Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.446.980 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Jedna z najsmutniejszych lekcji płynących z historii ludzkości brzmi: Jeśli oszukiwano nas przez wystarczająco długi czas, to mamy tendencję do odrzucania jakichkolwiek dowodów na występowanie tego oszustwa. Nie jesteśmy zainteresowani odnalezieniem prawdy. Oszustwo nas pochłonęło. Po prostu zbyt bolesne byłoby przyznanie się nawet przed samym sobą, że zostaliśmy oszukani."
 Nauka » Nauka i religia

Czy nauka jest religią? [2]
Autor tekstu:

Tłumaczenie: Ziemowit Ciuraj

Nie trzeba dodawać, że argument z projektu, ważna część historii religii, nie byłby pominięty w moich klasach edukacji religijnej. Dzieci spoglądałyby na oszałamiające cuda królestw świata ożywionego i poznawałyby darwinizm równolegle z alternatywami kreacjonistycznymi i same podejmowałyby decyzje. Myślę, że dzieci nie miałyby problemu z podjęciem właściwych decyzji, gdyby przedstawiono im dowody. To, co mnie martwi to wedle mojej wiedzy nie kwestia równego czasu ale to, że dzieciom w Zjednoczonym Królestwie i w Stanach Zjednoczonych nie dany jest w ogóle żaden czas na zapoznanie się z ewolucją a co więcej, są nauczane kreacjonizmu (czy to w szkole, w kościele czy w domu).

Byłoby też interesujące nauczanie więcej niż jednej teorii stworzenia. Tak się składa, że w naszej kulturze dominujący jest żydowski mit o stworzeniu, który został przejęty z mitu babilońskiego. Jest, rzecz jasna, cała masa innych i być może na nie wszystkie należałoby przeznaczyć tyle samo czasu (pomijając kwestię, że po tym nie zostałoby wiele czasu na naukę czegokolwiek innego). Rozumiem, że są Hindusi, którzy wierzą, że świat został stworzony w kosmicznej maselnicy i nigeryjskie ludy wierzące, że świat został stworzony przez Boga z mrówczych odchodów. Z pewnością te opowieści mają takie samo prawo do poświęcenia im równie wiele czasu co judeochrześcijański mit o Adamie i Ewie.

To tyle na temat Księgi Stworzenia; teraz przejdźmy do proroków. Kometa Halleya niezawodnie powróci w roku 2062. Biblijne czy Delfickie przepowiednie nawet nie próbują aspirować do takiej dokładności; astrologowie czy uczniowie Nostradamusa nie ośmielają się popełniać prognoz odnośnie konkretnych zdarzeń, ale raczej ukrywają swoją szarlatanerię za dymną zasłoną mętniactwa. Kiedy w przeszłości pojawiały się komety, często były brane za zwiastuny katastrof. Astrologia grała ważną rolę w różnych religijnych tradycjach, w tym w hinduizmie. Trzej królowie, prorocy, których wcześniej wspomniałem, jak głosi podanie byli prowadzeni do jezusowego żłóbka przez gwiazdę. Moglibyśmy zapytać dzieci jak w fizycznym, materialnym sensie, wyobrażają sobie trasę, którą podróżowały domniemane gwiezdne oddziaływania na ludzkie sprawy.

Nawiasem mówiąc, w okolicach Bożego Narodzenia 1995 został wyemitowany przez BBC szokujący program radiowy, w którym wystąpili astronom, biskup i dziennikarz, wysłani z zadaniem prześledzenia kroków trzech króli. No cóż, można zrozumieć udział biskupa i dziennikarza (który okazał się być pisarzem religijnym), ale pani astronom brnęła przez to, mimo, że, jak można mniemać, uważana była za szanowaną autorkę zajmującą się astronomią! Przez calutki czas opowiadała o znakach na niebie kiedy to Saturn czy Jowisz były w ascendencie do Urana czy czego tam. Ona właściwie nie wierzyła w astrologię; jednak jednym z problemów jest ten , że nasza kultura została nauczona być względem astrologii tolerancyjną, poniekąd traktując ją jak rozrywkę do tego stopnia, że nawet uczeni, którzy w nią nie wierzą zdają się uważać ją za rodzaj niewinnej krotochwili. Ja jednak podchodzę do astrologii doprawdy bardzo poważnie: uważam, że jest ona dogłębnie zła, gdyż podkopuje racjonalność i z zadowoleniem powitałbym kampanie skierowane przeciwko niej.

