|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Kler
Koty salezjańskie Autor tekstu: Radosław S. Czarnecki
Krótko
mówiąc, jednostka przestaje być sobą; w pełni adoptuje ten rodzaj
osobowości, który
oferują jej wzory kulturowe; dzięki temu staje
się zupełnie
podobna
do innych, jaką ci inni
spodziewają się zobaczyć.
Erich Fromm
Lokalna Telewizja Odra z Lubina wyemitowała przed tygodniem fragmenty pasowania na uczniów pierwszoklasistów salezjańskiego gimnazjum im.
Dominika Savio w Lubinie. I wybuchł spory, zataczający dziś coraz szersze kręgi,
skandal. Owo pasowanie — a jak mówi niesławny i główny zarazem uczestnik tego
przedsięwzięcia, dyrektor szkoły ks. Marcin Kozyra (w dodatku profesjonalny
egzorcysta) „kocenie pierwszoroczniaków" — wywołało lokalną (i nie tylko) burzę.
Na zdjęciach, zamieszczonych już w sporej liczbie w Internecie, widać jak kilkoro uczniów (w większości
dziewcząt) klęczy, a w zasadzie czołga się przed ks. Kozyrą, siedzącym na
krześle z trzonkiem od MOPa w rękach, z odsłoniętym kolanem (na jednym
ze zdjęć widać — podniesiony charakterystycznie fragment bluzy w rejonie podbrzusza -
erekcję) zlizując (maczając nosy?) białą substancję z jego
kolan: jedni mówią o piance do golenia, inni o bitej śmietanie. Ksiądz- dyrektor- egzorcysta- wychowawca- pedagog (wszystko w jednym) nie widzi
powodów do zażenowania czy wstydu z tytułu owej „uroczystości", z jej
charakteru, z czynności jakim poddano pierwszoroczniaków. Uważa to całe
przedsięwzięcia za dobrą „zabawę" — coś w rodzaju „otrzęsin".
Za „zabawę"
uważają to gorszące (nie tylko z płaszczyzny estetyki i higieny) w swym wymiarze
przedsięwzięcie przepytywane na tę okoliczność przez Katolickie Radio „Plus" z Legnicy (dyrektoruje mu b. senator RP Stanisław Obertaniec) uczestniczki
„otrzęsin" — dziewczynki. Także rodzice tych młodych osób — opinie na
stronie
internetowej salezjańskiej szkoły — nie
widzą nic kompromitującego i nadzwyczajnego w poniżaniu ich dzieci przez osobę
duchowną.
Animatorzy świeccy (z
ramienia szkoły) będący na owej wyjazdowej „imprezie" nie dopatrzyli się również
nic zdrożnego w owych igraszkach.
Gdy wokół tych
„otrzęsin" zrobiło się głośno w mediach stanowisko zajęło kuratorium
wrocławskie. Szkoła zostanie skontrolowana przez odpowiednie władze oświatowe.
Także prokuratura w Lubinie zbada sprawę w przedmiocie podejrzenia o „popełnienie przestępstwa".
Nie potrafię
powiedzieć dokładnie, kiedy rozpocznie się kontrola. Jesteśmy w trakcie
przygotowań do niej. Myślę, że rozpocznie się albo jeszcze w tym tygodniu, albo w przyszłym — mówi Janina Jakubowska, rzeczniczka prasowa Kuratorium Oświaty we Wrocławiu.
Ponadto do rzecznika dyscyplinarnego przy wojewodzie dolnośląskim został
skierowany wniosek o wszczęcie postępowania wyjaśniającego.
Jakubowska w rozmowie z portalem Gazeta.pl przestrzegła jednak, by sprawy nie
oceniać zbyt pochopnie: Na razie nie
znamy dokładnych okoliczności. To były otrzęsiny, być może był to pomysł
młodzieży. Jeśli im to nie uwłaczało i nigdzie nie zgłosili sprawy jako
problemu, potraktowali to jako zabawę, to nie widzę przeciwwskazań. Można
dyskutować, czy to był dobry pomysł, czy młodzieży nie zabrakło kogoś, kto by z nimi o tym pomyśle porozmawiał. Nie wiadomo też, czy wiedzieli o tym rodzice i czy zaakceptowali tego typu zabawę — dodała.
