przeszłości (sceny retrospekcji są z jego punktu widzenia, on opowiada),
kobieta zaś wierzchołki teraźniejszości. [ 9 ]
Nie ma pewności kto ma rację, co się wydarzyło, gdyż nawet X wydaje się
nie mieć co do tego pewności. Mówi,
że może spotkali się wcześniej w tym mieście, może w innym. Wymienia kilka
nazw, spośród których Marienbad pojawia się dopiero jaka druga.
Sprzeczne wersje wydarzeń
koegzystują niczym równoległe światy. Nie da się odróżnić tego, co zewnętrzne i wewnętrzne, mentalne i fizyczne, wyobrażone i realne, wszystko dąży do
wieloznaczności. Zeszłego roku… to chyba jeden z najlepszych przykładów tej
wieloznaczności, ale i niepewności, nierozstrzygalności. X i A równie dobrze
mogli się spotkać „zeszłego roku" lub nie.
W wcześniejszym filmie Resnais Hiroszima,
moja miłość z 1959r. też
pojawiają się jako główne osoby mężczyzna i kobieta i również nie znamy
ich imion. O ile jednak w Marienbadzie mieliśmy do czynienia z jednym wydarzeniem
potwierdzanym przez jedną, zaprzeczanym przez drugą postać to w Hiroszimie
każda ma swój obszar przeszłości (mężczyzna wspomnienie Hiroszimy, kobieta
wspomnienie Nevers we Francji), obcy drugiej. Nie mają nic wspólnego. Podczas
gdy Japończyk nie chce wpuścić kobiety na swój obszar („Niczego nie widziałaś w Hiroszimie, niczego", „Widziałam wszystko" itp.) kobieta do pewnej
chwili wciąga na swój obszar Japończyka [ 10 ]
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Deleuze G., Kino, Gdańsk 2008 [ 2 ] Jakubowska M., Gilles Deleuze
(postmodernistyczna filozofia kina), [w:] Helman A., Ostaszewski J., Historia
myśli [ 3 ] Ibidem, s. 339, 340 [ 4 ] Deleuze G., op.cit., s. 305 [ 5 ] Ibidem, s. 323, 324 [ 8 ] Ibidem, s. 325, 326 « Filmy i filmoznawstwo (Publikacja: 08-09-2012 )
Marcin ŁętowskiUr. 1978. Absolwent socjologii na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Interesuje się m.in. socjologią kultury popularnej oraz mediów, psychoanalizą, muzyką. Mieszka w Gruszczynie k. Poznania. Liczba tekstów na portalu: 17 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Filmowi podglądacze | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8323 |
|