Kiedy klasa o profilu religijnym zwraca się ku etyce, nie sądzę, by nauka miała tu właściwie wiele do powiedzenia i zastąpiłbym to racjonalną filozofią moralną. Czy dzieci uważają, że istnieją absolutne standardy dobra i zła? A jeśli tak, skąd one pochodzą? Czy można wypracować dobre i skuteczne zasady określające, co jest dobre a co złe, jak „czyń to, co chciałbyś, by tobie czyniono" i „jak najwięcej dobra dla jak największej liczby ludzi" (cokolwiek miałoby to znaczyć)? Jako ewolucjonista, niezależnie od tego, jaką moralnością się kierujesz, możesz z satysfakcją zapytać, skąd wzięły się idee moralne; jakie ścieżki przywiodły ludzki mózg ku jego etycznym i moralnym skłonnościom, ku odczuwaniu dobra i zła?

Czy powinniśmy cenić życie ludzkie ponad wszelkie inne życie? Czy mamy postawić solidny mur wokół gatunku homo sapiens, czy też powinniśmy rozmawiać o tym, że są może inne gatunki, którym należy się nasze humanistyczne współczucie? Czy powinniśmy, na przykład, być zwolennikami lobby prawa do życia, bez reszty oddanego myśli o ludzkim życiu i cenić wartość życia ludzkiego płodu, który ma zdolności poznawcze robaka, wyżej niż wartość myślącego i czującego szympansa? Jakie są podwaliny tego ogrodzenia, które wznosimy wokół Homo sapiens — nawet wokół małego kawałka tkanki płodowej? (Niezbyt dobrze brzmiąca ewolucyjna idea, jeśli o tym pomyśleć). Kiedy, w toku naszego ewolucyjnego marszu od wspólnego przodka człowieka i szympansa, ten płot nagle sam siebie wzniósł?

Cóż, idąc dalej, od kwestii moralnych do spraw ostatecznych, do eschatologii, wiemy z drugiego prawa termodynamiki że wszelka złożoność, wszelkie życie, wszelki śmiech, wszelka żałoba niepowstrzymanie i bezwzględnie zmierzają tam, gdzie zostaną starte w zimną nicość. One — i my — nie mogą nigdy być niczym więcej, niż tylko tymczasowymi, lokalnymi wyskokami w wielkim wszechświatowym osuwisku ku otchłani jednolitości form.

Wiemy, że wszechświat się rozszerza i przypuszczalnie będzie rozszerzał się już zawsze, jakkolwiek jest możliwe, że znowu się skurczy. Wiemy, że cokolwiek się nie stanie z Wszechświatem, Słońce pochłonie Ziemię mniej więcej za 60 milionów wieków. Sam czas rozpoczął się w pewnym momencie i w pewnym momencie może się skończyć — albo nie. Czas może kończyć się lokalnie w miniaturowych pęknięciach nazywanych czarnymi dziurami. Prawa rządzące wszechświatem wydają się być prawdziwe w całym wszechświecie. Dlaczego tak jest? Czy prawa mogłyby się zmieniać w tych pęknięciach? Puśćmy wodze fantazji — czas mógłby zacząć się na nowo z nowymi prawami fizyki, nowymi stałymi fizycznymi. Nawet zostało zasugerowane, że mogłoby być wiele wszechświatów, każdy tak całkowicie odizolowany, że dla niego inne wszechświaty nie istnieją. Z drugiej więc strony mogłaby istnieć między nimi darwinowska selekcja.