Jak widać
oficjele kuratoryjni zajmują niezwykle zdystansowane i wstrzemięźliwe
stanowisko. Tak, aby za mocno nie „nadepnąć na odciski" przewodniej sile narodu
polskiego…
Także rzecznik
prokuratury wyraża się w tej żenującej i gorszącej sprawie niezwykle ostrożnie.
Zaznacza w swym wystąpieniu, że wszystko wskazuje na to, iż nie mieliśmy do
czynienia z przestępstwem dotyczącym wolności seksualnej i obyczajności, czyli
np. zmuszaniem do innych czynności seksualnych. Jednak tego typu zachowanie to
jego zdaniem, przekroczenie granicy dobrego smaku.
Wszyscy mówią o przekroczeniu „dobrego smaku"… A co z godnością człowieka, zmuszanego
(oczywiście nie siłą, nie przymusem bezpośrednim) do tak uwłaczających czynności i praktyk? Czy nie jest to — ksiądz Dyrektor mówi o wieloletniej tradycji
takich „otrzęsin" obowiązującej w tej placówce nauczania — określona metoda
wychowawcza mająca zabijać w człowieku poczucie samodzielności, krytycyzm, antyautorytaryzm, a wyrabianie w nim posłusznego i spolegliwego członka Kościoła?
Ale nie na ten
fakt chciałbym zwrócić uwagę. Od dekad walczy się różnymi metodami i formami z problemem tzw. „fali w "wojsku" (zagadnienie to dotyczy w zasadzie wszystkich
formacji zmilitaryzowanych i skoszarowanych), polegającej m.in. na owym
„koceniu" młodszych roczników. Tu ta pseudo-tradycja jest jednoznacznie
napiętnowana, krytykowana i ścigana. A co w takim razie z przedstawionym
przypadkiem? Co z takim „obrzędami" quasi-religijnymi (bo to nic innego jak
forma inicjacji, przyjęcia do wspólnoty, wstęp do elitarnego grona wyznawców),
zwłaszcza gdy mamy do czynienia z młodymi, w zasadzie — nieletnimi i nieukształtowanymi osobowościowo oraz psychicznie ludźmi? To jest wyrabianie w nich mentalności „niewolnika", feudalnego poddaństwa — wasal klęczy przed panem, a on jest „decydentem" jego egzystencji.
Bo "są dusze niewolnicze, które
tak daleko posuwają uznanie za wyświadczone dobrodziejstwa, iż sznurem
wdzięczności same się duszą" (F.Nietzsche). Czy o takich obywateli i ludzi
społeczeństwu i państwu polskiemu chodzi?
Zdjęcia
zamieszczone w Internecie siedzącego księdza-wychowawcy i czołgających się
uniżenie przed nim dzieciaków-wychowanków robią jak najgorsze wrażenie,
przywołują takie właśnie skojarzenia. Nie dziwota później, iż nikt w Polsce się
nie burzy, nikogo — nawet feministek — nie bulwersuje fakt, gdy kobiety całują w rękę (pierścień) mężczyznę-biskupa. A przecież to jest najbardziej — moim
zdaniem — widomy symbol podporządkowania rodem z feudalizmu (tu — kobiety
mężczyźnie).
I jeszcze jeden
aspekt tego zagadnienia — jak w tej gorszącej i zahaczającej nie tylko o poniżenie godności drugiego człowieka, ale graniczącej z pedofilią czy seksizmem
sprawie, ma się postawa i mentalność rodziców nie widzących nic zdrożnego w takich praktykach, w takich odhumanizowanych aktach, w takim upokorzeniu ich
dzieci? I czy w takim razie masowość i tragizm przemocy domowej ukazywanej w mediach ostatnimi czasy w Polsce nie są racjonalnie wytłumaczalne?
« Kler (Publikacja: 21-09-2012 )
Radosław S. CzarneckiDoktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu. Liczba tekstów na portalu: 129 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Return Pana Boga | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8366 |
|