Tak więc nauka dałaby sobie radę w edukacji religijnej. Ale to by nie wystarczyło. Sądzę, że pewna znajomość Biblii Króla Jerzego jest ważna dla każdego, kto chce zrozumieć aluzje pojawiające się w literaturze angielskiej. Razem z Modlitewnikiem Powszechnym, Biblii poświęcone jest 58 stron w Oksfordzkim Słowniku Cytatów. Tylko Szekspir ma więcej. Myślę doprawdy, że nie posiadanie żadnego rodzaju edukacji biblijnej jest niekorzystne jeśli dzieci chcą czytać literaturę angielską i rozumieć proweniencję zwrotów takich, jak „jakby w zwierciadle, niejasno", „wszelkie ciało to jakby trawa", „to nie chyżym bieg się udaje", „głos wołający na pustyni", „zbierać będą burzę", „pośród obcych zbóż", „niewidomy w Gazie", „pocieszyciele Hioba" i „wdowi grosz".

Chcę się teraz odnieść do zarzutu że nauka jest tylko wiarą. Bardziej ekstremalna wersja tego zarzutu — ta, którą często napotykam zarówno jako naukowiec jak i racjonalista — to oskarżanie o równie wielki fanatyzm i bigoterię obecne pośród samych naukowców, co wśród ludzi religijnych. Czasami te oskarżenia są troszkę usprawiedliwione; ale jako fanatyczni bigoci my, uczeni, jesteśmy zaledwie amatorami w tej grze. Jesteśmy radzi toczeniu sporów z tymi, którzy się z nami nie zgadzają. Nie zabijamy ich.

Jednak chciałbym odrzucić nawet słabszy zarzut — czysto werbalnego fanatyzmu. Jest bardzo, bardzo ważna różnica pomiędzy silnym, nawet żarliwym uczuciem względem czegoś, ponieważ nad tym rozmyślaliśmy i badaliśmy dowody świadczące o tym z jednej strony, a silnym uczuciem względem czegoś, ponieważ to zostało nam wewnętrznie objawione albo wewnętrznie objawione komuś innemu w historii, a później zostało uświęcone przez tradycję. Nie ma większej różnicy niż ta między przeświadczeniem, które ktoś gotów jest bronić przytaczając na ich potwierdzenie dowody i logikę a przeświadczeniem, które jest poparte niczym więcej niż tradycją, autorytetem czy objawieniem.

Ten artykuł jest adaptacją podziękowania wygłoszonego w roku 1996 podczas przyznania Nagrody Humanisty Roku przez Amerykańskie Stowarzyszenie Humanistyczne.

Copyright © 2002, the American Humanist Association

Tekst oryginału .

Dzięki uprzejmości Internet Infidels , Inc.www.infidels.org

Te pliki i wiele innych dostępnych jest na stronie Secular Web: http://www.infidels.org/

These files, and many more are available at the Secular Web: http://www.infidels.org/


1 2 
 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (26)..   


« Nauka i religia   (Publikacja: 03-12-2012 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Richard Dawkins
Wybitny ewolucjonista, profesor Uniwersytetu w Oxfordzie. Urodził się w 1941 roku w Nairobi. Autor książki Samolubny gen, w której nadał nazwę i spopularyzował koncepcję George’a C. Williamsa, a która rzuciła nowe spojrzenie na przyczyny i sposoby ewolucji. Koncepcja ta umożliwiła lepsze niż kiedykolwiek wcześniej zrozumienie i wytłumaczenie motywów ludzkich (i zwierzęcych) zachowań, na gruncie zarówno biologii molekularnej, jak i psychologii ewolucyjnej. Najważniejsze jego publikacje: Samolubny gen (The Selfish Gene, 1976); Ślepy zegrarmistrz (The Blind Watchmaker, 1986); Fenotyp rozszerzony. Dalekosiężny gen (1982); Rzeka genów (River Out of Eden, 1995); Wspinaczka na szczyt nieprawdopodobieństwa (Climbing Mount Improbable, 1996); Rozplatanie tęczy (Unweaving the Rainbow, 1998), The Ancestor’s Tale (2004), Bóg urojony (God Delusion, 2006), The Greatest Show on Earth (2009) Więcej informacji o autorze   Więcej informacji o autorze
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 75  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Wykorzystywanie seksualne dzieci i nieporozumienia wokół moich wspomnień
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8542 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365